Bądź wierny Idź
Cztery lata temu, 18 lipca, Krzysztof Globisz – wybitny aktor i znakomity pedagog, dziekan Wydziału Aktorskiego krakowskiej PWST – doznał udaru. To zaburzenie czynności mózgu groźne dla życia dawniej nazywano greckim wyrazem „apopleksja” – utrata czucia, paraliż. Wcześniej tego samego dnia Globisz nagrywał dla Polskiego Radia słuchowisko Martwe dusze według powieści Gogola. Smuga cienia okryła aktora w piękny słoneczny dzień.
Udar odebrał artyście zdolność mowy i spowodował niedowład prawej część ciała. Aktor musiał rozpocząć od nowa żmudną naukę mówienia i chodzenia. Pomogli mu bardzo przyjaciele z Teatru Starego i Akademii Sztuk Teatralnych. Reżyserka Ewa Kaim, koleżanka Globisza w Akademii i na planie filmowym, przemieniła Koncert Finałowy 39. Przeglądu Piosenki Aktorskiej w poruszający hołd wielkiemu artyście i ludzkiemu umysłowi, który heroicznie walczy z własnym ciałem. Premiera spektaklu Co to za dom! odbyła się kilka dni po śmierci innego herosa umysłu, Stevena Hawkinga. Dodatkowy kontekst nadały teatralnemu wydarzeniu czarne marsze Polaków w obronie praw kobiet, odbywające się tego dnia w całym kraju, także we Wrocławiu. Wszyscy artyści koncertu finałowego wystąpili w czarnych strojach.
W kulminacyjnym momencie spektaklu Co to za dom! Krzysztof Globisz wyrecytował tekst sławnej pieśni Czesława Niemena Dziwny jest ten świat. Aktor zmagał się z wypowiedzeniem niemal każdego słowa. Efekt jego recytacji porażał. Popularny przebój odzyskał głębię i stał się znowu dojmująco aktualny. Publiczność w Capitolu nagrodziła Krzysztofa Globisza owacją na stojąco. Sparaliżowany artysta stał się na chwilę symbolem współczesnej Polski, dotkniętej swoistym „udarem mózgu” i z trudem usiłującej odzyskać zdolność komunikacji.
Drugim równie wstrząsającym momentem przedstawienia była recytacja Przesłania Pana Cogito przez Jerzego Trelę, jednego z największych artystów teatru polskiego. Przesłanie Herberta w czasach PRL-u pomogło wielu ludziom zachować godność. Teraz znowu stało się aktualne. Ewa Kaim i Włodzimierz Szturc, autorzy świetnego scenariusza spektaklu Co to za dom!, postanowili przypomnieć nam o kilku sprawach najważniejszych, zbyt często zakłamywanych przez manipulacje „polityki historycznej”, dzikie dekomunizacje czy fabrykowane życiorysy „nowej elity”.
Z równą mocą, co słowa Herberta, zabrzmiały Kultowe pieśni Arahja („Mój dom murem podzielony”) i Po co wam wolność. Aż trudno uwierzyć, że Kazik Staszewski napisał te teksty trzy dekady temu. Wspaniałe pieśniarki – Aleksandra Adamska, Weronika Kowalska, Katarzyna Nosowska i Ewelina Przybyła – brawurowo ożywiły klasyczne utwory Kultu, Siekiery i Niemena, nadając im nową energię. Kowalska, gwiazda głośnego spektaklu dyplomowego Do DNA, zach Zieliński. Drugi pan dowcipkował genderowo, ale bezdusznie i tylko formalnie, gubiąc się trochę w rytmach.
Koncert prowadził krakowski aktor, Roman Gancarczyk, a czynił to doprawdy w sposób kuriozalny. Sapał, przejęzyczał się, źle odmieniał wyrazy, mylił nazwiska, gubił drogę na scenie, machał bezradnie rękami, jakby to wszystko musiał robić za karę. Może mu się wydało, że jeśli będzie nonszalancki, to wcieli się w Piotra Skrzyneckiego, legendę krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Wyszło żenująco i bucowato. I choć potem w spektaklu Co to za dom! Gancarczyk świetnie śpiewał, zniesmaczona wciąż publiczność przyjęła go lodowato. Relacjonuję tu koncert z godziny 16. W drugim koncercie tego samego dnia, o godzinie 20, najpierw pokazany został spektakl Co to za dom!
Finaliści rzadko porywali. Wszyscy mieli mocne głosy, ale dobór repertuaru dawał do myślenia. Jakby ich przywiózł czarter z Bangladeszu. Panie były smętne i raczej nudziły. Emilia Kudra wprawdzie energicznie odegrała Zośkę wariatkę Tuwima, ale przeszarżowała. Beata Banasiak pięknie śpiewała po francusku, lecz jej wyrafinowany estetyzm mógł zachwycić tylko koneserów tego typu twórczości. Jeden z panów bez pomysłu wykrzyczał Niemena i Boba Marleya. „Jakby śpiewał karaoke”, żartował potem dziennikarz muzyczny Rafał Zieliński. Drugi pan dowcipkował genderowo, ale bezdusznie i tylko formalnie, gubiąc się trochę w rytmach.
Dopiero ostatni finalista, Stanisław Linowski, obudził widownię i muzyków. Student Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego, zapewne także uczeń Ewy Kaim, znakomicie uwspółcześnił i uteatralnił wstrząsającą Trwogę Jana Wołka do muzyki Zbigniewa Wodeckiego. Dreszcze szły, kiedy młodziutki artysta śpiewał:
Trwoga, ludzie, wielka trwoga
Trzeba nam wyznaczyć wroga
Bo inaczej Panie, Pany
Same się powyrzynamy.
Linowski jedyny spośród siódemki finalistów wydaje się żyć w tym samym świecie, co ja i wielu innych widzów. W drugiej pieśni, zatytułowanej intrygująco mpaKOmpaBIEmpaTa, student aktorstwa rewelacyjnie wydobył i inteligentnie wzmocnił przesłanie zespołu Lao Che. W finale sam zagrał na bębnie, porywając nie tylko publiczność, ale i muzyków na scenie, wcześniej raczej znudzonych. Zasłużenie zgarnął wszystkie ważne nagrody. To wielki talent!
W teatrze polskim po superduecie Strzępka-Demirski pojawił się nowy dream team: Kaim-Szturc. Rok temu przywieźli do Wrocławia rewelacyjny, obsypany nagrodami spektakl dyplomowy Do DNA. Ożywili w tym przedstawieniu i przywrócili naszej kulturze zapomniany folklor. Teraz przygotowali bardzo udany Koncert Finałowy PPA, przypominając w Czarny Piątek ważkie przesłanie Poety: „Bądź wierny Idź”.
Kapituła Nagrody im. Aleksandra Bardiniego przyznała w tym roku Ewie Kaim prestiżowy Dyplom Mistrzowski. Gratulacje!
06-04-2018
Koncert Finałowy 39. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu
Część I
Finaliści Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki
prowadzenie: Roman Gancarczyk
zespół muzyczny: Marcin Partyka (aranżacje, kierownictwo muzyczne, piano, klawisze), Jerzy Małek (trąbka), Tomasz Pfeiffer (gitary), Rafał Grząka (akordeon), Paweł Puszczało (kontrabas), Cezary Konrad (perkusja)
występują: Beata Banasik, Wojciech Dereń, Emilia Kudra, Stanisław Linowski, Marcel Sabat, Małgorzata Walenda, Kinga Zygmunt
Część II
Co to za dom!
reżyseria: Ewa Kaim
dramaturgia: Włodzimierz Szturc i Ewa Kaim
scenografia, światło, kostiumy: Mirek Kaczmarek
muzyka i aranżacja: Dawid Sulej Rudnicki
występują: Aleksandra Adamska, Weronika Kowalska, Katarzyna Nosowska, Ewelina Przybyła, Roman Gancarczyk, Krzysztof Globisz, Jerzy Trela
zespół muzyczny: Dawid Sulej Rudnicki (fortepian, trąbka), Grzegorz Bąk (bas), Michał Peiker (perkusja), Marcin Konieczkowicz (saksofony), Marcin Stefaniak (saksofony), Szymon Kamykowski (saksofony), Mariusz Stępień (saksofony, klarnet), Dominik Bieńczycki (skrzypce, gitara), Beata Wołczyk (I skrzypce), Marcelina Grodzicka-Myślak (altówka), Kinga Chudzikowska (wiolonczela), Paulina Mastyło-Fałkiewicz (II skrzypce)
"Sparaliżowany artysta stał się na chwilę symbolem współczesnej Polski, dotkniętej swoistym „udarem mózgu” i z trudem usiłującej odzyskać zdolność komunikacji." O stary, ale jazda, zastanawiam się, z czym by Ci się zrymował nowotwór albo zawał serca... Pytanie od zatroskanego czytelnika: czy grzybica też jest polityczna? Jeżeli tak - to po jakiej stronie? W końcu to zakażenie oportunistyczne...