AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Adwokat diabła

Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
 

Kiedy młodziutki Jerzy Grotowski borykał się, zresztą bez większych sukcesów, z reżyserowaniem aktorów w Starym Teatrze, a na skarpety zakładał sandały, Ludwik Flaszen, choć równie młody, był już sławny. W teatrach krakowskich artyści drżeli przed jego bezlitosnym i błyskotliwym piórem.

Nazywali go Robespierre’em. Talentu pisarskiego i odwagi zazdrościli mu Jan Błoński i Konstanty Puzyna, koledzy z legendarnego seminarium profesora Wyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Cenzura PRL-u zatrzymała jego pierwszą książkę, drwiny z socrealizmu zatytułowane jak trzeba: Głowa i mur. Przyjaźnił się z Tadeuszem Kantorem i Sławomirem Mrożkiem. Przez kilka miesięcy był nawet kierownikiem literackim Teatru Słowackiego. Ale zrezygnował…

W 1959 roku Flaszen wykonał zadziwiającą woltę, która już niebawem miała odmienić losy światowego teatru. Po pierwsze, zaakceptował propozycję objęcia malutkiej sceny w prowincjonalnym Opolu i przeniósł się z królewskiego miasta Krakowa na kulturową pustynię, powtarzając pielgrzymkę wczesnochrześcijańskich eremitów i hinduskich joginów. Po drugie, usunął się w cień. Stanowisko dyrektora zaoferował mało wtedy popularnemu reżyserowi w sandałach. Choć w recenzjach drwił okrutnie z inscenizacji Grotowskiego, to jakimś szczególnym zmysłem dostrzegł w młodym fanatyku teatru ziarno geniuszu. I miał rację.

Ale od tej chwili stał się „tym drugim”, często ignorowanym i rzadko docenianym. Grotowski, mistrz manipulacji, wyznaczył mu bardzo konkretną rolę w teatrze. Miał zawsze mówić szczerze, co myśli, ale tylko Grotowskiemu i nikomu innemu. Na próbach mógł być obecny, ale musiał milczeć, chyba że reżyser zadał mu pytanie. Flaszen układ zaakceptował i uznał w Grotowskim bossa. O trudach współżycia z apodyktycznym geniuszem opowiada na wielu stronach niezwykłego dzieła Grotowski & Company. Źródła i inspiracje.

Tom, zredagowany przez Monikę Blige i opracowany graficznie przez Barbarę Kaczmarek, stanowi bezcenne dopełnienie wydanych niedawno Tekstów zebranych Jerzego Grotowskiego. Zawiera klasyczne publikacje Ludwika Flaszena związane z działalnością Teatru Laboratorium i Grotowskiego, dziś trudno dostępne, uzupełnione o teksty późniejsze, niektóre zupełnie nowe, i o zapisy rozmów. Barwne świadectwo PRL-owskiej rzeczywistości, świetnie uchwyconej i błyskotliwie analizowanej, a także poruszający autoportret autora na emigracji.

Flaszen, znakomity stylista i mistrz krótkiej formy, nie tylko pomógł Grotowskiemu zrewolucjonizować teatr, ale nade wszystko stworzył język dla nazwania radykalnych eksperymentów Teatru 13 Rzędów, a potem Laboratorium. To on zaproponował zwrot „teatr ubogi”, polski wkład do światowego dziedzictwa sztuki performansu. Potrafił jasno wyłożyć głęboki sens radykalnych pomysłów inscenizacyjnych Grotowskiego. Pisał rewelacyjne programy do kolejnych spektakli. Dwa z tych tekstów zostały wcielone do biblii nowego teatru, książki Ku teatrowi ubogiemu Grotowskiego. Po okresie teatralnym Flaszen przestał być użyteczny. Grotowski zrezygnował z inscenizowania tekstów arcydzieł i nie potrzebował hermeneuty. Całym sobą zaangażował się w kulturę czynną, przemieniając się z wolna z reżysera w przewodnika duchowego i guru. Jako Nauczyciel Performera odtąd sam wykładał wiernym prawdy objawione, zwykle z dala od Wrocławia.

Flaszen tymczasem pełnił w zastępstwie Bossa funkcję dyrektora Teatru Laboratorium, organizował Medytacje na głos, brał udział w powstaniu spektaklu Thanatos polskie, a kiedy zespół się ostatecznie rozwiązał, wyemigrował do Paryża. Zawsze jednak pilnie stawiał się na każde wezwanie Bossa. Bo wciąż ze sobą szczerze rozmawiali… Nie znaczy to, że Grotowski był nielojalny i porzucał towarzyszy w sztuce. W tekście Apokalipsa’68 Ludwik Flaszen wspomina, że gdy w marcu 1968 roku zaatakowali go antysemici, Boss w obronie swego kierownika literackiego zagroził władzom międzynarodowym skandalem. Szantaż podziałał.

