AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Noc listopadowa we Wrocławiu

Anhelli. Skowyt, reż. Jarosław Fret, Teatr ZAR z Wrocławia
Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
fot. Magdalena Mądra  

Anhelli już nie woła, utracił głos, z jego gardła wydobywa się tylko skowyt. Spektakl przemienia się w obrzęd funeralny. Po przedstawieniu nikt nie klaszcze. Bardzo młoda publiczność wymyka się z teatru ukradkiem. Trzy godziny później kilka przecznic dalej brytyjscy anarchiści wrzeszczą ze sceny: We’ve been dispossessed! (Wywłaszczyli nas!). Zapowiadają niepokoje: We are many voices! (Jesteśmy wieloma głosami!). Międzynarodowa widownia, w większości pod pięćdziesiątkę, wznosi do góry pięści w akcie solidarności i groźby zarazem. A wszystko to jednej tylko nocy z 9 na 10 listopada we Wrocławiu.

Najpierw Teatr ZAR zagrał w sali Teatru Laboratorium Instytutu im. Jerzego Grotowskiego nową wersję inscenizacji Anhellego, nawiedzonego poematu Juliusza Słowackiego, a potem Test Dept., legendarny zespół z Londynu, zaprezentował swój najnowszy album w Sali Gotyckiej przy Purkyniego podczas kultowego festiwalu muzyki industrialnej (18. Wrocław Industrial Festival). Nowy Anhelli ma podtytuł Skowyt. Nowa płyta Test Dept. zatytułowana została Disturbance (Niepokoje).

Wołanie, wcześniejszą wersję Anhellego Teatru ZAR, widziałem w niezwykłych okolicznościach. Pod koniec października 2011 roku zespół odegrał spektakl niedaleko Saragossy, w ruinach starego Belchite, czyli w „żywym” pomniku hiszpańskiej wojny domowej. Miejscowość została doszczętnie zniszczona podczas walk republikanów z nacjonalistami na przełomie sierpnia i września 1937 roku. Dwa lata później, po ostatecznym zwycięstwie nacjonalistów, generał Franco nakazał zachować ruiny w stanie nienaruszonym. Całkiem nowe Belchite wzniesiono opodal. „Żywy” pomnik od tego czasu powoli niszczeje i wciąż robi wielkie wrażenie.

ZAR zagrał Anhellego. Wołanie w ruinach kościoła św. Augustyna, niemal pod gołym niebem. Zachowały się co prawda fragmenty dachu barokowej budowli, ale podczas spektaklu zagrożenie katastrofą było całkiem realne. Wciąż zerkałem na ten dziurawy dach. Bohaterem przedstawienia był fenomenalny Matej Matejka w roli tytułowej. Zdawał się ignorować grawitację. Jego ulotny taniec był apoteozą życia w świecie nie-do-życia. Zapowiadał Zmartwychwstanie. „Żywy” pomnik hiszpańskiej wojny domowej, grożąc w każdej chwili zawaleniem, wzmacniał zew nadziei syberyjskich wygnańców, skazanych na zatracenie. Widownię w zbombardowanym kościele zapełnili mieszkańcy nowego Belchite, potomkowie osób wypędzonych ponad pół wieku wcześniej z własnych domów. Oni potrafili zrozumieć wołanie polskich zesłańców sprzed dwóch stuleci.

Ruiny hiszpańskiego kościoła skojarzyły mi się z ormiańskim klasztorem w górach Libanu, gdzie wiosną 1837 roku, sto lat przed zagładą Belchite, dwudziestosiedmioletni Słowacki po odwiedzeniu Grobu Chrystusa w Ziemi Świętej pracował nad Anhellim. W liście do matki pisał, że klasztor na skale „zawieszony pod chmurami” to „miejsce prawdziwie bezludne”. Trudno się dziwić, że chrześcijańska liturgia tak silnie zdominowała język poematu. Przeniknęła też do obrzędowej narracji przedstawienia Teatru ZAR, co w zrujnowanej świątyni wybrzmiało szczególnie donośnie.

Anhelli. Skowyt to zupełnie inny spektakl, choć wiele rozwiązań scenicznych nie uległo zmianie. Nowy jest przede wszystkim Anhelli. Postać tę gra teraz turecki aktor Mertcan Semerci. Matejka też nie jest Polakiem. Urodził się na Słowacji. Jego Anhelli przesiąknięty był jednak słowiańską mistyką. Semerci zaproponował radykalnie odmienną, bardziej racjonalną interpretację. To aktor masywnie zbudowany, rusza się ciężko, mało tańczy. Kojarzy się bardziej ze współczesnym uchodźcą niż syberyjskim zesłańcem o naturze anioła. Anhelli. Skowyt przemienia natchniony poemat Słowackiego w przypowieść uniwersalną, o każdym człowieku skazanym na wygnanie i zatracenie.

Wołanie, wcześniejsze podejście Jarosława Freta do teatralnej interpretacji Anhellego, grane było przez dziesięć lat. W tym czasie aktorzy Teatru ZAR do mistrzostwa opanowali trudne wokalizy. Wykonali dużą pracę. Uczyli się śpiewu u lokalnych artystów w Gruzji i Armenii. Muzyka do spektaklu powstała „na bazie pieśni ormiańskich, greckich hymnów i prawosławnych irmosów” (to cytat z programu).

