Bogurodzico, przegoń Putina
Tuż przed południem 21 lutego 2012 roku w opustoszałym soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie cztery dziewczyny w kolorowych kominiarkach, kusych sukienkach i jaskrawych rajstopach przez 40 sekund błagały Bogurodzicę, żeby przegoniła Putina. Ich punkowe modły nie zostały wysłuchane. Kilka dni później Putin wygrał kolejne wybory…
Do soboru przyszło ich pięć, ale kiedy tylko Jekatierina Samucewicz, czyli Kat, wyjęła gitarę, potężny ochroniarz uniósł ją w górę, zdarł jej z głowy czerwoną kominiarkę i wyniósł drobniutką dziewczynę z soboru. Kat, trzymana przy wrotach mocną ręką ochroniarza, nie mogła więc wziąć udziału w „czynie chuligańskim motywowanym nienawiścią religijną”. Dzięki temu nie została zamknięta na dwa lata w łagrze, a teraz, jako jedyna z oryginalnych założycielek Pussy Riot, mogła odwiedzić Wocław podczas 41. edycji PPA.
Spektakl Riot Days, oparty na wspomnieniach Maszy, czyli Marii Alochiny, od trzech lat podbija teatralne festiwale od Edynburga po Australię. Masza opisała w książce głównie swoje łagrowe doświadczenia. Do Pussy Riot przyprowadziła ją N, dawna koleżanka ze szkoły. Masza miała już wtedy syna z Nikitą, alkoholikiem wałęsającym się po moskiewskim Arbacie z tomem Immanuela Kanta w plecaku. Przestała pić, kiedy zaszła w ciążę. W szkołach radziła sobie słabo, ale w Pussy Riot ujawniła nieprzeciętne talenty i wysoką inteligencję. Okazała się dobrą organizatorską, urodzoną aktywistką i świetną pisarką. Chciała zmienić świat. W soborze szczerze modliła się do Bogurodzicy o wypędzenie Putina.
Kolektyw artystyczny Pussy Riot narodził się pod koniec roku 2011 z inspiracji Nadieżdy Tołokonnikowej. Nadja w szkole była kujonem, choć pilniej od lektur studiowała Szestowa, Sartre’a i Kierkegaarda. Zawsze miała najlepsze stopnie w klasie. Mieszkała na głębokiej prowincji, ale bez trudu dostała się na Wydział Filozofii Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego im. M. W. Łomonosowa. Studia ją rozczarowały. W lutym 2007 roku przystąpiła do legendarnego kolektywu artystycznego Wojna, a kilka lat później przyczyniła się do powstania Pussy Riot.
Po punkowych modłach w soborze proputinowska sędzina zamknęła Maszę i Nadję w różnych łagrach, żeby nie mogły się kontaktować. Totalitarny reżim bardzo serio wystraszył się odwagi młodych kobiet. W soborze Chrystusa Zbawiciela przeskoczyły barierkę i wdarły się pod ołtarz do sektora tylko dla mężczyzn.
Cały świat śledził rozprawę. Przed sądem stanęły we trzy: Masza, Nadja i Kat, ale ta ostatnia została ostatecznie oszczędzona. Nie pojechała do łagru. Dwa dni przed procesem brytyjski „Guardian” pisał: „Pussy Riot zrobiły więcej dla ujawnienia moralnego bankructwa reżimu Putina niż ktokolwiek inny. A najbardziej zadziwia, że dokonały tego sztuką”.
W sądzie dziewczyny wygłosiły serię porywających przemówień. Ich teksty publikowano w wielu językach. Stały się symbolem walki z korupcją i niesprawiedliwością. Artyści występujący w Moskwie – od Faith No More, Red Hot Chili Peppers i Radiohead po Stinga, U2 i Paula McCartneya – deklarowali poparcie dla Pussy Riot. Sama rozprawa przypominała osławione „procesy stalinowskie”. Masza, Nadja i Kat trzymane były godzinami w wilgotnych podziemiach bez jedzenia i picia. Sędzina bezpardonowo blokowała niewygodne pytania obrony.
Wspomnienia Riot Days czyta się dziś jak współczesne Dziady. Niewiele się zmieniło od czasów Mickiewicza. Masza, zesłana do Kolonii Karnej 28 w Bierieznikach na Uralu, od początku mocno zaangażowała się w próby reformowania systemu penitencjarnego. Była sławna. Władze musiały się z nią liczyć. Nie można jej było po cichu zlikwidować. Skuteczne nękanie zarządców łagru pozwami odniosło skutek. Warunki w kobiecej kolonii zdecydowanie się poprawiły.
Po wyjściu na wolność Masza i Nadja założyły organizację pomocy osobom uwięzionym, co zresztą stało się zarzewiem konfliktu z pozostałymi członkiniami kolektywu Pussy Riot. Oskarżono obie dziewczyny o porzucenie ideałów anarchistycznych i zaprzedanie się reżimowi.
Burza wybuchła po koncercie Amnesty International w Nowym Jorku 6 lutego 2014 roku. Masza i Nadja, od trzech miesięcy na wolności, zostały zaproszone do Stanów Zjednoczonych, a na olbrzymią scenę wprowadziła je Madonna. Rosjanki zdominowały koncert. Osiemnastotysięczna widownia oszalała na ich widok. Stały się gwiazdami. Tego się nie wybacza…
Masza i Nadja nie mogły przyjechać do Wrocławia, bo reżim trzyma dziewczyny w areszcie domowym. Popierają Nawalnego. Zastąpiły je dwie nowe artystki w Pussy Riot: aktorka i performerka. Na laptopie i perkusji zagrała Kat, jak w oryginalnej produkcji. Czwarta dziewczyna przywiozła saksofon.
Ściągnięcie z Rosji do Wrocławia anarchistycznego kolektywu okazało się nie lada wyzwaniem logistycznym. Próby do spektaklu odbywały się w mieszkaniu Maszy w wielkiej tajemnicy. Korespondencja musiała być anonimowa, by zmylić rosyjskie służby. Do końca nie było wiadomo, kto przyjedzie.
Występ Pussy Riot to energetyczna petarda. Kat znakomicie kontrolowała muzyczne eksplozje punku. W wolnych chwilach tańczyła na scenie jak syberyjska szamanka podczas transowego obrzędu. To wybitna programistka komputerowa. Po najlepszej politechnice. Nie zdecydowała się na robienie doktoratu, bo jedyny dostępny promotor był po dziewięćdziesiątce. Pisała przez krótki czas programy dla rosyjskich łodzi podwodnych. Rozczarowana korupcją porzuciła pracę dla armii i podjęła studia w Moskiewskiej Szkole Fotografii i Multimediów im. Rodczenki. Jej zdjęcia zachwyciły członków kolektywu Wojna. Nadja zaprosiła Kat do grupy. Stały się nierozłączne.
Obie dziewczyny wzięły udział w serii artystycznych prowokacji Wojny, filmowanych i potem wrzucanych do Internetu. Kiedy, na przykład, rosyjska drogówka zatrzymywała na autostradzie auto, żeby od kierowcy zażądać łapówki, z krzaków wybiegali nagle członkowie Wojny, podając się za rodzinę policjanta, który akurat sprawdzał dokumenty. Kat niosła na tacy kurczaka (zwiniętego wcześniej z supermarketu). Wszyscy darli się do przerażonego kierowcy: „Pięć stów to za mało! Patrz, ile gęb musimy wykarmić! Daj więcej!”.
Kat uczestniczyła też od początku we wszystkich akcjach Pussy Riot. Na stacjach moskiewskiego metra nawoływała do zrobienia z Placu Czerwonego drugiego Tahriru. Na dachu aresztu śledczego śpiewała: „Śmierć dla więzienia, wolność dla protestu!”. Na Placu Czerwonym krzyczała, że Putin sika ze strachu przed opozycją. Z soboru, jak pisałem, wyniósł ją ochroniarz. We Wrocławiu była szamanką punkowego obrzędu. Do dziś zachowała jednak duszę anarchistki. Jej magiczne ciało ignorowało prawa grawitacji.
Spektakl Riot Days to hybrydowy melanż multimediów, punkowego koncertu i teatru dokumentalnego. Anarchistyczne treści przekazywane były muzyką, słowami i działaniami scenicznymi. W tle pojawiały się filmy z akcji Pussy Riot i procesów.
Młoda aktorka w zastępstwie Maszy z dużym zapałem i w zawrotnym tempie wyrzucała z siebie poruszające fragmenty prozy i poematy z łagrowego dziennika Maszy. Słowa niekiedy wbijały w fotel:
„Mario Dziewico, Bogurodzico!
Bądź feministką!
Bądź feministką!
Przepędź Putina!”
Podczas całego przedstawienia piękna performerka, zastępująca równie atrakcyjną Nadję, szalała po scenie Capitolu w coraz bardziej kusym wdzianku. Na koniec całkiem naga i pomazana czerwoną farbą lała wodę z plastikowych butelek na widzów w pierwszych rzędach. Wyszedłem ze spektaklu nieco przemoczony. Występu Pussy Riot nie ogląda się bezkarnie!
Rosyjskie artystki chcą nas wytrącić ze złudnego poczucia zadowolenia. Wolność jest dziś zagrożona nie tylko w Rosji. Zimą 2011 roku, zaraz po dołączeniu do Pussy Riot, Masza wykonała „rewolucyjny T-shirt”. Czarnym markerem napisała na zielonej koszulce sławne hasło paryskich studentów z pamiętnego maja 1968: Céder un peu c'est capituler beaucoup (Ustąpić trochę to skapitulować dużo). Słowa te wciąż są niestety aktualne. Warto je przypominać.
30-06-2021
Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
41. Przegląd Piosenki Aktorskiej, Wrocław, 11-20 czerwca 2021
Riot Days
występują: Pussy Riot (Viktoria Naraxsa, Taso Pletner, Kot, Mineral)
data: 12.06.2021
galeria zdjęć Riot Days, 41. Przegląd Piosenki Aktorskiej, Wrocław ZOBACZ WIĘCEJ
i w ten sposób promuje się anty-kulturę