AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Odkrywamy Moniuszkę

Die Schweizerhütte i Nocleg w Apeninach, reż. Roberto Skolmowski, Warszawska Opera Kameralna
Muzyk i polonistka, w latach 50. XX w. aktorka Teatru na Tarczyńskiej i Teatru Poezji UW, później wieloletnia nauczycielka muzyki w Szkole Podstawowej nr 15 w Warszawie, profesor Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina i publicystka „Ruchu Muzycznego”. Doktor habilitowana nauk humanistycznych, autorka książek o teatrze muzycznym i polskich artystach. Publikowała też w „Teatrze”, „Dialogu”, nowojorskim „Przeglądzie Polskim”,„Pamiętniku Teatralnym”. Współpracuje z ISPAN i z Teatrem Wielkim – Operą Narodową.
A A A
fot. Jarosław Budzyński/WOK  

Nadchodzi czas Moniuszki. Urodził się 5 maja 1819 roku, więc zbliża się 200. rocznica przyjścia na świat tej jakże ważnej dla polskiej kultury osoby.

Ważnej, a zarazem wciąż nieopisanej tak, jak na to zasługuje sam Moniuszko i jego muzyka. Brak jest przecież rzetelnej biografii i wydań nut najważniejszych dzieł. Na szczęście mnożą się ekscytujące wykonania i odsłonięcia zapoznanych utworów. Na festiwalu „Chopin i jego Europa” (sierpień 2018) usłyszeliśmy w koncertowej wersji Halkę śpiewaną po włosku w interpretacji słynnego zespołu grającego na instrumentach historycznych, Europa Galante, a przewodził temu z niebywałym oddaniem twórca orkiestry i jej stylu, Fabio Biondi. W maju w Warszawskiej Operze Kameralnej pokazano młodzieńczą operetkę Moniuszki Nowy Don Kiszot, czyli sto szaleństw, przygotowaną świetnie przez artystów wrocławskich (pisałam o tym na portalu Teatralny.pl Moniuszko i Fredro w gorzkiej krotochwili). Na letni Festiwal Moniuszkowski w Kudowie-Zdroju ci sami realizatorzy z dyrygentem Stanisławem Rybarczykiem i reżyserem Roberto Skolmowskim powieźli następne z juweniliów: Karmaniol, czyli Francuzi lubią żartować (rejestracja do obejrzenia na YouTube). Wrocławskie Towarzystwo Teatralne, firmujące to przedsięwzięcie, pozyskało do współpracy jako konsultanta naukowego dr Grzegorza Zieziulę (z Instytutu Sztuki PAN) i poznańskiego muzykologa źródłoznawcę Macieja Prochaskę. Seria odkryć przyspieszyła – odkryć, bo do Zieziuli i Prochaski należało odszukiwanie uważanych często za przepadłe rękopisów w Bibliotece/Archiwum Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego i Bibliotece Narodowej i takie opracowywanie nut, by muzykom można je było położyć na pulpitach.

Jesienią ta sama zdeterminowana grupa odkrywców przystąpiła do realizacji tytułu kompletnie nieznanego, niefigurującego dotąd w żadnych wykazach dzieł naszego kompozytora i nigdy nigdzie niewystawionego. Na casting zgłosiło się stu śpiewaków z całej Polski! – a brano pod uwagę także dyspozycje aktorskie. Wybrańcy wzięli udział w prapremierze niemieckojęzycznej opery komicznej Die Schweizerhütte / Szwajcarska chata wystawionej w Warszawskiej Operze Kameralnej (16-18 listopada 2018). Dawny singspiel samego Johanna Wolfganga Goethego dwukrotnie ulegał przeróbkom, zanim wziął go na warsztat świeżo przybyły na studia muzyczne do Berlina (1837) Stanisław Moniuszko. Opatrzył własnym tytułem i zdumiewająco sprawnie, jak na osiemnastolatka wzrosłego na dalekiej ziemi litewskiej, napisaną muzyką. Słychać w niej, że podczas berlińskich studiów miał do czynienia z dobrymi śpiewakami, instrumentalistami i chórami – tak dziarskiego chóru męskiego na cztery głosy, jak francuski regiment podczas wizyty w „szwajcarskiej chacie” panienki Mary, nie ma w żadnej z późniejszych oper Moniuszki! Słychać też żołnierskie trąbki i alpejskie jodłowanie w sopranie solistki, choć o polonezie kompozytor nie zapomniał: w rytmie tego tańca tenor opiewa swą miłość.

Muzyka Moniuszki znacznie przerosła tu wątłą treść. Przez dwa akty, czyli ponad półtorej godziny, Mary najpierw nie chciała poślubić zakochanego w niej Michela, a potem już chciała. I tyle. Szczęśliwe urozmaicenie wnosili Francuzi w bajecznych mundurach (projektu Marii Balcerek). Ubarwieniu akcji służyły również  zwierzęta gospodarskie (scenografia Katarzyny Gabrat-Szymańskiej) ciągane na kółkach; śmieszna koza i naturalnej wielkości krowy – aktorzy je doili i pili potem ze szklanek mleko (owca i kura były też). Dodam, iż wspomniany w libretcie kanton Appenzell na pograniczu szwajcarskich i austriackich Alp, odwiedzany przez turystów, nadal słynie z hodowli krów... Aktorstwo należało do przerysowanych, co traktuję jako celowy zabieg reżyserski: tego typu błahy repertuar, niegdyś najzwyczajniej rozrywkowy, nie nastręczał okazji do ambitnej gry. Ruchliwa Joanna Moskowicz (Mary) stroiła miny, trzęsła lokami i trzepotała fartuszkiem, a jej sprawny śpiew i blask niosący głos potwierdzał wysoką artystyczną rangę, jaką już reprezentuje. Rozmarzony Bartosz Nowak (Michel) robił maślane oczy i miękkim lirycznym tenorem prawdziwie wyrażał zakochanie. Szymon Kobyliński jako sierżant Francuzów i długo nierozpoznawany brat Mary, Max, huczał basem i zamaszyście podkreślał wojskowe rzemiosło. Cały ten Moniuszko brzmiał zresztą zbyt mocno jak na wrażliwą batutę Rybarczyka i historyczne instrumenty zespołu Musicae Antiquae Collegium Varsoviense. Ale – słuchaliśmy Szwajcarskiej chaty w orkiestracji Prochaski, kompetentnej, lecz dzisiejszej; miał do dyspozycji tylko odnaleziony wyciąg fortepianowy i za wskazówkę oryginalny strzęp partytury z doskonałej Uwertury. Któż wie, jak wyobrażał to sobie Moniuszko... Może nawykły do wędrownych trup teatralnych z Mińska i Wilna, gdy w Berlinie zetknął się z profesjonalistami, popuścił wodze kompozytorskiej wenie? No i cenił zawarte tam własne pomysły; trzy „romanse” bohaterów umieścił w późniejszych utworach scenicznych, a czwarty wykorzystał nawet w operze Hrabina.

Inny świat teatralny i muzyczny ukazał Nocleg w Apeninach. Pozostała wprawdzie ta sama drewniana dekoracja (tam chata – tu gospoda) i górzysty pejzaż (z projekcji) na horyzoncie, lecz hrabia Aleksander Fredro stworzył najprawdziwszą komedię. Skolmowski zaś zaludnił scenę postaciami z komedii dell'arte i dawnego teatru: przemykała, tańcząc, Kolombina z Arlekinem, wyfiokowane starsze damy, ksiądz, zakonnice w bieliźnianym negliżu, sprzedawcy, miejscowa czeladź. Wszystko zgodnie z fabułą, bowiem za oknem (i w perkusji) łyskała burza i podróżni tłoczyli się do gospody, szukając noclegu i posiłku. Gatunkowe określenie „komedioopery” wydaje się nieco na wyrost, bo muzyki jest tu diabelnie mało. Aby to uzasadnić, reżyser wprowadził nawet osobę Fredry, który, siedząc na proscenium, wodził gęsim piórem po karcie, a czasem wkraczał przed widzów i złościł się, że do następnej sceny „ten Moniuszko!” niczego nie skomponował. Nocleg powstał niewiele później od Chaty, lecz już w Wilnie, gdzie Moniuszko osiadł po założeniu rodziny. Po prostu dostosował rzecz do możliwości miejscowej marnej orkiestry zarazem teatralnej, katedralnej i balowej. Niemniej nie zbrakło tu wigoru w chórach (na otwarcie: „Co za zjazd! Co za ścisk!”, i na finał), melodyjności w arietkach i duetach, ani fantazji w tercecie męskim głoszącym pochwałę wina „Kiedy smutek, żal i bida”.

