AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Krzesła bez Mówcy

Krzesła, reż. Piotr Cieplak, Teatr Polonia w Warszawie
fot. Katarzyna Kural-Sadowska  

Cieplaka zdają się pociągać u Ionesco egzystencjalne metafory, ale nie potrafi przyjąć ich pesymistycznego tonu. Na bohaterów Krzeseł patrzy z czułością, podobnie jak na bohaterkę Szczęśliwych dni Becketta, które wystawił dziesięć lat temu.

Piotr Cieplak wraca do dramaturgii absurdystów. Ten nurt zajmuje w jego twórczości szczególne miejsce. Becketta i Ionesco reżyser ostatnio wystawiał wprawdzie około dekadę temu, ale można powiedzieć, że nad całym jego teatralnym światem stale unoszą się niepokoje znane z twórczości tych autorów. Przyglądając się człowiekowi, opowiadając jego historie, Cieplaka wciąż chyba nurtuje postawione przez Alberta Camus pytanie: „dlaczego on żyje?”. Reżyser zazwyczaj udziela na nie znacznie bardziej otwierających i jasnych odpowiedzi, niż zapewne chciałby sam autor Dżumy, nie mówiąc już o autorach Krzeseł i Szczęśliwych dni. Co według niektórych wypacza sens tej dramaturgii. To rzeczywiście nieortodoksyjne podejście do teatru absurdu: według Cieplaka słowa, które absurdyści włożyli w usta swoim bohaterom i sytuacje, w których ich postawili, niekoniecznie muszą układać się w tragiczną metaforę kompletnej bezwolności człowieka.

Wystarczy przypomnieć Nosorożce, czyli studium przedmiotu, zrealizowane jako spektakl dyplomowy studentów aktorstwa Akademii Teatralnej, pod którym to tytułem Cieplak tak naprawdę wystawił Kubusia, czyli uległość Ionesco, zderzonego z poematem swojego ulubionego poety – Zbigniewa Herberta, przekonującego, że „najpiękniejszy jest przedmiot, którego nie ma”. Finałowe małżeństwo Kubusia i Roberty pokazane zostało tam we właściwiej temu dramatowi surrealnej atmosferze, ale jednak z wiarą w sens gestów i słów. Niewiele później reżyser zrealizował w krakowskim Starym Teatrze dramat Król umiera, czyli ceremonie z Jerzym Trelą i Anną Polony, w którym pożenił temat odejścia legend tej sceny z kojącą w gruncie rzeczy opowieścią o nieprzerwanym cyklu życia. Chyba jednak najbardziej charakterystycznym spektaklem z tego nurtu były dla Cieplaka Szczęśliwe dni z Krystyną Jandą jako Winnie oraz Trelą w roli Williego. Reżyser nie dokonał korekt i skreśleń w samym tekście Becketta, który Janda podawała z ogromną precyzją. Zmienił natomiast kontekst jej wstrząsającego monologu: zabrał potworny kopiec, w którym Winnie została zakopana przez autora i zamiast tego przykrył jej nogi… kocem, sugerując, że jej unieruchomienie ma realistyczny powód, a mianowicie, że wynika z bezwładu kończyn. Takiej osobie można było wierzyć, kiedy mówiła, że przeżywa „kolejny szczęśliwy dzień”.

Z podobną wiarą Cieplak patrzy na bohaterów Krzeseł Ionesco, które niedawno wystawił w warszawskiej Polonii – nota bene na tej samej scenie, co wspomniane Szczęśliwe dni. Ten spektakl to przykład bardzo uważnego uruchomienia tekstu dramatycznego na scenie. Uruchomienia na wielu poziomach: Cieplak nie tylko widzi okoliczności tego dramatu (pełna starego drewna scenografia Andrzeja Witkowskiego nawiązuje do projektu Ionesco), ale też je słyszy (wyjątkowo impresyjna fonosfera autorstwa Pawła Czepułkowskiego). I, co najważniejsze, bezbłędnie nastraja swoich aktorów. Wspólna kreacja dawno niewidzianej na scenie Ewy Szykulskiej oraz Leona Charewicza pobudza wyobraźnię. Duet ten precyzyjnie, ale i niezwykle lekko wykonuje partyturę dramatyczną Ionesco, niemal ożywiając na naszych oczach nieistniejących gości nieistniejącego przyjęcia.

Przyjęcia, które jest tak naprawdę bardzo osobistym, wewnętrznym seansem wspomnień każdego z bohaterów. W jego trakcie mierzą się z niespełnieniem i frustracjami zbieranymi zapewne przez całe życie. Najmocniej brzmi oczywiście sakramentalne, po wielokroć wypominane przez Starą: „a mogłeś być…”, „a mogłeś...”. Małość Starego jest w tym spektaklu podkreślana wielokrotnie: kiedy wita Cesarza, gną się pod nim kolana, zaś kiedy pojawia się „dawna znajoma”, szybko okazuje się, że jest ona upiorem niewykorzystanej dawno temu szansy. Stary i Stara wciągają siebie i nas w grę, która bywa dla nich bolesna, ale patrząc na jej przebieg, raczej nie odczuwamy, że jej uczestnicy tracą ludzkie cechy, że nikną wokół rosnącej z każdą minutą sterty krzeseł. Oglądamy jednak ludzi, którzy działają i którzy coś tworzą – co reżyser punktuje zwłaszcza w autorskim finale.

U Ionesco punktem kulminacyjnym udawanego przyjęcia ma być przemówienie, w którym ostatecznie wyłożone zostanie wielkie życiowe credo Starego. Bohater z jakiegoś powodu nie jest w stanie wygłosić go sam, dlatego oczekuje w napięciu na tajemniczego Mówcę, by zrobił to za niego. Gdy długo zapowiadany gość się zjawia, wypowiada jednak tylko bezsensowny ciąg sylab. W Krzesłach Cieplaka w ogóle nie ma Mówcy. Reżyser pokazuje moment przemówienia, na które czekają wszyscy (lub właśnie nikt nie czeka), ale wygłasza je sam Stary, który oczywiście mierzy się z niemożnością nazwania sensu, przesłania – lub czymkolwiek ma być to, co koniecznie chce zakomunikować światu. Charewicz w decydującym momencie ze spokojem wypowiada słowa, których Ionesco nie napisał: „Klopsiki mojej żony”... Co oczywiście można uznać za brednię albo wręcz przeciwnie – najbardziej bezpretensjonalną pochwałę życia i miłości, na jaką człowiek może się zdobyć. Cokolwiek jednak zrozumiemy przez „klopsiki”, liczy się tu przede wszystkim, że bohater wypowiada te słowa – a niechby nonsensowne – sam, we własnym imieniu i na własne konto. Że nie musi zasłaniać się Mówcą. Że – najprościej mówiąc – nazwanie własnego sensu życia leży w jego własnych rękach. Choćby nie był to sens szczególnie podniosły czy wyrafinowany.

Cieplak, choć zdecydowanie dostrzega małość swoich bohaterów, nie odziera ich z podmiotowości. Dlatego też ich finałowy skok z okna nie jest naznaczony tragiczną koniecznością, ale jest gestem pełnym zgody i ukojenia, który otwiera perspektywę, zamiast ją zamykać.

21-12-2018

galeria zdjęć Krzesła, reż. Piotr Cieplak, Teatr Polonia w Warszawie <i>Krzesła</i>, reż. Piotr Cieplak, Teatr Polonia w Warszawie <i>Krzesła</i>, reż. Piotr Cieplak, Teatr Polonia w Warszawie <i>Krzesła</i>, reż. Piotr Cieplak, Teatr Polonia w Warszawie ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Polonia w Warszawie
Eugène Ionesco
Krzesła
przekład: Jan Kosiński
reżyseria: Piotr Cieplak
scenografia i kostiumy: Andrzej Witkowski
muzyka: Paweł Czepułkowski
reżyseria światła: Rafał Piotrowski
realizacja dźwięku: Tatiana Czabańska
obsada: Ewa Szykulska, Leon Charewicz
premiera: 25.10.2018

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: