Kryminalne zagadki opery
Akcja Rzekomej ogrodniczki Mozarta rozpoczyna się od przestępstwa, a ściślej mówiąc – próby popełnienia morderstwa. I choć w oryginalnym libretcie ten kryminalny wątek przysłonięty zostaje dalszym, nieoczekiwanym rozwojem wypadków, to jednak właśnie na nim koncentruje się inscenizacja bytomskiej opery, która przypomniała rzadko grywane, wczesne dzieło Mozarta.
Rzekoma ogrodniczka (La finta giardiniera) zakończyła pierwszy sezon artystyczny Opery Śląskiej pod kierunkiem libańskiego dyrygenta Bassema Akiki. Sezon ten przyniósł kilka ciekawych propozycji skierowanych zarówno do wielbicieli klasycznego repertuaru (Romeo i Julia Charlesa Gounoda w reżyserii Michała Znanieckiego), zwolenników współczesnych choreografii (Szeherezada/Medea Roberta Bondary) oraz najmłodszych widzów (Mały kominiarczyk. Zróbmy operę! w reżyserii Zofii Dowjat). Na tle tych realizacji ostatnia premiera sezonu jawi się nie tylko jako podsumowanie proponowanych kierunków poszukiwań, ale przede wszystkim jako forma najbardziej synkretyczna, łącząca proponowane wcześniej konwencje i nurty.
Ten synkretyzm wynika po części z charakteru opery Mozarta – napisanej jako opera buffa, lecz momentami daleko wykraczającej poza komiczne ramy gatunku. Nie brakuje tu bowiem tragicznych arii, elementów grozy, a nawet rozwiązań charakterystycznych dla baśni. To połączenie rozmaitych konwencji znajduje swe szczególne odzwierciedlenie w bytomskiej inscenizacji, którą na zaproszenie dyrekcji przygotował brazylijski reżyser André Heller-Lopes.
Jego Rzekoma ogrodniczka to swoisty kryminał, w którym sprawa niedoszłego morderstwa wysuwa się na plan pierwszy. Nietrudno odnaleźć tu nawiązania do najbardziej znanych detektywistycznych opowieści oraz ich bohaterów, z Sherlockiem Holmesem na czele. Poza wątkiem kryminalnym, który zdaje się wyznaczać dramaturgię spektaklu, Heller-Lopez włączył do swej inscenizacji sporo popkulturowych tropów (szczególnie widocznych w ruchach i gestach postaci), a także pewne motywy wywiedzione z fantastycznych opowieści (zaczarowany las, odrealniona scenografia w drugim akcie). Nie wszystkie z tych rozwiązań okazały się trafione – szczególnie w kontekście bardzo zawiłej treści libretta. Zdaje się, że sama kryminalna intryga wystarczyłaby, aby rozjaśnić widzom fabularne niejasności i dramaturgiczne niedostatki jednej z wczesnych oper Mozarta. Uzupełnianie jej kolejnymi wątkami oraz mieszanie konwencji sprawia, że nasycone szeregiem epizodów i nagłych zwrotów akcji libretto Rzekomej ogrodniczki staje się jeszcze bardziej mgliste i skomplikowane.
La finta giardiniera powstała w 1775 roku – Mozart napisał ją w wieku 18 lat. Sam też dyrygował orkiestrą podczas premierowego wystawienia opery w Monachium. Jako włoska opera buffa Rzekoma ogrodniczka charakteryzuje się dość błahą, a momentami wręcz niewiarygodną fabułą, w której istotną rolę odgrywają wątki miłosne oraz tożsamościowe przebieranki. Tytułowa ogrodniczka Sandrina to w istocie markiza Violante, która ukrywa się w domu burmistrza Don Anchise po tym, jak jej własny narzeczony, hrabia Belfiore, usiłował ją zabić w napadzie zazdrości. Nieoczekiwanie Belfiore pojawia się w domu Don Anchise z zamiarem poślubienia siostrzenicy burmistrza, zalotnej Armindy. Zdarzenie to inicjuje wielką komedię omyłek, przebieranek i zdrad. W dodatku nad całością unosi się tajemnica niedoszłej zbrodni.
Bytomska inscenizacja rozpoczyna się właśnie od próby uśmiercenia Violanty (Ewa Majcherczyk) – dzieje się to podczas uwertury, która zapowiada jednocześnie kryminalny charakter spektaklu. Za sprawą scenografii Renato Theobaldo scena Opery Śląskiej zamienia się w gustowny salon z ogromną biblioteką. To w nim rozgrywa się akcja pierwszego aktu – skomponowanego jako ciąg detektywistycznych zagadek. W duchu operowego kryminału przeprowadzona została także charakterystyka postaci. Mamy tu ofiarę przestępstwa (tytułowa ogrodniczka, czyli Sandrina/Violante), śledczych (Ramiro i Nardo) oraz grono podejrzanych: hrabia, służąca Serpetta, burmistrz i jego siostrzenica. Zarówno sceneria (obszerny salon z tajemniczą biblioteką), jak i zestaw rekwizytów – potencjalnych narzędzi zbrodni (telefon, lampa, wazon, miotła), przywodzą na myśl Cluedo, słynną planszową grę detektywistyczną, w której zadaniem graczy jest wskazanie sprawcy popełnionego morderstwa. Właśnie w takim klimacie – detektywistycznej gry, kryminalnej układanki – utrzymany zostaje cały pierwszy akt bytomskiego spektaklu. Warto dodać, że w konwencji tej znakomicie odnajdują się aktorzy, mieszając komizm z aurą grozy i tajemniczości. Najbardziej przekonująco wypadają w tym kontekście Tomasz Tracz jako kochliwy hrabia Belfiore, Justyna Łatasiewicz jako zwariowana i bezpruderyjna Serpetta oraz Aleksandra Stokłosa jako demoniczna Arminda. Ciekawy duet stworzyli także Ramiro (Anna Borucka) oraz Roberto (Łukasz Klimczak) jako para detektywów w kostiumach nawiązujących do stroju Sherlocka Holmesa.
Udaną koncepcję przedstawienia Rzekomej ogrodniczki jako kryminału zaburza sceneria i całkowita zmiana konwencji, jaką reżyser zastosował w drugim i trzecim akcie. Na scenie zaprojektowany został baśniowy las pełen migocących świateł i fantazyjnych kolorów. Pomiędzy drzewami ukrywają się i wzajemnie szukają wszyscy bohaterowie tej opowieści, a Sandrina i i Belfiore doznają dodatkowo pomieszania zmysłów. Szaleństwo, jakie spada na byłych kochanków i udziela się także innym postaciom, prowadzi do nieoczekiwanego zwrotu akcji, a w konsekwencji do szczęśliwego finału, w którym wszyscy – jak w Śnie nocy letniej Szekspira – łączą się w pary i zapominają o dawnych urazach. Słabo umotywowana dramaturgicznie scena leśnego szaleństwa wpisana jest w libretto opery, zatem trudno z niej zrezygnować. Jednakże całkowita zmiana charakteru inscenizacji, jakiej dokonał tu reżyser – przejście od kryminału do infantylnej baśni – znacznie osłabia spójność całego przedstawienia. Poza tym sceny rozegrane w lesie – mimo niewątpliwych walorów wizualnych – nie wnoszą zbyt wiele do rozwoju akcji, opierając się przede wszystkim na licznych powtórzeniach tych samych działań bohaterów. W całej tej części widzom pozostaje zatem skupić się przede wszystkim na muzyce – na szczęście w tym wypadku bardzo dobrze wykonanych ariach, duetach i ansamblach, przygotowanych pod kierownictwem muzycznym Grzegorza Brajnera. W pamięci pozostaje zresztą wiele fragmentów muzycznych spektaklu – aria Sandriny Noi donne poverine o trudnym losie kobiet w wykonaniu Ewy Majcherczyk, przewrotna Appena mi vedon, w której Justyna Łatasiewicz jako Serpetta zdradza sekrety sztuki uwodzenia czy też popisowa Con un vezzo all’Italiana brawurowo wykonana przez Łukasza Klimczaka jako Nardo.
Rzekoma ogrodniczka powstała w koprodukcji z Akademią Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, dlatego też w kolejnym sezonie artystycznym spektakl obejrzymy w nowej obsadzie, którą stanowić będą studenci katowickiej akademii.
28-09-2018
galeria zdjęć Rzekoma ogrodniczka, reż. André Heller-Lopes, Opera Śląska w Bytomiu i Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego w Katowicach ZOBACZ WIĘCEJ
Opera Śląska w Bytomiu i Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego w Katowicach
Wolfgang Amadeusz Mozart
Rzekoma ogrodniczka – La finta giardiniera
kierownictwo muzyczne: Grzegorz Brajner
reżyseria: André Heller-Lopes
scenografia: Renato Theobaldo
kostiumy: Dagmara Walkowicz-Goleśny
reżyseria światła: Dariusz Albrycht
obsada: Tomasz Furman, Ewa Majcherczyk, Tomasz Tracz, Aleksandra Stokłosa, Anna Borucka, Justyna Łatasiewicz, Łukasz Klimczak oraz orkiestra Opery Śląskiej
premiera: 16.06.2018