Burza w szklance wody

Po Burzy Szekspira, reż. Agata Duda-Gracz, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
aAaAaA
Fot. Greg Noo Wak

Burza, ostatnia sztuka Szekspira, wciąż zadziwia bogactwem teatralnych pomysłów, a jej wyjątkowa wieloznaczność od czterech stuleci prowokuje inscenizatorów do radykalnych interpretacji i egzotycznych eksperymentów.

Już w roku 1667 William Davenant i John Dryden wystawili własną wersję dramatu, zachowując mniej niż jedną trzecią tekstu oryginału. Ta właśnie wersja, z dodatkowymi postaciami i radykalnie zmienioną fabułą, na długie lata zdominowała angielskie teatry i… opery – bo w 1674 Thomas Shadwell przerobił scenariusz Davenanta i Drydena na libretto, dodał nową muzykę, a inscenizację wzbogacił o rozbudowane tańce. Opera – paradoksalnie – zachowywała ducha Burzy, bo to sztuka wyjątkowo rozśpiewana i roztańczona, przepełniona wręcz muzyką. Szekspir napisał Burzę ok. roku 1610 dla zadaszonego teatru Blackfriars, gdzie działał sławny zespół muzyczny. Wystawienie tej sztuki w Teatrze Muzycznym Capitol, gdzie pracują znakomici śpiewacy i tancerze, wydawałoby się więc jak najbardziej uzasadnione.

Agata Duda-Gracz, autorka wrocławskiej inscenizacji, postanowiła jednak przetestować nade wszystko aktorskie zdolności artystów Capitolu. Śpiew został w spektaklu zredukowany do kilku wokaliz i dowcipów. Taniec jest też minimalistyczny, bo sprowadza się do rytmicznego chodzenia po liniach prostych głównie Ariela, czyli Eweliny Adamskiej-Porczyk, nagiej i pięknej, całej pomalowanej na kolor popiołu. Aktorka mechanicznie i jak automat wykonywała wszystkie polecenia swego pana. W finale, uwolniona przez Prospera, starła make-up i ze zgrozą odkryła białe ciało. Świetna rola, jedyna szekspirowska kreacja w tym spektaklu. Domyślam się, że to nawiązanie do wcześniejszych, neokolonialnych i feministycznych interpretacji wątku dominacji Prospera nad Arielem. Zresztą jedyne takie nawiązanie, które udało mi się zidentyfikować w przedstawieniu. Agata Duda-Gracz napisała bowiem całą Burzę od nowa, po swojemu, kontynuując swoisty dialog nie tyle może z Szekspirem, co raczej ze swoim genialnym tatą, Jerzym Dudą-Graczem.

Podobnie jak tata, reżyserka stawia współczesnym Polakom gorzką diagnozę. Prospero to Hamlet Polny ze sławnego obrazu Dudy-Gracza, otyły i podstarzały mężczyzna w podkoszulku i pasiastych spodniach od piżamy. Siedzi na zużytej kanapie, na środku łąki, z boku leży czaszka, u stóp walają się główki kapusty, daleko w tle bieleją wiejskie domy. Na obrazie Hamlet Polny przystroił głowę w czapkę krakowiaka z piórkiem. W spektaklu nie ma już tej czapki. Prawie wyłysiał. Został mu tylko brudny podkoszulek i spodnie od piżamy. Siedzi zgorzkniały na czerwonej kanapie przed telewizorem w pokoju z meblościanką i gapi się na nas, kiedy wchodzimy na widownię i próbujemy znaleźć swoje miejsce.

Przedstawienie zaczyna się od zwymyślania publiczności. Prospero, czyli Zbigniew Ruciński ze Starego Teatru w Krakowie, otyły i nieogolony, z lekko opuchniętą twarzą, ze swej kanapy agresywnie atakuje wybranych widzów. Bywa w tym skuteczny i przekonujący. Śmieszy, ale bardziej jednak przeraża. To wszak nasz autoportret. Z siebie się śmiejemy. Prospero, życiowy nieudacznik, kipi żądzą zemsty. Na każdym i za wszystko. Już za chwilę zademonstruje nam zresztą swą zemstę w działaniu. Przedstawienie będzie bowiem projekcją wyobraźni Prospera, który przywoła na scenę całą menażerię osób, żeby w finale im wszystkim dowalić, jak zrobiłby każdy porządny Polak, zwolennik „dobrej zmiany”.

Agata Duda-Gracz napisała całą serię bardzo zabawnych skeczy kabaretowych. Wiele z wyobrażonych przez Prospera postaci dramatu wyłazi ze schowków w meblościance. Kaliban – u Szekspira dziwaczny stwór, rdzenny mieszkaniec wyspy, na której wylądował Prospero – tu objawia się z szafki w dwóch osobach: jako para podstarzałych hipisów, czyli Cezary Studniak i Emose Uhunmwangho. Kaliban Studniak umila sobie czas, gwałcąc Mirandę, wyimaginowaną córę Prospera – wyimaginowaną, bo w tym spektaklu Miranda zmarła jako niemowlę.

Kaliban Uhunmwangho to niechlujna kobieta z dwoma pełnymi siatkami w rękach, zapracowana i źle ubrana, ale na swój udręczony sposób szczęśliwa. Ciemna karnacja aktorki została oczywiście wykorzystana przez Dudę-Gracz to prowokowania widowni rasistowskimi dowcipami. Emose Uhunmwangho należy do najwybitniejszych dziś artystek teatru w Polsce. Stworzyła przejmującą rolę, jedną z najlepszych w całym spektaklu. Artystka z wielkim talentem wykorzystała kabaretowy tekst do zbudowania porażającego portretu współczesnej kobiety pracującej, wzorowej żony, skromnej i zahukanej.

Wybitną rolę stworzyła w przedstawieniu także Helena Sujecka. Jej postać jest czystą projekcją, nie wymyślił jej nawet Szekspir. To żona Prospera, postać dodana przez Dudę-Gracz. Alkoholiczka, zdominowana przez męża, okrutnego i egoistycznego tyrana, pije, bo nie potrafi sobie wyobrazić innego świata. Też wyłazi, a raczej gramoli się z meblościanki. Sujecka nie dostała zbyt wiele tekstu do powiedzenia, ale jej magnetyczna obecność przykuwa i fascynuje, odkąd tylko pojawia się na scenie. Jest wiarygodna do bólu i bezlitośnie sumienna w portretowaniu alkoholowej choroby.

Równie świetna była Justyna Szafran w roli wyimaginowanej Mirandy, tresowanej przez ojca ćwiczeniami intelektualnymi. Prospero stawia przed Mirandą szklankę z wodą i rozkazuje córce tworzyć subtelne teorie na temat tej szklanki. Szafran rewelacyjnie parodiuje współczesnych krytyków sztuki. Szklanka z wodą przemienia się w coraz to inny obiekt, zależnie od aktualnej teorii. Wyraża też główne przesłanie przedstawienia: burza może się wydarzyć także w szklance wody. Jeśli tylko zechcemy ją tam zobaczyć.

Mistrzem i magiem wyobraźni jest Prospero. Ale ta jego wyobraźnia jest chora, opętana nienawiścią. Prospero uwięziony w meblościankach przypominał złośliwego Boga Ojca z bluźnierczego filmu Zupełnie Nowy Testament. Reżyser Jaco van Dormael zamknął swego „Prospera” w pokoju z szafami wypełnionymi plikami wszystkich żyjących ludzi. Bóg siedzi przed ekranem komputera i wymyśla kolejne kataklizmy nękające ludzkość. Bez powodu. Z czystej złośliwości. Prospero Dudy-Gracz jest bardziej ludzki: nienawidzi ludzi, bo wyobraża sobie czy raczej wierzy, że został przez nich skrzywdzony… Zapomina, że realna jest tylko szklanka z wodą.

Po czterdziestu minutach brawurowej zabawy coś w spektaklu pęka. Odważne i zabawne widowisko przemienia się w naburmuszoną i nudną psychodramę. Jakby reżyserka przeraziła się własnej nieokiełznanej wyobraźni. Przedstawienie ewidentnie wymyka się inscenizatorce spod kontroli. Duda-Gracz ma zwyczaj zakochiwać się we własnych pomysłach bez wzajemności. Sceny wloką się w nieskończoność. Dialogi tracą błyskotliwość. Przez tekst prześwituje grafomania. Aktorzy toczą jałowe dywagacje. Ruch sceniczny staje się coraz bardziej chaotyczny i coraz mniej znaczy. Dawno nie wychodziłem z teatru tak udręczony, choć na początku świetnie się przecież bawiłem. Jakby reżyserka sabotowała własne przedstawienie…

Agata Duda-Gracz to wizjonerka i inscenizatorka obdarzona wyjątkowo oryginalnym talentem. Powinna tworzyć arcydzieła. Co ją blokuje? Nie wiem. Przez pierwsze pół godziny odważne potyczki Dudy-Gracz z Burzą Szekspira przypominały kreatywne podejście do klasyki największych artystów teatru, jak Swinarski czy Brecht. I tak powinno być do końca przedstawienia. Ale nie było. Kiedy wychodziłem z teatru usłyszałem, jak jedna pani całkiem szczerze zwierzała się koleżance: „Bardzo się cieszę, że Elvis Presley nie był moim ojcem”.

13-04-2016

Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
Po Burzy Szekspira
scenariusz, reżyseria, scenografia, kostiumy: Agata Duda-Gracz
muzyka: Jakub Ostaszewski
choreografia: Tomasz Wesołowski
reżyseria światła: Katarzyna Łuszczyk
obsada: Zbigniew Ruciński/ Feliks Szajnert, Helena Sujecka, Justyna Szafran, Ewelina Adamska-Porczyk, Emose Uhunmwangho, Cezary Studniak, Sylwester Piechura, Bartosz Picher, Tomasz Leszczyński, Mikołaj Woubishet, Maciej Maciejewski/ Łukasz Wójcik, Janina Garbińska-Budzińska
premiera: 8.04.2016

Po Burzy Szekspira, reż. Agata Duda-Gracz, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
Po Burzy Szekspira, reż. Agata Duda-Gracz, Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr Muzyczny CapitolTeatr Muzyczny Capitol

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.