Duszę od pierdół uwolnić
Swego najnowszego przedstawienia Agata Duda-Gracz nie zamyka w klamrze wyraźnie zaznaczonego początku i końca. Ten inscenizacyjny zabieg odpowiada charakterowi uniwersum, które reżyserka ustanawia w swojej teatralnej opowieści – czasoprzestrzeni pospolitego, wiecznego istnienia z interwałami cyklicznie uobecnianego, w komuniach, weselach i pogrzebach, czasu świętego. Przekraczając próg Nowej Sceny gdyńskiego Teatru Muzycznego, wprowadzeni zostajemy w ten szczególny mikrokosmos bez ostrzeżenia i przygotowania. Onieśmiela nas jego duszna, jarmarczno-kanawałowa atmosfera. Niepokoi jego centrum – postać ukrzyżowanej kobiety, wokół której krząta się tłum osobliwych postaci.
Kumernis, brodatą męczennicę i tytułową bohaterkę nowego przedstawienia Dudy-Gracz, przypomniała prawie dwie dekady temu Olga Tokarczuk. Już w nowym millennium na teatralne deski wprowadził ją Piotr Tomaszczuk, który swą misteryjną Ofiarę Wilgefortis oparł na motywach znakomitego Domu dziennego, domu nocnego. Patronka muzykantów i pocieszycielka udręczonych kobiet, piękność, która z miłości do Chrystusa wymodliła chroniący dziewictwo męski zarost – Kościół Katolicki pozbył się w końcu otoczonego wiekowym kultem brodatego dziwadła, którego wizerunki, spotykane czasem w zakamarkach świątyń, stanowią dzisiaj już tylko sakralne kuriozum. Tak utknęła Kumernis na kresach panteonu, tam, gdzie sacrum płynnie przechodzi w profanum, gdzie kościelne dzwony grają wspólnie z cyrkowymi werblami.
Teatralny język Agaty Dudy-Gracz to przede wszystkim (niemal zawsze) bardzo efektowna i dopracowana w najdrobniejszym szczególe forma. Scenografię do Kumernis z całą pewnością można zaliczyć do jednej z najbardziej olśniewających w całej twórczości reżyserki. Tym razem scenograficzna kompozycja zbudowana została na kształt ikonostasu, potężnego, obejmującego całą szerokość sceny. Każdy z bohaterów spektaklu ma w przestrzeni tej imponującej metalowej konstrukcji swoje własne, dokładnie i dosłownie opisane miejsce, wzbogacone dodatkowo charakterystycznymi dla danej postaci atrybutami. Przyznaję, potrzebowałam trochę czasu, aby oswoić się z topografią tej konstrukcji, dostrzec i odnieść względem siebie wszystkie jej punkty, zauważyć wszystkie detale, przejrzeć dokładnie zakamarki. Ale takie stopniowe rozpoznanie tej skomplikowanej, barokowej wręcz przestrzeni idzie ściśle w parze ze sposobem, w jaki reżyserka buduje swą sceniczną opowieść – poprzez sukcesywne, scena za sceną, odsłanianie kolejnych warstw portretowanego mikrokosmosu.
W warstwie dosłownej spektakl Dudy-Gracz rozpoczyna się u szczytu scenograficznej konstrukcji. Na najwyższej kondygnacji siedzą swobodnie i beztrosko machają nogami dziewczęta: Panienka Święta Kumernis (Magdalena Kumorek), Panienka Święta Benwenuta (Renia Gosławska) i Panienka Święta Ludka (Katarzyna Wojasińska). Ubranym w zgrzebne, identyczne koszule dziewczętom towarzyszą chłopcy: Młodzianek Święty Cyryl (gościnnie Cezary Łukaszewicz) i Młodzianek Święty Albert (Rafał Ostrowski). Cała piątka snuje dziecięce fantazje na temat swojej przyszłości, w której najistotniejszym wydarzeniem będzie, wzorem rodziców, pójście do ołtarza. Już z tych pierwszych dla całej opowieści, infantylnych przekomarzań zarysowuje się sposób pojmowania świata i swojego w nim miejsca, który determinuje żywoty wszystkich „świętych” Dudy-Gracz. Język dziecięcej fantazji przesiąknięty jest najprościej pojmowaną religijnością i schematyczno-hierarchicznym widzeniem rzeczywistości. Jednak w tych niewinnych rozmowach widoczna staje się swoista opresyjność tego języka, wpisana niejako genetycznie w naturę czasoprzestrzeni i egzystujących w niej bohaterów. Dziecięcy język przetwarza, na poły nieświadomie, mowę dorosłych i specyfikę ich świata, przenosząc we własne, naiwne ramy pulsujące pod tkanką społecznych relacji traumy i tragedie – bezwzględne uprzedmiotowianie, przemoc, despotyzm.
Potężna scenograficzna konstrukcja jest właściwie kluczem do odczytania Kumernis. Ikonostas Dudy-Gracz łączy w sobie dwa opozycyjne porządki – sacrum i profanum. Jego poszczególne części zamieszkują Święte Panienki, ale i byty „nieświęte”, jak Wołek Polny (Mateusz Deskiewicz) czy Modrzew Przydrożny (Krzysztof Suszek). Bo w gdyńskim spektaklu ikonostas nie jest obrazem rzeczywistości niebieskiej, lecz ziemskiej, w której niebiańska świętość splata się nieustannie z ludzką plugawością. Losy Kumernis, jej krewnych, przyjaciół i sąsiadów reżyserka przedstawia poprzez wydarzające się kolejno święta. Momentem granicznym w biografiach Panienek i Młodzianków Świętych jest Pierwsza Komunia. Uroczystość oficjalnego dołączenia do religijnej wspólnoty jest dla nich także pierwszym krokiem w dorosłość. Zgrzebne, identyczne koszulki z pierwszych scen przedstawienia zostają wymienione na komunijne sukienki – inne w przypadku każdej z dziewcząt i poprzez swoją rozmaitość zaznaczające indywidualność każdej z bohaterek. W scenie Komunii wjeżdża na scenę ciężki drewniany stół – ruchomy fragment scenografii, który Duda-Gracz czyni centralnym elementem inscenizacyjnym każdego z rozgrywanych kolejno „czasów świętych”. Przy nim zasiądą dzieci po przyjętej po raz pierwszy Eucharystii, przy nim towarzyszący im dorośli będą rozlewać wódkę i na nim pokładać swoje pijane ciała. Przy nim bawić się będą goście weselni, a rozpaczać będą pogrzebowi żałobnicy. Przy nim spożywana będzie wigilijna wieczerza. Na nim obmywane będą martwe ciała, a gwałcone te żywe.
Żywot tytułowej Kumernis, opowiedziany językiem stylizowanym po części na apokryf, po części zaś na ludowe podanie, jest dla Dudy-Gracz pretekstem do sportretowania hermetycznej, niewielkiej społeczności, organizowanej wewnętrznie przez zakazy i nakazy tradycji. Losy Kumernis przeplatają się w spektaklu z losami innych bohaterów, jej męczeństwu towarzyszy męczeństwo innych kobiet. Reżyserka, nie unikając porażającej momentami drastyczności, komponuje przejmujące portrety najbliższych Kumernis kobiet i dziewcząt. Wychowywanej przez ojca Benwenuty, bitej i upokarzanej od najwcześniejszego dzieciństwa, skazanej przez niego na ślub z rozwiązłym świniopasem, w finale spektaklu – wyjącej z rozpaczy nad grobem oprawcy. „Pierdolniętej” Ludki, jurodiwej, kobiety-dziecka, zamkniętej w klatce infantylnych fantazji, kompulsywnie wycinającej papierowe ptaki. Mateczki Świętej Praksedy (Dorota Kowalewska), której los uzależniony był od szczenięcych wyścigów wiejskich młokosów. Jednak Duda-Gracz nie zamyka swojej opowieści w prostym schemacie ciemiężącego kobiety patriarchatu. Bohaterowie męscy, choć nakreśleni chwilami karykaturalnie grubą kreską, także dźwigają swoje krzyże. Mąż Święty Florian (Jerzy Michalski), Mąż Święty Jeremiasz (Marcin Słabowski) i Tatuś Święty Izydor (Aleksy Perski) – z układanki sklejanych do siebie kolejno portretów wyłania się zbiorowy obraz mężczyzn naznaczonych przekleństwem utoczonych przez tradycję schematów „męstwa” i „ojcostwa” – agresywnego, nieznoszącego sprzeciwu, przekonanego o własnej wszechwładzy. Niezdolnego do wyłamania się z odwiecznie obowiązującego schematu, bijącego córki i żony, gwałcącego, bo tak też czynią inni. Zalewającego wódką rozpacz po stracie najbliższych, bo to jedyna dopuszczalna w tym świecie forma żałoby.
Zaskakująco w kontekście specyfiki teatru, dla którego zrealizowano to przedstawienie, prezentuje się warstwa muzyczna Kumernis, przygotowana przez Łukasza Wójcika. Tworzą ją tylko i wyłącznie głosy aktorów, brzmiące nieczęsto, ale za to fenomenalnie we fragmentach solowych i zbiorowych. Najbardziej błyskotliwie koncept ten zrealizowano w rozbuchanej scenie potańcówki w remizie. Beatboxowy podkład ilustruje tu orgiastyczną, wulgarną zabawę, której apogeum zawiera się w zbiorowym gwałcie na jednej z wiejskich dziewcząt. Ta scena, zresztą jak niemal każda w tym przedstawieniu – wykorzystująca formułę „teatru w teatrze” opowieść o Praksedzie czy naturalistyczno-fantastyczna scena z Kogutkiem (Jan Napieralski) i Kurą (Marta Kwiatkowska) – dowodzi, że w przypadku Kumernis Agata Duda-Gracz pozwoliła swojej wyobraźni na wszelkie przekroczenia. W gdyńskim spektaklu reżyserki czuć bezkompromisowość i odwagę – samej reżyserki, ale i jej aktorów. Najpierw zauważamy ją w warstwie wizualnej, łączącej wariacje na temat sztuki sakralnej z tanią i kiczowatą estetyką soft porno, później – w strategii inscenizacyjnej, umiejętnie wykorzystującej karnawałową żywiołowość i religijną ekstatyczność. Dostrzeżemy ją w fenomenalnie poprowadzonych rolach, zwłaszcza Kumernis Magdaleny Kumorek, Ludki Katarzyny Wojasińskiej, Benwenuty Reni Gosławskiej i Praksedy Doroty Kowalewskiej. Na końcu dociera do nas śmiałość znaczeniowej warstwy Kumernis, która, podobnie jak historie Olgi Tokarczuk, pozbawiona jest prostego wartościowania. Miłość, która wpisana jest w każdy z „żywotów świętych”, nie podlega tu żadnej ocenie. Święta Panienka Kumernis poprosiła o brodę, by móc konkurować z samym Chrystusem o miłość ukochanego mężczyzny. Agata Duda-Gracz w finale swojego spektaklu pozostawia nas, widzów, bezradnych wobec tej miłości. Niespełnionej, bluźnierczej i brutalnej. Niebezpiecznie sprzężonej z inną miłością, wspólną wszystkim bohaterom tej opowieści. Zdolną „duszę od pierdół uwolnić”.
23-11-2015
Teatr Muzyczny w Gdyni
Kumernis, czyli o tym, jak świętej panience broda rosła
reżyseria, scenariusz, scenografia i kostiumy: Agata Duda-Gracz
muzyka: Łukasz Wójcik
obsada: Magdalena Kumorek, Renia Gosławska, Dorota Kowalewska, Cezary Perski, Katarzyna Wojasińska, Rafał Ostrowski, Cezary Łukaszewicz, Jerzy Michalski, Marcin Słabowski, Mateusz Deskiewicz, Marta Kwiatkowska, Jan Napieralski, Wojciech Daniel, Krzysztof Suszek
premiera: 30.10.2015
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.