AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Sztuka odnajdywania

Agnieszka Sosnowska, Sztuka znikania. Teatralność w czasach ponowoczesnych, Księgarnia Akademicka.
 

Pomysł na książkę Agnieszki Sosnowskiej jest intrygujący, opiera się bowiem na odwróceniu porządku rzeczy. A mianowicie, kiedy od wielu lat polska teatrologia przeżywa zachwyt nad kategorią performatywności i performatyką, to Agnieszka Sosnowska próbuje pokazać zapomniane atuty bardzo pojemnej kategorii „teatralności”. Traktując ją jako użyteczne narzędzie do opisywania przejawów, projektów i działań z przestrzeni sztuk wizualnych. Sztuka znikania. Teatralność w czasach ponowoczesnych to rzeczowo prowadzony wywód z konkretnym rytmem, dbający o harmonię przekazu, koncentrujący się na czterech zjawiskach historycznych, gdzie autorka wręcz warsztatowo prezentuje zasadne zastosowanie metafory znikania do analizy wybranych prac. To prawda, że na egzemplifikacje wybiera historyczne zjawiska, stosunkowo odległe w czasie, choć wyprzedzające swoją epokę ze względu na awangardowy charakter i w tym sensie aktualne. Najbardziej współczesne omówienie dotyczy działań Christiana Boltanskiego, a także poniekąd spektaklu Krystiana Lupy.

Rozdziałów jest cztery, każdy otwiera inwokacja w formie krótkiego cytatu powiązanego tematycznie z ideą głównego tekstu. We wstępie czytamy o przewartościowaniu modernistycznych kategorii pomagających porządkować rzeczywistość, jak:  mimesis, metafizyka obecności, stabilny podmiot i metanarracja. Każda z wymienionych kategorii staje się punktem wyjścia do rozważań przy użyciu nowego narzędzia, czyli kategorii teatralności z metaforą znikania. Książka jest nie tylko zgrabnie napisana, skonstruowana, ale też wydobywa ukrytą kategorię teatralności i ją naświetla. W tym sensie, choć żongluje znanymi odniesieniami, teoriami, ostatecznie wypracowuje nową jakość, nową wiedzę. Sosnowska przeprowadza czytelnika przez dyskurs filozoficzny, otwierając co rusz nowe konteksty. Sama sytuuje książkę w kategorii filozofii teatru. Co ważne, publikacja nie jest pisana wyłącznie z perspektywy teoretyka-znawcy, ale wzmacnia ją praktyka kuratorska autorki. Sosnowska w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski programuje i tworzy jako kuratorka projekty w przestrzeni sztuki performatywnej. Do jej dzieł należy głośna wystawa „Inne tańce” (2018) we wspomnianym CSW oraz pomysł na publikację albumową, coś więcej niż po prostu katalog towarzyszący wystawie o tym samym tytule. W pięknie wydanym albumie można przeczytać artykuły uznanych i cenionych badaczy. Sosnowska jest także współautorką, obok Joanny Leśnierowskiej, Tomasza Platy, wystawy „Let's dance” (2015) organizowanej w Art Stations Foundation w Starym Browarze Nowym Tańcu w Poznaniu. Wydała także Performans oporu, w którym problematyzuje tytułowe pojęcie oraz zastanawia się nad sztuką zaangażowaną w PRL i współcześnie. Nie można zapomnieć także, że autorka jest związana z Instytutem Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego.

W Sztuce znikania Agnieszka Sosnowska przekonująco udowadnia, że teatralność nie jest tylko minioną formułą XIX-wiecznego teatru, ale pozostaje w ciągłym ruchu zgodnym z rytmem przemian samego teatru. Odkrywa jej potencjał poprzez zajmujący wywód teoretyczny, a po przygotowaniu narzędzi krytycznych aplikuje je na wybrane przykłady, odnosząc się do twórczości Christiana Boltanskiego, Tadeusza Kantora, środowiska skupionego wokół The Factory i Andy Warhola, dalej amerykańskich minimalistów. Sam wybór wielkich osobowości, właściwie gigantów odpowiedzialnych za kolejne przewroty w sztuce w czasach ponowoczesnych, zasługuje na uznanie.

Agnieszka Sosnowska wychodzi od kryzysu modernistycznego, krótko przywołuje kolejne powody tego stanu, a więc krytykę metafizyki obecności Michela Foucaulta, tezę o śmierci autora Rolanda Barthesa, Lacanowskie zwątpienie w ontologiczne ugruntowanie podmiotu, koniec wielkich narracji ogłoszony przez Lyotarda, stawiając pytanie, czym zatem był/jest dla postmodernistycznych myślicieli świat i otaczająca ich rzeczywistość? Można by podsunąć myśl, że jest pozorem. Co z kolei otwiera przestrzeń, aby wejść w teatralny wymiar rozważań i przybliżyć się do koncepcji teatralności. Sosnowska odrzuca założenia Barthesa, w myśl których teatralność to teatr pozbawiony tekstu, rozumiany jako „rodzaj ekumenicznych percepcji doznań zmysłowych, gestów, zbliżeń i oddaleń, materii rzeczy, świateł, który zanurza tekst w pełnię jego zewnętrznych odniesień”. Niektórzy myśliciele bowiem traktowali rozłącznie realizm i teatralność. Teatr nowoczesny wypierał teatralność, gdyż zgodnie z teorią Anne Britt Grann widział w nim iluzję, i ten sposób myślenia miał zakorzenienie jeszcze w osiemnastowiecznej koncepcji Denisa Diderota. Autorka przywołuje jeszcze kilka definicji teatralności, podkreślając, że nie ma nadal jednej, precyzyjnej jej wykładni, choć czynione są przez wielu myślicieli próby, aby usystematyzować znaczenia i konteksty tego pojęcia, które nadal okazują się nieostre i wymykające się definicjom. Najwięcej w zakresie uspójnienia tej kategorii zrobiła Josette Féral w eseju Performance and Theatricality, gdzie teatralność pojawia się w opozycji do sztuki performance. Teatralność rozumie ona jako proces patrzenia i bycia obserwowanym. To podobnie jak w koncepcji Samuela Webera, gdzie zjawisko teatru zostało odniesione do działań wojennych, co potwierdza w sumie już niedyskutowalne stanowisko, że teatralność wychodzi poza ramy teatru jako takiego, czego przykładem jest także koncepcja Ervinga Hoffmanna, wyłożona w książce Człowiek w teatrze życia codziennego. Z całego arsenału strategii składających się na teatralność Agnieszka Sosnowska wybiera i opisuje proces znikania, który może przybrać formy depersonalizacji i dematerializacji i stać się wehikułem do przepracowania kryzysu nowoczesności.

Sosnowska wykorzystuje znaną metaforę życia jako teatru zarówno w przypadku opisywania środowiska nabrzmiałego wokół charyzmatycznej postaci Andy’ego Warhola, jak i intrygującej twórczości Christitna Boltanskiego. Koncepty są prowadzone odmiennie, ale ich teatralność je spaja.

Środowisko i postać Andy’ego Warhola autorka omawia poprzez pryzmat współczesnego spektaklu Krystiana Lupy Factory 2, opartego w znacznym stopniu na improwizacji, która ma na celu zatrzeć granicę pomiędzy rzeczywistością a życiem codziennym, co też staje się symptomatyczne dla całego spektaklu. Sosnowska zauważa, że choć spektakl trwa wiele godzin, odmiennie niż zazwyczaj „u Lupy”, nie ma w nim wcale aż tylu poruszonych wątków, z kolei fabuła przedstawienia jest radykalnie zredukowana. Cała rzecz dzieje się „tu i teraz” przed kamerami, przed którymi siedzą aktorzy, podpierając ściany, po prostu są obecni. Jakby czas się nie liczył, sączy się powoli. Publiczność z każdą minutą przestaje mieć oczekiwania, święto przedstawienia teatralnego zbliża się do codzienności, trwa. Redukcji ulegają nie tylko tekst/fabuła, ale i tradycyjne rozumienie postaci. Niemniej Sosnowska widzi w tym atut, gdyż uważa, że ten rodzaj grania/bycia zbliża aktorów z Factory 2 do atmosfery i życia w The Factory.

