AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Sztuka korzenna

Do DNA, reż. Ewa Kaim, PWST im. L. Solskiego w Krakowie
Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
Do DNA, reż. Ewa Kaim, Teatr PWST
im. L. Solskiego w Krakowie, fot. Bartek Cieniawa  

Ależ ci młodzi śpiewają! Wciąż trwam w zachwycie. Studenci i pedagodzy krakowskiej szkoły teatralnej brawurowo połączyli sztukę z nauką.

Spektakl dyplomowy Do DNA to jeden z najambitniejszych i najważniejszych projektów artystyczno-naukowych ostatnich lat. Profesorowie Włodzimierz Szturc, wielki znawca źródeł teatru, i Ewa Kaim, wybitna aktorka, ułożyli z polskich pieśni ludowych porywający scenariusz. Wiele utworów wydobyli ze starych archiwów, inne sami nagrali podczas etnograficznych wędrówek. Kompozytor i pianista Dawid Sulej Rudnicki genialnie wydobył z ludowych pieśni ich surową źródłowość, tworząc aranżacje proste, ale też zaskakująco nowoczesne. Muzyka wykonywana na żywo opowiadała w tym spektaklu często więcej niż słowa. Bohaterami wieczoru byli jednak performerzy, studenci czwartego roku Wydziału Aktorskiego. Fenomenalnie uzdolnieni.

Pięcioro wykonawców – trzy dziewczyny i dwóch chłopaków – zaludniło scenę Wrocławskiego Teatru Współczesnego galerią tragicznych i zabawnych postaci wyśpiewywanych solo i w polifonicznych chórach. Ewa Kaim mistrzowsko wyreżyserowała młodych artystów, umożliwiając każdemu z osobna ożywienie własnych źródeł kreatywności. Ich korzenne aktorstwo rodziło w naturalny sposób korzenne pieśni. Duża w tym też zasługa Maćko Prusaka, jurodiwego choreografa. Prusak zaproponował studentom gesty szerokie i wyraziste, równie surowe, co muzyka, przywołujące niekiedy skojarzenia z pracą na roli czy w kuźni, ale też znakomicie uruchamiające organizmy aktorów. Śpiewali zadyszani i polewani wodą, w biegu i opętańczych tańcach, ale też w zabawnych i równie przekonujących zastygnięciach. A do tego grali na czym popadło – na skrzypcach i metalowej ścianie, na bębnach i na podłodze. Pejzaż akustyczny dyskretnie współtworzył aranżer Sulej Rudnicki, przygrywając na basach i fortepianie.

Wokalnie i ruchowo krakowscy studenci dorównują sławnym teatrom alternatywnym, jak Pieśń Kozła czy Gardzienice. Do tego dokładają superaktorstwo. Imponująco opanowali technikę białego śpiewu, w czym pewnie duża zasługa profesor Justyny Motylskiej, znakomitej śpiewaczki i pianistki, odpowiedzialnej za wokalne przygotowanie aktorów. Cała piątka jest świetna.

Weronika Kowalska zachwyca nieograniczonymi możliwościami głosowymi. Gra także na skrzypcach. Wrodzoną muzykalność artystka dopełnia aktorską dojrzałością. Czy to zabawna, czy tragiczna, Kowalska jest zawsze przekonująca i wiarygodna. Koncertowo posługuje się gwarą. Jej wykonanie kołysanki Idzie Jaś / Po gęstej lescynie porwało całą widownię. Wielki talent!

Zjawiskowo piękna Agnieszka Kościelniak, również obdarzona wspaniałym i mocnym głosem, wyróżnia się znakomitym opanowaniem ciała. Jej tańce i gesty, zawsze czytelne i wyraziste, emanują dziką, korzenną energią. Podobnie jak tańce trzeciej dziewczyny, Dominiki Guzek. W trójkę Kowalska, Kościelniak i Guzek potrafią wytańczyć i wyśpiewać każdą harmonię, ich współbrzmień nie ograniczają tony czy półtony. Nawiedzone wokalizy Kowalskiej przywracają pieśniom archaiczną źródłowość. Dawno nie doświadczyłem w teatrze równie mocnych i podprogowych przeżyć. Dziewczyny ożywiają wszak korzenie kultury polskiej, trudno się oprzeć sile ich przekazu.

Dominika Guzek tworzy w spektaklu najbardziej chyba wyraziste postaci – to utalentowana i bardzo odważna aktorka. Nawet polewanie zimną wodą potrafi wykorzystać do zbudowania oryginalnej roli. Jej dialogi z Łukaszem Szczepanowskim bawią do łez. Szczepanowski to z kolei rzadki talent komediowy. Ma nieco ochrypły, bluesowy głos, nie operuje więc takimi możliwościami wokalnymi, jak Weronika Kowalska, ale aktorem jest już dziś wybitnym, może nawet najwybitniejszym z całej piątki. Prostymi środkami stworzył serię portretów „prawdziwych Polaków”. Strasznych i śmiesznych, ale zawsze groźnych. Szczepanowski nie udaje „chłopów” czy „przygłupów”, nie przerysowuje ról w kierunku karykatury. Minimalistycznymi środkami aktorskimi przemienia się w żywych ludzi, dając istny popis sztuki aktorskiej z najwyższej półki.

Jan Marczewski rozpoczyna spektakl piękną pieśnią Zaświeć niesądzu. Ma wielki talent do ról charakterystycznych. Znakomicie umie wykorzystać własne walory fizyczne. W mgnieniu oka zmienia się z amanta w idiotę. Pełen energii w wielu scenach zagęszcza i komplikuje rytmy, grając na bardzo różnych instrumentach perkusyjnych. Marczewski i Szczepanowski w pieśniach zespołowych tworzą stabilny, dwugłosowy fundament do głosowych odlotów dziewczyn.

Wszystkie te wokalne i taneczne szaleństwa umożliwiała kapitalna przestrzeń performatywna, prosta i w tym sensie również korzenna. Scenograf Mirek Kaczmarek ustawił w tyle sceny wielką szopę z blachy. Służyła też jako instrument, szczególnie poruszający w pieśni Będzie wojna będzie. Na blaszanej ścianie wyświetlane były niekiedy projekcje, ale w całym przedstawieniu owe projekcje nie odegrały większej roli i mam wątpliwości, czy w ogóle były potrzebne. Do DNA to bowiem nade wszystko spektakl aktorski. Wszelkie wyciemnienia czy inne podobne pomysły plastyczne, utrudniające oglądanie aktorów, niewiele wnosiły do widowiska poza rozdrażnieniem widzów.

W programie, oprócz poetyckiego manifestu Włodzimierza Szturca, można też znaleźć naukowe opisy wszystkich pieśni wykorzystanych w spektaklu. Edukacyjny i poznawczy wymiar tego projektu jest bowiem równie istotny, co wymiar artystyczny. Do DNA to bowiem przedsięwzięcie hybrydowe, nowatorskie i oryginalne, przywracające nam, Polakom, kontakt ze źródłami naszej tożsamości.

Wrocławski pokaz odbył się w Dniu Teatru. Przed spektaklem Cezary Studniak, dyrektor Przeglądu Piosenki Aktorskiej, odczytał przesłanie Leszka Mądzika, jednego z najwybitniejszych twórców teatru w Polsce. Całe wydarzenie nabrało więc wymiaru symbolicznego. Sztuka ożywiająca w mądry sposób korzenie polskości wprawiła widownię w duchową ekstazę. Krakowscy studenci, łącząc talent z ciężką pracą, przemienili nas w radosną wspólnotę. „Jeszcze będzie przepięknie”, że zacytuję słowa kultowej pieśni śpiewanej przez Tomka Lipińskiego dzień wcześniej w Teatrze Muzycznym Capitol.

04-03-2017

galeria zdjęć Do DNA, reż. Ewa Kaim, PWST im. L. Solskiego w Krakowie <i>Do DNA</i>, reż. Ewa Kaim, PWST im. L. Solskiego w Krakowie <i>Do DNA</i>, reż. Ewa Kaim, PWST im. L. Solskiego w Krakowie <i>Do DNA</i>, reż. Ewa Kaim, PWST im. L. Solskiego w Krakowie ZOBACZ WIĘCEJ
 

PWST im. L. Solskiego w Krakowie, Spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Aktorskiego
Do DNA
reżyseria, scenariusz i opieka pedagogiczna: Ewa Kaim
dramaturgia: Włodzimierz Szturc
scenografia, kostiumy, projekcje i światło: Mirek Kaczmarek
kierownictwo muzyczne i aranżacje: Dawid Sulej Rudnicki
choreografia: Maćko Prusak
przygotowanie wokalne: Justyna Motylska
obsada: Dominika Guzek, Agnieszka Kościelniak, Weronika Kowalska, Jan Marczewski, Łukasz Szczepanowski oraz Dawid Sulej Rudnicki (fortepian, basy)
premiera: 12.11.2016

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany Piotr
    Piotr 2017-12-26   20:47:57
    Cytuj

    Oglądałem z zapartym tchem. To co robi Kowalska z głosem druzgocze ewidentnie trzewia i rzuca w pooraną bruzdami ziemię. Szacunek!