Artyści aktorstwem bliskim farsie podkreślali absurdy akcji. Fabrizio (Michał Justa), fałszywy mąż fałszywie chorej na umyśle nieszczęsnej panienki Rozyny (Hanna Sosnowska) wciąż przeklinał burzę i odpychał każdego, kto przysuwał się do jego ślicznej podopiecznej. Uparty zalotnik Rozyny, rosły Antonio (Rafał Żurek), krył się pod krzesłem, chował za oknem. Właściciel gospody, Anzelmo (Rafał Songan), dźwięcznym barytonem zaprowadzał (bezskutecznie) porządek. Brawurowy popis dał wędrowny szarlatan i dentysta, Bombalo (Maciej Falkiewicz): z rozczochraną czarną czupryną, w białej nocnej koszuli skakał po stole, leczył, rwał zęby, chrapał, oszukiwał, kogo mógł, wyrywał się żandarmom. Zabawa wykonawców udzielała się publiczności.

Nocleg w Apeninach to czwarty już tytuł, po Nowym Don Kiszocie, Karmaniolu i Szwajcarskiej chacie ze scenicznych szaleństw młodego Moniuszki, tworzonych w Berlinie i Wilnie i przywróconych życiu w 2018 roku. Ujrzeliśmy je i usłyszeli zgodne – wreszcie! – z muzycznym oryginałem i utrzymane w takim stylu teatru i w takim poczuciu humoru, jaki przylega do tego oryginału, a zarazem podąża na spotkanie z wrażliwością współczesnego widza. Dokonali tego muzykolodzy Maciej Prochaska i Grzegorz Zieziula, dyrygent Stanisław Rybarczyk i reżyser Roberto Skolmowski z grupą współpracowników. Odsłonili nieznane oblicze Moniuszki, który, jak widać, w wieku osiemnastu, dwudziestu lat nie wprowadzał na sceny wąsatych szlachciców, górali, flisaków znad Wisły ani dam z warszawskiego towarzystwa (Halka, Flis, Verbum nobile, Hrabina, Straszny dwór), tylko chętnie żartował sobie z francuskich, szwajcarskich i włoskich prowincjuszy, a jeśli nawet wkraczał na prowincję galicyjską albo litewską (jak w Nowym Don Kiszocie...), to taką, na której czytywano Cervantesa. Sam zresztą żarliwie czytał książki i gazety, także obcojęzyczne, i gdziekolwiek bywał, odwiedzał teatry. W tamtym okresie życia tworzył teatr, jaki znał i dla takiego środowiska, w jakim się obracał.

30-11-2018

galeria zdjęć Die Schweizerhütte i Nocleg w Apeninach, reż. Roberto Skolmowski, Warszawska Opera Kameralna <i>Die Schweizerhütte</i> i <i>Nocleg w Apeninach</i>, reż. Roberto Skolmowski, Warszawska Opera Kameralna <i>Die Schweizerhütte</i> i <i>Nocleg w Apeninach</i>, reż. Roberto Skolmowski, Warszawska Opera Kameralna <i>Die Schweizerhütte</i> i <i>Nocleg w Apeninach</i>, reż. Roberto Skolmowski, Warszawska Opera Kameralna ZOBACZ WIĘCEJ
 

Warszawska Opera Kameralna
Stanisław Moniuszko
Die Schweizerhütte
opera komiczna w dwóch aktach
libretto: Carl Blum

Stanisław Moniuszko
Nocleg w Apeninach
komedioopera w jednym akcie
libretto: Aleksander Fredro
kierownictwo muzyczne: Stanisław Rybarczyk
inscenizacja i reżyseria: Roberto Skolmowski
scenografia: Katarzyna Gabrat-Szymańska
kostiumy: Maria Balcerek
choreografia: Elżbieta Lejman-Krzysztyniak
reżyseria świateł: Zbigniew Feliksiak
multimedia: Wojciech Hejno
opracowanie i rekonstrukcja partytur: Maciej Prochaska  
konsultacja naukowa: dr Grzegorz Zieziula
przygotowanie Zespołu Wokalnego Warszawskiej Opery Kameralnej: Krzysztof Kusiel-Moroz
obsada (Die Schweizerhütte): Joanna Moskowicz/Sylwia Olszyńska, Sebastian Mach/Bartosz Nowak, Szymon Kobyliński; (Nocleg w Apeninach): Rafał Songan, Rafał Żurek, Aleksandra Nieśpielak, Michał Justa, Hanna Sosnowska/Agata Chodorek, Maciej Falkiewicz
oraz
Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej Musicae Antiquae Collegium Varsoviense
premiera: 16.11.2018

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: