Co kochasz najbardziej?

aAaAaA

Zaczyna się głośno, ostro, momentami nawet wulgarnie. Agresywna musztra i hałaśliwy akompaniament bębna tworzą plan dla miłosnego wyznania. „Kocham cię, kochanie moje” – śpiewa Renia Gosławska najbardziej wymagającej z kochanek, której biało-czerwony cień majaczy w tle. Narodowy hymn i Nie pytaj o Polskę, odśpiewane chwilę później, układają się w zdekonstruowany wizerunek ojczyźnianego mitu, a nade wszystko – w kolaż uczuć, którymi ów mit jest obwarowany. Intymność i czułość ostro kontrastują tu z brutalnością, a pragnienie wzajemności – z niespełnieniem. Tak Renia Gosławska w duecie z Krzysztofem Wojciechowskim rozpoczynają muzyczny spektakl, który przewrotnie zatytułowano This is not a love song.

Surowa, ciemna przestrzeń Sceny Kameralnej Teatru Muzycznego w Gdyni stanowi bardzo dobre tło dla offowego projektu Fundacji Pomysłodalnia, czyli Katarzyny Wysockiej i Piotra Wyszomirskiego, którzy odpowiadają za scenariusz i – wraz z Renią Gosławską – za reżyserię spektaklu. Brak scenografii (wyjątek stanowi tu zawieszona w głębi sceny polska flaga) każe skupić wzrok na rozstawionych gęsto instrumentach muzycznych. Ich z pozoru chaotyczne rozmieszczenie wyznacza muzyczną trasę, w podróż którą zabierają widzów twórcy przedstawienia. Gosławska i Wojciechowski, uznani aktorzy Teatru Muzycznego w Gdyni, okazują się także niesamowicie kreatywnymi multiinstrumentalistami. Proponowana przez nich wędrówka, rozpisana na fortepiany, gitary, bębny, akordeony i wiele innych, wiedzie traktem popularnych utworów, zagranych i zaśpiewanych w nowych, nieraz mocno zaskakujących aranżacjach. Zanegowany w tytule spektaklu temat miłości podyktował wybór repertuaru – piosenki miłosne, piosenki o miłości, ale w interpretacjach stojących tu najczęściej w opozycji do oryginałów.

Inicjująca przedstawienie muzyczna hybryda, miksująca nieoczywisty patriotyzm z czułością, a zakończona ironiczno-karnawałową, żywiołową partią, niespodziewanie – ale płynnie – przechodzi w łagodny, niemal leniwy fragment. Znalazłam, hit zespołu O.N.A., w którym Agnieszka Chylińska głośno i wojowniczo śpiewała swego czasu o pierwszych erotycznych przygodach wchodzącej w świat buntowniczki, posłużył twórcom przedstawienia za narzędzie do opowiedzenia o cielesnych doświadczeniach… nocy poślubnej. Ucharakteryzowani na młodą parę aktorzy, z nieco przerysowaną manierą, wyśpiewują niespiesznie miłosną piosenkę, szkicując harlequinowy obraz erotycznej sielanki. Zaraz potem idylliczny nastój znika, a twórcy przedstawienia ponownie udowadniają, że nie zaprosili nas na walentynkowy koncert – nie będzie miło i wygodnie. „Jakbyśmy byli szczęśliwi, gdybym nie kochał cię wcale” – biała, czysta komża Gosławskiej, którą na koniec brudzą ślady zakrwawionej dłoni, nie pozostawia wątpliwości, o jakim uczuciu jest mowa w jej interpretacji przeboju Kobranocki.

Dynamika, którą ustalają pierwsze fragmenty przedstawienia, utrzymywana jest konsekwentnie i do końca. Jest zabawnie, a chwilę później bardzo „niewygodnie”. Przyznaję, że nie do końca przekonały mnie niektóre pomysły inscenizacyjne twórców. Miałam problem ze znakomicie zaśpiewaną wersją Killing me softly, która w interpretacji twórców przedstawienia zyskała kształt pieśni religijnego ekstremisty, wyśpiewywanej przed ostatnim, samobójczym atakiem. Nie do końca zrozumiałe było dla mnie wprowadzenie tego wątku w ramy przedstawienia, które mimo wszystko dość mocno akcentowało swoistą lokalność poruszanych tematów. O ile dyskusyjny może się wydać pomysł na Killing me softly, o tyle pomysłu na Córeczkę – w moim przekonaniu – po prostu nie było. Bo gitarowy pojedynek, dynamiczny i muzycznie świetny, nie wykorzystuje potencjału piosenki z debiutanckiej płyty Kayah, a w kontekście całego spektaklu – stanowi niepotrzebny ozdobnik.

This is not a love song może zaskoczyć widzów obeznanych z repertuarem Teatru Muzycznego.
Najlepsze fragmenty spektaklu Pomysłodalni to te, w których Gosławska i Wojciechowski ujawniają swoje improwizatorskie zdolności. Dowcipna, błyskotliwa walka „na fortepiany” uwodzi. Taki pomysł na muzyczną klasykę, potraktowanie jej jako ostrej amunicji w pojedynku i niepodważalnego argumentu w ciętej dyskusji jednocześnie, w pełni oddaje charakter przedstawienia – nieprzewidywalny, żywiołowy, odważny. Podobnie rzecz ma się w przypadku zaaranżowanego naprędce chóru, do którego Renia Gosławska angażuje podzieloną na grupy widownię. „Joy Division, Joy” – nakazuje śpiewać jednemu z zespołów dyrygująca Gosławska, zmieniając natychmiast charakter amatorskiego chóru gospel na mocno groteskowy. Dobrze wypadł też fragment, w którym aktorzy wcielają się w ulicznych grajków, prowadząc kokieteryjną, pastiszową grę z publicznością.

Klucz, którym twórcy This is not a love song potraktowali temat miłości, pozwolił wydobyć ze znanych utworów treści, których na pierwszy rzut oka nie spodziewalibyśmy się w nich znaleźć. I nie chodzi tu tylko o wykorzystanie dwuznaczności. Autorzy kilkakrotnie podążają za ustalonym już sensem, w konsekwencji wzmacniając niejako utartą interpretację. Tak jest w przypadku Takiego chłopaka z repertuaru Micromusic, który w przerysowanej oprawie zyskał kształt piosenki kampowej, zachwycającej ostentacyjnym kiczem. A jednym z najbardziej błyskotliwych numerów jest wykonanie nieśmiertelnego Je t’aime… moi non plus. Dzieło Serge’a Gainsbourga, „najbardziej romantyczna piosenka, jaką tylko można sobie wyobrazić”, tu wykonana została w języku kaszubskim. I cóż, okazało się, że to wciąż „najbardziej romantyczna piosenka, jaką tylko można sobie wyobrazić”, której erotyczne zabarwienie nie zblakło z upływem lat, a kaszubski anturaż dodał jej – o dziwo! – jeszcze więcej pikanterii.

Struktura spektaklu, pomyślana jako ciąg miłosnych opowiadań, to – poza kilkoma punktami – konstrukcja spójna, ale nie sztywna. Czuć, że aktorzy nie trzymają się kurczowo ram scenariusza, a improwizacyjne fragmenty są rzeczywiście wynikiem kreacyjnej spontaniczności. Pomysłodalnia, konfrontując widzów z konwencją piosenki aktorskiej, bada także i jej granice. Czego wolno, a czego nie wolno w piosence aktorskiej? – zapisane w programie spektaklu pytanie na scenie zawiera się w próbach przekroczenia obranej formy, w zabawach przeestetyzowaniem i nadinterpretacją.

This is not a love song, czyli miłość ci wszystko wypaczy może zaskoczyć widzów obeznanych z repertuarem Teatru Muzycznego. Offowemu przedstawieniu Pomysłodalni daleko do wizualnego rozbuchania obleganych przez publiczność widowisk z „głównego nurtu” gdyńskiej sceny musicalowej. Bo muzycznie – ten kameralny spektakl stanowi dla nich mocną konkurencję. Renia Gosławska, znana z najpopularniejszych produkcji Muzycznego, pokazuje tu drugie oblicze – zadziornej wokalistki, wszechstronnej instrumentalistki i charyzmatycznej performerki.

19-11-2014

 

Teatr Muzyczny w Gdyni
This is not a love song, czyli miłość ci wszystko wypaczy
scenariusz: Fundacja Pomysłodalnia
reżyseria: Renia Gosławska, Fundacja Pomysłodalnia
opracowanie muzyczne: Renia Gosławska, Krzysztof Wojciechowski
obsada: Renia Gosławska, Krzysztof Wojciechowski
prapremiera: 25.03.2014, 35. Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu

This is not a love song, czyli miłość ci wszystko wypaczy, reż. Renia Gosławska, Fundacja Pomysłodalnia,Teatr Muzyczny w Gdyni

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr Muzyczny im. Danuty BaduszkowejTeatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.