AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Taniec neuronów

Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
 

W Stanach Zjednoczonych doktoranci nauk ścisłych prestiżowych uniwersytetów bardzo chętnie biorą udział w niezwykłym konkursie tańca. Nie muszą tańczyć tanga ani tańczyć z gwiazdami. Tańczą tematy swoich doktoratów.

Rok temu młodzi amerykańscy chemicy najlepiej zatańczyli Ewolucję nanostrukturalnej architektury w 700 seriach stopów aluminium podczas wzmacniania przez twardnienie z wiekiem i poważne deformacje plastyczne. W Polsce podobne wyzwanie podjęli młodzi artyści z teatru Chorea. Wcielili się w neurony ludzkiego mózgu, żeby przetestować odkrycia neuronauki. Cały eksperyment, wzorem najwybitniejszych i najodważniejszych uczonych, przeprowadzili na własnych organizmach, a efekty intymnych i często bolesnych poszukiwań udostępnili publiczności w formie przedstawienia teatralnego o prowokacyjnym tytule Muzg

Mózgiem Muzgu jest Tomasz Rodowicz, jeden z najciekawszych dziś w Polsce artystów teatru, reżyser, choreograf i myśliciel, zafrasowany dominacją ewolucji kulturowej i technologicznej nad biologiczną. Rodowicz przez wiele miesięcy sam zmagał się z lawiną doniesień o kolejnych, jak zwykle przełomowych, odkryciach neurouczonych. Spotkaliśmy się pół roku temu we Wrocławiu i całą noc wymienialiśmy, coraz bardziej przerażeni, najnowsze raporty wyjaśniające pracę ludzkiego mózgu. Nad ranem byliśmy pewni, że człowiek, w świetle tych wszystkich badań, to tylko nosiciel i sługa neuronów. Oto kilka przykładów: Nasze decyzje podejmowane są przez neurony w naszym mózgu, zanim to sobie uświadamiamy. Rozumiemy, co robią inni ludzie, bo w naszych mózgach uaktywniają się neurony, które symulują każde obserwowane zachowanie i w rezultacie wydaje nam się, że my sami robimy to, co robią inni. Wzruszamy się widokiem cierpienia bliźnich, bo nasze neurony sprawiają, że na ten widok my sami cierpimy. Pobudzenie fragmentu mózgu może wywołać mistyczne wizje, a wyłączenie czy modyfikacja kory nowej prowadzi zwykle do zmiany osobowości.

Po długich medytacjach Rodowicz doszedł do wniosku, że musi sprawdzić, czy rzeczywiście jesteśmy własnymi neuronami. Wybrał pięcioro nadwrażliwców i zaproponował im zamieszkanie we własnych mózgach, jako neurony oczywiście. Do współpracy zaprosił też utalentowanego dramatopisarza. Marcin Cecko jest szczególnie uwrażliwiony na mowę drugiego człowieka. Podczas pierwszych prób podobno dużo rozmawiał z aktorami i słuchał uważnie ich improwizacji. Rodowicz w błysku intuicji wybrał do tego karkołomnego przedsięwzięcia performerów legitymizujących się wrażliwością, a nie dyplomem szkoły teatralnej. Wszyscy wywodzą się z tradycji teatru ruchu. Rodowicz kazał im więc na próbach mówić. Trochę jak Pina Bausch. To, co zaczęło się z ich ust wydobywać, miało siłę teatralną, bo było szczere i uczciwe. Ślady tych improwizacji zachowały się w przedstawieniu.

Po długich medytacjach Rodowicz doszedł do wniosku, że musi sprawdzić, czy rzeczywiście jesteśmy własnymi neuronami. Przykładem może być słowna eksplozja Małgorzaty Lipczyńskiej. Źródłem tej sceny było zdarzenie autentyczne. Lipczyńska, wycieńczona morderczą pracą nad wcielaniem się we własny neuron, zerwała próbę i strasznie na wszystkich nakrzyczała. Cecko czujnie zanotował, a potem wzmocnił jej własne słowa i przetworzył w monolog. Podczas przedstawienia performerka wybucha więc własnymi słowami i na dłuższą chwilę zrywa cały pokaz.

Rodowicz i Cecko skonstruowali narrację wielowarstwowo. Performerzy w każdej niemal scenie funkcjonują na kilku płaszczyznach równocześnie. Wszyscy odziani w takie same kombinezony odgrywają neurony. Są jednocześnie neuronami różnymi i wielofunkcyjnymi, zgodnie z najnowszą wiedzą. Odmienne symbole zdobią ich kombinezony. Na innym poziomie funkcjonują jako uczestnicy radykalnych eksperymentów. Niczym opętani naukowcy, którzy wszczepiają sobie we własne ciała wirusy i bakterie, żeby sprawdzić działanie szczepionki, artyści Chorei poddają swoje ciała nieludzkiej dyscyplinie, żeby sprawdzić granice tego, co człowiecze. W jednej z piękniejszych scen spektaklu z wykręcanych i torturowanych ciał rodzą się słowa, jak kiedyś w Teatrze Laboratorium. Na jeszcze innym poziomie młodzi ludzie zwracają się do siebie prywatnymi imionami. Każdy ma też własną skrzynkę z magicznymi przedmiotami, przypuszczalnie bardzo osobistymi. Użycie prywatnych imion inicjuje często sceny komiczne. Muzg rozwija się wedle swoistej dialektyki wiedzy i humoru.

Śmiech jeszcze pogłębia odbiór spektaklu. Robert Wasiewicz i Janusz Adam Biedrzycki pointują sceny zabawnymi uwagami lub zaskakującymi seriami gestów. Wasiewicz, nowy nabytek Chorei, błyskotliwie komentuje własną sytuację w przedstawieniu / eksperymencie. W pierwszej scenie przemienia się w entuzjastycznego studenta prestiżowego amerykańskiego uniwersytetu i z radością użycza swego ciała do doświadczeń. Biedrzycki z kolei prowadzi nieustanną grę z publicznością, często nie wiadomo, czy zwraca się do widzów prywatnie, czy może tekstem napisanym przez Ceckę. 

Performerzy nadają neuronauce ludzki wymiar. Raz za pomocą cytatu. Joanna Chmielecka przywołuje fragment głośnej książki Dowód Ebena Alexandra, amerykańskiego neurochirurga, który zachorował na zapalenie opon mózgowych i zobaczył Boga. Chmielecka przed swoim monologiem zostaje okrutnie zgnieciona. Jej wizje też są zatem prowokowane przez dysfunkcję ciała. W tym samym czasie Adrian Bartczak i Lipczyńska próbują się kochać. Zderzają się desperacko półnagimi ciałami, bez końca i bez skutku. Trudno być człowiekiem, jeśli się jest równocześnie neuronem. Bartczak to artysta wrażliwy jak otwarty nerw. Jego wytatuowane ciało reaguje na każdy impuls z wewnątrz czy zewnątrz. To świetny tancerz. Trudno od niego oderwać wzrok. Ma delikatny głos. Niczego nie gra, bo nie potrafi oszukiwać. Niekiedy pyta, bo chce wiedzieć, lub mówi, co właśnie pomyślał. Bartczak proponuje aktorstwo bardzo nowoczesne, acz kontrowersyjne, bo niemimetyczne.  

Muzg rozwija się wedle swoistej dialektyki wiedzy i humoru.Wszyscy ci performerzy zamieszkują na czas performansu w bardzo pomysłowej scenografii. Artysta o pseudonimie Korbus przemienił przestrzeń sceniczną we wnętrze mózgu z pomocą kilku wyrazistych i prostych znaków wspomaganych przez nienachalne wizualizacje. Maria Porzyc i Rami Shaya wyświetlają na tylnej ścianie serie dynamicznych obrazów, które skutecznie inspirują i dopełniają działania performerów. Świetny wizualnie jest prolog do spektaklu, śpiewany po łacinie przez artystów z nogami zanurzonymi w słojach z wodą. To wariacje na kartezjański temat dubito ergo cogito ergo sum. Pod koniec przedstawienia wszyscy wsadzają do tych słojów własne głowy, czyli mózgi, co zostaje intrygująco skomentowane na tylnej ścianie obrazami ich „utopionych” twarzy z mrugającymi oczami.

W nocie reżyserskiej Rodowicz deklaruje sprzeciw artysty wobec „arogancji i bezwzględności nauki i technoideologii”. Nie zredukował jednak przedstawienia do ilustracji jednej tezy. Metoda reżyserska Rodowicza polega na pobudzaniu i wzmacnianiu kreatywności każdego performera. Reżyser pomaga artystom odkryć ich własne, często nieuświadamiane możliwości. Źródłem wielu scen była praca z ciałem, zgodnie zresztą z najnowszą wiedzą o motorycznych fundamentach ludzkiej inteligencji. Śpiew czy mowa to produkty uboczne rozwoju mózgu stymulowanego poruszaniem się na dwóch nogach. Najbardziej wrażliwi jesteśmy na sygnały powtarzające się co 600 milisekund, a to właśnie średni rytm naszych kroków. Rytmiczna stymulacja naszych mięśni umożliwia nam taniec, pracowanie rękami, gestykulację i spożywanie pokarmu, a w konsekwencji także mówienie.

Członkowie Chorei na co dzień pracują z dziećmi, przygotowują własne spektakle z bezdomnymi, próbują artystycznie ożywić najbardziej niebezpieczne dzielnice Łodzi. Głęboko angażują się w rozwój lokalnych wspólnot i tożsamości. Testowanie współczesnej nauki stało się logiczną konsekwencją ich troski o los człowieka na Ziemi.

Chorea to bardzo wrażliwy sejsmograf kulturowy. W bieżącym roku naukowe studia nad mózgiem nabrały na całym świecie wyjątkowego rozpędu. W kwietniu prezydent Obama zadeklarował ogromne wsparcie finansowe dla projekt BRAIN. Amerykanie chcą poznać i opisać zachowanie każdego neuronu w ludzkim mózgu. To przedsięwzięcie niezwykle ambitne, zważywszy, że w mózgu znajduje się średnio 86 miliardów neuronów i każdy może tworzyć do dziesięciu tysięcy różnych połączeń. Nieco tylko skromniejszy projekt ogłosili Europejczycy. 135 instytucji naukowych przystąpiło do konstruowania komputerowego modelu mózgu. Główna trudność w przypadku obu tych projektów wiąże się z brakiem nieinwazyjnych metod obserwacji pojedynczego neuronu. Potrzebne są nowe narzędzia i technologie. Potężny zastrzyk finansowy przyniósł efekty niemal natychmiast. Już w listopadzie pięć tysięcy naukowców – z trzydziestu tysięcy zrzeszonych w amerykańskim Society of Neuroscience – mogło przybyć do San Diego, żeby debatować nad najnowszymi, często rewolucyjnymi technikami obrazowania mózgu. Technologie i narzędzia elektroniczne rozwijają się dziś w tempie zawrotnym. Co bardziej przytomni myśliciele ostrzegają jednak, że maszyny przejmują kontrolę nad naszym życiem. W nauce polskiej, tragicznie niedofinansowanej, te problemy nie są na razie obecne. Nie żyjemy jednak w izolacji. Globalizacja nas nie omija. Z tym większą uwagą trzeba się przyglądać artystom Chorei, którzy „tańczą” ważkie tematy naukowe.

29-11-2013

galeria zdjęć Muzg, reż. T. Rodowicz, fot. Rami Shaya Muzg, reż. T. Rodowicz, fot. Rami Shaya Muzg, reż. T. Rodowicz, fot. Rami Shaya Muzg, reż. T. Rodowicz, fot. Rami Shaya ZOBACZ WIĘCEJ
 

Stowarzyszenie Teatralne Chorea w Łodzi
Muzg
scenariusz: Marcin Cecko
reżyseria: Tomasz Rodowicz
scenografia: Korbus
kostiumy: Aloha From Deer
muzyka: Tomasz Krzyżanowski, Marcin Cecko, Kuba Krzewiński, Tomasz Rodowicz
obsada: Joanna Chmielecka, Małgorzata Lipczyńska, Adrian Bartczak, Janusz Adam Biedrzycki, Robert Wasiewicz
premiera: 22.11.2013

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: