Kraina wielkich malarzy
Malowniczość, gen malowniczości, odwieczny pociąg do szarpiących serce polskie, gardło polskie dławiących krajobrazów, najlepiej bitewnych, olejną farbą, kamerą lub atramentem stwarzanych, ogromnych, na całą ścianę, na cały ekran, na całą ryzę papieru, na pół gazety. Malowniczość od zawsze i na zawsze szlachetna i godności pełna. Malowane bajki są jak powietrze, jak chleb, jak woda.
Festiwale, festiwale, festiwale…
Festiwale tak wrosły w nasz pejzaż teatralny, że przestaliśmy się zastanawiać nad ich fenomenem: ideowymi i ekonomicznymi podstawami, funkcjami, społecznymi śladami. Jeśli wierzyć internetowej wyszukiwarce festiwali na e-teatrze, w roku 2013 odbędzie się łącznie ponad 275 różnoimiennych imprez teatralnych, zorganizowanych w tzw. formacie festiwalowym.
Sen o Literze Prawa
Śniło mi się, że w pewnym teatrze zapragnąłem umieścić jedną z postaci przedstawienia na huśtawce – 40-50 centymetrów nad ziemią. Okazało się, że zgodnie z przepisami (przepraszam, Przepisami raczej) zatwierdzonymi przez Parlament na wniosek Ministra, który wcześniej uzyskał zgodę i poparcie Związków i Stowarzyszeń Twórców, aktorka, osoba pełnoletnia musi być na scenie ubezpieczana podwójną liną przez fachowca z aktualnym Certyfikatem Zabezpieczacza Osób Pracujących na Dużych Wysokościach.
Skandal
Pierwszy felieton, który opublikowałem na tym wortalu, poświęciłem Teatrowi Telewizji. Nosił tytuł Nekrolog. Trochę mnie przygnębił fakt, że znaczek „lubię to” kliknęły przy nim zaledwie trzy osoby, bo w moim odczuciu był to wyraz najgłębszego egzystencjalnego bólu po utracie ukochanej formuły artystycznej, formuły, która jest unikalna i wyjątkowo pojemna.
K/173: Niepopularny teatr popularny
Nie mogę się pozbyć wrażenia, że Rafał Dziwisz frazy Masłowskiej nie czuje, nie domyślał, czemu akurat ta powieść dzieje się w Ameryce i jaka to Ameryka, z czego ulepiona.
K/172: Globisz i inne lalki
Wysoka temperatura polityczna w kraju, lamenty nad końcem pewnej epoki, kolejne zamachy na polskie zespoły teatralne: to wszystko powinno sensy sztuki wzmacniać, zmuszać widzów do wstrząsających analogii.
K/170: Marsz, miłość, maligna
Podstawny i jego aktorzy zastawiali na publiczność perfidną pułapkę. Bo gdzieś tak w połowie spektaklu wszyscy już na widowni wiemy, że nie chodzi wcale o Amerykę, choć Amerykanie rozsiedli się na scenie.
K/169: Rumunia, czyli cztery dni w Paryżu
A teraz Georges Banu w otoczeniu kilku innych świętych starców rumuńskiego i europejskiego teatru niczym papież wśród swych kardynałów znika w czeluści widowni jednej z bukareszteńskich scen. Chodźmy za nim.