AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Blue is blue

Chroma: Księga kolorów, reż. Rafał Matusz, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
fot. BTW Photographers / Teatr Muzyczny Capitol  

W połowie lata Teatr Muzyczny Capitol, we współpracy z Międzynarodowym Festiwalem Filmowym Nowe Horyzonty, zaproponował wrocławianom i gościom festiwalowym obejrzenie scenicznej adaptacji legendarnej Chromy: Księgi kolorów Dereka Jarmana.

Premiera odbyła się na Scenie Restauracja, w podziemiach budynku. W obecnych okolicznościach mentalnych trzeba zachować ostrożność. Chroma po grecku znaczy „skóra”, „kolor” (szczególnie kolor skóry). Nie mówiąc już o tym, że Jarman słynął z jawnego wspierania ruchu LGBT… 

Książka ma wiele wspólnego z głośnym filmem. 19 września 1993 roku Channel 4 telewizji brytyjskiej i Radio 3 BBC wyemitowały niezwykły film zatytułowany Blue. Przez dziewięćdziesiąt minut telewizja wyświetlała jedno ujęcie, błękitny ekran. Fascynująca i bogata ścieżka dźwiękowa tworzyła znakomite słuchowisko i dlatego odtwarzano ją równocześnie przez radio. Cztery głosy, w tym słynnej aktorki Tildy Swinton, czytały fragmenty z pamiętnika Dereka Jarmana, głównego autora całego przedsięwzięcia. Jarman umierał na powikłania związane z AIDS. Tracił wzrok. Ostatnią barwą, którą mógł zobaczyć, był Błękit.

Film Blue to poruszający testament wybitnego artysty wizualnego, malarza i filmowca, prekursora filmu punkowego, autora pierwszej dokumentacji koncertu Sex Pistols (14 stycznia 1976 roku), twórcy jedenastu eksperymentalnych filmów fabularnych, w tym znanego na całym świecie Caravaggio (1986). Wkrótce po premierze tego właśnie filmu Jarman usłyszał ponurą diagnozę. Test przesiewowy na wirus HIV dał wynik pozytywny.

Bogaty pejzaż dźwiękowy Blue wypełniają precyzyjnie dobrane i specjalnie skomponowane fragmenty muzyczne oraz cytaty z dziennika artysty, czytane przez trzy głosy męskie i jeden kobiecy. Refleksje o Błękicie przetykane są wspomnieniami z życia w Londynie i z pobytu w szpitalu. Poetyckie wizje mieszają się z prozaicznym opisem zabiegów. Imiona pięciu zmarłych kochanków Jarmana, wypowiadane jak w kadiszu, stanowią swoisty refren pierwszej części filmu i kontrapunkt do opowieści o tabletkach i odklejaniu się siatkówki w oku.

Scenariusz filmu, poszerzony o wstęp z przywołaniem Tacyta, Jarman włączył jako środkowy rozdział do swej książki Chroma: A Book of Colour, medytacji nad kolorami, wydanej już po śmierci autora. Chroma to fascynujący zlepek własnych przemyśleń malarza i cytatów wielkich myślicieli, jak Arystoteles, Ficino, Goethe czy Wittgenstein. Tekst, pozbawiony ilustracji, czyta się jednym tchem. Jarman, humanista i artysta po świetnych uczelniach, intrygująco i z humorem pisze o barwach: biel kłamie, żółć jest groźna, a blue is blue.

Reżyser Rafał Matusz i tłumacz Paweł Świerczek, główni autorzy spektaklu w Capitolu, za kluczowy dla swej adaptacji uznali rozdział Into the Blue, czyli scenariusz filmu Blue. To najdłuższy rozdział w całej książce, ale też w zasadzie jedyna część, w której pojawiają się liczne odniesienia do szpitala, utraty wzroku i tragicznego umierania w samotności. W innych rozdziałach Jarman bawi się z urokiem własną erudycją i znajomością rzemiosła artystycznego. Humor przeważa, zbitki zaskakujących cytatów dają do myślenia, a inteligencja autora budzi podziw. Niewiele tam o umieraniu.

Matusz i Świerczek umieścili akcję inscenizacji w szpitalu, czyli wyłożyli ściany sceny białymi kafelkami, a na środku postawili łóżko. Poetyckość nadają przedstawieniu dwie piękne panie – wiolonczelistka Emilia Danilecka i grająca na altówce Katarzyna Płachta-Styrna. Muzyka w spektaklu zachwyca. Proste i znakomicie pomyślane kompozycje Piotra Dziubka grane są częściowo na żywo przez obie panie. Rewelacją przedstawienia jest Błażej Wójcik. Gra lekko i powściągliwie jak w najlepszym amerykańskim filmie, a śpiewa naprawdę znakomicie.