Perfekcja śpiewaków przemienia cytowane w spektaklu rytuały pogrzebowe w zdarzenia realne, niefikcyjne. Umieranie w tym spektaklu jest ciężką robotą. Dosłowność i okrucieństwo powtarzających się w nieskończoność upadków na drewnianą podłogę wywołuje bolesne znużenie. Oto ludzkość! Śmierć stała się piękną, acz banalną figurą choreograficzną. Sprawny upadek to jedyny sens życia. Zmartwychwstanie zostało odwołane. Stąd skowyt…

Koncert zespołu z Londynu rozpoczął się około godziny 23. Anarchiści z Test Dept. są wciąż naiwni. Ich pradziadów nikt nie zsyłał na Syberię. Z góry odrzucają romantyczne majaki i oczekiwania na Zmartwychwstanie. Krytykują pesymizm, a nade wszystko obojętność. Wciąż chcą się wtrącać w losy świata. Nawołują do mówienia prawdy, do niszczenia przeszłości, do czynnego oporu, do rebelii. Podczas koncertu we Wrocławiu industrialna publiczność w mrocznych, stylowych kostiumach z zapałem skandowała wywrotowe hasła razem z Grahamem Cunningtonem i Paulem Jamrozym, filarami Test Dept. Po godzinie performans londyńczyków jednak planowo się zakończył i widzowie poszli na kolejny koncert… do niepokojów tym razem nie doszło.

Występ Test Dept. to widowisko perfekcyjne, multimedialne i wielowymiarowe. Cunnington i Jamrozy mają bardzo silne osobowości sceniczne. To urodzeni performerzy. Wciąż przemieszczają się po scenie zagraconej blachami i dziwacznymi konstrukcjami. Wszystko to wydaje piekielne dźwięki i jest znakomicie rozświetlane przez kolorowe, wibrujące reflektory. Zel Kaute, fenomenalna perkusistka, znakomicie dopełnia spektakl liderów: tańczy za swymi bębnami i wygrywa z lekkością oddechu piekielnie skomplikowane sekwencje rytmiczne. Dwaj kolejni członkowie zespołu nie odklejają się od MacBooków. Na wielkim ekranie w tle tańczy Theresa May, a Donald Trump wykrzywia twarz. Napisy w rodzaju FUCK THE TORIES dosadnie podkreślają przesłanie artystów.

Test Dept. to swoisty wyrzut sumienia zadowolonej z siebie i pełnej pychy Brytanii, tej od Brexitu. Tytuł Disturbance w chwili nagrywania albumu brzmiał może jak ostrzeżenie, ale dziś społeczne niepokoje rozpalają świat. Disturbance to kondycja ludzkości w roku 2019.

Skojarzenia się mnożą. Skowyt Anhellego w Teatrze ZAR przywołuje głośny poemat Allena Ginsberga z roku 1956. Howl zwykło się po polsku tłumaczyć właśnie jako Skowyt. Pierwsze zdanie tego poematu znakomicie pointuje widowisko w sali Teatru Laboratorium: I saw the best minds of my generation destroyed by madness (Widziałem najlepsze umysły mojego pokolenia zniszczone przez szaleństwo). Dziś cała Ziemia stała się Syberią. Każdy jest zesłańcem, niektórzy jeszcze tylko o tym nie wiedzą.

Brytyjscy anarchiści i międzynarodowa grupa artystów ZAR stawiają światu różne diagnozy. Łączy ich narastające przerażenie w obliczu nadciągającej przyszłości. Białe Anioły Śmierci wyprowadzały milczącą publiczność z sali Teatru Laboratorium do miasta. The future is here (Przyszłość już tu jest) – krzyczał zrozpaczony Graham Cunnington w utworze Speak Truth to Power, wykonanym na bis – The past rules the present (Przeszłość rządzi teraźniejszością).

Godzinę przed rozpoczęciem Anhellego i pięć godzin przed koncertem zespołu Test Dept. spod Synagogi pod Białym Bocianem we Wrocławiu wyruszył Marsz Wzajemnego Szacunku. 81 lat temu, w nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku, nazwanej potem „kryształową”, doszło do pogromu ludności żydowskiej także w Breslau.

14-11-2019

galeria zdjęć Anhelli. Skowyt, reż. Jarosław Fret, Teatr Zar we Wrocławiu <i>Anhelli. Skowyt</i>, reż. Jarosław Fret, Teatr Zar we Wrocławiu <i>Anhelli. Skowyt</i>, reż. Jarosław Fret, Teatr Zar we Wrocławiu <i>Anhelli. Skowyt</i>, reż. Jarosław Fret, Teatr Zar we WrocławiuZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr ZAR z Wrocławia
Anhelli. Skowyt
na motywach poematu Anhelli Juliusza Słowackiego
reżyseria i koncepcja: Jarosław Fret
dramaturgia muzyczna: Jarosław Fret we współpracy z Aleksandrą Kotecką i Tomaszem Wierzbowskim
przygotowanie głosowe: Aleksandra Kotecka i Tomasz Wierzbowski
realizacja świateł: Maciej Mądry
obsada: Mertcan Semerci, Davit Baroyan, Ditte Berkeley, Alessandro Curti, Ekaterina Egorowa, Jarosław Fret, Kamila Klamut, Aleksandra Kotecka, Aleksandra Kugacz-Semerci, Orest Sharak, Tomasz Wierzbowski
premiera: 7.09.2019 (światowa), 8.11.2019 (polska)
Spektakl stanowi część tryptyku Ewangelie dzieciństwa

 

18. Wrocław Industrial Festival, 7-10.11.2019
Test Dept.
Disturbences
wykonawcy Graham Cunnington (perkusja, elekronika, taśmy, wokal), Paul Jamrozy (perkusja, elekronika, taśmy, wokal), Zel Kaute (bębny), Lottie Lou (elektronika, perkusja, live sound), David Altweger (reżyseria wizualna)

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: