Jaka trafna katastrofa!

Alicja w krainie czarów. Remix, reż. Zdenka Pszczołowska, Teatr Nowy im. Izabelli Cywińskiej w Poznaniu

aAaAaA

fot. Klaudyna Schubert

Proszę umieszczonej w tytule parafrazy cytatu z Greka Zorby nie traktować całkiem serio – to prowokacja podkreślająca ambiwalencję pojęcia „katastrofa”.

Ad rem: po obejrzeniu Alicji w krainie czarów. Remixu na scenie Teatru Nowego w Poznaniu miałem wrażenie obcowania z rozbałaganioną czy wręcz przebałaganioną katastrofą artystyczną. Jednakowoż po przespaniu problemu ogarnęło mnie nagłe otrzeźwienie i po wydaniu gwałtownej inwektywy pod własnym adresem (cytuję): „Ty kartezjański hipokryto!”, przewekslowałem, a wręcz zrewaluowałem wcześniejsze przemyślenia.

Ów bałagan panujący niepodzielnie na Scenie im. Tadeusza Łomnickiego był bowiem oniryczny, przynależał zatem do sfery naszego bytu, która ex definitione jest zabałaganiona, alogiczna, wymykająca się usidleniu w podstępnych, zdradliwych wnykach racjonalności. Wymaganie kartezjańskich przymiotów od wiekopomnego dzieła Mr. Charlesa Lutwidge’a Dodgsona, znamienitego uczonego-matematyka, a pokątnie literata piszącego pod pseudonimem Lewis Carroll, jest po prostu tragicznym w skutkach wykroczeniem z minionej, zaprzeszłej epoki zwanej nowoczesnością. Świat podzielony zgrabnie na kategorie, uporządkowany, poddany nowoczesnej obróbce ku chwale (i korzyści) gatunku homo sapiens, nijak się ma do zawikłanych, pokrętnych, przegiętych narracji rodem z króliczej nory czy z drugiej strony lustra.

Nie powinna zatem dziwić nikogo z oglądających Remix w Teatrze Nowym sceniczna współobecność dwóch wcieleń Ali – młodziutkiej (Weronika Asińska) i dojrzałej (Maria Rybarczyk). Obie chcą się wyrwać z krainy snu, obie bezskutecznie usiłują ogarnąć w racjonalnych kategoriach to, co im się tam przytrafia, lecz – oczywiście – nie dają rady. Piękną i onirycznie zagadkową sceną jest ich współgra, gdy wykonują symetrycznie odbite ruchy po dwóch stronach umownego, scenicznego lustra (postrzępiona rama z tyłu sceny).

W pewnym momencie okazuje się, że Alicja dojrzała jest wożona w ogromnym dziecięcym wózku – jej senne przemiany stają się potwierdzonym na scenie faktem. Nie jest im w stanie na tę niemoc nic poradzić sceniczne wcielenie autora – Dodgsona-Carrolla (Łukasz Chrzuszcz), odziane, a jakże, w elegancki surdut, kamizelkę i białą koszulę, posiadujące tu i ówdzie na umocowanych pod kilkoma ścianami czerwonych, plastikowych krzesłach. Autor nic nie mówi, nic istotnego nie robi – po prostu się snuje i posiaduje tu i tam. Czemu więc jego obecność odebrałem jako bardzo znaczącą?

Autor już zrobił swoje, teraz może już tylko się snuć i obserwować nieoczekiwane skutki oddziaływania swojego dzieła na rzeczywistość – tym razem sceniczną, w poznańskim Teatrze Nowym. Bo w końcu to oniryczne dzieło, popełnione przezeń (wedle przypuszczeń co poniektórych interpretatorów) po dosypaniu czegoś do popołudniowej herbatki, stało się bardzo dynamiczną inspiracją nie tylko dla wszelakich antykartezjańskich niespokojnych duchów, z surrealistami na czele, lecz także dla samej królowej Wiktorii. Jak wpłynęło na jej panowanie nad brytyjskim imperium? Zostawmy te rozważania alicjologom, poprzestając na tym, że postać autora, grana dyskretnie i nienachalnie przez Łukasza Chrzuszcza wprowadziła do spektaklu Zdenki Pszczołowskiej słabo wytłumaczalną, a jednak istotną metawartość.

Skoro mowa już była o ścianach i krzesłach, warto pociągnąć ten wątek i napisać coś o znaczeniu scenografii w tym spektaklu. Istotną rolę grają tu jakby szpitalne albo łazienkowe ściany wyłożone białymi kafelkami. Na lewym i prawym proscenium umieszczone są drzwi – te z lewej zaopatrzono w znaczek toalety męskiej, na tych z prawej nie ma nic. Ponadto na szczycie kafelkowej lewej ściany umieszczony jest plastikowy, kwadratowy zegar, którego wskazówki obracają się w tempie niespotykanym u ziemskich zegarów. Czyli to pewnie zegar z jakiejś innej planety, może nawet z jakiejś dalekiej galaktyki? Chyba że ze snu.

Scenografia jest dwupoziomowa – tył sceny umieszczony jest wyżej niż jej przód, a oba poziomy złączone są przez centralnie umiejscowione schody. Tu i ówdzie pod ścianami stoją wspomniane tu już czerwone plastikowe krzesła w ansamblach po trzy. Lewis Carroll siedzi po prawej stronie na jednym z nich już na samym początku przedstawienia. I pozostanie z nami gdzieś na uboczu sceny do samego końca.

Boczne wykafelkowane ściany, ustawione prostopadle do ramy scenicznej, okazują się w pewnym momencie ścianami obrotowymi. Ta po lewej odsłania umywalkę, czyli wstępne skojarzenie z łazienką bądź szpitalną salą okazuje się jak najbardziej uzasadnione. (Jaki to szpital? Może lepiej nie spekulować?). Z kolei ściana po prawej odsłania po swej drugiej stronie, a jakże – wielkie lustro mieniące się odbiciami scenicznych świateł.

W pracy nad spektaklem uczestniczyli uczniowie i uczennice jednego z poznańskich liceów. Patrząc z pozycji widza, trudno precyzyjnie określić, jak ich udział wpłynął na ostateczny kształt Remixu, niemniej można intuicyjnie wyczuć w tym widowisku młodzieńczy bunt przeciw dorosłej (niby jakoś tam) poukładanej rzeczywistości. Można między innymi podejrzewać, że ostre, bezlitosne zdemaskowanie mechanizmów działania naszej powszechnej i powszedniej biurokracji, dojmująco pokazane w kilku pierwszych scenach spektaklu, jest w jakimś stopniu efektem licealnej interwencji w dzieło Pszczołowskiej. (Swoją drogą, nic dziwnego, że dziełem Carrolla był autentycznie zafascynowany młody Franz Kafka). Także scena procesu Waleta Kier (Waldemar Szczepaniak) posądzonego o kradzież ciastek, gdzie Królowa Kier (Martyna Zaremba-Maćkowska), odgrywa role zarówno oskarżycielki, jak i bardzo oskarżycielskiej obrończyni, jest (tak podejrzewam) w jakimś stopniu uformowana przy udziale krytycznej młodzieży.

W pewnym momencie zanotowałem w moim spisywanym pracowicie w mroku widowni recenzenckim kajeciku oczywiste spostrzeżenie: „Nawałnica wydarzeń, gęstość komunikacji”. Zaiste, tempo akcji jest w tym spektaklu oszałamiające: sama liczba postaci może przeciętnego teatralnego widza przyprawić o ból głowy. Nie będę tu się bawił w zbędne obliczenia, jaki konkretnie procent aktorskiego zespołu Teatru Nowego bierze udział w tym przedstawieniu, ograniczę się tylko do stwierdzenia, że z pewnością niemały. Mamy tu całą Carrollowską menażerię, poubieraną w fikuśne kostiumy, które „dają po oczach” swą różnobarwnością i różnorodnością. Niewątpliwie najbardziej rzuca się w oczy quasi-renesansowy kostium Księżnej (Michał Kocurek) z tylnym wybrzuszeniem i krótkim trenem. Niektóre z nich wydały mi się zbyt dosłowne i banalne, np. kostium Pana Gąsiennicy (Sylwester Piechura), uspokoiłem jednak polemiczny zapał konstatacją, że w krainie snu jest również miejsce na kicz, nierzadko nawet dość poczesne.

Dodać należy na koniec, że w Remixie obecna jest ogromna liczba motywów z obu części Alicji…, czyli że profesjonalno-licealna adaptacja tekstu Carrolla jest porządna i rzetelna, nawet w ramach tytułowego remiksu. Na samym początku Walet Kier podąża wzdłuż pierwszego rzędu widowni, rozdając siedzącym tam ludziom „ciasteczka z krainy czarów”, które – jak stanowczo twierdzi – pomogą konsumującym je widzom w zrozumieniu tego, co dzieje się na scenie. Nie wiem, czy pomogły – siedziałem akurat w rzędzie ostatnim. Po powrocie do domu zacząłem jednak żałować, że nie skosztowałem żadnego z tych ciastek, no i że nie mam pod ręką niczego, co mógłbym dosypać do wieczornej herbatki, a co mogłoby mi pomóc w zrozumieniu przyczyn tej spektakularnej katastrofy.

Dopiero nocne zanurzenie się we własny, spersonalizowany oniryzm skłoniło mnie do ostatecznego wniosku, że ta katastrofa jest dobrze zaplanowana i wiernie oddaje intuicyjne wyczucie przez Dodgsona-Carrolla nadchodzącej katastrofy racjonalnego, poukładanego, nowoczesnego porządku świata.

Teatr Nowy im. Izabelli Cywińskiej w Poznaniu

Alicja w krainie czarów. Remix

na motywach powieści Lewisa Carrolla w przekładzie Bogumiły Kaniewskiej

Adaptacja, scenariusz, dramaturgia i reżyseria: Zdenka Pszczołowska

Tekst: Zdenka Pszczołowska i zespół aktorski

Scenografia: Anna Oramus

Kostiumy: Magdalena Mucha

Choreografia: Oskar Malinowski

Muzyka: Andrzej Konieczny i Myra-Ida Van der Veen

Reżyseria światła: Klaudyna Schubert

Wizualizacje: Natan Berkowicz

Asystentka scenografki: Aleksandra Wawrzyniak

Asystentka dramaturżki: Maria Bruni

Asystentka i asystent reżyserki: Nicole Augustyniak, Tomasz Kozłowski

Asystentka reżyserki, inspicjentka: Agnieszka Rydellek

Obsada: Weronika Asińska, Łukasz Chrzuszcz, Maria Bruni, Sebastian Grek, Paweł Hadyński, Michał Kocurek, Adam Machalica, Tomasz Mycan, Oliwia Nazimek, Andrzej Niemyt, Sylwester Piechura (gościnnie), Dariusz Pieróg, Jan Romanowski, Maria Rybarczyk, Waldemar Szczepaniak, Bartosz Włodarczyk, Martyna Zaremba-Maćkowska oraz uczniowie III Liceum Ogólnokształcącego im. św. Jana Kantego w Poznaniu

Premiera: 22 marca 2025, Scena im. Tadeusza Łomnickiego

Alicja w krainie czarów. Remix, reż. Zdenka Pszczołowska, Teatr Nowy im. Izabelli Cywińskiej w Poznaniu

Oglądasz zdjęcie 4 z 5