AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Czechow na ekranie. Część I. „Czegoż tu płakać?”, czyli porzućmy patos

Sierpień (August), reż. Anthony Hopkins
Teatrolożka i filmoznawczyni.
A A A
 

Kino obdarzyło twórczość Antona Czechowa miłością równie wierną, jak dramaty Williama Szekspira – tworzono adaptacje kinowe i telewizyjne nie tylko sztuk, ale też opowiadań. Pierwsze realizowane były już w drugiej dekadzie XX wieku i, jeśli wierzyć rzetelnie opracowywanym źródłom internetowym, ekranizacji i utworów w mniejszym lub większym stopniu inspirowanych dziełem Czechowa powstało dotąd niemal sześćset. W krótkich tekstach chciałabym przypomnieć kilka adaptacji Wujaszka Wani, do których warto powrócić. Pretekstem może być, na przykład, fakt, że podobnie jak u Wojnickich lato ma się ku końcowi i niczym Helena zastanawiamy się, jak „my tu przeżyjemy tę zimę?”.

Anthony Hopkins jako reżyser zadebiutował w 1996 roku Sierpniem; był już wówczas nie tylko wybitnym i uznanym, ale również – po sukcesie Milczenia owiec (1991) – niezwykle popularnym aktorem. Nim jednak trafił do Hollywood, w 1967 roku w londyńskim National Theatre zagrał Andrzeja Prozorowa w Trzech siostrach. Była to jedna z kreacji (obok roli Edgara w Tańcu śmierci Strindberga), po których krytyka okrzyknęła go „nowym Laurence’em Olivierem”. W 1970 roku Hopkins zagrał Michała Astrowa w telewizyjnej wersji Wujaszka Wani w reżyserii Christophera Morahana. Ćwierć wieku później obsadził się w roli Iwana Wojnickiego.

Iwan Wojnicki w adaptacji Juliana Mitchella (scenariusz) i Anthony’ego Hopkinsa to Ieuan Davies, syn Mair Davies (Rhoda Lewis) i wuj Sian Blathwait (Rhian Morgan). Akcja rozgrywa się na północy Walii (Hopkins urodził się w walijskim Port Talbot), na przełomie XIX i XX wieku.

Konstantin Stanisławski twierdził, że „Czechow nie rozumiał swoich sztuk”, w których on sam odnajdywał „głęboki dramat rosyjskiego życia”. Co więcej, reżyser ze zgrozą stwierdzał, że autor Wiśniowego sadu uważał utwór za „wesołą komedię, niemal wodewil”. Czechow natomiast w prywatnym liście do Nikołaja Sieriebrowa pisał bez ogródek: „Mówi pan, że płakał na moich sztukach... A przecież nie po to je pisałem, to Stanisławski zrobił je «na łzawo». Chciałem czegoś innego. Chciałem tylko uczciwie powiedzieć ludziom: spójrzcie na siebie, popatrzcie, jak marnie, jak nudnie żyjecie! Czegoż tu płakać?”. W liście do żony Anton Pawłowicz oburzał się, że na afiszach jego sztukę (w tym przypadku Wiśniowy sad) nazywa się dramatem, a realizatorzy (Niemirowicz-Danczenko i Stanisławski) „dopatrują się w niej zupełnie czegoś innego, niż napisałem, mógłbym przysiąc [...], że żaden z nich nie przeczytał sztuki dokładnie”.

Dlaczego wspominam o interpretacyjnych konfliktach między Czechowem a Stanisławskim właśnie przy okazji adaptacji Hopkinsa? Bo Sierpień jest filmem, który niejednokrotnie wywołuje u widza szczery śmiech. A to dla polskiego odbiorcy może okazać się sporym zaskoczeniem.

Ieuan Davies jest nieco starszy od Czechowowskiego Iwana – ma 56 lat (czyli mniej więcej tyle, ile Anthony Hopkins w momencie rozpoczęcia pracy nad Sierpniem). Starzeje się, wie, że zmarnował życie na prowadzenie majątku, z którego nie czerpał żadnych zysków, i tłumaczenie po nocach rozpraw dla szwagra, profesora Blathwaite (Leslie Phillips). Przejmująco brzmią jego obawy co do przyszłości: nie wyrwie się z tego domu, nie porzuci pracy, z dnia na dzień ów stan beznadziei będzie się pogłębiał. Brawurowa scena zamachu na uczonego (Alexander ucieka do ogrodu przez okno, a trudno biegnie się, będąc zaplątanym w firankę) jest jednak po prostu śmieszna – dwaj niemłodzi mężczyźni zachowują się jak smarkacze na podwórku. Owszem, jeden z nich zaraz potem dość bezwzględnie „wybaczy” napastnikowi, mając świadomość, że bez pojednania zostanie pozbawiony środków do życia. Ieuan zaś pokornie wróci na swoje miejsce – naiwniaka, który wiele lat temu zrzekł się na rzecz siostry majątku.

Wersję Hopkinsa określa się jako komediodramat. Życie w sielskiej Walii jest przyjemne, ale mieszkańcy tego domu pozostają w sytuacji patowej, można im współczuć, ale można też dziwić się ich leniwej inercji. W Sierpniu jednak bohaterowie pokazywani są z ciepłym dystansem. Co więcej, potrafią spojrzeć na samych siebie z ironią, bez użalania się nad mniej lub bardziej zawinionym nieszczęściem. Śmieszność ludzkich przywar, ale też absurdalność wygórowanych oczekiwań wobec życia, które, jak chciał Czechow, jest po prostu nudne i marne, reżyser wyostrza, a jednocześnie z empatią pokazuje kobiety i mężczyzn, ulegających ułudom. Czy naprawdę aż tak bardzo różnimy się od bohaterów Czechowa?

„Zostałem zdradzony! Anglicy zawsze zdradzali Walijczyków!” – wykrzykuje rozgoryczony Ieuan, a potem żali się, jak w dramacie, że gdyby nie okoliczności, zostałby wielkim człowiekiem. Dla polskiego widza „brytyjskość” filmu Hopkinsa nie wyraża się jedynie w groteskowym oskarżeniu wujaszka. Przyznam, że uderzające okazało się dla mnie nie tylko świeże, bo pozbawione patosu i „szlachetnej zadumy nad ludzkim losem” odczytanie Czechowa, ale również obraz wiejskiego życia. W Wujaszku Wani kilkakrotnie pojawiają się sygnały dotyczące społecznej hierarchii (na przykład w scenie przyjścia chłopów w sprawie pastwiska), a Astrow wprost mówi o „degeneracji z powodu wyniszczającej walki o byt”, o nędzy, chorobach, o niemożliwości wprowadzenia rozwiązań, jakie oferuje cywilizacyjny rozwój. W filmie Hopkinsa chłopi od dawien dawna są wolnymi ludźmi, którzy jako dzierżawcy pracują nie tylko „dla pana”. Tym, co stwarza większe zagrożenie, niż społeczne zacofanie, jest rewolucja przemysłowa – w kamieniołomach dochodzi do śmiertelnego w skutkach wypadku. Hopkins w całym filmie wprost inscenizuje niektóre sytuacje, o jakich jedynie mówią bohaterowie. U Czechowa w pierwszej scenie Astrow opowiada Marynie o dróżniku, który „umarł pod chloroformem”; w adaptacji na stole operacyjnym umiera pacjent doktora Lloyda (Gawn Grainger). O tym właśnie pracowniku kamieniołomu mówi się, wymieniając jego imię i nazwisko, nie jest dla Daviesów anonimowym „człowiekiem z ludu”. Również dlatego Sierpień ogląda się jak obraz innego, niż ten dobrze nam znany, świata.

26-08-2020

Sierpień (August), reż. Anthony Hopkins, Wielka Brytania, USA 1996

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: