AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Twórczość – wynik niewiadomy

Jestem aktorem.

Wykonuję zawód aktorski.

Nie ma znaku równości między tymi dwoma stwierdzeniami.

Z różnych względów. Przede wszystkim dlatego, że oba stwierdzenia, w moim rozumowaniu, dotyczą różnych faktów. „Być aktorem” - to sprawa temperamentu, charakteru, wreszcie określonego stosunku do otaczającego nas świata. „Wykonywać zawód aktora” - to grać na scenie. Znam ludzi, którzy grają na scenie, choć aktorami - w pierwszym tego słowa rozumieniu - nie są; spotykałem również ludzi, o swoistym typie wyobraźni, pasji poznawczej, temperamencie, których (oczywiście sam dla siebie, umownie) klasyfikuję jako typy aktorskie, a którzy nigdy nie próbowali parać się zawodowo aktorstwem.

Lubię swój zawód. Moja profesja to konsekwencja mego świadomego wyboru i odbytych studiów zawodowych. Ale aktorem jestem bez względu na to, czy mi to miłe, czy nie. Nie wybieramy naszych poglądów. To one nas kształtują. Uważamy je za jedyni słusznie i prawdziwe.

Fakt, że jestem aktorem, który uprawia zawód aktorski, ma swój wpływ na to, co myślę o tym zawodzie. Ale o tym później.

Chwilowo tyle, że lubię swój zawód. Lubię wiele rzeczy i zajęć. Np.: lubię grać w szachy, lubię być dyrektorem teatru, lubię ryby, uczyć młodzież aktorską techniki gry scenicznej, prowadzić samochód, a także czyścić go, dbać o niego, polerować.
 
Czego nie lubię? Bałaganu, improwizacji w sztuce teatru, dyletanctwa w zawodowej pracy, słowa „talent", ponieważ nie wiem, co ono znaczy; natomiast wiem, że lenie chętnie jego posiadanie sobie przypisują. Czego dalej nie lubię? Krytyków sztuki i kibiców sportu. U jednych i drugich irytuje mnie autorytatywność sądów o jakiejś dziedzinie działalności, w której mają wiele do powiedzenia, a nic do zrobienia.

Sam niekiedy zabieram głos w dyskusjach na tematy teatralne, ale tylko dlatego, że ośmiela mnie fakt, iż od trzydziestu lat moje życie jest związane z teatrem.

W co wierzę? Wierzę w to, że sztuką aktora rządzą określone reguły. Istnieje jedynie słuszna metoda pracy. I że ta metoda istnieje. Warto to podkreślić, jako że obok sądów o różnorodności metod twórczych jeszcze żywy jest sąd o całkowicie mistycznym wątku roli „talentu”. Mam ustalony pogląd na technikę mej pracy zawodowej dzięki dwóm faktom: faktowi, że uprawiam od lat zawód aktora, i faktowi, że jestem aktorem. Albowiem mimo że - jak powiedziałem - „być aktorem" i „grać na scenie" to nie zawsze to samo, jednakże to, że się jest aktorem grającym na scenie, nie może nie pociągnąć za sobą konsekwencji mających znaczenie profesjonalne.

Co to jednak znaczy „być aktorem”, jeżeli przywiązuję do słowa „aktor" sens inny niż określenie zawodu? „Aktorstwo" to wynik sprecyzowanej postawy do otaczającego nas świata. Nie mógłbym powiedzieć o sobie, że posiadam ścisłe wyobrażenie o otaczającym mnie świecie. Ale jest jednak pewne, że za jedyny sposób poznawania tego świata uważam doświadczenie. Sądzę także, że z całej otaczającej nas materii człowiek najbardziej jest godny trudu poznawania.

Z tego stwierdzenia już jeden krok do wyznania, że jeśli się jest aktorem, to konsekwencją tego faktu jest wybór jedynej słusznej metody pracy: takiej techniki artystycznej, która jest zgodna z aktorską „naturą" czy aktorskim „światopoglądem". Ta reguła zakłada, że praca aktora to nieustanny ciąg doświadczeń przeprowadzanych na samym sobie. Poznawać człowieka, badać procesy w nim zachodzące pod wpływem zmieniających się okoliczności, sam dla siebie stanowić „przedmiot" - to metoda pracy, do której skłania aktora konieczność wynikająca z jego natury.

Każda nowa rola to nowe doświadczenie poszerzające naszą znajomość człowieka. Prawdziwie twórczy proces badawczy odznacza się tym, że niewiadomy jest jego wynik. Czasami ten wynik jest zaskakujący, nieoczekiwany. Wiadome są jedynie okoliczności zaproponowane przez wyobraźnię aktora. Reakcje stanowią zagadkę.

Na czym polega praca aktora nad rolą?

Na starannie dobranych fikcyjnych okolicznościach. Jest to praca wyobraźni. Praca bardzo precyzyjna, wymagająca zaangażowania, skupienia uwagi, niepominięcia żadnej z okoliczności mogącej mieć choćby drobne znaczenie dla wyniku samego doświadczenia. A potem pozostaje już tylko działanie. Działanie zgodne z naturą ludzką, w okolicznościach konkretnych, pełnych, wiadomych.

Wynik? Obraz człowieka! Obraz niezaplanowany, wykoncypowany, z góry wiadomy, spodziewany. Obraz nowy, nieprzewidziany, nowe doświadczenie, nowy fragment wiedzy o człowieku.

Czy to wszystko? Tak, w skrócie to wszystko. Wszystko, co pozwala wyminąć rafy sztampy, kłamstwa, banału. Jedyna droga, która pozwala aktorowi odejść od udawania życia. Bo tworzenie nowych faktów jest dziełem sztuki, a nie powielanie obrazów zaczerpniętych w naszej ciągle ubogiej wiedzy o życiu.

Jan Świderski, Twórczość – wynik niewiadomy, „Polska” 1965 nr 6.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: