Kto się boi Magdy G.?
Znana polska celebrytka, restauratorka i kreatorka smaków na skutek wypadku samochodowego trafia do małego, podupadłego miasteczka, którego mieszkańcy bynajmniej nie odzwierciedlają stereotypu gościnnego Polaka. Najnowszy spektakl Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego w Teatrze Polskim w Warszawie to teatralny thriller, a właściwie jego pastisz, w którym splatają się ze sobą obsesje polskiej prowincji oraz lęki skontrastowanych z nią elit.
M.G. to spektakl, który wychodzi od żartu. Parodystyczno-kabaretowy klimat zapewnia pomysł przeniesienia na scenę rozwiązań dramaturgicznych zaczerpniętych z programu Kuchenne rewolucje – zarysu fabuły, „pogłębionych” portretów psychologicznych, telewizyjnych zwierzeń przed kamerą, konfliktów, wreszcie schematu działań bohaterów oraz ich efektów. Siłą napędową reality show, jak i warszawskiej inscenizacji, jest oczywiście postać Magdy Gessler – walecznej, bezkompromisowej, bezczelnej, wulgarnej, przenikliwej, kiedy trzeba empatycznej i pomocnej. W programie telewizyjnym Magda naprawia upadające restauracje, w spektaklu Strzępki i Demirskiego próbuje zreperować dziury w polskim systemie społeczno-politycznym. Jak można się domyślić, rewolucję w kuchni przeprowadzić jest dużo łatwiej, aniżeli tę, która zmienić ma rodzimą mentalność.
Z tym trudnym i bez wątpienia rewolucyjnym zadaniem na scenie mierzy się Eliza Borowska. Jej M.G. jest kreacją dogłębnie przemyślaną, opracowaną w najdrobniejszych szczegółach – rozpiętą między bardzo udaną parodią a realistycznym sposobem odsłaniania psychiki postaci.
Borowska staje się M.G. w tym sensie, że brawurowo cytuje wszystkie charakterystyczne dla pierwowzoru swej postaci gesty, ruchy, zachowania, a nawet ton głosu. Ekspresyjna gestykulacja, zamaszyste potrząsanie burzą loków, naprzemienne przyjmowanie pozycji komendanta i słuchacza – to elementy, które sprawiają, że momentami jesteśmy w stanie uwierzyć, że na scenie działa sama Magda Gessler. Z drugiej strony szczególnie ciekawe wydają się właśnie te fragmenty spektaklu, w których telewizyjny wizerunek M.G. zostaje przez Borowską celowo zakłócony, uzupełniony jakby dodatkową warstwą znaczeniową, której subwersywny, rewolucyjny potencjał objawia się w czymś więcej aniżeli tylko w cholerycznym temperamencie i rzucaniu talerzami. Borowska doskonale ujawnia bodaj główne zamierzenie twórców: potraktowanie figury M.G. jako symbolu, w pewnym sensie twarzy rewolucji – rewolucji, której wszyscy w spektaklu pragną, lecz nie do końca zdolni są do tego, aby ją przeprowadzić.
„Wszyscy” to galeria bardzo intrygujących postaci, zarówno tych reprezentujących pseudointeligencję (znakomity Jerzy Schejbal w roli Dyrektora oper, filharmonii i sal widowiskowo-sportowych), duchowieństwo (Adam Biedrzycki jako Rajowy), zróżnicowaną klasę średnią, do której należą zarówno drobni, nieudolni przedsiębiorcy (Katarzyna Strączek i Adam Cywka jako Gospodyni i Gospodarz), jak również ci, którzy nieustannie walczą z syndromem małomiasteczkowych emigrantów (Marta Ojrzyńska jako Wieczna asystentka nieswoich spraw). Plasującą się na samym dole tej drabiny społecznej klasę ludową reprezentuje Marta Nieradkiewicz jako Kobieta w słowiańskim przykucu, w parodystyczny sposób nawiązująca do przestraszonych kelnerek z telewizyjnego show Gessler. Całym tym cyrkowym towarzystwem kieruje demoniczny, apodyktyczny, uruchamiający uśpione lęki przywódca dziwnej leśnej enklawy – Paweł Tomaszewski w roli Burmistrza.
