Moje ciało jest świątynią
Ile jest w stanie wytrzymać nasze ciało? Jak dobrze je znamy i czy rzeczywiście wsłuchujemy się w jego potrzeby? W jakim stopniu otwieramy się na inne ciała? To pytania, wokół których koncentruje się najnowszy spektakl Anny Piotrowskiej, zrealizowany na scenie bytomskiego Teatru Tańca i Ruchu Rozbark.
W jednej z najbardziej drastycznych scen Zagubionych w skórze dwóch mężczyzn maltretuje ciało kobiety – naciągają jej skórę, ciągną po ziemi, uderzają w czułe punkty. Tancerka nie krzyczy, nie wyrywa się, jej twarz nie wyraża żadnych emocji – żadnego bólu ani cierpienia. Wystarczy jednak skierować wzrok w stronę widowni, aby zorientować się, że reakcja na zadaną przemoc cielesną odciska się na naszych twarzach. Niektórzy widzowie odruchowo przymykają oczy, wykrzywiają usta, inni z niedowierzaniem przyglądają się scenicznym działaniom aktorów. Gdyby scena znacząco się przedłużała, być może doczekalibyśmy się jakiejś interwencji z widowni – podobnej do tych, które mają czasem miejsce podczas szczególnie brutalnych performansów nurtu body art. W Teatrze Rozbark nikt jednak nie wkroczył na scenę, by wyswobodzić tancerkę – jej umęczone ciało wyniesione zostało przez grupę mężczyzn, a brutalną sekwencję już po chwili przysłoniły inne odsłony testowania wrażliwości i granic wytrzymałości ludzkiego ciała.
Spektakl Anny Piotrowskiej, kierującej obecnie zespołem artystycznym Teatru Rozbark, został zapowiedziany jako opowieść fizjologiczno-filozoficzna o głębokim doświadczaniu i poznawaniu siebie. Podobnie jak we wcześniejszym Democratic body, ciało staje się tu głównym bohaterem spektaklu, uwikłanym w pewne procesy psychosomatyczne i kulturowe. Trzeba przyznać jednak, że tym razem wątki fizjologiczne zdecydowanie dominują nad kulturowo-filozoficzną interpretacją, co w tym przypadku działa znacząco na korzyść przedstawienia. W Zagubionych w skórze Piotrowska rezygnuje z posługiwania się ciałem jako narzędziem służącym kreacji jakiegoś świata. W taneczno-dźwiękowych obrazach zaprojektowanych przez choreografkę na plan pierwszy wysuwa się materialna, konkretna obecność ciał. Ciał, które pogrążone są nie tyle w tańcu, co w nieustannym ruchu, ściśle sprzężonym z rytmem ostrej, elektronicznej i mechanicznej muzyki Michała Mackiewicza.
Na scenie, pozbawionej jakichkolwiek dekoracyjnych punktów odniesienia, występuje szóstka tancerzy: Angelika Tomasiak, Artur Bieńkowski, Szymon Dobosik, Jacek Niepsujewicz, Alexey Torgunakov i Piotr Mateusz Wach. Większość tanecznych gestów, jakimi posługują się aktorzy, wystawia ich ciała na próbę, a nawet swego rodzaju ryzyko – są to układy opierające się na ruchach nie do końca wygodnych, mocno eksploatujących wybrane partie ciała. W początkowych scenach swoistą barierę ochronną stanowią szare dresy, w które ubrani są aktorzy. W kolejnych częściach spektaklu ta materiałowa ochrona znika – aktorzy występują w cielistej bieliźnie, która nie jest w stanie uchronić ich ciał przed skutkami gwałtownych starć z surową przestrzenią sceny i opresją ze strony współtowarzyszy. Obnażone ciała tancerzy stopniowo wypełniają się więc szeregiem stygmatów – czerwonymi plamami, zadrapaniami, a nawet krwawiącymi punktami. W tym kontekście zupełnie nowej mocy nabiera wykorzystane w jednej z końcowych scen przedstawienia hasło: „Moje ciało jest świątynią”. Świątynia to z jednej strony bowiem miejsce kultu i uwielbienia, z drugiej zaś miejsce składania ofiary.
Bezpośredni odbiór spektaklu Anny Piotrowskiej jest doświadczeniem na wskroś zmysłowym – bardzo głośna muzyka przeszywa nasze ciała, zaś skoordynowane z nią ruchy aktorów są na tyle wyraziste, że w jakiś sposób odczuwamy je jako swoje własne, albo przynajmniej jesteśmy w stanie wyobrazić sobie własną reakcję na prezentowane na scenie doznania fizyczne. Poza tą czysto zmysłową sferą doświadczeń, jakie generuje spektakl Zagubieni w skórze, można też oczywiście wskazać tu pewne tropy myślowe, wątki filozoficzne i wybrane tematy związane z funkcjonowaniem ciała w kulturze. Nie są one podane wprost, toteż każdy widz może odczytać je na swój sposób. Do motywów takich mogą należeć: fizyczny trening aktorów, rozpoczynający spektakl (wykonywanie pompek, skoków i ćwiczeń ruchowych); sceny podejmujące problem ciała w kontekście seksualności i pożądania (duety damsko-męskie oraz męsko-męskie); obrazy przemocy fizycznej (m. in. przywołana wcześniej scena brutalnego potraktowania ciała tancerki); nawiązania do medialnych standardów w zakresie prezentowania ciała (sekwencja z monologami jednego z aktorów); czy wreszcie obraz rytualnej przemiany ciała (z użyciem fluorescencyjnej farby). Elementem pozaruchowym i pozacielesnym, który w jakimś zakresie pomaga w eksponowaniu pewnych możliwych sensów przedstawienia, jest sposób operowania światłem – mam tu na myśli nieustanne zmiany jego natężenia i barwy (Anna Piotrowska/ Paweł Murlik).
W finałowej scenie ważne znaczenie ma także wykorzystanie kamery i rzutowanie obrazów bezpośrednio na ekran. Na ciało spoglądamy tu z podwójnej perspektywy – całościowej, obejmującej również relację z otaczającą je przestrzenią; oraz selektywnej, wprowadzonej za pośrednictwem kamery rejestrującej i przybliżającej poszczególne jego fragmenty. Zagubieni w skórze Anny Piotrowskiej to swoiste laboratorium ciała, w którym z jednej strony testuje się jego zdolności odczuwania i reakcje na bodźce zewnętrzne, z drugiej zaś wnikliwie bada się cielesne potrzeby i pragnienia.
23-11-2015
Bytomski Teatr Tańca i Ruchu Rozbark
Zagubieni w skórze
koncepcja, reżyseria, choreografia: Anna Piotrowska
muzyka: Michał Mackiewicz
kostiumy: Adam Królikowski
scenografia: Anna Piotrowska
światła: Anna Piotrowska i Paweł Murlik
obsada: Angelika Tomasiak, Artur Bieńkowski, Szymon Dobosik, Jacek Niepsujewicz, Alexey Torgunakov, Piotr Mateusz Wach
premiera: 7.11.2015
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.