Słowem-kluczem, a nawet wytrychem jest dla tego rozdziału zaproponowana przez autorkę kategoria mimikry, czyli znikanie przez depersonalizację i stopienie się z tłem, dzięki której równocześnie zachodzi proces demontowania fascynującej osobowości Warhola. Podążając za Halem Fosterem i innymi obserwatorami tamtego czasu, można przekonać się, jak Andy Warhol świadomie prowadził niezwykłą misterną grę, polegającą na konstruowaniu swojego wizerunku, gdzie pozór tak mocno splatał się z realnym, że trudno było je rozdzielić. Czasem twierdził, że chce być jak maszyna, i żałował, że nie zdążył uwiecznić na kamerze momentu samobójstwa Freddy’ego Herko, związanego z The Factory, jakby ta dokumentacja miała być ważniejsza niż tragedia, która się rozegrała. Warhol miał tę umiejętność, że wyzwalał w ludziach skrajne emocje i doprowadzał ich do nieoczekiwanych, granicznych reakcji. Gdyby spojrzeć na niego z innej jeszcze perspektywy, łatwo byłoby zauważyć, że był niezwykle przeczulony na swoim punkcie. Hal pisał o Warholu: „neutralizował swoją wrażliwość za pomocą materialnych podpór oraz psychologicznych osłon – przykuwający uwagę wygląd (peruki i okulary), zapewniające ochronę gadżety (wszechobecny magnetofon i Polaroid) oraz barwne towarzystwo…” (Sztuka znikania, s. 109). W efekcie Warhol tak skutecznie ukrył prawdę o sobie dzięki wiecznej grze, że właściwie jego tożsamość rozpłynęła się, zdominował go jego własny projekt tożsamościowy w ramach którego wykreował niezwykle silny wizerunek nie-siebie. Sosnowska przypomina też anegdotę o wizycie Andy’ego Warhola w Warszawie na zaproszenie galerii Remont, w 1974 roku. Podobno „dzikie tłumy” podążyły na miejsce spotkania, ale Warhol nie przybył, publiczność zaangażowanych, podekscytowanych wielbicieli czekała ponad dwie godziny, ale Warhol naprawdę się nie zjawił. Ta nonszalancja była wpisana jakoś w jego sposób bycia i w jego wizerunek. Sosnowska puentuje to adekwatnie i zgodnie z koncepcją całej książki: „Chociaż wydarzenie okazało się czystą prowokacją, przeprowadzoną bez wiedzy samego bohatera, doskonale wpasowało się w przyjętą przez Warhola strategię. Atmosfera, którą wytworzył wokół siebie, jest tak intensywna, że samo nazwisko, bez jego fizycznej obecności, uruchamia akcję. Warhol zaś może po prostu zniknąć…” (Sztuka do znikania, s. 113).

Z kolei Christian Boltanski w The Life of C. B. wstawił swoje życie w ramy procesu artystycznego, działania eksperymentalnego, w myśl którego pozwolił zamontować kamerę w swojej pracowni, a obraz z niej był nadawany na żywo do Tasmanii. Pracę nabył znany hazardzista David Walsh i założył się Boltanskim, że projekt będzie trwał 8 lat, to jest tyle, ile jeszcze pożyje artysta. The life of C. B. jest projektem, który niechybnie łączy się ze śmiercią twórcy, który jednakowoż do tego czasu będzie pod ciągłym nadzorem kamer, a jak wiemy, sytuacje społeczne powodują, że zaczynamy wchodzić w swoje role i odgrywać je. A zatem można przypuszczać, że Boltanski paradoksalnie, dając się obserwować, wcale nie przybliża obserwującego podmiotu do poznania prawdy o sobie samym, i jest to pierwsza linia prowadząca do znikania prawdziwej tożsamości, podobna do tej, którą wybrał Andy Warhol. Ale jest i druga – metafizyczna, która oznacza, że projekt jest tak obliczony, aby na końcu jego autor „zniknął” ostatecznie, odszedł. Już sam motyw zakładu Boltanskiego z hazardzistą ma coś w sobie teatralnego, przypominającego choćby zakład Fausta z diabłem z dramatu Goethego. Rację ma Sosnowska, kiedy pisze o emblematyczności tego projektu, bowiem w innych pracach Boltanskiego powracają wątki odliczania czasu, prowadzące do realnych przemian, oraz odliczanie czasu życia samego autora. Zresztą istnieje nawet wpisany w tę koncepcję zegar, który odlicza mu czas. Agnieszka Sosnowska opisuje wczesne prace Boltanskiego oraz Archiwum serc, prezentowaną w Zamku Ujazdowskim w Warszawie. Warto dodać, że idealnie koncepcja znikania zrealizowała się podczas instalacji site-specific W Mgnieniu Oka Boltanskiego, w Cricotece w 2015 roku (kuratorką wspomnianej wystawy była Joanna Zielińska). Sala wystawiennicza zamieniła się wtedy w łąkę kwietną, która na oczach widzów wraz z kolejnymi dniami i promieniami słońca zaczęła przekwitać, w końcu więdnąć i zamierać – dosłownie obserwowaliśmy proces obumierania, przemijania, a zrazem zanikania. Znikanie było powodowane naturą biologiczną roślin, cyklem natury i ich efemerycznością.

Obok, w sali Cricoteki, podobnie jak w kolejnym rozdziale książki Sztuka znikania, można spotkać się z ideami Tadeusza Kantora i zobaczyć jego obiekty w inaczej jeszcze rozumianej przez Sosnowską perspektywie znikania. Sosnowska zgodnie z wcześniejszymi teoriami (w tym samego Kantora) przywołuje idee ambalaży, czyli obudowania, ukrycia istoty pod materiałami, taśmami. Trafnie demaskuje mistrza, wyjaśniając, że ambalaże wynikały z potrzeby ukrycia ciała, ochronienia go. Podobnie trafnie autorka pisze o jego teatralizacji malarstwa oraz anektowaniu przestrzeni sztuk wizualnych przez teatr i na odwrót przenoszenia idei sztuk plastycznych do teatru.

Z przyjemnością czyta się te rozważania i wysnuwanie nowych wątków, gdzie teoria spotyka się z praktyką. Mimo ważkich rozważań przyjemnie podąża się za myślami autorki, stykając także z dziełami i wielkimi mistrzami epoki. Autorka rzeczywiście zadbała o wiele szczegółów. Książka jest napisania uważnie, precyzyjnie, fascynuje mnie odważny pomysł, aby spojrzeć na pole badań inaczej, niż sugerują współczesne trendy i poszukać w tym nowej wartości, wbijając poniekąd przysłowiowy kij w mrowisko. Od wydania Performatyki Schechnera w 2006 roku minęło już sporo czasu, ale w Polsce entuzjazm wokół performatyki zdaje się nie zanikać. Sztuka znikania jest nowym powiewem w teoretycznych poszukiwaniach i refleksjach nad sztuką z różnych perspektyw.

02-10-2020

Agnieszka Sosnowska, Sztuka znikania. Teatralność w czasach ponowoczesnych, Księgarnia Akademicka, Kraków 2019, 231 s.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: