Warkocz Wolanda
W bielskiej inscenizacji Mistrza i Małgorzaty niemal nie wychodzimy z mroku – ciemność staje się tutaj nie tyle synonimem szatana, co raczej depresyjnej osobowości większości bohaterów. Małgorzata Warsicka oraz jej współpracownicy czytają powieść Bułhakowa jako współczesny moralitet, w którym zło i dobro funkcjonują jako pojęcia relatywne.
Warto zacząć od tego, że Warsicka korzysta w swej inscenizacji z nowego polskiego przekładu Mistrza i Małgorzaty autorstwa rodziny Przebindów. Tłumaczenie to nie tylko w znacznym stopniu „odświeża” powieść Bułhakowa, ale też na nowo odkrywa niezwykłą muzyczność tego tekstu – jego melodię, rytm i stylistyczną różnorodność. Te właśnie jakości wydają się wysuwać na pierwszy plan w spektaklu Małgorzaty Warsickiej, inaugurującym jubileuszowy 130. sezon Teatru Polskiego w Bielsku-Białej.
Inscenizacja Warsickiej ma charakter monumentalny – bierze w niej udział ponad 20-osobowa obsada aktorska, chór i kwartet smyczkowy. Miejscem akcji jest nie tylko scena, ale także widownia, w tym wąskie korytarze prowadzące do foyer oraz balkon, na którym usytuowany został chór. Widzowie uczestniczą w spektaklu i koncercie, bowiem wszystkie najważniejsze wątki powieści przetworzone zostają na język muzyki. Imponująca sfera akustyczna, luźno nawiązująca do dwóch pasji Jana Sebastiana Bacha, to dzieło Karola Nepelskiego, obecnie jednego z najciekawszych w Polsce kompozytorów muzyki teatralnej. Nepelski nie tylko buduje dźwiękowe tło spektaklu, ale każdorazowo ujmuje je w pewien określony koncept, który w dużym stopniu decyduje o dramaturgicznej ścieżce przedstawienia. Często znaczenie zyskuje już sama forma lub gatunek muzyczny, innym razem to stworzone na potrzeby inscenizacji instrumenty wyznaczają najważniejsze punkty odniesień. Choć banalnym byłoby stwierdzenie, że we wspólnych spektaklach Warsickiej i Nepelskiego muzyka staje się jednym z bohaterów, to w istocie jej funkcje daleko wykraczają poza plan ilustracyjno-nastrojowy. W Mistrzu i Małgorzacie muzyka znajduje swe uosobienie w komentującym chórze – częściowo ukrytym, aczkolwiek brzmiącym wyraziście kolektywnym ciele scenicznym. W wielu scenach chórzystów wspiera zespół aktorski, co sprawia, że muzyka dociera do widza z różnych miejsc, tworząc otwartą, polifoniczną przestrzeń. Partie instrumentalne wykonuje natomiast kwartet smyczkowy, usytuowany na podwyższeniu w głębi sceny.
Muzyczna struktura, w jaką wpisane zostaje przedstawienie Warsickiej, objawia się także w sposobie gry aktorskiej oraz umuzycznieniu wypowiedzi. Pieśń Małgorzaty, zrytmizowana i dynamiczna relacja Bezdomnego czy wreszcie gitarowe popisy Azazella to tylko kilka z wielu odsłon demonicznego koncertu, jakim staje się Mistrz i Małgorzata w bielskim wydaniu. Aktorzy nieustannie posiłkują się mikrofonami i mikroportami, pozwalającymi na ciekawe efekty dźwiękowe – nie tylko wzmacnianie, lecz także zniekształcanie głosu w odpowiednich momentach. Z muzyką ściśle skoordynowana została także sfera wizualna – scenografia Marcina Chlandy w znacznym stopniu poszerza przestrzeń sceny, odsłaniając kulisy i tworząc rodzaj „piekielnej” głębi. Zabieg ten w oczywisty sposób prowadzi do wytworzenia kilku planów akustycznych. Inaczej brzmią partie kwartetu, umiejscowionego w dużej odległości od widowni, inaczej zaś te, dochodzące z proscenium czy balkonu.
Adaptacja Warsickiej stroni natomiast od eksperymentów w zakresie warstwy tekstowej. Reżyserka dokonała oczywiście dużych skrótów, niemniej jednak śledzimy bodaj wszystkie najważniejsze wątki powieści: dyskusję literatów na temat wiary, romans Mistrza i Małgorzaty, opanowanie Moskwy przez świtę Wolanda, pokaz czarnej magii w teatrze Variétés, szatański bal czy wreszcie tematy z apokryficznej powieści Mistrza. Szczególnie tym ostatnim Warsicka poświęca sporo miejsca – dialog między Piłatem (Grzegorz Sikora) a Jeszuą Ha-Nocri (Daria Polasik-Bułka) zostaje przedstawiony bardzo drobiazgowo, z wyraźnym przesunięciem akcentów (Jeszua grany jest przez kobietę, co nadaje jego śmierci nowy, polityczny sens). Podobny zabieg – to jest opozycyjnego obsadzenia ról – zastosowany został w przypadku postaci Wolanda. Książę ciemności grany jest przez Martę Gzowską-Sawicką, która miała okazję zaprezentować się w zupełnie nowym wcieleniu, stanowiącym duże wyzwanie aktorskie. Jej Woland jest całkowicie pozbawiony rysów ironiczno-groteskowych, jakie często widoczne są w męskich kreacjach tej postaci. Gzowska-Sawicka pojawia się na scenie w czarnej długiej szacie, z gładko zaczesanymi włosami, uplecionymi w warkocz. Gra aktorki jest niezwykle wyważona, momentami wręcz statyczna – charakteryzuje ją powolny, przemyślany ruch, bardzo oszczędny gest oraz niezmienny, poważny wyraz twarzy. Postać Wolanda zyskuje dzięki temu zarówno więcej demonizmu, jaki i dramatyzmu. Jawi się jako wszystkowiedzący, trochę zmęczony i znużony rzeczywistością mędrzec, który z dystansem przygląda się autodestrukcyjnym poczynaniom moskiewskich (może polskich?) obywateli.
Mistrz i Małgorzata Warsickiej to przede wszystkim spektakl o cierpieniu i melancholii, trawiących niemal wszystkich bohaterów utworu Bułhakowa. Na pierwszy plan wysuwa się tu zwątpienie tęskniącej Małgorzaty (Jagoda Krzywicka), próbującej ocalić siebie i ukochanego, choć nie do końca wierzącej w powodzenie tego planu. Małgorzata w interpretacji Krzywickiej obdarzona zostaje zarówno delikatnością (w romantyczny, bardzo kobiecy sposób snuje ona opowieść o początkach związku z Mistrzem), jak również zdecydowaniem i odwagą (kolejne, bulwersujące sztuczki Wolanda i jego towarzyszy nie robią na niej wrażenia, a udział w balu staje się okazją do testowania granic własnej psychiki). Melancholię Mistrza (Piotr Gajos) potęguje natomiast lęk przed konfrontacją ze światem zewnętrznym. Jego dialog z Bezdomnym (Michał Czaderna), dotyczący twórczości, miłości i śmierci, jest jedną z najciekawszych, pogłębionych psychologicznie scen spektaklu.
Choć reżyserka nie stara się narzucać bezpośrednich analogii do współczesności (kostiumy Edyty Jermacz nie noszą wyraźnych znamion czasu), polityki i społecznej debaty, to jednak pewne skojarzenia z tymi sferami nasuwają się same. Mocno wybrzmiewa scena pokazu czarnej magii w teatrzyku Variétés, zwieńczona spadającymi z sufitu na głowy widzów banknotami albo też moment wydania wyroku na Jeszuę, którego(-ej) twarz otulona biało-czerwonym bandażem wyświetla się w powiększeniu na dużym ekranie. Te ważne, możliwe do wychwycenia tropy polityczne nie przysłaniają jednak uniwersalnej wymowy spektaklu, którą wyznacza opowieść o ludzkim cierpieniu, metafizycznych lękach i konieczności dokonywania trudnych wyborów.
04-12-2019
galeria zdjęć Mistrz i Małgorzata, reż. Małgorzata Warsicka, Teatr Polski w Bielsku-Białej ZOBACZ WIĘCEJ
Teatr Polski w Bielsku-Białej
Michaił Bułhakow
Mistrz i Małgorzata
reżyseria i adaptacja: Małgorzata Warsicka
tłumaczenie: Leokadia Przebinda, Grzegorz Przebinda, Igor Przebinda
scenografia: Marcin Chlanda
muzyka: Karol Nepelski
kostiumy: Edyta Jermacz
ruch sceniczny: Aleksander Kopański
obsada: Piotr Gajos, Jagoda Krzywicka, Mateusz Wojtasiński, Grzegorz Sikora, Marta Gzowska-Sawicka, Oriana Soika, Jerzy Dziedzic, Maciej Kulig, Kazimierz Czapla, Grzegorz Margas, Adam Myrczek, Michał Czaderna, Sławomir Miska, Jadwiga Grygierczyk, Daria Polasik-Bułka, Tomasz Lorek, Maria Suprun, Andrzej Lichosyt, Rafał Sawicki, Izabela Czyżycka, Justyna Masny, Weronika Wronka
premiera: 06.10.2019
Woland’s Braid is so rich with symbolism that philosophy and literature are ingrained in the story vividly to give the reader much to ponder after. Recalling the time when we had a particular class at night I shared how complex it was for me and a friend of mine. Indeed, getting the right source for the uk law assignment help is valuable when immersed in such a topic since the work entails understanding some of the themes that may not be easy to grasp.
Świetny spektakl ! Zjawiskowy ! Warszawa może pozazdrościć. Muzyka, scenografia, kostiumy czy światła...genialne - ale to tylko dodatek do najważniejszego - gry aktorskiej. Widziałem ten zespół kilka razy w akcji. Nie przepadam za komediami ( w których sprawdzają się zjawiskowo ). Jestem bardziej widzem karmiącym się spektaklami dramatycznymi...i Mistrz i Małgorzata - jest pod tym względem spektaklem wybitnym. Oklaski ukłony i nagrody dla wszystkich ! Ale bez wątpienia widzę scenę i rolę na złotą maskę i to bezapelacyjnie i bezkonkurencyjnie - Ivan Nikołajwiecz Bezdomny. Brawo. BRAWO i raz jeszcze brawo. Michał Czaderna od kilku sezonów pokazywał się z każdym w spektkalu z coraz ciekawszej strony, ale teraz przebił nie tylko siebie...ale przede wszystkim - CAŁY ZESPÓŁ ! Emocje, energia, rozdygotanie, obłęd w oczach, ból w głosie. Scena pościgu za Wolandem i rozmowy w psychiatryku mogłaby być wystawiana osobno jako odrębny spektakl. Jestem zachwycony cytując słowa spektaklu ! Gratulacje dla wszystkich. I koniecznie pozycja Teatru Polskiego do zobaczenia. Koniecznie. Dziękuje