Aleksander Zelwerowicz
„Na następną lekcję każde z was przygotuje jakiegoś źwierzaka, ruchowo i dźwiękowo” – zapowiedział Zelwerowicz, stojąc jak zwykle pod oknem z rękami założonymi na potężnym jeszcze w owym czasie brzuchu.
Profesor
Wiedzieć o Bohdanie Korzeniewskim było obowiązkiem studentki Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Nazwisko Profesora należało do pierwszych nazwisk w polskim świecie teatralnym.
Opowieść o Leonie Schillerze (fragment)
Siedzieliśmy kiedyś w paryskim Cafe de la Paix razem z Bronisławem Horowiczem, kiedy wskazał stolik we wnęce pod oknem, przy którym kiedyś gawędził z Edwardem Gordonem Craigiem. Bronisław dodał, że mag Wielkiej Reformy Teatru zanucił wówczas pierwsze takty melodii z Wesela: „Miałeś chamie złoty róg...” Zdumionemu Polakowi wyjaśnił: „Loulec m’a appris”.
Rozmowa aktorów
Rozpisuje się role. Potem bierze się listę tych, co akurat są nie na urlopie, i kalkuluje, a nawet i kalkulować nie trza, bo się sztuka sama przez się obsadzi.
Aktor
Kogo los skazał na wieczną wzgardę,
Tłum czyje czoło opluwa harde,
Czyja twarz razi jak nocna zmora?...
Aktora.
Tłum czyje czoło opluwa harde,
Czyja twarz razi jak nocna zmora?...
Aktora.
Car i poeta
Kaprys repertuaru dał nam prawie dzień po dniu dwie sztuki o poetach. Ale na różnych piętrach. Wczoraj był „kupiec i poeta”; dziś car i poeta! No i poeta inny; tam był jakiś anonimowy wyciruch, tutaj — sam wielki Puszkin.
Krytyka „Boykotta”
Jan Kott ogłosił trzeci zbiór recenzji teatralnych. Śladem dwu poprzednich (Jak wam się podoba, 1955; Poskromienie złośników, 1957) nosi on również tytuł szekspirowski: Miarka za miarkę*. Tres faciunt collegium. Po tym „trzecim spotkaniu” z teatrem można mówić o krytyku teatralnym z własną twarzą, z odrębną indywidualnością.
Oduczyć się grania
Wasze pytania zbiegają się z pewnym zasadniczym przełomem w moich poglądach na sztukę aktorską; nie tylko na własną moją twórczość sceniczną, ale w ogóle - na funkcję aktora, na samą istotę tego zawodu. Przełom ten nastąpił w znacznym stopniu pod wpływem Grotowskiego.
Pierścień wielkiej damy w Instytucie Reduty
Wieczór spędzony w tym teatrze był na ten raz zupełnie nieporównanym doznaniem artystycznym. Wiadoma intymność „wspólnego pokoju” aktorów i widzów, naiwny realizm inscenizacji, w której wszystko jest „prawdziwe”, a nie obliczone na prawa perspektywy teatralnej, daje w wyniku właśnie nastrój dziwności prymitywu szekspirowskiego, wywołuje silniejsze wibrowanie wyobraźni, niż wszystkie iluzje sceny obrotowej.
Węzeł gordyjski Teatrów warszawskich
Czy Teatry warszawskie, pod którymi rozumiem ten cały kompleks teatrów w naszym mieście, co powstawszy za Księstwa Warszawskiego pod nazwą Teatru Narodowego, istniał potem za okupacji rosyjskiej jako zespół Teatrów rządowych, a obecnie prowadzony jest przez municypalność, czy te Teatry stanowią sub specie aeternitatis sprawę wielką, czy małą – to rzecz obojętna.
Wolna amerykanka
Andrzej wrócił z premiery sztuki Witkacego. Redakcja zleciła mu napisanie recenzji. Andrzej nie jest zawodowym recenzentem, jest pisarzem, teatrem zajmuje się od przypadku. Wrócił zdegustowany. „Wynudziłem się – powiada. – Skoro wszystkie chwyty są dopuszczalne, nic mnie nie interesuje”.