Po artystycznym rozstaniu Flaszen nie ustawał w interpretowaniu kolejnych przedsięwzięć Grotowskiego. Ich związek do końca pozostał jednak relacją niesymetryczną. We wstrząsającym tekście Podróż do kresu metamorfoz Flaszen opowiada „po dostojewsku” o ostatnim spotkaniu z żywym Bossem. Było to 11 lutego 1998 roku w Paryżu. Grotowski, ciężko chory, oczekiwał na transport do Pontedery. Jego opiekun wezwał Flaszena na krótką rozmowę. Boss, cały w obrzękach, wydzielał intensywny zapach mocznika. Od dzieciństwa chorował na nerki. Kwadrans przeciągnął się do dwóch godzin. Na pożegnanie Flaszen pocałował Grotowskiego w rękę… a po wyjściu natychmiast przystąpił do realizowania trudnego zadania, jakie mu Boss powierzył. Ostatniego… Nie pisze jednak, co musiał zrobić.

W nowych tekstach Flaszen próbuje na różne sposoby zgłębić fenomen Grotowskiego. Poddaje nawet Bossa amatorskiej psychoanalizie. W tekście Scherzo psychoanalityczne, po rozmyślaniach nad bolesnym rozstaniem Grotowskiego z Włodzimierzem Staniewskim, Synem-uczniem pasowanym na delfina, Flaszen dochodzi do ciekawej konkluzji: „Nie, z całą pewnością Grotowski nie był homoseksualistą praktykującym”. I dodaje, że „eros mistrza” spełniał się platonicznie.

Flaszen często mówi o sobie advocatus diaboli. W tekście Ostatnie spotkanie opowiada, wspominając wczesne prace w Opolu nad Tragicznymi dziejami doktora Fausta Marlowe’a, że pewnego ranka Grotowski pojawił się blady i niewyspany. Wyznał Flaszenowi, że nie spał całą noc, bo miał halucynacje. Ironizował nawet, że mógł wtedy zawrzeć jakiś układ z Szatanem, jak Adrian Leverkühn, bohater powieści Doktor Faustus Tomasza Manna. Flaszen stwierdza wprawdzie, że owo wyznanie było w duchu ich „zwyczajowych metafizycznych zabaw”, ale w następnym akapicie sugeruje, że dopiero po tej nocy Grotowski zaczął tworzyć wybitne przedstawienia i objawił się światu jako skuteczny reżyser.

Wielki krytyk i publicysta Ludwik Flaszen zaprzedał więc duszę demonicznemu geniuszowi Jerzemu Grotowskiemu. Stał się sławny, ale jakby nie swoją własną sławą. Długo pozostawał anonimowy, choć legenda Grotowskiego i jego spektakli rosła na całym świecie. Ma więc prawo być rozżalony. Jako kierownik literacki teatru brał czynny udział w produkcji wszystkich głośnych przedstawień i w Opolu, i we Wrocławiu. Mało kto dziś o tym pamięta. W tekście Po prostu sprostowanie Flaszen skarży się, że nawet „wierny dziejopis” Zbigniew Osiński nie wymienia nazwiska kierownika literackiego w swej pionierskiej książce Jerzy Grotowski i jego Teatr Laboratorium.

Ukazała się też praca naukowa podważająca kluczową rolę Flaszena w przejęciu przez Grotowskiego dyrekcji opolskiego Teatru 13 Rzędów… Rozumiem więc, że Flaszen mógł się wściec, a zbiór tekstów Grotowski & Company ma raz na zawsze udokumentować zasługi autora w rewolucjonizowaniu współczesnego teatru. Grotowski nie działał sam. Obok był ten drugi, równie genialny. Czas, by świat się dowiedział.

A przecież w tych samych tekstach Flaszen wciąż powtarza, że od początku dobrze wiedział, z kim się zadaje. Grotowskiego nazywa mistrzem manipulacji i geniuszem retoryki. W tekście Mały Lewiatan kataloguje nawet i opisuje aż trzydzieści dwie techniki manipulacyjne Grotowskiego. W punkcie trzecim pisze: „Skuteczne bywa także uprawianie manipulacji względem kogoś, kto został w daną manipulację po przyjacielsku wtajemniczony”. To iście diabelski chwyt. Taki wtajemniczony całkiem się rozbraja, do głowy mu nie przychodzi, że on sam może być ofiarą. Został przecież wtajemniczony. Po przyjacielsku. To trochę przypadek Flaszena. Grotowski rozmawiał z nim szczerze. A nawet żartował. Taki bywa los adwokatów diabła…

10-11-2014

Ludwik Flaszen, Grotowski & Company. Źródła i wariacje, wstęp Eugenio Barba, Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Wrocław 2014, 385 ss.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (2)
  • Użytkownik niezalogowany SzymoN.
    SzymoN. 2014-11-12   00:23:55
    Cytuj

    Dziękuje panie profesorze za smaczny amuse bouche, do tego dania autorstwa Flaszena.

  • Użytkownik niezalogowany jkz
    jkz 2014-11-11   11:56:11
    Cytuj

    Genialne!