Tańcząca w ciemnościach
Spektakl na jedną aktorkę i lalkę – tak w dużym skrócie określić można monodram Lady M w wykonaniu Magdaleny Waligórskiej i reżyserii Karola Stępkowskiego. Jak nietrudno się domyślić, tematem tego kameralnego projektu jest historia jednej z najsłynniejszych teatralnych zbrodniarek.
Monodram Magdaleny Waligórskiej od niedawna oglądać można na małej scenie Teatru Nowego w Zabrzu, choć pierwotna wersja tego przedstawienia zrealizowana została w 2010 roku w Teatrze Academia w Warszawie. Choć spektakl mógł przybrać postać słownego monologu Lady Makbet, ukazującego najciemniejsze zakamarki kobiecej psychiki, to jednak Stępowski wybrał inny, znacznie ciekawszy sposób na ukazanie dramatu i klęski Szekspirowskiej bohaterki. Fragmenty tekstu Makbeta w tłumaczeniu Antoniego Libery pojawiają się tu jedynie w kilku momentach i wbrew pozorom nie są to właściwe monologi Lady Makbet – poza odczytaniem listu Makbeta, traktującego o przepowiedni, będzie to zaledwie kilka dialogów prowadzonych przez tytułową Lady M z mężem/kukłą. Zdecydowanie większą rolę odgrywają tu działania i gesty aktorki tworzące gęstą sieć symboli, zagadek i poetyckich obrazów.
Cała kompozycja spektaklu została przemyślana bardzo starannie i ujęta w swego rodzaju klamrę. W pierwszej scenie naga Lady M wyłania się z mroku – siedząc tyłem do widzów, z uwodzicielskim śmiechem w głosie nawołuje męża-kochanka: „Chodź, kładźmy się. Chodźmy do łóżka”. Parafraza słów obłąkanej Lady Makbet, pochodzących z jej ostatniego monologu, brzmi w tej pierwszej odsłonie spektaklu słodko i niewinnie, po prostu tak, jak brzmieć może głos zakochanej dziewczyny. Obraz Lady M, jaki Magdalena Waligórska przedstawia w kilku kolejnych scenach, w żaden sposób nie przystaje bowiem do wizerunku bezwzględnej morderczyni. Najpierw obserwujemy ją jako dziewczynkę – w sukience baletnicy i z nieśmiałym uśmiechem na twarzy aktorka tańczy, bawi się, gra w klasy. Towarzyszy jej podkład muzyczny rodem z teatrzyku dla dzieci. Jedynym elementem, który niepokoi podczas obserwowania tej niewinnej zabawy, są słowa wyliczanki, skandowanej mimochodem w radosnych podskokach: „Palec mnie świerzbi, to dowodzi, że jakiś potwór tu nadchodzi”.
Na scenie towarzyszy aktorce szmaciana lalka wielkości człowieka – na początku marioneta jest jedynie towarzyszem zabaw, z czasem jej rola zaczyna się diametralnie zmieniać, kukła staje się mężczyzną-Makbetem. Ten proces idzie w parze z ewolucją psychiczną bohaterki – przedstawioną symbolicznie w scenie z kufrem, z którego aktorka wyciąga rozmaite przedmioty. Są wśród nich: garnek, czerwona chustka, klamerki do bielizny, szminka, szpilki, czarna aksamitna suknia i nóż. Lady M uważnie testuje kolejne przedmioty – maluje usta, zakłada szpilki, przymierza suknię, ostatecznie zaś z baletowej paczki czyni welon, który przypina do włosów drewnianymi klamerkami (ta sama paczka posłuży jej następnie do wykreowania ciążowego brzucha pod sukienką). Na naszych oczach przemienia się z dziewczynki w kobietę, żonę, matkę. Na razie nóż służy jej jedynie do mieszania w garnku wszystkich wyciągniętych z kufra emblematów kobiecości.
Punktem zwrotnym jest scena odczytania listu Makbeta, stanowiąca zarazem pierwszy monolog aktorki. Po otwierającej spektakl niemalże bezsłownej sekwencji obrazów możemy w końcu usłyszeć Lady M – list odczytuje ona z dużym przejęciem, dając wyraz emocjom, jakie wywołuje w niej wieść o powrocie męża i o przepowiedni. Następne sceny odbywają się już z udziałem Makbeta-lalki. Aktorka traktuje marionetę z dużą czułością – obejmuje ją, całuje, prowokuje wspólny taniec, a nawet symuluje seks. Nie odgrywa uczucia, kocha naprawdę, czego najpełniejszym wyrazem staje się wykorzystany w spektaklu fragment monologu z Łaknąć Sarah Kane. To osobliwe wyznanie miłości – szczerej i bezwarunkowej – czyni postać Lady M bardziej ludzką. Waligórskiej nie przeszkadza fakt, że zwraca się do kukły – jej intymna deklaracja brzmi bezpretensjonalnie i wiarygodnie. Przez chwilę zapominamy nawet, że aktorka kreuje postać bezwzględnej morderczyni. Przypominają o tym dopiero kolejne słowa skierowane do siedzącego przy stole Makbeta-marionety: „Skoro obiecałeś, musisz wykonać”.
Wykorzystanie nieożywionego przedmiotu podkreśla bierność Makbeta jako mężczyzny. W istocie to Lady M kieruje ruchami lalki, za każdym razem w wyraźny sposób ustanawiając swój stosunek do obiektu. W tych relacjach zauważamy celowe oscylowanie między bliskością a dystansem. Bohaterka Waligórskiej z jednej strony ukazuje uzależnienie od męża-kochanka, dla którego poświęca swą niewinność, z drugiej zaś rozpaczliwie próbuje zamanifestować swą siłę, godność i samodzielność. Po dokonaniu wszystkich zbrodni na scenie zostaje sama – naga, w pozycji embrionalnej, po raz kolejny wzywa męża; tym razem w jej głosie da się rozpoznać rozpaczliwy krzyk samotności. Makbet nie wróci już do wspólnego łoża – na ratowanie miłości, która splamiła się zbrodnią, jest już za późno.
Spektakl Stępkowskiego i Waligórskiej zbudowany jest niedopowiedzeniach, kontrastach i metaforze – świadomie unika się tu dosłowności i jednoznaczności w interpretowaniu postaci. Do końca nie wiemy, kim jest Lady M, choć bez wątpienia stwierdzić można, iż jej postępowanie i stany umysłu wymykają się oczywistym klasyfikacjom. Oryginalność zabrzańskiego monodramu polega tym, że uwagę widza przyciąga tu nie tyle sama treść i rozgrywający się na obrzeżach dramat Lady M, co raczej szczególna poetyckość obrazów, którą wraz z aktorką współkreują muzyka (Mateusz Stryjecki) i światło (Roman Woźniak). To właśnie w tych obrazach szukać należałoby odpowiedzi na pytanie o tożsamość i naturę tragicznej bohaterki Szekspira.
11-03-2016
Teatr Nowy w Zabrzu
Lady M
na podstawie Makbeta Williama Szekspira w przekładzie Antoniego Libery
z wykorzystaniem fragmentu Łaknąć Sarah Kane
reżyseria: Karol Stępkowski
muzyka: Mateusz Stryjecki
światła: Roman Woźniak
wykonanie lalki: Ola Grudzińska
obsada: Magdalena Waligórska
premiera: 13.02.2016
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.