AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Szpetni czterdziestoletni trzydzieści lat później

Fot. Piotr Kubic  

Przypuśćmy, że naszym bohaterom niespecjalnie się w życiu ułożyło. Kiedy kończą swoją zmianę w zakładzie produkcyjnym albo zjeżdżają ostatnim kursem do zajezdni, nie bardzo mają po co wracać do domu. Co wtedy robią? Którędy „spacerują sobie szpetni czterdziestoletni” w czasie wolnym? Otóż trzeba nam wiedzieć, że – w inscenizacji Ławeczki Aleksandra Gelmana, jaką przygotował w krakowskiej Bagateli Ingmar Villqist – odwiedzają oni galerię malarstwa.

Zamiast do parku, jak zaplanował Gelman, autorzy nowej realizacji dobrze w Polsce znanej Ławeczki prowadzą nas do Galerii Malarstwa Europejskiego XVIII-XX wieku, w którą zamieniła się Scena na Sarego. Villqist w teatrze urządził wystawę, a teatr przeniósł do muzeum – premierowa gala spektaklu odbyła się bowiem w Sali Siemiradzkiego oddziału Muzeum Narodowego w Sukiennicach. Na sfingowanej ulotce informacyjnej reżyser dowcipnie podpisał się jako kurator wystawy na Sarego swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem: Jarosław Świerszcz. Zabieg to o tyle uprawniony, że Villqist, z wykształcenia historyk sztuki, przez wiele lat szefował katowickiej Galerii Sztuki Współczesnej BWA, pełnił też funkcję wicedyrektora warszawskiej Zachęty.

Teraz udało mu się do zaaranżowanej na potrzeby spektaklu galerii „sprowadzić” z Luwru czy Prado obrazy najznakomitszych twórców: Goi, Fragonarda czy van Dycka. Proszę mi tylko powiedzieć, dlaczego Wiera – która jako kontroler numer dziewięć (zapamiętajcie sobie!) czuwa w fabryce trykotaży nad jakością wypuszczanych do sprzedaży skarpetek – spędza w galerii każde popołudnie? Jak to się stało, że na wystawę trafił także „szoferak” Jura (Kola, Alosza, Fiedia) – jej „kochaś, który zginął w sinej mgle”? Czyżby w godzinach wolnych od pracy rozkoszowali się ponadczasowym pięknem uznanych arcydzieł światowego malarstwa? Nie jest to oczywiście wykluczone, ale przeniesienie akcji sztuki z parku do sali muzealnej obarczone jest pewnym ryzykiem.

Aktorzy w bardzo udany sposób oddają tę kruchą i niepewną relację, kiedy „czasem kogoś ktoś spotyka”. Kompletując w wyobraźni autorską wystawę, Villqist dobiera obrazy tak, aby na swój sposób komentowały rozgrywającą się między bohaterami sztuki Gelmana miłosną grę. Wystarczy wymienić kilka tytułów: Młoda dziewczyna broniąca się przed Erosem, Nie pytaj nigdy więcej, Amor i Psyche. Można by się zżymać na takie próby dodatkowej uniwersalizacji tekstu, który doskonale radzi sobie bez tego muzealnego sztafażu, odłóżmy może jednak na bok kwestię zasadności tego – skądinąd zabawnego – konceptu. Najważniejsze wszak rozgrywa się pomiędzy aktorami (najlepszym na to dowodem są znakomite kreacje Janusza Gajosa i Joanny Żółkowskiej w realizacji Ławeczki, którą dla Teatru Telewizji wyreżyserował w latach 80. Maciej Wojtyszko). I tutaj czeka na nas kolejny koncept. Reżyser sprytnie pomyślał, że spektakl wymiennie grały będą dwa składy aktorskie: Magdalena Walach i Sławomir Maciejewski oraz Karolina Chapko wraz z Marcelem Wiercichowskim. Może i ten zabieg miał sprawić, że spektakl zyska uniwersalny rys, że opowiadana na scenie Bagateli historia oderwie się od konkretnych realiów i spostrzeżemy, że Ona i On, którzy popełnili w życiu wiele błędów, zmarnowali wiele szans i którym nic się jakoś nie chce ułożyć, mogą przedstawiać kogokolwiek z nas.
On – pozornie pewny siebie zdobywca kobiecych serc i Ona – z jednej strony sprytnie kalkulująca w głowie rachunek zysków i strat, a z drugiej – rozbrajająco naiwna, spotykają się na godzinę przed zamknięciem wystawy, zanim pracowniczka obsługi muzeum zniecierpliwionym głosem zawoła: „Panie starszy, zamykamy, zamykamy, tak czy nie?”.

(Proszę wybaczyć natrętne odniesienia do Szpetnych czterdziestoletnich Agnieszki Osieckiej, słowa tej piosenki idealnie opisują sytuację bohaterów Ławeczki; przy czym – zapewniam solennie – żadnego z odgrywających swoje role aktorów nie zaliczyłabym do „szpetnych”!).

Najważniejsze, że przychodzi taki moment, kiedy pomiędzy aktorami rzeczywiście zaczyna iskrzyć. W wykonaniu Magdaleny Walach i Sławomira Maciejewskiego – bo spektakl odegrany przez taki aktorski duet miałam okazję obejrzeć – Ławeczka wypada przekonująco, coś rzeczywiście się pomiędzy bohaterami tej sztuki rozgrywa, powstają podskórne napięcia. Wiera Magdaleny Walach jest pełna uroku, aktorce nie brakuje przy tym zacięcia komediowego, potrafi też wzruszyć. Jura (Kola, Alosza, Fiedia) Maciejewskiego – początkowo pewny siebie podrywacz, z czasem zaczyna okazywać się coraz bardziej żałosny i najlepiej byłoby odwrócić wzrok, żeby nie widzieć jego sromotnej porażki. Aktorzy w bardzo udany sposób oddają tę kruchą i niepewną relację, kiedy „czasem kogoś ktoś spotyka”. Nić porozumienia, która na chwilę łączy bohaterów, naraz zrywa się, by ponownie zostać przez nich odnaleziona. Czy na długo? Nic na to niestety nie wskazuje. „Bo to taka jest, widzicie, smutna sprawa”.

1-11-2013

galeria zdjęć Ławeczka, reż. I. Villqist, fot. Piotr Kubic Ławeczka, reż. I. Villqist, fot. Piotr Kubic Ławeczka, reż. I. Villqist, fot. Piotr Kubic Ławeczka, reż. I. Villqist, fot. Piotr Kubic ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Bagatela w Krakowie
Aleksandr Gelman
Ławeczka
przekład: Jerzy Koenig
reżyseria i scenografia: Ingmar Villqist
opracowanie muzyczne: Rafał Kowalczyk
obsada: Magdalena Walach, Sławomir Maciejewski / Karolina Chapko, Marcel Wiercichowski
premiera: 17.10.2013

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany kz102
    kz102 2015-08-03   10:29:29
    Cytuj

    A ja widziałem krakowską Ławeczkę z Karoliną Chapko i Marcelem Wiercichowskim. Pomysł z galerią obrazów ciekawy, kameralne wnętrze a nie jakiś park. Karolina delikatna, marząca o szczęściu, którego w życiu nie zaznała, Marcel nieokrzesany prosty mężczyzna bojący się i zarazem pragnący stabilizacji. Powrót do tej sztuki ryzykowny, ale aktorski duet potrafił pokazać jak trudno jest porozumieć się kobiecie i mężczyźnie, a być ze sobą jeszcze trudniej. Publiczność przyjęła tę wersję sztuki spontanicznie, a po spektaklu były owacje. Przyłączam się.