Klimat spektaklu bliski jest thrillerom klasy B z ich grozą, szpetotą, przerysowanymi postaciami i kampową estetyką. Swą formą M.G. przypomina bardzo inną teatralną produkcję, eksplorującą cuda i dziwactwa polskiej prowincji. Myślę o Siódemce na podstawie powieści Ziemowita Szczerka, którą Remigiusz Brzyk wystawił niegdyś na scenie Teatru Zagłębia w Sosnowcu. Oniryczne, wynaturzone obrazy zapomnianych, koślawych i eklektycznych zakątków Polski uzupełniał wówczas bardzo trafny, diagnozujący komentarz podróżującej krajową „siódemką” Edyty Ostojak. Ten w wydaniu M.G. i kwestiach przypisanych jej przez Pawła Demirskiego wydaje się bardziej przewidywalny, schematyczny, mniej w nim celnej metafory i ironii, a więcej oczywistych sloganów. Oba spektakle łączy natomiast bardzo sugestywna, rozbudowana scenografia – w końcu to w wizualnych znakach zawiera się kwintesencja prowincjonalnej egzystencji. Zarówno w projektach Igi Słupskiej do Siódemki, jak i w rozbudowanych planach scenograficznych Arka Ślesińskiego w M.G. realizm miesza się z fantazją i surrealizmem, czego najdobitniejszym przykładem jest „ożywająca” architektura: średniowieczne wnętrze restauracji „Rycerska” w Siódemce i tak samo absurdalna monumentalna kolumnada operowego gmachu w M.G., ulokowanego na totalnym odludziu. Obiekty Ślesińskiego funkcjonują przy tym w dwóch planach: stricte teatralnym (z zastosowaniem sceny obrotowej) i filmowym, co znacznie poszerza przestrzenny wymiar spektaklu. Zagadkowe miasteczko, do którego trafiają Magda i jej asystentka, widzimy najpierw z lotu ptaka – staje się to możliwe dzięki ustawionej na scenie makiecie całej osady, filmowanej z góry. Na ekranie pojawiają się małe ponure domki, ciche uliczki, pojedyncze drzewa – nastrój, który wprowadzają te obrazy, połączone z niepokojącą muzyką Tomasza Sierajewskiego, od razu przywodzi na myśl skojarzenie z Twin Peaks Lyncha, co zresztą nie uchodzi uwadze asystentki. Sama Magda – jak dobitnie zaznacza – raczej stroni od oczywistych porównań. Niemniej jednak większość mieszkańców tajemniczej leśnej osady całkowicie dobrze odnajduje się w tym, co znane, oczywiste, swojskie. Stworzenie enklawy pozwala im żyć tak, jak chcą – bez obcych u bram, z pełnym przekonaniem o własnej racji, konserwatywnym systemem wartości, a przede wszystkim z własnym „small biznesem”. „Już nie aspirująca, a spełniona” – wypowiedziane wprost do kamery słowa Gospodyni są świadectwem owego bezkrytycyzmu i samozadowolenia. Duet, jaki tworzą właściciele lokalnej restauracji (Katarzyna Strączek i Adam Cywka), jest zresztą tak doskonały i przekonujący, że w pewnym sensie ustanawia punkt odniesienia dla pozostałych postaci – sytuujących się albo „w”, albo „poza”, albo też, jak Joanna Trzepiecińska w roli rozchwianej Elizy Doolittle, nieustannie „pomiędzy”.
M.G. Strzępki i Demirskiego fascynuje bardziej wizualnością i znakomitym aktorstwem aniżeli treścią. Ta druga rozmywa się w niespełna czterogodzinnym spektaklu, którego głównym niedostatkiem jest to, że chciał pomieścić zbyt wiele: nierówności klasowe, konserwatyzm i prawicowość polskiej prowincji, krytykę kleru, prowincjonalizm i interesowność elit, Strajk Kobiet czy wreszcie zagubienie i depresyjność młodego pokolenia, skazanego na życie w VR. W moim odczuciu nie końca wykorzystano też rewolucyjny potencjał samego zamierzenia: mimo ogromnego wysiłku aktorów M.G. na wielu poziomach pozostaje jedynie scenicznym żartem, bez wyrazistej konkluzji oraz impulsów do zmiany czy działania.
07-04-2021
Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie
Paweł Demirski
M.G.
reżyseria: Monika Strzępka
scenografia: Arek Ślesiński
muzyka: Tomasz Sierajewski
choreografia: Marta Ziółek
światło: Adam Zduńczyk, Jakub Lech
projekcja multimedialna: Adam Zduńczyk, Jakub Lech
efekty pirotechniczne: Tomasz Pałasz
korepetycje wokalne: Paulina Mączka-Michota
obsada: Grażyna Barszczewska, Eliza Borowska, Marta Nieradkiewicz, Marta Ojrzyńska, Katarzyna Strączek, Joanna Trzepiecińska, Adam Biedrzycki, Adam Cywka, Jakub Kordas, Krzysztof Kwiatkowski, Jerzy Schejbal, Paweł Tomaszewski
premiera: 19.02.2021
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.