AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Formuła fermentu

Nut Ferment, reż. Konrad Imiela, Bartek Bartos, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
 

Wrocławski Teatr Muzyczny Capitol za dyrekcji Konrada Imieli odnosi sukcesy pomimo politycznych zawirowań i klimatycznych zanieczyszczeń. Publiczność potrafi docenić wysoki poziom artystyczny realizowanych tam projektów. Bilety rozchodzą się błyskawicznie. A co najciekawsze: nauka potwierdza, że sukces Capitolu to nie przypadek.

Albert-László Barabási, węgierski fizyk urodzony w rumuńskim Siedmiogrodzie, opublikował właśnie w Stanach Zjednoczonych książkę o znamiennym tytule The Formula: The Universal Laws of Success. Barabási jest obecnie profesorem w Northeastern University w Bostonie, gdzie bada teorie sieci złożonych. Po niemal dwóch dekadach żmudnych analiz olbrzymich zbiorów danych z pomocą bardzo wyrafinowanych algorytmów, zespół Barabásiego sformułował pięć uniwersalnych praw sukcesu. Tuż przed świętami prestiżowy tygodnik „Science” rekomendował książkę The Formula jako „ważną lekturę dla każdego”.

Modelowym wręcz przykładem skazanego na sukces przedsięwzięcia Capitolu jest Nut Ferment lub Ciśnienie Nut, czyli muzyczny talk-show na żywo. Projekt ten bardzo pomysłowo realizuje w praktyce pięć praw Barabásiego, choć zapewne nikt w Capitolu nie czytał jeszcze książki The Formula. Znajomość uniwersalnych praw sukcesu każdemu może skutecznie pomóc w robieniu kariery. Ukażę to na przykładzie właśnie Nut Fermentu.

Prawo pierwsze: dzieło napędza sukces, ale jeśli nie można go zmierzyć, sukces napędzają sieci.

W najnowszym, szesnastym, odcinku Nut Fermentu wystąpili: młody wrocławski kompozytor o pseudonimie Endy Yden, kultowa para artystów Maja Kleszcz i Wojciech Krzak oraz „gwiazdor ogólnopolski”, Tymon Tymański, z zespołem MU. Endy Yden śpiewa głównie po angielsku. Na prośbę Konrada Imieli, prowadzącego talk-show, młody muzyk zagrał dwie własne kompozycje wyjątkowo w wersji unplugged. Akompaniując sobie na klasycznym pianinie, artysta mógł zademonstrować, że jest nie tylko oryginalnym wokalistą, ale też świetnym muzykiem. Zgodnie z regułami Nut Fermentu po dwóch własnych kompozycjach każdy wykonuje utwór następnego wykonawcy. Endy Yden, tym razem z pomocą swych elektronicznych gadżetów, radykalnie przetworzył piękną balladę Mai Kleszcz.

Równie znakomity był kolejny występ. Kleszcz i Krzak, kiedyś członkowie legendarnej Kapeli ze wsi Warszawa, od 2010 roku tworzą własną muzykę, często też współpracują z teatrami. Do Wrocławia przybyli prosto z próby na jednej ze stołecznych scen. Przywieźli muzykę do sonetu Szekspira ze spektaklu, nad którym aktualnie pracują. Podziwianie na żywo transowych performansów Mai Kleszcz to doświadczenie wyjątkowe, wykraczające poza doznania artystyczne. Nawiedzona śpiewaczka zdaje się dźwięki rodzić, nie śpiewa, ale raczej transmituje przez własne ciało muzykę z innego świata.

Tymon Tymański to niesforny wulkan kreatywnych energii. W latach dziewięćdziesiątych wynalazł yass, nowy gatunek muzyki improwizowanej. Z Leszkiem Możdżerem i genialnym perkusistą Jackiem Olterem współtworzył kwintet Miłość, „najlepszą grupę dekady”. Potem prowadził całą serię kultowych dziś zespołów. Pisze też muzykę teatralną i filmową, komponuje musicale i wymyśla scenariusze filmów. Nagrywa znakomite płyty z najwybitniejszymi w Polsce muzykami. Do Wrocławia przyjechał z nowym, bardzo politycznym projektem i trzema świetnymi muzykami. Drugi z prezentowanych przez zespół utworów, o porywającym rytmie i rockowym riffie, miał tytuł PiSland über alles. Koncert Tymona, jak zawsze, był unikalnym popisem słowno-muzycznym. Konrad Imiela bardzo umiejętnie poskramiał sławne monologi muzyka, atakującego bez pardonu media i kolegów z branży.

Każdy z występów podczas ostatniego Nut Fermentu był wybitny od strony muzycznej. Nie sposób jednak tych performansów porównać czy wymierzyć, tak jak jest to możliwe w sporcie. Barabási odkrył, że w przypadku dzieł niedających się łatwo ocenić, to nie twórcy decydują o sukcesie własnego przedsięwzięcia, ale odbiorcy. Oni też ostatecznie określają wartość prezentowanej sztuki. Sławny będzie ten artysta, który zdoła przekonać do swej muzyki jak największe grono słuchaczy, a zatem stworzy realną sieć odbiorców.

Każdy z odcinków Nut Fermentu nagrywany jest przez zespół profesjonalnych kamerzystów, a potem montowany i publikowany w sieci internetowej. We wcześniejszej książce, zatytułowanej Bursts: The Hidden Patterns Behind Everything (2002), Barabási dowodził, że sieć ma tę podstawową właściwość, że się powiększa. Codziennie ktoś nowy odtwarza relacje z Nut Fermentu, zamieszczone w Internecie.

Prawo drugie: dzieło ma granice, sukces nie ma.

Wiele badań dowodzi, że najwybitniejsi nawet eksperci gubią się podczas wybierania najlepszego spośród bardzo dobrych win czy skrzypków, bo smaki bardzo dobrych win czy występy wirtuozów mało różnią się od siebie. Wedle Barabásiego w wielu prestiżowych konkursach często o zwycięstwie decyduje kolejność, nigdy nie wygrywa pierwsze smakowane wino czy pierwszy przesłuchiwany muzyk.

Każdy koncert rockowy zachowuje hierarchię kolejności występów. Najpierw na scenę wchodzi support, potem dopiero gwiazda. Szesnasty Nut Ferment otworzył młody, lokalny kompozytor, a zamknął artysta popularny, znany również z występów w telewizji. Taki program zapewnia sukces przedsięwzięciu. 

Wykonanie utworu może być jednego dnia lepsze, innego gorsze, ale jest to wciąż ten sam utwór. Skala sukcesu nie ma natomiast granic. Z badań zespołu Barabásiego wynika, że jeden sukces rodzi następne i nie istnieją w tym procesie żadne ograniczenia. Nut Ferment powinien więc, zgodnie z drugim prawem Barabásiego, stawać się coraz sławniejszy wraz z każdym nowym odcinkiem. Nie będzie to wcale zależało od nazwisk artystów występujących w kolejnych odcinkach. Sukces sam się napędza.

Prawo trzecie: wcześniejszy sukces i dobra kondycja zapewniają przyszły sukces.

Pierwszy sukces to przepustka do kariery, ale kolejne sukcesy odnoszą tylko ci, którzy nie ustają w pracy. Trzeba istnieć aktywnie w sieci, żeby stać się sławnym. Internetowa strona projektu Nut Ferment jest świetnie opracowana graficznie i bardzo prosta w użyciu. Komentarze pod filmowymi zapisami kolejnych odcinków bywają pochlebne, a nawet entuzjastyczne. Wczesne poparcie, a nade wszystko dobra recenzja, bardzo zwiększa prawdopodobieństwo przyszłego sukcesu. Już w roku 1948 amerykański socjolog Robert Merton sformułował koncepcję „samospełniającej się przepowiedni”. Niektórzy, jak Walt Whitman czy Anthony Burgess, posuwali się nawet do publikowania pod pseudonimem pozytywnych recenzji z własnych utworów.

Barabási opisał szczegółowo „preferencyjne przywiązanie” odbiorców do raz polubionego artysty. Z wielu badań wynika, że ostatecznie to nie talent czy jakość osiągnięć decydują o sławie i nagrodach, ale wzmożona aktywność. W tym roku rozpoczęła się trzecia edycja Nut Fermentu. W sezonie 2014/2015 muzyczny talk-show promował wrocławskich muzyków, w 2017 zaproszono artystów z miast starających się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Najnowsza odsłona konfrontuje debiutantów z gwiazdami.

Warunkiem sukcesu jest oczywiście posiadanie talentu. Barabási podkreśla, że tłumy mogą wywindować na wyżyny artystę średniego, ale rzadko oddają serce miernotom. Imiela nie ogranicza się do bycia gospodarzem, zdarza mu się także podczas Nut Fermentu zaśpiewać. I to jak! Kompetentny lider – jak wynika z kolejnego prawa Barabásiego – odgrywa kluczową rolę w odniesieniu sukcesu przez grupę.

Prawo czwarte: żeby odnieść sukces, zespół musi być zróżnicowany i zrównoważony, ale tylko jedna osoba zdobędzie uznanie za osiągnięcie całej grupy.

Sukces artystycznego przedsięwzięcia nie zależy od udziału gwiazd, ale od współpracy wszystkich uczestników, także publiczności. Imiela do Nut Fermentu zaprasza zwykle tylko jedną gwiazdę. Bardzo słusznie! William Muir, hodowca i naukowiec, wyhodował sztucznie kury czempionki, znoszące bardzo dużo jaj. Kiedy jednak umieścił je wszystkie w jednym kurniku, zaczęły się z furią zagryzać. Wydział filologii angielskiej w Duke University, prestiżowej uczelni w Karolinie Północnej, ledwo przetrwał lata dziewięćdziesiąte, bo ktoś wpadł na pomysł, żeby tam stworzyć najlepszą anglistykę w świecie i zatrudniono wielu sławnych profesorów. Gwiazdy w większych dawkach bywają niebezpieczne dla siebie samych.

Podczas Nut Fermentu Imiela zaprasza widzów do spontanicznego reagowania na występy. Z wielką sympatią rozmawia z artystami, zachęca do wzajemnych relacji. Każdy z uczestników musi wykonać jeden utwór innego wykonawcy. Przyjazna atmosfera, kreowana przez gospodarza spotkania, sprawia, że artyści nie rywalizują ze sobą, ale raczej z ciekawością czekają na nowe wersje swoich kompozycji. Pod koniec szesnastego Nut Fermentu Tymon zaprosił Endyego Ydena do Gdańska na nagranie wspólnej muzyki.

W nauce największy wskaźnik cytowań mają artykuły pisane przez zespoły badaczy, a nie przez samotnych geniuszy, dowodzi Barabási. Węgierski naukowiec, Balázs Vedres, wykazał z kolei, że w dziejach jazzu najwięcej reedycji miały płyty nagrane przez zespoły z najbardziej zróżnicowanymi składami. Różnorodność osobowości i stylów wykonawczych jest podczas Nut Fermentu programowa.

Balans pomiędzy wybitnymi i często egotycznymi indywidualnościami zapewnia gospodarz. Prowadzi rozmowy z humorem i uważnie słucha swoich rozmówców. Nikt nie ma wątpliwości, że Imiela jest także naturalnym liderem całego projektu. Barabási przytacza wiele badań, z których wynika, że przedsięwzięcia zdominowane przez silnego lidera odnoszą największy sukces.

Prawo piąte: bądź wytrwały, sukces może nadejść w każdej chwili.

Sukces Nut Fermentu w przyszłości będzie zależał od wytrwałości wszystkich realizatorów. Jeśli zachowają entuzjazm i wysoki poziom profesjonalizmu, mogą się spodziewać wielkiego sukcesu, choć nie wiadomo, kiedy on nadejdzie.

Einstein sformułował teorię względności, mając lat dwadzieścia sześć. Powtarzał potem, że „kto nie dokona wielkiego wkładu do nauki przed trzydziestką, nigdy niczego nie dokona”. Do dziś wiele osób taką opinię podziela. Czy słusznie? Okazuje się, że nie. Nawet geniusze bywają omylni. To jedno z najbardziej zaskakujących odkryć Barabásiego: kreatywność nie podlega procesom starczym!

W 2002 roku Nobla z chemii otrzymał John Fenn za przełomowe eksperymenty, które rozpoczął po siedemdziesiątce. Hokusai, wielki japoński malarz i twórca wspaniałych drzeworytów, miał powiedzieć: „Wszystko, co wykonałem przed siedemdziesiątką, jest mało warte. Mając siedemdziesiąt trzy lata, poznałem prawdziwą strukturę natury. Po osiemdziesiątce dokonam dalszych postępów. Po dziewięćdziesiątce zgłębię tajemnice rzeczy. Dopiero po setce osiągnę cudowny stan, a kiedy będę miał sto dziesięć lat, wszystko, cokolwiek namaluję, będzie żyło”.  

To świetna wiadomość dla artystów, choć niekoniecznie dla nas, odbiorców. Miernoty także nie ustaną w pracy.

14-01-2019

Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
Nut Ferment
Muzyczny talk-show w formacie telewizyjnym, nagrywany na żywo na Scenie Ciśnień, dostępny na kanale YouTube.
reżyseria: Konrad Imiela, Bartek Bartos
realizator wizji: Bartek Bartos
operatorzy kamer: Piotr Bartos, Jarosław Siedlecki, Adrian Janisio, Maciej Cichosz
montaż: Piotr Bartos, Adrian Janisio
realizacja światła : Piotr Bartos, Przemysław Kobel
technika telewizyjna: Michał Macewicz, Marek Pielczyk
mix dźwięku: Krzysztof Borowicz
produkcja: MANIFIESTA
producent wykonawczy: Bartek Bartos
piosenka tytułowa Nut Ferment: sł. Konrad Imiela, muz. Tomasz Leszczyński
obsada 16. odcinka: Endy Yden, Maja Kleszcz, Wojciech Krzak, Tymon Tymański, Konrad Imiela

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: