O jeździectwie protestanckim

Przejrzałem materiały z tej konwencji i dość uważnie przeczytałem wystąpienia dotyczące kultury. Żaden z przemawiających w Katowicach PiS-owskich prelegentów nie jest ciemniakiem.

O łamigłówkach na lato

W „Gazecie Wyborczej” (przepraszam, jeśli kogoś uraziłem) czytam artykuł o ludzkiej wyprawie w stronę Plutona.

Rozumiem

Racjonalizm w odwrocie. W aptekach lekarstwa homeopatyczne za setki tysięcy złotych, dolarów, euro.

Na zdrowie, czyli teatr i chlanie

Wiem, że wóda może być jak dżuma. I… opowiadam o zarazie – jak inni – anegdotami, żarcikami, farsowymi grepsami…

To coś, co ginie podczas interpretacji

Trzeba w związku z tym myśleć o innym sposobie nauczania reżyserii. Dzieło literackie nie będzie już zadaniem dla scenicznej interpretacji. Stanie się pretekstem dla autonomicznej wypowiedzi artysty teatru.

Zrzędność i przekora: Do Ireny tęskność na lato

Podczas jubileuszowych pogwarek wspominaliśmy Irenę Jun, która nie dość, że w ruchu recytatorskim czy szerzej – w dziedzinie sztuki mówienia od dawna cieszy się najwyższym autorytetem, to jeszcze sama jest wcieleniem poezji.

Fascynujący Zapasiewicz

Trzy lata, ale trzy lata takie lata 81-83 to ważne lata w historii Wydziału Reżyserii. Zbigniew Zapasiewicz uchronił wszystko, co pozostawili Jego poprzednicy, i dołożył swoją cegiełkę do tradycji Schillera, Korzeniewskiego, Axera.

Inne historie: Teatr z autobusu, czyli moje kaliskie przygody aktorskie i samochodowe

Inne historie: Teatr z autobusu
Byłam już drugi rok dyrektorem Teatru Bogusławskiego w Kaliszu. Maciek Prus był moim najbliższym współpracownikiem i obok mnie głównym reżyserem w zespole. Bardzo się lubiliśmy i trochę rywalizowaliśmy, przygotowując kolejne premiery.

A dlaczego nie?

„Nie dowiemy się, jak wyglądał spektakl, który mógłby powstać…”. Jak to dobrze sobie przypomnieć, że sprawy spokojnie toczyć się mogą bez nas! Piękne to i straszne zarazem. Ale w czasie wyjechania było tylko piękne.

Zrzędność i przekora: A imię jego?

Ze szkolnych czasów pamiętam – wspomnienia niebieskiego mundurka, psiakrew! – że na pytanie: „No i co?” należało odpowiedzieć: „No i gucio”. Dialog ten – błyskotliwy tak, jak tylko wiek pokwitania potrafi być błyskotliwy – przychodzi mi na pamięć, ilekroć słyszę lub czytam o Guciu, czyli Gustawie Holoubku.