AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Hałasy i wrzaski

Głośniej się nie da?, reż. Michał Buszewicz, Wrocławski Teatr Lalek
Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
fot. Natalia Kabanow  

Dzieci hałasują. To wiadomo. Rodzice tego nie lubią. Uciszają dzieci. I robią to często wrzaskiem, bo hałas bardzo ich denerwuje. Rodzice oczywiście też niekiedy hałasują. A wtedy dzieci się kulą, nie wrzeszczą. Nie ma tu symetrii. Jest problem. Uciszanie dzieci może hamować ich rozwój twórczy i wiarę w siebie. Tolerowanie hałasu może utrudniać rozwój empatii i wzmacniać postawy samolubne, a nawet agresywne.

Hałasowanie dzieci to nie jest problem banalny. Czy da się tak trudny temat w ogóle podjąć w teatrze? Da się! Przykładem ostatnia premiera sezonu we Wrocławskim Teatrze Lalek o programowym tytule Głośniej się nie da? Czy ktoś z Państwa nie słyszał tego zdania w dzieciństwie? Nie sądzę. Moja mama powtarzała tę frazę szczególnie często, odkąd zacząłem zbierać pocztówki dźwiękowe z nagraniami młodzieżowych zespołów (w siermiężnym PRL-u niedostępne były zagraniczne płyty winylowe). Animalsów nie dało się słuchać po cichu.

Znakomita Agata Kucińska w roli nastolatki ćwiczącej do muzyki obudziła wspomnienia zapewne nie tylko we mnie. Publiczność bardzo żywo reagowała na solowy popis artystki, rozpoczynający spektakl. Kucińska ma w swoim bogatym artystycznym dossier całą plejadę wybitnych kreacji dziewczynek i chłopców. Każda z tych ról była inna. W każdej początkowo nie rozpoznałem aktorki. Agata Kucińska z ogromnym talentem kontynuuje najświetniejsze tradycje teatru polskiego. To wielka aktorka charakterystyczna, obdarzona autentyczną charyzmą.

Reżyser Michał Buszewicz po raz pierwszy mierzył się z teatrem dla dzieci. Podjął wielkie ryzyko. Nie tylko z uwagi na wybór karkołomnego tematu. Zaufał aktorom. Powierzył spektakl piątce artystów specjalizujących się w teatrze dla młodego widza. W programie Buszewicz występuje jako autor tekstu, ale aktorzy zdradzili mi po premierze, iż wiele scen narodziło się z ich improwizacji. Reżyser uważnie ich słuchał, co nie jest znowu takie częste w dzisiejszym teatrze. Agata Kucińska i Grzegorz Mazoń niektóre etiudy na każdej próbie grali inaczej. Na premierze znowu wszystkich zaskoczyli pomysłami.

Dyrektor Jakub Krofta wyznał mi na popremierowym bankiecie, że bał się o ten spektakl. Niemal do samego końca reżyser i aktorzy wciąż eksperymentowali, improwizowali i zmieniali scenariusz. Na ostatnie próby zaproszono młodą publiczność. Buszewicz z pokorą testował pomysły inscenizacyjne – spektakl miał być adresowany do dzieci powyżej szóstego roku życia.

Takie radykalne strategie przyniosły spektakularne efekty. Dawno nie uczestniczyłem w przedstawieniu, które by wywoływało tak żywe reakcje zarówno u dzieci, i to tych najmłodszych, jak i u dorosłych. Wszyscy bawiliśmy się świetnie. A kilka osób mogło nawet wystąpić na scenie.

Zaufanie reżysera uskrzydliło aktorów. Kucińska i Mazoń nawet na chwilę nie zwalniali zabawnych improwizacji jako rodzeństwo, które lubi sobie pohałasować. Grzegorz Mazoń to artysta o wielu nieprzeciętnych talentach. Komponuje świetną muzykę, gra na każdym instrumencie i śpiewa w dowolnym stylu. Trochę szkoda, że tym razem to nie on ułożył muzykę do spektaklu. Mazoń, jak kiedyś Kurt Weil, ma dar do wymyślania chwytliwych riffów. Tworzenie muzyki dla teatru młodego widza wymaga szczególnych zdolności i wyjątkowej wrażliwości na dźwięki. W przedstawieniu Mazoń pokazuje, co potrafi, w krótkiej solówce na gitarze basowej.

W hałasowaniu parze rodzeństwa towarzyszy ich kolega. Ma na imię Michałek. A gra go Piotr Starczak. Jego Michałek to taki kolega, którego każdy z nas chciałby mieć. Aktor kradnie przedstawienie. Wypowiada najbardziej zabawne kwestie. Dzieci na premierze oszalały na punkcie Michałka. Po przedstawieniu rodzice na próżno usiłowali wyjaśnić pociechom w rzędzie za mną, że Michałek to tylko fikcyjna postać w spektaklu i że Starczak tak naprawdę Michałkiem nie jest. Kto by tam wierzył rodzicom! Zawsze bujają. Teraz też. Michałek to Michałek. Wielkie brawa dla aktora! Znakomita rola.

Kamila Chruściel gra matkę hałaśliwego rodzeństwa. To artystka. Projektuje ceramikę. Właśnie realizuje duże zamówienie i musi się skupić. Hałas nie pomaga jej w pracy. Chruściel w kontrze do swoich rozbrykanych dzieci i mądrali Michałka kreuje swoją postać z wielką powagą, jakby grała w klasycznej tragedii. I robi to bardzo dobrze. Jej matka nie jest jednowymiarową karykaturą z kreskówki, to kobieta dojrzała, zatroskana o dzieci, ale też przejęta swoją sztuką. Tworzona przez nią ceramika zapewnia przecież rodzinie potrzebne do życia dochody. Dydaktyczne przesłanie spektaklu dzięki tej roli staje się wiarygodne.

Nie ma w tej rodzinie taty, jest za to „chłopak mamy”, czyli Marek Koziarczyk. Rozumie dzieci, bo sam amatorsko gra na basie, ale w garażu, żeby nie robić hałasu i nie denerwować mamy… To nie on utrzymuje rodzinę. Takie czasy. Kobiety rządzą, robią kariery, tworzą rozchwytywaną sztukę, wychowują dzieci. „Chłopak mamy” z rozpaczy brzdąka na basie, ale nawet tego nie robi dobrze… Za to z dziećmi trzyma sztamę. I w kryzysie okazuje się wyjątkowo twórczy!

W połowie przedstawienia trójce dzieci udaje się przedostać do magicznej krainy hałasu. Tam także rządzi kobieta. W tej roli znakomita po raz drugi Kamila Chruściel. Tu można hałasować dowoli. Chruściel zaprasza do hałasowania również dzieci z widowni. Rzuca piłeczki. Kto złapie, może wejść na scenę. Napięcie na sali sięga zenitu. Dzieci desperacko walczą o piłeczki. Mogło dojść do zamieszek. Kto nie złapał, szlocha. Jeden chłopczyk krzyczy do Michałka na scenie, żeby mu pomógł.

Żeby ostudzić nastroje na widowni, aktorzy namawiają do hałasowania całą publiczność. Z całych płuc wrzeszczymy magiczne słowo. Podobno na każdym spektaklu to słowo jest inne. Niekiedy dzieci podrzucają je z widowni. Huk był chwilami potężny. Głośniej się nie da!

Polecam ten spektakl gorąco wszystkim rodzicom. Edukacja przez wspólną zabawę i śmiech bywa bardzo skuteczna. Przedstawienie Buszewicza uczy tolerancji. Dzieciom pomaga zrozumieć mamę, a mamie – dzieci. Wspaniały finał bardzo udanego sezonu we Wrocławskim Teatrze Lalek.

11-10-2023

Wrocławski Teatr Lalek
Michał Buszewicz
Głośniej się nie da?
reżyseria: Michał Buszewicz
scenografia: Marta Kuliga
kostiumy: Mikołaj Dziedzic
muzyka: Aleksandra Gryka
światło: Klaudyna Schubert
choreografia: Katarzyna Sikora
obsada: Kamila Chruściel, Marek Koziarczyk, Agata Kucińska, Grzegorz Mazoń, Piotr Starczak
premiera: 3.06.2023

galeria zdjęć Głośniej się nie da?, reż. Michał Buszewicz, Wrocławski Teatr Lalek Głośniej się nie da?, reż. Michał Buszewicz, Wrocławski Teatr Lalek Głośniej się nie da?, reż. Michał Buszewicz, Wrocławski Teatr Lalek Głośniej się nie da?, reż. Michał Buszewicz, Wrocławski Teatr Lalek ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę:
komentarze (5)