AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Seans narkotyczny

Fot. Aleksandra Śnieżek  

Morfina Szczepana Twardocha została okrzyknięta najlepszą powieścią roku 2012. Na teatralną adaptację czekała dwa lata. Pomysł wyszedł od dyrekcji Teatru Śląskiego, Robert Talarczyk uzyskał zgodę autora, a potem zadanie realizacji spektaklu zdecydował się powierzyć Ewelinie Marciniak, ta zaś w głównej roli obsadziła (gościnnie) Pawła Smagałę. Te dwa wybory okazały się decydujące – Teatr Śląski zyskał w końcu wyrazisty towar eksportowy.

Spektakl Eweliny Marciniak nie jest pokazywany na scenie teatru, lecz w znajdującym się na obrzeżach Katowic postindustrialnym budynku Galerii Szyb Wilson, którego historia sięga pierwszej połowy XIX wieku. Ogromna i surowa przestrzeń zrewitalizowanego budynku stworzyła doskonałe warunki dla uruchomienia eklektycznego i niezwykle sensualnego „teatru wspomnień”, jakim w scenicznej adaptacji Marciniak stała się powieść Szczepana Twardocha. Długa i prostokątna przestrzeń gry, bez kulis, kurtyny i proscenium, narzuciła specyficzny typ odbioru przedstawienia – percepcję selektywną. Działania aktorskie odbywają się tu bowiem symultanicznie w kilku różnych miejscach – wątki fabularne prezentowane są najczęściej w centralnym punkcie przestrzeni, pozostałe, stanowiące zbiór luźno powiązanych z akcją impresji wizualno-dźwiękowych, rozgrywają się na jej obrzeżach (z boku przy zainscenizowanych garderobach aktorskich lub w tle na wielkiej, pochyłej platformie, rozciągającej się na całej długości sceny). Te peryferia zaprojektowane przez Katarzynę Borkowską stają się szczególnie istotne: nie tylko poszerzają granice przestrzeni scenicznej, ale za każdym razem – w zależności od stopnia bliskości i reakcji widza – na nowo je definiują. Przez cały czas trwania spektaklu na scenie obecni są także muzycy – jazzujące trio Chłopcy Kontra Basia pomaga „odtwarzać” poszczególne wspomnienia z życia Konstantego Willemanna. Nie tylko za pomocą utworów, ale też i efektów akustycznych współkreują oni kolejne miejsca akcji oraz ich atmosferę.

Pomysł na aranżację przestrzeni nie jest nowy – niemalże automatycznie nasuwają się skojarzenia z (A)pollonią Warlikowskiego i III Furiami Libera: ten sam prostokątny układ, wydzielenie kilku planów gry, w których akcja rozgrywa się symultanicznie, i zespół wchodzący w interakcje z aktorami. Co ciekawe, we wszystkich trzech spektaklach tło dla przedstawianych historii stanowią wydarzenia wojenne, zaś narracja tkana jest ze zrębów prywatnej i kolektywnej pamięci.

Proza Twardocha i spektakl Marciniak uderzają jednak w zupełnie inne tony niż przedstawienia Warlikowskiego i Libera – nie ma tu wątków martyrologicznych, chwalebnej śmierci w imię ojczyzny ani też heroicznego poświęcenia życia dla ocalenia innych. Narodowa tożsamość figuruje zaś jako pojęcie tyleż względne, co kłopotliwe. Konstanty Willemann z powieści Twardocha jest antybohaterem – cynikiem, egoistą, morfinistą i kobieciarzem, „człowiekiem bez serca i ojczyzny”. Takim też od początku do końca przedstawia go Marciniak, która zdaje się nie wierzyć w nagłą przemianę bohatera, sygnalizowaną przez autora pod koniec książki. Za to wśród wybranych przez dramaturga Jarosława Murawskiego fragmentów prozy Twardocha pojawiają się również te ujawniające słabość i wewnętrzne dylematy Konstantego – pół Polaka, pół Niemca. Jego tożsamość rozmywa się coraz bardziej z każdą sceną i zdaje się, iż nie jest w stanie uchronić jej nawet powtarzana jak mantra formułka: „Jestem Konstanty Willemann, lubię samochody i eleganckie stroje, nie lubię koni, mundurów i nieudaczników”. Paweł Morfina nie tylko wzbudziła szersze zainteresowanie środowiska, ale przede wszystkim mocno odświeżyła wizerunek Teatru Śląskiego.Smagała doskonale odnajduje się w tej dwoistości swej postaci. Jest więc z jeden strony zasadniczy, powściągliwy i okrutny – nie ufa nikomu i nikomu nie współczuje, zaś ludzi, którzy pojawiają się na jego drodze (zwłaszcza kobiety) traktuje instrumentalnie. Z drugiej zaś strony można w nim dostrzec zastraszonego, wymagającego opieki chłopca – nie do końca świadomego rozgrywających się wokół wydarzeń. Kreując oba oblicza Konstantego Willemanna, Smagała oscyluje gdzieś pomiędzy postacią bezdusznego menedżera Hotelu Paradiso ze spektaklu Michała Borczucha a kompletnie bezbronnym, „dzikim” mieszkańcem postindustrialnej wyspy, w jakiego wcielał się w Życiu seksualnym dzikich Krzysztofa Garbaczewskiego. Aktorska charyzma Smagały stawia go w centrum spektaklu – to wokół niego krążą pozostałe postaci, przede wszystkim zaś kobiety: Matka, Hela, Salome, Iga, Dzidzia. Poza znakomitą Violettą Smolińską grającą postać demonicznej matki reszta towarzystwa płci pięknej raczej zlewa się w jeden chóralny głos, nie zaznaczając jakoś wyraźnie swej odrębności. Zdecydowanie lepiej wypadają mężczyźni: Artur Święs w roli Ojca oraz Mateusz Znaniecki jako Jacek.

Dużą rolę w spektaklu odgrywa choreografia Dominiki Knapik, która swe intencje przekazuje przede wszystkim przez roztańczone ciało Salome (Katarzyna Błaszczyńska), ale też świetnie skomponowane sceny zbiorowe (np. scena w pływalni, finał). Kobiecym ruchom uroku dodają ponadto ażurowe i błyszczące stroje, podkreślające czas historyczny, ale też i atmosferę wciąż jeszcze tlącego się nocnego życia zdobytej Warszawy.

Jednym z największych atutów spektaklu Eweliny Marciniak jest niezwykła plastyczność i zmysłowość wykreowanego przez nią świata. Poszczególne epizody wybrane z liczącej blisko 600 stron powieści Twardocha nie układają się tu w linearny i logiczny tok narracyjny, zamiast tego tworzą żywy kolaż obrazów, zdarzeń, postaci i dźwięków, sytuujących się na granicy realności, snu i jawy. Świat, który ukazuje Marciniak, jest światem Konstantego Willemanna – chaotycznym, nieposkładanym, posypanym złotym, magicznym pyłkiem, który w spektaklu symbolizuje tytułową morfinę. To świat, w którym wojna w zaskakujący sposób miesza się z narkotykowym transem i euforią.

Trzeba na koniec zaznaczyć, że spektakl Marciniak nie jest rewolucyjny – zarówno język teatralny, jakim posługuje się reżyserka, jak i środki sceniczne, których używa, szlifując literacką materię, mieszczą się w granicach rozpoznawalnych i charakterystycznych dla współczesnego teatru strategii inscenizacyjnych. A jednak dla Teatru Śląskiego Morfina Marciniak to bez wątpienia przedstawienie przełomowe – nie tylko wyłamujące się ze sztywnego i jednolitego schematu „przedstawiania”, obowiązującego w katowickim teatrze co najmniej przez trzy ostatnie kadencje dyrektorskie, ale też narzucające tej scenie nowe kryteria estetyczne. Morfinie Marciniak udało się przedrzeć przez ową grubą powłokę, która – mimo wysiłków Roberta Talarczyka i sukcesu jego Piątej strony świata – do tej pory wciąż szczelnie oddzielała katowicką scenę od teatralnego mainstreamu. Morfina nie tylko wzbudziła szersze zainteresowanie środowiska, ale przede wszystkim mocno odświeżyła wizerunek Teatru Śląskiego.

8-12-2014

galeria zdjęć Morfina, reż Ewelina Marciniak, Teatr Śląski im S. Wyspiańskiego w Katowicach Morfina, reż Ewelina Marciniak, Teatr Śląski im S. Wyspiańskiego w Katowicach Morfina, reż Ewelina Marciniak, Teatr Śląski im S. Wyspiańskiego w Katowicach Morfina, reż Ewelina Marciniak, Teatr Śląski im S. Wyspiańskiego w Katowicach ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach
Szczepan Twardoch
Morfina
adaptacja i dramaturgia: Jarosław Murawski
reżyseria: Ewelina Marciniak
scenografia i reżyseria światła: Katarzyna Borkowska
kostiumy: Katarzyna Borkowska, Paula Grocholska
choreografia: Dominika Knapik
muzyka: Chłopcy Kontra Basia (Barbara Derlak, Marcin Nenko, Tomasz Waldowski/ Michał Heller)
obsada: Paweł Smagała, Aleksandra Fielek, Katarzyna Błaszczyńska, Anna Kadulska, Natalia Jesionowska, Violetta Smolińska, Artur Święs, Mateusz Znaniecki, Bartłomiej Błaszczyński, Karol Huget/ Tymoteusz Huget
premiera: 08.11.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę:
komentarze (2)
  • Użytkownik niezalogowany Krystyna Rutyńska
    Krystyna Rutyńska 2016-05-22   21:38:09
    Cytuj

    Właśnie wróciłam z Hali Gdynia Arena, gdzie obejrzałam w ramach111 Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port - "Morfinę". Super spektakl, polecam, to trzeba zobaczyć! Choreografia, kostiumy, muzyka, scenografia , aktorzy - bez zastrzeżeń, godne obejrzenia i przemyślenia!

  • Użytkownik niezalogowany woleteatr.blox.pl
    woleteatr.blox.pl 2015-01-18   10:59:04
    Cytuj

    Muszę ruszyć się z wygodnej Warszawy na Śląsk! Zwłaszcza po wizycie nad morzem i spektaklu "Amatorki" w reż. Marciniak w Teatrze Wybrzeże, które mnie bardzo dotknęły.