Jarman pojawia się na scenie w dwóch osobach. Jedną jest Wójcik, drugą Przemysław Kozłowski, wypożyczony z Teatru Współczesnego. Autorzy adaptacji rozpisali Chromę na dwa głosy nawzajem się komentujące. Chwilami obaj grają Jarmana, chwilami jeden przebiera się za doktora. Ich aktorstwo jest oszczędne, nie udają przegiętych homoseksualistów, są zwykłymi ludźmi, którym przypętała się koszmarna choroba. To wielka siła tego spektaklu. Taka Chroma staje się przypowieścią o Każdym!

Podczas spektaklu zżymałem się w duchu na reżysera. Kiedy była mowa o kolorze czerwonym, zapalał się czerwony neon, kiedy o zielonym, robiło się zielono. Filmy Zachariasza Jędrzejczaka, wyświetlane na białych kafelkach, były chwilami intrygujące, ale generalnie ilustrowały słowa wypowiadane przez aktorów. Inscenizatorzy nie próbowali nawet budować napięć pomiędzy przekazami różnych mediów. Czy to przykład nieudolności?

Po powrocie do domu raz jeszcze obejrzałem kilka filmów Jarmana, w tym Blue. Ten awangardzista wydał mi się dzisiaj zaskakująco konserwatywny. Nie stosował dynamicznego montażu, uwielbiał długie kadry, bardzo malownicze, ale boleśnie konwencjonalne. Raz tylko, w filmie The Last of England, sześciominutową scenę zrobił z 1600 ujęć. Ten rekordowo szybki i agresywny montaż został oczywiście użyty w scenie Disco. W Blue pejzaż dźwiękowy też wiernie ilustrował słowa. Jeśli Jarman wspominał, że potrącił go nocą rower, rozlegał się dźwięk rowerowego dzwonka, słychać też było siarczyste przekleństwo rowerzysty. W spektaklu Matusza działo się podobnie. Trochę szkoda. Bo po niemal trzech dekadach od śmierci Jarmana sztuka reżyserii teatralnej bardzo się jednak rozwinęła, szczególnie za sprawą wprowadzenia do teatru multimediów.

Matusz, jak wcześniej Jarman, rozbija realistyczną narrację, wprowadzając songi. Najsławniejszym przykładem w filmach Jarmana jest Stormy Weather, wykonana mistrzowsko przez jazzową pieśniarkę Elizabeth Welsh w adaptacji szekspirowskiej Burzy (1979). We wrocławskiej Chromie Błażej Wójcik śpiewa songi wcale nie gorzej od Welsh. To zresztą najlepsze sceny w tym przestawieniu i najciekawiej rozwiązane aktorsko. W jednej z pieśni Wójcik odważył się użyć nagości, ciekawie nawiązując do sceny męczeństwa świętego Sebastiana we wczesnym filmie Jarmana.

Rozumiem próbę dochowania wierności poetyce kultowego brytyjskiego artysty. Zabrakło jednak w Capitolu poczucia humoru. Inscenizacja pozbawiona była lekkości, a rozwiązania sceniczne nie iskrzyły od inteligencji. Aktorzy topornie recytowali teksty o barwach. Wielka szkoda. Jarman studiował historię i historię sztuki w prestiżowym King’s College London, a malarstwo zgłębiał w sławnej Slade School of Fine Arts przy University College London. Jego pierwsza fabuła Sebastiane (1976) o męczeństwie świętego Sebastiana była pierwszym filmem brytyjskim z dialogami wyłącznie po łacinie.

Nowoczesna, błyskotliwa reżyseria i niebanalna, pozbawiona patosu dramaturgia byłyby najlepszym hołdem dla pamięci Dereka Jarmana. Chroma to jednak książka przede wszystkim o kolorach, a nie wiwisekcja cierpienia.

07-08-2019

galeria zdjęć Chroma: Księga kolorów, reż. Rafał Matusz, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu <i>Chroma: Księga kolorów</i>, reż. Rafał Matusz, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu <i>Chroma: Księga kolorów</i>, reż. Rafał Matusz, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu <i>Chroma: Księga kolorów</i>, reż. Rafał Matusz, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
Chroma: Księga kolorów
na podstawie książki Dereka Jarmana Chroma: A Book of Colour
scenariusz, dramaturgia: Rafał Matusz i Paweł Świerczek
przekład: Paweł Świerczek
reżyseria, scenografia, kostiumy: Rafał Matusz
muzyka, kierownictwo muzyczne: Piotr Dziubek
multimedia: Zachariasz Jędrzejczyk
choreografia, ruch sceniczny: Małgorzata Fijałkowska
reżyseria światła: Jakub Frączek
obsada: Przemysław Kozłowski (gościnnie), Błażej Wójcik oraz Katarzyna Płachta-Styrna (altówka) i Emilia Danilecka (wiolonczela)
premiera: 27.07.2019
we współpracy z Międzynarodowym Festiwalem Filmowym Nowe Horyzonty

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany Shami
    Shami 2019-08-10   17:00:02
    Cytuj

    to jest baardzo pozytywne spojrzenie na wyjatkowa nude! prawda o kreacji Wojcika!