AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Historia w majtkach

Józef Kelera, Krótka historia teatru w Europie. Tom pierwszy, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Wrocław 2018
Doktor nauk humanistycznych, krytyk teatralny, członek redakcji portalu „Teatralny.pl”. Pisze dla „Teatru”, kwartalnika „nietak!t”, internetowego czasopisma „Performer” i „Dialogu”. Współautor e-booka Offologia dla opornych. Współorganizuje Festiwal Niezależnej Kultury Białoruskiej we Wrocławiu.
A A A
 

„Panie Profesorze, ja nigdy nie przypuszczałem, że historia teatru może być tak ciekawa!” – miał powiedzieć przyszłemu autorowi Krótkiej historii teatru w Europie jeden z jego licznych studentów. Przyszłemu, bo wtedy jeszcze Józef Kelera o dziele pod tak zobowiązującym tytułem najprawdopodobniej nie myślał. Wydawał składające się na kolejne tomy rozprawy, recenzje i szkice, żeby dopiero „po wielu latach, kiedy przestał już wykładać”, powrócić do starych notatek i sprawdzić, czy komplement ten nie był zwykłą uczniowską kokieterią.

1.
Śmiem twierdzić, że nie był. I to wcale nie dlatego, że tak pochlebna opinia na temat wysłuchanego kursu została wypowiedziana, o czym ironicznie wspomina sam autor, już po wieńczącym sprawę wpisie do indeksu. O ile po lekturze Krótkiej historii… jestem w stanie odtworzyć przyczyny zachwytu tego anonimowego studenta, chodziło mu mniej więcej o to, że historia teatru – każda dobra historia teatru! – nie jest, nie powinna i nie może być tylko i wyłącznie historią teatru. Jest czymś znacznie, i to znacznie, więcej.

Weźmy kilka pierwszych z brzegu przykładów. Teatru antycznej Grecji, jak dobrze wiemy, nie da się oddzielić od kultu Dionizosa oraz fenomenu demokracji ateńskiej. Wędrówkę rzymskich mimów, analogicznie, trudno, czy wręcz niemożliwe zrozumieć bez pełnego obrazu tego wszechogarniającego chaosu, który towarzyszył upadkowi Cesarstwa Zachodniego. Szekspira i jego teatru bez „dynamiki kulturowej i społecznej tej niezwykłej epoki”. I tak dalej. Pomnóżmy to wszystko przez niemalże niekończącą się galerię wybitnych postaci. W tym też niekoniecznie w pierwszej kolejności kojarzących się z teatrem. Przez Elżbietę I, Napoleona, Lopego de Vegę z dorobkiem liczącym (sic!) tysiąc osiemset sztuk teatralnych, umierającego na scenie Moliera, meistersingera Hansa Sachsa, Goethego, który przegrał z psem (po szczegóły odsyłam do rozdziału Widowisko Romantyczne), Schillera, Jerzego II von Meiningen... Dodajmy do tego liczne wynalazki techniczne, zagadnienia filozoficzne, komplikacje obyczajowe, cenzurę religijną i polityczną… a wkrótce się okaże, że niewiele zjawisk tak naprawdę ma prawo pozostać poza zasięgiem naszej uwagi. Historia „tej najstarszej sztuki, którą wciąż nie przestają się bawić ssaki z gatunku homo sapiens” staje się poniekąd historią samego tego gatunku.

2.
Mimo ogromu zebranego materiału, książka ma bardzo przejrzystą strukturę i całkiem rozsądną objętość. Składa się na nią szesnaście tematycznych rozdziałów, z których każdy został podzielony na krótkie, zwięzłe, ponumerowane podrozdziały. Wszystko to znacząco pomaga zarówno w lekturze, jak i w korzystaniu z dzieła na zasadzie małej podręcznej encyklopedii. Kelera znajduje mistrzowską równowagę miedzy snuciem opowieści w formie dość luźnej rozmowy z czytelnikiem a naukową wykładnią i precyzyjnym trzymaniem się ustalonych przez badaczy faktów. Między syntetycznością ujęć, a płynnością narracji. Wreszcie między tekstem własnym a cytowaniem niezbędnych źródeł i opracowań. Znajduje przy tym chwilę – albo i całą minutę – dla uruchomienia czytelniczej wyobraźni, dla ironii, trafnie diagnozującej jakieś zjawisko anegdoty lub ubarwiającego sprawę dowcipu.

Nie ulega więc wątpliwości, że Krótka historia… to, przy starannym zachowywaniu zasad obiektywności, dość osobista wizja zarówno dziejów samego teatru, jak też historii prowadzonych nad nim badań. Autor, dla przykładu (co może wprawić niektórych w konsternację), starannie unika w swoim dziele słowa „performatywny”, uważając ów termin za przejaw „najmodniejszego nazewnictwa” z rzekomą eksplikacyjną mocą, z którym nie należy przesadzać. Szczególnie gdy sprawa dotyczy epok, które poprzedzały jego wynalezienie.

Uczulony na wszelkie przejawy otwartej agresji i okrucieństwa na scenie Kelera pochwala Greków za zakaz naocznego mordowania na scenie, żeby w następnym rozdziale konsekwentnie, tym razem na podstawie niezbyt pochlebnych czy wręcz haniebnych praktyk i poczynań Imperium Rzymskiego, oddzielić „teatr” od „widowiska”. Docenia dwunastozgłoskowiec Racine’a („dla tych, którzy dziś sądzą, że tylko bełkot jest na scenie «prawdziwy», byłby Racine dożywotnim wyrzutem sumienia, gdyby cokolwiek o nim wiedzieli…”) i zażarcie broni Szekspira, pod którego w „tak zwanym nowym teatrze XXI wieku” tu i ówdzie „podszywają się całkiem tuzinkowi publicyści, z rzadka tylko i pro forma cytujący Mistrza”. Nie szczędząc superlatywów, zachwyca się dokonaniami polskiego romantyzmu – w tym momencie, zresztą nie tylko w tym, dając się rozpoznać jako doświadczony historyk i krytyk literatury – i dość chłodno opisuje poczynania Wagnera w Bayreuth, gdzie ten ostatni nie bez charakterystycznego zuchwalstwa praktykował swoją Syntezę Sztuk.

3.
Dodajmy też, że Krótka historia…, dzięki Instytutowi im. Jerzego Grotowskiego oraz Wydawnictwu Uniwersytetu Wrocławskiego wzbogacająca serię DRAMA-TEATR, została naprawdę przepięknie wydana. Twarda okładka, dobry papier oraz liczne, świetnie dobrane i zgrabnie wplecione w tekst ilustracje. Na osobne podziękowania zasługuje praca Ireny Szymaniec (opracowanie redakcyjne) i Stanisławy Treli (korekta). Żadnych „byków” czy innych przykrych lapsusów. Wszystko się zgadza. Każdy przecinek w każdym przypisie.

Teraz z wielką ciekawością, i nie jest to żadna grzecznościowa formułka, czekam na drugi tom. Dlatego też, że Kelera zgodnie z kanonami hollywoodzkich superprodukcji kończy pierwszy odcinek swojej dylogii w najbardziej interesującym miejscu, czyli zapowiedzią Wielkiej Reformy. Ibsen już ukończył swoje Upiory, a Zola rzucił znamienne pouczenie: „Nie grać, tylko być!”, które za chwilę podejmie towarzyszący rosyjskiemu tournée Meiningeńczyków, młody i nikomu jeszcze nieznany Konstanty Stanisławski.

O tyle będę cierpliwszy, że sięgnę w międzyczasie po zbiór szkiców pisanych przez Kelerę w latach 1989-2005 i opublikowanych pod prowokacyjnym tytułem Teatr bez majtek. Przeczuwam już wspólny zachwyt dla Grotowskiego i Różewicza oraz wewnętrzną polemikę z recepcją sztuk Sarah Kane i spektakli Warlikowskiego. Bo jak stwierdza autor, i tu w pełni się z nim zgadzam: „Teatr jest wielorodny, wielokształtny, wielofunkcyjny. Bardzo źle znosi definicje i niweczy je po kolei”. Ale jak mądrze i frapująco to robi!

05-06-2019

Józef Kelera, Krótka historia teatru w Europie. Tom pierwszy, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Wrocław 2018

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (2)
  • Melchior Torchała 2019-06-12   17:11:45
    Cytuj

    A własnie wczoraj zastanawiałem się nad zakupem. Przed finalizacją zapamiętam każde słowo i odpytam Pana przy najbliższej okazji.

  • Użytkownik niezalogowany jkz
    jkz 2019-06-10   20:12:32
    Cytuj

    znakomicie napisana książka