AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Choroba lepsza od lekarstwa

Człowiek z La Manchy, reż. Anna Wieczur-Bluszcz, Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy
Doktor nauk humanistycznych. Wykładowca Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina. Absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej w Warszawie i Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała w "Teatrze", którego była redaktorem, a także w "Dialogu" i "Więzi". Pracowała również jako sekretarz redakcji w wydawnictwie Świat Książki.
A A A
"Człowiek z La Manachy", fot. Krzysztof Bieliński  

Kiedy wychodzę z Teatru Dramatycznego po obejrzeniu musicalu Człowiek z La Manchy, niektóre piosenki uparcie się mnie trzymają. Mocno wpadają w ucho, a ich słowa zostają w głowie. Nucę je pod nosem, a potem z ciekawością odsłuchuję inne wykonania przebojów Śnic sen (The Impossible Dream) czy Człowiek z La Manchy (Man of La Mancha). Dawno nie widziałam tak entuzjastycznej reakcji widowni, radykalnie odbiegającej od zjawiska rutynowego wstawania z foteli po każdym niemal spektaklu. Długa i spontaniczna owacja na stojąco dowodzi, że Anna Wieczur-Bluszcz, podejmując decyzję o realizacji brodwayowskiego hitu, świetnie wyczuła potrzeby publiczności.

Prapremiera musicalu Man of La Mancha odbyła się w1965 roku w Nowym Yorku. Libretto napisał Dale Wasserman, autor licznych sztuk teatralnych i telewizyjnych, z których do najbardziej znanych należy adaptacja sceniczna powieści Kena Keseya Lot nad kukułczym gniazdem. Wasserman początkowo przygotował sztukę Ja, Don Kichote dla telewizji, a impulsem do jej napisania stała się podróż do Hiszpanii, podczas której postanowił przeczytać powieść Cervantesa. Dopiero potem przerobił tekst dla potrzeb Broadwayu, a następnie nadał mu formę musicalu.

Libretto Wassermana nie jest prostą adaptacją dzieła Cervantesa. Autora, o czym wspomina, w większym stopniu zainteresowała osoba pisarza. „Podczas lektury – pisał – zafascynowała mnie nie tyle sama powieść, co jej autor, którego życie było jednym pasmem nieszczęść. Jakim człowiekiem – zastanawiał się – był ów żołnierz, aktor, poborca podatkowy, wielokrotny więzień, który doświadczany nieustannymi niepowodzeniami, był w stanie stworzyć u schyłku swego życia ów zdumiewający testament (…)”. Musical rozpoczyna więc sceną, kiedy Cervantes wraz ze swym Służącym zostają wtrąceni do więzienia. Tam pisarz przedstawia innym osadzonym w lochu burzliwe przygody Don Kichota, a aktor grający autora powieści musi wejść również w postać błędnego rycerza. Podobnie jego słuchacze wcielają się w bohaterów z opowieści Cervantesa. 

Realizacja Wieczur-Bluszcz wydaje się w zamierzony sposób staroświecka. Ilustracyjne dekoracje nawiązują do niedzisiejszych tendencji scenograficznych i nie są traktowane jako punkt wyjścia do gry z konwencją. Podobnie sposób prowadzenia postaci, z którymi aktorzy wyraźnie się identyfikują, zdaje się odsyłać do zanikających już trendów w teatrze. Nawet biorąc pod uwagę formę musicalu i wpisaną weń potrzebę przeżywania ról, szczególnie podczas wykonywania partii wokalnych, nadekspresja aktorów raziła mnie na początku. Podobnie jak ostentacyjna wręcz archaiczność koncepcji inscenizacyjnej. Muszę jednak przyznać, że potem dałam się wciągnąć w historię, jej mądre przesłanie, ale przede wszystkim poddałam się sile muzyki Mitcha Leigh, wykonywanej na żywo przez znakomity zespół pod kierownictwem Adama Sztaby.
 
Trzeba też powiedzieć, że cały zespół Teatru Dramatycznego, nie po raz pierwszy zresztą, sprawdza się perfekcyjnie w musicalowej formule. Modest Ruciński występuje w trzech rolach jako Cervantes, Alonso Kichana i Don Kichot. Sposób ich budowania i przeistaczania się w postaci z różnych porządków stanowi dowód na aktorstwo transformacyjne, właściwie dziś już nieobecne. Kiedy na scenie zmienia się w starego człowieka, który porusza się pomału, chwiejnie, na lekko zgiętych nogach, a potem wygłasza z pełnym przekonaniem ważkie prawdy, przez wielu przyjmowane z drwiącym uśmiechem, to publiczność głęboko przejmuje się losem Don Kichota i wierzy mu bez reszty. Poza tym Ruciński wspaniale wykonuje partie wokalne i myślę, że należy dziś do czołówki aktorów śpiewających w Polsce. Musical uwalnia najprostsze uczucia, powiedzmy więc, że każda piosenka w interpretacji Rucińskiego budzi dreszcz emocji i łapie za serce. 

W następnej kolejności trzeba wymienić wyjątkową rolę Anny Gajewskiej. Jej ekspresja i siła wyrazu na długo zapadają w pamięć. Aktorka gra Aldonzę, bezkarnie napastowaną przez mężczyzn, w której Don Kichot dostrzega piękną i cnotliwą Dulcyneę. Z początku wyzywająca, drapieżna, harda, silna, odważnie broni granic własnej cielesności. Potem upokorzona i złamana podczas brutalnej, mocnej sceny zbiorowego gwałtu, właśnie za sprawą Don Kichota odzyskuje godność i zaczyna czuć się jak kobieta. Nie wiem, czy w sposób zamierzony, czy przypadkiem wypływa gorący temat męskiej dominacji i uprzedmiotowienia kobiet, choć spektakl nie ma ambicji publicystycznych.

Krzysztof Szczepaniak rewelacyjnie śpiewa i można to powtarzać bez końca. Jako Służący Cervantesa, potem Sancho Pansa naturalnie wchodzi w postać, jak się zdaje, stworzoną dla niego. Sprytny, zręczny, bystry, umiejętnie radzi sobie z codziennymi wyzwaniami. W odróżnieniu od swego pana twardo stąpa po ziemi, choć jest mu szczerze oddany, lojalny i wierny. „Lekarstwo może być gorsze od choroby” – mówi z pełnym przekonaniem Sancho – doskonale pojmując punkt widzenia niepoprawnego fantasty, któremu służy. Zderzenie marzeń z rozumem, dojrzałości z młodością, zestawienie ze sobą tak różnych osobowości, znajdujących jednak wspólny język, często śmieszy, ale nastraja optymizmem.

Człowiek z La Manchy kończy się obrazem umierającego Don Kichota. Nieprzerwanie widzi świat nie takim, jaki jest, ale jaki powinien być. Właśnie ta idealistyczna perspektywa, początkowo będąca przedmiotem szyderstw i niewybrednych żarów, na dodatek prezentowana przez starego człowieka, okazuje się zmieniać ludzi i rzeczywistość na lepsze. To proste, ale jakże ważne przesłanie i siła muzyki niosą pozytywną energię, której publiczności tak bardzo potrzeba. 

09-03-2020

galeria zdjęć Człowiek z La Manchy, reż. Anna Wieczur-Bluszcz, Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy Człowiek z La Manchy, reż. Anna Wieczur-Bluszcz, Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy Człowiek z La Manchy, reż. Anna Wieczur-Bluszcz, Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy Człowiek z La Manchy, reż. Anna Wieczur-Bluszcz, Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy
Człowiek z La Manchy
libretto: Dale Wasserman
muzyka: Mitch Leigh
teksty piosenek: Joe Darion
przekład: Antoni Marianowicz, Janusz Minkiewicz
reżyseria: Anna Wieczur-Bluszcz
scenografia i kostiumy: Ewa Gdowiak
choreografia: Anna Iberszer
kierownictwo muzyczne: Adam Sztaba
przygotowanie wokalne: Natalia Gaponenko, Małgorzta Hauschild, Jakub Matuszczak
reżyseria świateł: Paulina Góral
multimedia: Tadeusz Nowakowski
obsada: Modest Ruciński, Krzysztof Szczepaniak, Anna Gajewska, Tomasz Budyta, Mariusz Drężek, Małgorzata Rożniatowska, Anna Gorajska, Mateusz Weber, Zbigniew Dziduch, Waldemar Barwiński, Sebastian Skoczeń, Piotr Bulcewicz, Michał Klawiter, Otar Saralidze, Kamil Siegmund, Anna Iberszer / Anna Szymańczyk
muzycy: Jakub Laszuk, Tomasz Boruch, Gabriela Ziniewicz, Wojciech Przyborowski, Piotr Ziarkiewicz, Marcin Ołówek, Andrzej Rękas, Mateusz Wadowski, Błażej Gawliński, Tomasz Bielecki
premiera: 31.01.2020

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: