AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Wymazywanie pamięci

Leni Riefenstahl. Epizody niepamięci, reż. Ewelina Marciniak, Teatr Śląski w Katowicach
Fot. Natalia Kabanow  

Reżyserka III Rzeszy, autorka filmów propagandowych – Leni Riefenstahl do końca swego życia zmagała się z upiorami przeszłości i piętnem artystki wyklętej, współpracującej z Hitlerem. Jej biografia pełna jest sprzeczności i zaskakujących decyzji – ich tropem podąża w swym katowickim spektaklu Ewelina Marciniak.

Riefenstahl zmarła w wieku 101 lat, a rok przed śmiercią zdążyła zmontować swój ostatni film Impressionen unter Wasser, przedstawiający podwodne życie oceanu. Nurkowania nauczyła się po siedemdziesiątce – aby uzyskać patent, skłamała w sprawie swego wieku. Podwodny świat, który fotografowała i filmowała, stał się rodzajem ucieczki – tak jak wcześniej Afryka. Riefenstahl nigdy ostatecznie nie rozliczyła się z przeszłością, swoje ówczesne wybory tłumacząc po prostu chęcią robienia filmów. Przeprowadzany przez nią proces wymazywania i preparowania wspomnień staje się osią spektaklu Leni Riefenstahl. Epizody niepamięci, zrealizowanego przez Ewelinę Marciniak z zespołem Teatru Śląskiego w katowickim Szybie Wilson.

„Nie było w historii filmu artystki tyleż samo podziwianej, co potępianej” – mówi o niemieckiej reżyserce Elfriede Jelinek (Alona Szostak) w pierwszej scenie spektaklu. Austriacka pisarka pojawia się tu jako przewodniczka, ale i główna strażniczka prawdy – w biografii Leni Riefenstahl wypatruje luk, drąży drażliwe tematy, zadaje trudne pytania. Jelinek próbuje zdemaskować kontrolowaną amnezję Riefenstahl, przywołując wyparte fakty oraz odpowiadające im dokumenty. Pomagają jej w tym Hans i Sophie Scholl – skazani na śmierć członkowie antyhitlerowskiej organizacji Biała Róża. Choć spektaklowa Leni dawno puściła już w niepamięć znajomość z Hitlerem i właśnie szykuje się do kolejnej podwodnej eskapady, to jednak niepożądani goście – widma z przeszłości – zjawiają się w jej domu, by wspólnie świętować setną rocznicę urodzin reżyserki. W gronie odwiedzających są Adolf Hitler, Heinrich Hoffman, Ewa Braun oraz Joseph i Magda Goebbelsowie. Ze względu na noszone przez aktorów maski całe urodzinowe towarzystwo wygląda bardzo realistycznie, choć przypisane im kwestie pozostają oczywiście w groteskowym tonie.

Mniej zabawnie przedstawia się postać Leni, grana przez dwie aktorki – Małgorzatę Gorol i Agatę Woźnicką (Młoda Leni). Leni Małgorzaty Gorol to stuletnia kobieta (jej wiek podkreśla bardzo precyzyjnie wykonana maska), trochę oderwana od rzeczywistości. Powrót do przeszłości wywołuje w niej niechęć i strach, ale przybyłe widma nie dają za wygraną – Leni będzie musiała wziąć udział w rekonstrukcji zdarzeń, które zadecydowały nie tylko o jej artystycznej karierze, ale i całym późniejszym życiu. W scenariuszu Igi Gańczarczyk i Łukasza Wojtysko fragmenty biografii Riefenstahl nakładają się na siebie – pragnienia i ambicje z czasów młodości łączą się z doświadczeniem starości, a propagandowe filmy z czasów wojny zestawione zostają z egzotycznymi obrazami plemienia Nuba.

Spotkania z postaciami z przeszłości wpisane zostają w poetykę snu, a właściwie rozciągającego się w czasie koszmaru. Hitler i Goebbels namawiają Riefenstahl do nakręcenia kolejnego filmu, Schollowie szukają dowodów na jej powiązania z nazistami, a Marlena Dietrich drwi z toru, jakim potoczyła się kariera obiecującej niegdyś aktorki. Na ekranach wyświetlane są fragmenty filmów Leni (między innymi słynna Olimpiada), ale także archiwalne fotografie, na których roześmiana reżyserka figuruje tuż obok Hitlera. Obrazy dowodzące artyzmu filmów Riefenstahl świadczą równocześnie przeciwko niej – Marciniak celowo buduje swój spektakl z ambiwalentnych wobec siebie motywów, unika jednoznacznych sądów i nie daje gotowych odpowiedzi.

W strategię oscylowania „pomiędzy” doskonale wpisuje się sposób prowadzenia roli przez Małgorzatę Gorol. Jej Leni – ekscentryczna staruszka – momentami wydaje się nie nadążać za wirem wciągających ją wydarzeń-wspomnień. W innych zaś zaskakuje błyskotliwością pamięci, tłumaczy się, próbując reinterpretować obciążające ją dowody. Maska starej, pomarszczonej kobiety, w której przez cały czas trwania spektaklu występuje Gorol, w oczywisty wyznacza sposób gry – ruchy Leni są niepewne, raczej powolne, skontrastowane z nadekspresją pozostałych postaci.

Istotnym punktem odniesienia w spektaklu Marciniak staje się ciało. Opowieść o nim prowadzona jest z kilku perspektyw. Pierwszą z nich stanowi ciało Leni – ukazane w dwóch wariantach. Agata Woźnicka kreująca postać młodej Riefenstahl (i zarazem jej kochanka Horsta Kettnera) chodzi po scenie z obnażonym biustem, symbolizując siłę i sprawność fizyczną z czasów młodości. Pojawia się tu również nawiązanie do górskich filmów oraz narciarstwa jako jednej z pasji reżyserki. Leni Małgorzaty Gorol również przykuwa uwagę swą fizjonomią – ciałem skurczonym, naznaczonym piętnem czasu, choć wciąż próbującym manifestować sportowego ducha.

Fascynacja ciałem – jego kształtem i proporcjami – staje się widoczna również w twórczości Riefenstahl. Począwszy od Olimpiady, gdzie sposób kadrowania uwypukla anatomiczną budowę ciał sportowców, po zdjęcia Nubijczyków, na których idealne proporcje pomalowanych ciał zyskują jakość estetyczną. Marciniak rozwija zresztą oba te wątki – zarówno sportowe zmagania olimpijczyków, jak i rytualny taniec mieszkańców północno-wschodniej Afryki ukazane zostają w ciekawych układach choreograficznych Dominiki Knapik. Z aspektem cielesnym powiązana zostaje również specyficzna motoryka przedstawienia, dyktowana wybijanym na perkusji rytmem. W jednej ze scen pałeczki perkusisty przejmuje zresztą sama Riefenstahl, odpowiadając w ekspresywny sposób na stawiane jej zarzuty.

Leni Riefenstahl… jest drugim (po Morfinie) spektaklem, który Marciniak zrealizowała w katowickim Szybie Wilson. Surowa, industrialna przestrzeń szybu stwarza bez wątpienia ciekawe możliwości, ale równie dobrze może okazać się pułapką. O ile Morfina odkrywała przed widzami wielką halę szybu, badając jej sceniczny potencjał, o tyle Leni Riefenstahl… jest już raczej powtórzeniem pewnych sprawdzających się rozwiązań. Scenografia Katarzyny Borkowskiej opiera się na podobnym do Morfiny rozłożeniu akcentów: z jednej strony ważnym jej elementem jest ogromny, pochyły podest (miejsce symboliczne, zmieniające swą funkcję w zależności od sceny), z drugiej zaś zaaranżowany na przeciwnym biegunie „lodowy” dom Leni z szeregiem porozrzucanych w nim przedmiotów codziennego użytku (w Morfinie takim skupiskiem realnych obiektów był kredens-toaletka, przy których zasiadały głównie kobiety).

Siłę oddziaływania katowickiej Leni Riefenstahl… osłabiają właśnie owe gesty powtórzenia względem Morfiny – koncepcja scenograficzna; układy choreograficzne wplecione w narrację spektaklu; chłopiec obsadzony w jednej z ról czy muzyka na żywo korespondująca z akcją. Wszystkie te chwyty niosą oczywiście konkretne znaczenia, ale jednocześnie pozostawiają widza z nieodpartym wrażeniem, że podobne rzeczy widział już w przestrzeni Szybu Wilson. Niestety tytułowa „niepamięć” wydaje się przypisana tylko Leni, a szkoda, bo być może nowy spektakl Marciniak oglądany bez odwoływania się do pamięci o wcześniejszej realizacji na tej samej scenie zyskałby zupełnie inną jakość artystyczną.

14-12-2016

 

Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach
Leni Riefenstahl. Epizody niepamięci
tekst: Iga Gańcarczyk, Łukasz Wojtysko
reżyseria: Ewelina Marciniak
scenografia, kostiumy i reżyseria światła: Katarzyna Borkowska
choreografia: Dominika Knapik
muzyka: Piotr Kubiak, Daniel Szwed
projekcje wideo: Krzysztof Woźniak, Marcin Müller  
obsada: Natalia Dinges/ Dominika Wiak, Natalia Jesionowska, Małgorzata Gorol, Anna Kadulska, Violetta Smolińska, Alona Szostak, Agata Woźnicka Kochanek, Bartłomiej Cabaj, Michał Piotrowski, Mateusz Znaniecki, Ambroży Żychiewicz, Paulina Jóźwicka, Krystian Łysoń/ Maciej Kosteczka, Oskar Malinowski, Kamil Wawrzuta
premiera: 5.11.2016

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: