“Klikając „Akceptuj”, wyrażasz zgodę na przechowywanie plików cookie na Twoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji na stronie, analizy jej użytkowania. Zapoznaj się z naszą Polityką Prywatności, aby uzyskać więcej informacji.”
Mariusz Treliński, precyzyjny logik opętany muzyką, współczesny Orfeusz, raz jeszcze spojrzał w otchłanie własnego mroku i zaintonował we Wrocławiu porywającą pieśń.
Podczas Eufolii wydarzyło się naprawdę coś niezwykłego. Przybyłowicz natchnął wrocławskich tancerzy do odegrania transowego rytuału i przekroczenia granic klasycznego baletu.
Opera pojednania wystawiona została w Dzień Niepodległości, w sobotę 11 listopada. Tego dnia na polskich ulicach bojówkarze w kominiarkach bili kobiety i wrzeszczeli, że „chcą Boga”. Rozświetlona racami Polska przypominała Mordor. Wciąż jacyś Krakowiacy i Górale biorą się w Polsce za łby.
Przykro, że znakomity zespół Opery Wrocławskiej, o coraz lepszej marce w Europie, firmuje takiego gniota. Nie wspominając o uśmiercaniu wspaniałej opery Beethovena.
Świetny pomysł! Marcin Nałęcz-Niesiołowski, dyrektor i główny dyrygent Opery Wrocławskiej, na Wielki Tydzień przygotował Requiem d-moll Mozarta z udziałem baletu.
Największą wartością wrocławskiego Trubadura, oprócz śpiewaków, jest znakomita muzyka. Solistom i chórom towarzyszy wspaniała orkiestra pod batutą Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego.