AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Kasia kalkuluje

Pracownik Instytutu Kultury Współczesnej UŁ, redaktor miesięcznika „Dialog”.
A A A
Fot. Grzegorz Kaczmarczyk  

Poskromienie złośnicy w reżyserii Katarzyny Deszcz nie tyle unika skrajności, ile realizuje zasadę „każdemu po trochu”. Oglądamy więc spektakl dość eklektyczny, ale przecież szukający szerokiej publiczności i stroniący od radykalizmów. Trochę jakby kielecki teatr – po serii głośnych i nagradzanych w całej Polsce tytułów – udowadniał, że umie się odnaleźć w różnorodnej estetyce. I tę różnorodność prezentował w dwie godziny.

Szekspirowska historia zamążpójścia dwóch sióstr – słodkiej, pięknej i milutkiej Bianki (Zuzanna Wierzbińska) oraz hardej i nie najśliczniejszej Kasi (Wiktoria Kulaszewska) – jest w tym spektaklu przede wszystkim historią o tej drugiej, o tytułowej złośnicy. O tym, jak ze zbuntowanej, niemłodej już dziewczyny przeistacza się w małżonkę z doklejonym uśmiechem. I choć zaczyna się radykalnie i – paradoksalnie – bez zaskoczenia (czy wykrzykiwane hasła, że kobieta powinna być pokorna, mieć talię i nogi gotowe do rozłożenia nie stały się dziś dyżurnym pomysłem na interpretowanie Poskromienia złośnicy?), to z czasem pojawia się zabawa odcieniami. Bo winy za nieszczęście Kasi nie ponosi wyłącznie jakaś nieuchwytna siła forsująca w społeczeństwie kanony piękna i zachowania, definiowane nie wiadomo gdzie i przez kogo (jak ten otwierający spektakl krzyk). Za cierpienie dziewczyny odpowiedzialny jest i jej ojciec (Baptista, Mirosław Bieliński), który potrafi przehandlować Kasię, jakby handlował mięsem w rzeźniczym kantorku, i jej siostra – wyjątkowo wyrachowana, również w swej niechęci do Kasi, i absztyfikant złośnicy Petruchio (Krzysztof Grabowski), myślący jedynie w perspektywie najbliższej chwili. I winę ponosi Kasia, bo jej skądinąd słuszny sprzeciw wobec otaczającego świata jest – z wyboru – niekonstruktywny i nieskuteczny.

A czy z tej gmatwaniny rozczarowania i wzajemnych niechęci rodzi się coś poza opowieścią o cynicznym i zblazowanym świecie? Pewną tajemnicą pozostaje przemiana Kasi: staje się uśmiechniętą żoną, ale czy dzieje się tak, bo straciła rozum, czy dlatego, że – jak wykalkulowała – zaczęło jej się to opłacać? A może po prostu zakochała się w mężu? Bo oczywiście, możemy wierzyć, że Petruchio wziął ją głodem – ale przecież w domu rodzinnym jadła cytryny (jak w pierwszej scenie spotkania z narzeczonym)… Bo możemy utrzymywać, że Petruchio zrobił jej pranie mózgu, każąc mówić to, co sam chce usłyszeć, ale w podobnych układach stawiało ją otoczenie od najmłodszych lat, widzące w niej tylko złośnicę. Bo możemy dostrzegać w tytułowej bohaterce kobietę, która zmęczyła się ciągłym stawianiem czoła codzienności. Ale może ta Kasia po prostu nauczyła się wreszcie grać z otoczeniem? Sprawdzać, co się bardziej opłaca i co przyniesie jej najwięcej. Może w ten sposób zatriumfowała nad swoim światem? Jakąś odpowiedź na to pytanie daje finałowa scena, gdy Kasia i Petruchio zdają się pozować do zdjęcia: kto w tej malarskiej kompozycji będzie ważniejszy?

Reżyserka chciała dać każdemu po trochu – a ja chciałbym jak najwięcej dla mnie.Takie prowadzenie fabuły świadomie pokazuje, że żal szekspirowskiej historii na otwieranie jej jednym kluczem: że radykalne doktryny filozoficzne czy ideologiczne nie pozwalają na wyjaśnienie motywacji i zachowania Kasi. Że nie da się krótko i efektownie wykrzyczeć ze sceny prawdy o jej wyborach. Zresztą wydaje się, że reżyserka gra z tradycją – dawniejszą i bliższą – interpretowania tej sztuki. Kostiumy i scenografia (z kanapą w centralnym miejscu) uruchamiają skojarzenia, kierując myśl w stronę ostatnich inscenizacji tej sztuki w polskim teatrze, ale włączenie do przedstawienia prezentacji wideo z Poskromieniem złośnicy Franco Zeffirellego chroni widzów przed natręctwem tylko jednego skojarzenia. I trochę szkoda, że walcząc ze stereotypami postrzegania Kasi, reżyserka wpuściła do innych wątków i innych postaci sporo sztampy. Jak Petruchio informuje Kasię o ślubie, to robi to do melodii La donna è mobile. Nieco później będzie kolejna piosenka, w której oryginalna „ostatnia niedziela” staje się „najbliższą niedzielą”, w której „z Kasią się pobierzemy”. A jeszcze później będzie Ona tańczy dla mnie, You are so beatiful i kilka innych szlagierów, dobranych tyleż mechanicznie, ileż przewidywalnie. Duża część publiczności szaleje z radości, zwłaszcza, że może też popatrzeć na kogucie zaloty lub nieudolne wciskanie się Trania w przyciasne spodnie…

I pewnie takie gagi byłyby mniej nachalne, gdyby nie kontrast, jaki rodzi się z ich zderzenia z przekładem Barańczaka: eksponującym matematykę słownych gier i precyzję deklaracji, które trudno osadzać w jarmarcznych kontekstach. Ten przekład jest ciekawy w ascetycznej w tym spektaklu i bardzo udanej scenie pojedynku na słowa, który towarzyszy pierwszemu spotkaniu Petruchia i Kasi, ale już mniej się sprawdza tam, gdzie śmieszność ma być budowana za pomocą rozwiązań spoza szekspirowskiego (literackiego) świata.

Szkoda więc, że ten spektakl bywa eklektyczny. Że do ciekawszego pomysłu na opowiedzenie historii głównej bohaterki dodano mniej ciekawe (acz skuteczne, gdy myśli się o skorej do śmiechu publiczności) pomysły. Ale… Reżyserka chciała dać każdemu po trochu – a ja chciałbym jak najwięcej dla mnie.

12-05-2014

galeria zdjęć Poskromienie złośnicy, reż. K. Deszcz, Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach Poskromienie złośnicy, reż. K. Deszcz, Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach Poskromienie złośnicy, reż. K. Deszcz, Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach Poskromienie złośnicy, reż. K. Deszcz, Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach
William Shakespeare
Poskromienie złośnicy
przekład: Stanisław Barańczak
reżyseria: Katarzyna Deszcz
scenografia: Andrzej Sadowski
obsada: Teresa Bielińska, Mirosław Bieliński, Marcin Brykczyński, Andrzej Cempura, Janusz Głogowski, Krzysztof Grabowski, Edward Janaszek, Wiktoria Kulaszewska, Wojciech Niemczyk, Dominik Nowak, Łukasz Pruchniewicz, Beata Pszeniczna, Artur Słaboń, Zuzanna Wierzbińska
premiera: 12.04.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany dag
    dag 2015-02-23   15:32:10
    Cytuj

    Bardzo trafna recenzja, choć niezwykle łagodna...