AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

K/273: Elegia na odejście

fot. Anna Kaczmarz  

1.
Zespół krakowskiego Starego Teatru zaakceptował Waldemara Raźniaka na stanowisku nowego dyrektora. I ten akt nieco zaskakującej akceptacji właściwie kończy omawianie tej kandydatury w mediach. Warszawski reżyser i pedagog został wskazany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego jako kandydat najlepszy, perspektywiczny, a na dodatek apolityczny. Nie było oświadczeń wydanych przez jakąkolwiek wewnątrzteatralną frakcję, nikt nie protestował publicznie, nikt nie trzasnął drzwiami i nie rzucił demonstracyjnie pracą w gmachu przy Jagiellońskiej. Nie odwołano żadnej nowej premiery z dziesięciu zapowiedzianych na ten sezon. My, dwa tygodnie temu w Kołonotatniku z Raźniaka niewinnie sobie pożartowaliśmy, a tymczasem Stary Teatr równie niewinnie i znacząco milczał. I tak milczy do dziś. Być może jest to najwyższy przejaw odpowiedzialności krakowskiego zespołu, który po prostu nauczył się z tą władzą rozmawiać i wie, co można, a czego nie. I czym jest realpolitik w polskim życiu teatralnym. Istnieje takie rosyjskie przysłowie: tisze jediesz, dalsze budiesz. Domyślamy się, że Stary planuje dłuższą podróż, niż nam się wszystkim dotychczas zdawało. Najprawdopodobniej zespół zorientował się, że Waldemar Raźniak to wszystko, na co mógł w obecnej sytuacji liczyć Stary Teatr, a w związku z dokonaną reorganizacją ministerstwa i powiększeniem jego kompetencji o dziedziny sportowe, całkiem realną groźbą mogły być rządy w Starym kilku zaprzyjaźnionych z władzą wuefistów. Skoro Raźniak jest jedyną nadzieją na stabilizację i utrzymanie dotychczasowej pozycji Rady Artystycznej, po co protestować bez sensu? Jest to w końcu człowiek teatru. Brak radykalizmu w poczynaniach zespołu pozwolił już raz na ocalenie krakowskiej sceny. Zakładam, że i tym razem zespół Starego postanowił dać nowemu, niedoświadczonemu dyrektorowi szansę. Ludziom trzeba ufać, w ludzi trzeba inwestować. Może da się Raźniaka, jako człowieka stosunkowo młodego, jeszcze „ukrakowić” i „zestaroteatralnić”? Nie ma co go porównywać z Zygmuntem Hübnerem, Janem Klatą, Mikołajem Grabowskim, Krystyną Meissner. Powiedzmy, ku pokrzepieniu serc, że startuje on do swojej dyrekcji z pozycji tylko nieco niższych niż Tadeusz Bradecki na początku lat dziewięćdziesiątych. W takim razie na Waldemara Raźniaka trzeba w Starym chuchać i dmuchać. Oczywiście – przez maseczki.

2.
To niesprawiedliwe, że nikt nie pożegnał, nie podsumował dyrekcji Marka Mikosa w Narodowym Starym Teatrze. Pomyśleliśmy, że Kołonotatnik to jedyne miejsce na takie podsumowanie i pożegnanie. Na przykład w formie poetyckiej. Wydaje się nam, że tylko białe herbertowskie wersy skumulują w sobie pełną gamę uczuć, jakie targają dziś zdymisjonowanym dyrektorem, jego teatralną załogą i nami – zdumionymi obserwatorami dziejącej się na naszych oczach historii. Oddajmy więc głos podmiotowi lirycznemu, który siedzi w głowie odwołanego dyrektora, choć oczywiście nie jest z nim tożsamy. Część fraz, które za chwilę Państwo przeczytacie, rzeczywiście wypowiedział Marek Mikos, resztę pozwoliliśmy sobie wypowiedzieć za niego.  

Elegia na odejście
nadchodzi dobra zmiana
to ja byłem tą złą
tak powiedziałem na konferencji
mojej ostatniej konferencji w Starym
i chciałbym żeby te słowa zostały zapamiętane
nie jako samokrytyka
ale jako poezja

wziąłem rzeczy z gabinetu
spakowałem ubrania
poszło szybko bo mam ich mniej niż Jan Klata
no ale o tym wiedzieliście od początku
odchodzę
nikt nie płacze nikt mnie nie broni nie protestuje
chociaż odwołano mnie
nagle znienacka niesprawiedliwie nie
tylko ja płaczę ale już nie protestuję
co najwyżej spotykamy się w Sądzie Pracy
Sądzie Ostatecznym Dyrekcji Niedokończonych

nie
nie tak miało być
zdradzili mnie o świcie ci dla których
ja wcześniej zdradziłem teatr
ten teatr
a przecież chciałem dobrze chciałem pomóc
czytaliście mój program to wiecie
że chciałem
dziwne – w teatrze nie chcieli pomocy
a czas był trudny
stuk kos o podłogę dudnił w całej Polsce
jakby tu wszyscy byli ze wsi
tylko ja nie uląkłem się
ja przyszedłem przyjrzałem się
i wierzgnąłem
żeby wcale nie było tak jak oni chcieli
z tym Gieletą i z tą Europą
teatrem środka pięknie zrobionym jak na zdjęciach z netu
naprawdę
liczyłem że sobie poradzę
sam
dobry człowiek jest zawsze sam przeciw wszystkim
wygrywa przegrywa walczy
ja byłem sam
 
pamiętajcie jednak
nie ja sam siebie wybrałem
nie ja na siebie sam głosowałem w tamtym konkursie
głosował
Libera Antoni
Tomaszuk Piotr
z całej komisji wymieniam tylko artystów bo oni lepiej wiedzą co to znaczy pamięć
i dlatego powinni zostać zapamiętani
razem ze mną
jeszcze przed walką a potem w jej trakcie i nawet długo po
nikt im dotąd nie podziękował za mnie
niewinni obok mojej winy
a przecież bardzo podobała się im moja prezentacja

tak byłem faworytem
a potem stałem się
resortową pomyłką powiedział wicepremier
lecz powiedział to zbyt późno dla was a dla mnie za wcześnie
mogłem przecież doczekać do końca kadencji tylko tyle chciałem
nic więcej
to nieludzkie
mam zasługi

jednak nie byłem Cezarym Morawskim
kiedyś to zrozumiecie
próbowałem być ale się nie dało
byłem za miękki za dobry za świadomy
za naiwny za uczciwy pragnący akceptacji
nie lubię wojny jestem za powszechną miłością
tylko tak można pomóc w teatrze teatrowi

a może nigdy nie chciałem być taki jak on
jak Cezary Morawski
bo kocham teatr a on nie
kocham teatr i nie chciałem
by spłonął
bałem się tych ruin bardziej niż ich i was

nikogo nie zwolniłem sami odeszli
tylko młodzi aktorzy tylko
i co
zrobili kariery
TR, Nowy Teatr, Europa, Hollywood
gdyby nie ja dalej byliby tylko u nas
i grali w złych dobrych spektaklach
a dzięki mnie był w nich
gniew i pęd
pęd i gniew
nie każdy je ma
oni mieli
pędzili jak najdalej ode mnie
pochlebiam sobie że to wszystko dzięki mnie
mój ruch skrzydeł motyla
nie wasz
nie

nie byłem Cezarym Morawskim
nie byłem
zapamiętajcie chociaż to
nie wykończył mnie bojkot
choć jeszcze trochę a reżyserzy by pękli zwłaszcza teraz w pandemii
mogłem czekać
Morawski czekał wyrzucał łowił kombinował
ja nie
nie wykończył mnie tamten pierwszy sezon
który ja uważam zresztą za całkiem udany
jednak zrozumiałem że trzeba się dogadać
podzieliłem się władzą ale nie z władzą tylko z zespołem
nikt nie umie się w Polsce tak dzielić a ja umiałem
to była prawdziwa demokracja
słuchałem aktorów nie przeszkadzałem
nie obrażałem się zarządzałem
podpisywałem oglądałem uśmiechałem się
brak rozmowy to nie znaczy brak decyzji
są jeszcze inne gorsze braki
wiecie jakie
ukrywanie się to lepsza strategia niż kłótnia
każdy dyrektor to powie
ja milczałem na ten temat
pisałem nocami dużo
do osób ważnych i nieważnych
żeby mnie było słychać z mojej kryjówki
teatr działał
cała władza w ręce rad!
to był mój postulat
niedoceniona przez nikogo reforma polskich teatrów którą pisałem nocą
na Starym Biegunie Północnym i Narodowym Biegunie Południowym
pośród mrozu serc nierozumiejących jak można dziś ocalić teatr

redaktor Olszewski z krakowskiej „Wyborczej” napisał
choć nie umie pisać
że nie powstało w Starym za mojej kadencji ani jedno dobre przedstawienie
kłamstwo jest ślepotą mądrych
niewiedza gubi nieuczciwych
bo kiedy to pisał Panny z Wilka nagradzano w Kaliszu
i był ten spektakl jeszcze na wielu fajnych festiwalach
a on nie bo jest ekspertem od futbolu a nie od teatru
i zawsze Klacie piłkę w wywiadach podawał na środek pola
żeby strzelił gola z przewrotki
a teraz Klaty nie ma a on dalej tam kopie
i piłka spada na puste miejsce a mógłby podać do mnie
ja bym strzelił zwyczajnie po ziemi w prawy róg

redaktor Olszewski nie wie że w moim Starym
otwieraliśmy się na młodych reżyserów i całkiem dojrzałych dramaturgów
w nich jest przyszłość
kiedyś gdy ich spytają
- hej gdzie debiutowałeś?
- powiedzą: w Starym…
- za dyrekcji Mikosa?
- mhm
i to mhm będzie fanfarą na moją cześć
moją
nikt się nie będzie wstydził tak powiedzieć
mhm
bo przecież
mógłbym się na nich nie zgodzić
mógłbym
nie zapłacić im jak inni dyrektorzy którzy nie płacą
i potem robi się o tym spektakle w Proximie
o mnie nikt nie zrobił
tylko jedną piosenkę mi dedykowano
taki mało znany punkowy zespół Czerwone Świnie się nazywał
mam ich płytę u siebie na półce posłucham jeszcze raz
kiedy będę wspominał te czasy
kiedy wam płaciłem dobrym słowem monetą i smutnymi oczami
chciałem być kochany a tylko mnie unikano
na premierach festiwalach w kuluarach na ulicy
to było okrutne ale wybaczałem
nie można nie wybaczać
w teatrze
człowiek jest ponad to
ja na korytarzach byłem jak duch
niewidzialny nieusuwalny niekochany
nota bene
przymiotnik kochany kojarzy mi się z Kochanem
Markiem Kochanem
to dzięki mnie przeczytała jego dramat na scenie
reżyserka Aleksandra Skorupa
może kiedyś jeszcze wróci do tej wybitnej twórczości
może
mam taką nadzieję że to w niej posiałem
na zawsze

a więc odchodzę
pisać wiersze piosenki pamiętniki fabuły
opowiedzieć jeszcze raz tę historię
o niechcianej miłości niepożądanej pomocy
teatrze który nie umarł
także dzięki mnie
będę kiedyś śpiewać
o złej zmianie którą zmieniło dobro
z nadzieją żeby dobrej zmiany nie przeżarło zło
odchodzę
odchodzę
nie było tak źle
zostanę zapamiętany jakoś
w końcu od początku
tylko o to chodziło

07-10-2020

Komentarze w tym artykule są wyłączone