AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Rozum i upiory

Dziewice i mężatki, reż. Janusz Wiśniewski, Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie
Fot. Bartek Warzecha  

Teatr Janusza Wiśniewskiego zawsze miał swoich gorących zwolenników, jak i zdecydowanych przeciwników. Rzadko pozostawiał widzów obojętnymi. To teatr formy, plastycznego skrótu, apsychologiczny, z udziałem aktorów „nakręconych” niczym lalki i uruchomionych na scenie przez reżysera. Ruch ten bywa wysoce wystylizowany, niekiedy przypominając pracę maszyny – zatrzymywanej nieoczekiwanie – jak w stopklatce filmu niemego, gdzie także powtórzenie, retardacja, przyspieszenie są dozwolone.

Estetyka tego świata przywodzi na myśl niektóre cechy teatru ekspresjonistycznego – jaskrawą mimikę, ostre, kanciaste ruchy, dramatyczny gest, patos, siłę wyrazu, podkreślające indywidualność artysty. Także rozluźnienie sensu i logiki przebiegu akcji. Język teatru Janusza Wiśniewskiego daje się rozpoznać z daleka, a sukcesy odnoszone przez lata w kraju i za granicą potwierdzają tylko, że do czynienia mamy z twórcą wyjątkowym.

Późna komedia Moliera, Uczone białogłowy, pomyślana przez dramatopisarza jako satyra na ówczesne czasy i kąśliwy głos w rozważaniach na temat edukacji i wychowania kobiet, choć może się to wydać nieoczywiste na pierwszy rzut oka, dostarcza materiału na autorską parafrazę Wiśniewskiego.                 

W przedstawieniu pt. Dziewice i mężatki reżyser wykorzystuje „do swoich celów” kreślone przez autora Pociesznych wykwintniś typy postaci, które Molier przeniósł zresztą z tejże komedii do Uczonych białogłów i dopełnił wiele lat później. Podkreśla marionetkowość figur, jak choćby Chryzala (wywiedzionego z Goldoniego – Marian Opania) – „szemranego” pantoflarza, podporządkowanego żonie (Filaminta – Ewa Telega), komicznego w swych gniewach, wątpliwościach, zdradach i innych małych grzeszkach. Naukowa i literacka obsesja kultywowana w domu Filaminty powoduje, że ogarnięte nią kobiety tracą kontakt z rzeczywistością. Stają się karykaturami samych siebie, wykrzywionymi portretami przeintelektualizowanych, filozofujących salonowych femmes fatales i feministek zarazem, o rysach zgoła męskich. Rodzaj podpowiedzi zawarty w komedii Moliera, szyderczej i bezlitosnej, staje się, by tak rzec, wodą na młyn Janusza Wiśniewskiego. W proponowanym kształcie świata idzie on rzecz jasna dalej, niż przewidział to Molier, wyciska tekst jak gąbkę, odrzucając wszelkie psychologizmy, realizm charakterów i relacji rodzinnych, także tych, które łączą domowników z gośćmi: Klitandrem (zalotnikiem – Małgorzata Mikołajczak), Trysotynem (literatem – Dariusz Wnuk), Wadiusem (uczonym – Tadeusz Borowski). Przy czym trzech ostatnich czyni osobami dramatu, biesami o zamienionej płci, nawiedzającymi nie tyle dom Chryzala, co umysły i dusze jego mieszkańców. Wiśniewski bawi się formą, czystym rysunkiem postaci, jej ustawieniem względem partnera.

Wolna od „uczoności” pozostaje jedynie czarna służąca Marcyna (Dorota Nowakowska), reprezentująca „ludowy” zdrowy rozsądek. Kobiety, w większości uwiedzione (Armanda – Olga Sarzyńska, Henryka – Katarzyna Ucherska, Beliza – Magdalena Schejbal), pod wodzą Filaminty, zafascynowane wiedzą i elokwencją Pięknego Uwodziciela, Poety Gotyckiego i Pisarki Ezoterycznej upodabniają się do piekielnych demonów. Zautomatyzowane ruchy w tanecznych, rytmicznych układach w takt hipnotyzującej muzyki, nienaturalne pozycje deformujące ciała, a do tego recytowane, wbrew zapisanym w nich intencjom, wierszowane kwestie składają się na obraz bohaterów sztucznych, rodem z sennych, surrealistycznych wizji. Ukryci pod maskami charakteryzacji – podkrążonych oczu, trupich policzków, pociągniętych czarną szminką ust – biorą udział w groteskowym dance macabre, w którym regularnie pojawia się także Śmierć (niegdyś Julien, służący Wadiusa – Henryk Łapiński) – Prałat Piekła.

Paradoksalnie jednak dzięki nadanej sztuczności i przerysowaniu płynące ze sceny przesłanie staje się prawdziwe i wiarygodne. Więcej, aktualne. Spektakl Wiśniewskiego wpisuje się bowiem, niczym zjadliwy komentarz, w dyskurs genderowy, tożsamościowy, queerowy i jaki tylko chcecie… Niezależnie od tego, czy i w jakim stopniu temat budzi dzisiaj kontrowersje i emocje. Teatr Wiśniewskiego staje się uniwersalny – odpowiada swojej epoce, a jednocześnie wykracza poza granice wąskiego kontekstu.

28-12-2015

galeria zdjęć Dziewice i mężatki, reż. Janusz Wiśniewski, Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie Dziewice i mężatki, reż. Janusz Wiśniewski, Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie Dziewice i mężatki, reż. Janusz Wiśniewski, Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie Dziewice i mężatki, reż. Janusz Wiśniewski, Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie
Molier
Dziewice i mężatki
przekład: Tadeusz Boy-Żeleński
inscenizacja: Janusz Wiśniewski
muzyka: Jerzy Satanowski
choreografia: Emil Wesołowski

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany dario
    dario 2016-02-25   21:51:36
    Cytuj

    sztuka bardzo dobra aktorzy grali bardzo sugestywnie, ale PAN Marian był klasą sam dla siebie