AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

„Bo wszystkie dzieci nasze są”

Gęś, Śmierć i tulipan, reż. Marcin Jarnuszkiewicz,
Teatr Baj z Warszawy, fot. Tomasz Zakrzewski  

Dzień Dziecka w październiku? W tym roku tak wyszło. Dzieciaki świętowały aż pięć dni, a prezentów oczywiście nie zabrakło dla nikogo. Były lalki nie tylko dla małych dziewczynek, mądre opowieści z pouczającym morałem, dużo śmiechu i dobrej zabawy. Bo przecież deszczowa jesień wcale nie musi być szarobura! Bez zastanowienia potwierdzi to każdy uczestnik 12. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek, który Katowice – dzieciom podarowały.

Skojarzenie z Dniem Dziecka nie jest przypadkowe – aż do 2011 roku festiwal odbywał się na przełomie maja i czerwca. Dopiero dwa lata temu nastąpiła zmiana. Od tego czasu impreza odbywa się w październiku, w ramach Europejskiego Tygodnia Demokracji Lokalnej. W tym roku okazji do świętowania było więcej – wraz z inauguracją festiwalu rozpoczęły się obchody jubileuszu 70-lecia Śląskiego Teatru Lalki i Aktora „Ateneum”. Dlatego też w programie znalazło się aż pięć spektakli organizatorów (Tylko jeden dzień, Amelka, Bóbr i Król na dachu, Krawiec Niteczka, Szczurołap, Lament w Galerii), a pracownicy i aktorzy teatru, wcielając się w postacie z Operetki Witolda Gombrowicza, wzięli udział w niezwykle interesującym projekcie, którego efekt – wystawę zdjęć Przemka Wiśniewskiego – można było obejrzeć w Galerii Ateneum. O wyjątkowości wystawy świadczy idea, którą pomysłodawca TeatruFOTOgrafii trafnie ujął w kilku słowach: „Ludzie pytają, gdzie i kiedy nasze sztuki będą grane. Ale one istnieją tylko na zdjęciach”. Co ciekawe, w „teatrze” Wiśniewskiego nie grają tylko Operetki. Od 2012 roku artysta uwiecznił na fotografiach m.in. Emigrantów Mrożka, Mistrza i Małgorzatę Bułhakowa czy Szekspirowskiego Hamleta. Uwaga! Przed obejrzeniem zdjęć warto zapoznać się z treścią dramatów, na podstawie których powstały.

W 2013 roku Grand Prix Prezydenta Miasta Katowice otrzymał spektakl Złoty klucz w reżyserii Janusza-Ryla Krystianowskiego. Rzutem na taśmę w programie 12. edycji festiwalu znalazły się dwa przedstawienia tego uznanego reżysera: miejscowy Szczurołap na otwarcie i Wąż, który przybył do Katowic z Bielska-Białej. O obydwu przedstawieniach niezbyt pochlebnie pisał Jacek Sieradzki przy okazji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Sztuki Współczesnej. Czy słusznie skrytykował odrobinę mrocznego Szczurołapa Bogumiły Rzymskiej? Polemizowałabym. Trudno się jednak nie zgodzić z zarzutami skierowanymi w stronę bielskiej inscenizacji tekstu Marty Guśniowskiej. Uniwersalna historia o samoakceptacji, momentami naprawdę zabawna, zostaje przytłoczona przez przedpotopowy entourage i kostiumy przypominające stroje wyciągnięte z pawlacza praprababci. Zapach naftaliny czuć na kilometr, a opowieść toczy się przed dzieciakami zamiast je porywać. Wąż musiał obejść się smakiem, bo sympatia widzów przypadła w udziale innemu zwierzakowi. Szpak Fryderyk (reż. Paweł Aigner) z Opolskiego Teatru Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki to ciepły i mądry spektakl z przepiękną scenografią Pavla Hubički. W warstwie fabularnej: ona i on – dwójka samotnych sąsiadów, a między nimi tylko wzajemna niechęć. Pan Huber (Andrzej Mikosza – laureat nagrody aktorskiej w kategorii najlepsza rola męska) kocha ptaki, Pani Maier (Mariola Ordak-Świątkiewicz) woli szczury, które hoduje w kamienicy sąsiada. Konflikt bohaterów łagodzi dopiero historia o gryzoniach ratujących życie szpaka-nielota, bo skoro tak różne zwierzęta potrafią się porozumieć, to dlaczego z ludźmi miałoby być inaczej. Duet Mikosza–Ordak-Światkiewicz daje pokaz gry aktorskiej najwyższej próby – aktorzy bawią i wzruszają, wcielając się w charakterne postaci z niebywałym wdziękiem.

Polscy twórcy w tym roku wysoko postawili poprzeczkę. Grand Prix zdobył króciutki (35-minutowy) spektakl warszawskiego Teatru Baj – adaptacja obrazkowej książki Wolfa Elbrucha Gęś, śmierć i tulipan. Reżyser (i autor scenografii) Marcin Jarnuszkiewicz zaproponował widzom poetycką wizję oswajania śmierci w minimalistycznych dekoracjach. Opowieść niebanalną, piękną w swojej prostocie. Tym ujął jurorów. A widzów zaczarował, skłaniając jednocześnie do refleksji na temat życia i śmierci. Z zagranicznych realizacji nagrodzono Kiedy wszystko było zielone (The Key Theatre, Tel Awiw, Izrael) – równie poetyckie, kameralne przedstawienie bez słów o tematyce egzystencjalnej oraz aktorkę Evgenię Tsichlię za animację marionetek w romantycznym przedstawieniu Tabula Rosa (Hop Signor Puppet Theatre, Ateny, Grecja).

Oprócz spektakli konkursowych komisja kwalifikacyjna zaprosiła do udziału w festiwalu kilka zespołów teatralnych w ramach imprez towarzyszących. Warto wyróżnić eksperyment formalny, czyli Any-body – pomysłowy autorski projekt trzech studentek Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej w Białymstoku (scenariusz, scenografia i wykonanie: Małgorzata Rytel, Magdalena Dąbrowska, Milena Kobylińska). Animując własne ciała, artystki stworzyły przysłowiowe coś z niczego – zaskakujący spektakl oparty na plastyce i płynności ruchu (nie tylko dłoni). Poza tym zaproszono najlepszą fabułę tegorocznej edycji festiwalu – Historię całkiem zwyczajną w reżyserii zmarłego dwa lata temu Petra Nosálka. Tytuł mylący, bo przedstawienie jest naprawdę niezwykłe, choć problematyka na to nie wskazuje. Podglądamy rodzinę gospodarzy z perspektywy zwierząt domowych o ludzkich cechach. Szybko wychodzi na jaw, że Dasza, córka Gospodarza, zaszła w ciążę z ukochanym Alkiem, synem sąsiada-pijaka. Jej ojciec despota podejmuje decyzję: to dziecko się nie urodzi. Chcąc ratować nienarodzone maleństwo, wyjścia z sytuacji szukają zwierzęta. A ludzie? Są tylko ludźmi. Czasem zupełnie innymi, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. W domyśle pojawiają się pytania o sens ofiarowania, dualistyczną naturę człowieka. Ot, zwyczajna historia. Poruszająca, może nawet wstrząsająca. Chyba już nie będę mogła powiedzieć, że nigdy nie płakałam w teatrze.

A jak wypadły spektakle Śląskiego Teatru Lalki i Aktora „Ateneum” na tle gościnnych przedstawień? Uznając przegadany Lament w galerii za wypadek przy pracy, można śmiało powiedzieć, że organizatorzy znów pokazali klasę. Teatr jest dla dzieci. Wszystkich. Nie tylko w Dzień Dziecka.

2-11-2015

12. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek „Katowice – Dzieciom”. Katowice, 13-17.10.2015

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: