AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Kabaret i farsa

Asystent w Zakładzie Teatru i Dramatu Instytutu Nauk o Kulturze UŚ, redaktorka „Opcji”; w chorzowskim Teatrze Rozrywki zajmuje się impresariatem.
A A A
Co widział kamerdyner?  

Teatr Polski w Bielsku-Białej przywitał Nowy Rok podwójną premierą. Tego samego wieczoru wystawiono sztukę brytyjskiego autora Joe Ortona Co widział kamerdyner? i widowisko kabaretowe Latający Cyrk Monty Pythona, oparte na wybranych skeczach i piosenkach twórców słynnego brytyjskiego telewizyjnego serialu komediowego.

Wieczór spod znaku brytyjskiego humoru rozpoczął się zgodnie z konwencją, czyli absurdalnie. Publiczność została poproszona o powstanie w celu odśpiewania brytyjskiego hymnu, co okazało się teatralnym chwytem. Po takim początku można było spodziewać się równie absurdalnej i nieprzewidywalnej dalszej części wieczoru. Jednak z tym było różnie.

Komedię Ortona wyreżyserował Andrzej Zaorski, który postawił na scenie spektakl zgodnie z gatunkowymi wyznacznikami farsy. Błaha opowieść, którą rozpoczyna próba uwiedzenia młodej stenotypistki przez psychiatrę szukającego sekretarki i miłosnych przygód, rozwija się dynamicznie. Na scenie pojawiają się kolejni, typowi dla tego gatunku bohaterowie: infantylna sekretarka (Zofia Schwinke), nierozgarnięty policjant (Tomasz Lorek) czy wyzwolona żona (Brygida Turowska), która z tą samą częstotliwością sięga po nowych mężczyzn, co po alkohol. Tym razem skok w bok z boyem hotelowym (Michał Czaderna) niesie ze sobą brzemienne dla obojga skutki. Szantażowana przez kochanka próbuje załatwić mu posadę sekretarki męża, a przy okazji wplątuje go w komedię omyłek.

Przedstawienie ma dobry rytm i energię, a aktorzy na ogół odnajdują się w farsowej poetyce. Piętrzące się w nieprawdopodobnym tempie sytuacje komiczne wymagają od całego zespołu dużej sprawności technicznej, co w bielskim spektaklu się udaje. Przedstawienie ma dobry rytm i energię, a aktorzy na ogół odnajdują się w farsowej poetyce. Oczywiście są lepsze i gorsze role. Michał Czaderna jest o wiele bardziej przekonujący w roli fałszywej sekretarki niż jako hotelowy amant, a Brygida Turowska jest bardziej energetyczna, a przez to napędzająca farsową machinę aniżeli Tomasz Lorek w roli Sierżanta. Sztuka została wyreżyserowana „po bożemu” w realistycznych dekoracjach, niemalże identycznych – nie mam wiedzy, czy to ta sama scenografia – co spektakl zrealizowany przez Zaorskiego w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Właściwie, biorąc pod uwagę gatunkowe wyznaczniki utworu, nie ma się do czego doczepić. Celem farsy jest wywołać śmiech i beztroską zabawę, i ten cel w jakiejś mierze zostaje osiągnięty, chociaż aktorzy z różnym szczęściem puentują dowcipy. Inna rzecz, że humor Ortona jest specyficzny i miejscami niezbyt wysokich lotów, czego nie uratowały nawet uwspółcześniające wstawki. Może wyjściem byłoby jeszcze większe przerysowanie? Ostatecznie Co widział kamerdyner? to parodia farsy. Dowodem na to jest chociażby ostatnia scena, w której okazuje się, że niedoszła sekretarka i boy hotelowy są bliźniakami, porzuconymi przez Yvonne (żonę psychiatry, doktora Prentice’a), która w młodości spłodziła je z hotelowym kochankiem. Był nim, jak się okazuje, sam doktor Prentice, który nigdy nie dowiedział się o fakcie poczęcia. Gdyby nie to przypadkowe spotkanie, bohaterowie zapewne nigdy nie zostaliby szczęśliwą i kochającą się rodziną.

Wolę jednak wierzyć, że są wśród bielskich widzów bardziej wymagający odbiorcy.Drugą część wieczoru wypełniły skecze i piosenki grupy Monty Python w tłumaczeniu Tomasza Beksińskiego (tekst) i Filipa Łobodzińskiego (piosenki) ułożone w scenariusz przez Adama Opatowicza i Witolda Mazurkiewicza, reżysera widowiska. W oszczędnej scenografii (wystarczyły krzesła i bordowa kurtyna) – w podobnej estetyce i konwencji był utrzymany program, który w Teatrze Rampa w Warszawie zrealizował Adam Opatowicz – pięciu aktorów zaprezentowało składankę dowcipów brytyjskich komików. Wśród nich pojawił się skecz z martwą papugą, z księgowym czy piosenka o filozofach. Moim zdaniem najlepiej wypadł epizod ze śmiercią, w nastroju najbliższy absurdalnemu humorowi oryginalnej wersji, chociaż to – rzecz jasna – nie jedyne kryterium oceny. Z aktorów warto wyróżnić zwłaszcza Kubę Abrahamowicza i Adama Myrczka.

Mimo że minęło zaledwie pół roku od objęcia dyrektorskiego fotela przez Witolda Mazurkiewicza i w tej chwili trudno rzetelnie ocenić jego pracę, dotychczasowe premiery prowokują do pierwszych wniosków. Wydaje się, że na początku – pewnie nie bez wpływu organizatora bielskiej sceny – postanowił zadbać o frekwencję i wpływy z biletów. Szkoda, że na razie kosztem jakości artystycznej. Oczywiście nie można wykluczyć, że tak zdiagnozował oczekiwania publiczności, dla której przecież istnieje ten teatr. Wolę jednak wierzyć, może naiwnie, że są wśród bielskich widzów bardziej wymagający odbiorcy, których nie przekonuje ani lekturowy, ani rozrywkowy program, a od teatru oczekują również refleksji na temat współczesności. Na takie spektakle czekam.

13-1-2014

 

Teatr Polski w Bielsku-Białej
Joe Orton
Co widział kamerdyner?
przekład: Gustaw Gottesman
adaptacja i reżyseria: Andrzej Zaorski
scenografia: Jerzy Rudzki
muzyka: Piotr Hertel
obsada: Grzegorz Sikora, Zofia Schwinke, Brygida Turowska, Michał Czadera, Kazimierz Czapla, Tomasz Lorek
premiera: 4.01.2014

Latający Cyrk Monty Pythona
scenariusz: Adam Opatowicz i Witold Mazurkiewicz
reżyseria: Witold Mazurkiewicz
aranżacja muzyczna: Krzysztof Maciejowski
obsada: Kuba Abrahamowicz, Tomasz Lorek, Sławomir Miska. Adam Myrczek, Rafał Sawicki
premiera: 4.01.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: