AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Kaj w wielkim mieście

Fot. Krzysztof Bieliński  

Królowa Śniegu w reżyserii, scenografii, oświetleniu i wedle scenariusza Tomasza Koniny, zrealizowana na Kameralnej Scenie stołecznego Teatru Polskiego, jest spektaklem dla starszych dzieci.

Jasno przekazuje anegdotę i przesłanie baśni, wyjątkowej nawet w dorobku Andersena. Jako pierwszy kontakt z tym tekstem może to wystarczy, choć mieniąca się znaczeniami opowieść kryje bogate możliwości interpretacyjne i niełatwe treści. Mogłaby posłużyć jako materiał do spektaklu dla dorosłych, bo mówi zaskakująco odważnie o kobiecej i męskiej naturze, dotykając, jak to w baśni, spraw spychanych w podświadomość. Tutaj, co zrozumiałe, odkrywanych zaledwie w swojej wierzchniej warstwie.

Bohaterami jest para dzieci, potem nastolatków, grana wiarygodnie przez dorosłych aktorów – Martę Kurzak i Pawła Krucza. Rzecz zaczyna się w rodzinnej wiosce, widocznej na malowanym prospekcie. Uroki natury, proste życie oparte na jasnych zasadach to krajobraz i obraz lat dziecinnych. Okruch szkła, który dostaje się do oka Kaja, zmienia jednak jego postrzeganie świata, a stąd już niedaleko do fascynacji pojawiającą się niespodziewanie Królową Śniegu, którą gra Joanna Trzepiecińska, spowita w długie białe suknie. Niedostępna, władcza i starsza od niego. Tak zresztą, jak pozostali bohaterzy spotykani przez Gerdę podczas jej wyprawy. Kaj i Gerda bowiem konfrontowani są tu ze światem dorosłych.

Jednak zamek Królowej Śniegu, do którego dociera Gerda, pokonując kolejne przeszkody i konfrontując się z przedstawicielami różnych kultur, co zostało podkreślone przez egzotykę kostiumów Joanny Jaśko-Sroki i scenografię, nie znajduje się w krainie wiecznych lodów, ale w wielkim mieście. Na prospekcie widać drapacze chmur – nie ma wątpliwości, że to współczesna metropolia. A Królowa Śniegu jawi się jako celebrytka, zajmująca apartament w jednym z nich. Z układającym swoją łamigłówkę chłopcem, ubranym w dopasowane dżinsy, ze złotymi lamówkami przy kieszeniach i rozporku, modne, złote trampki i luksusowe białe futerko – który kompletnie zapomniał, kim jest i po co żyje. Pikanterii temu obrazkowi dodaje jeszcze fakt, że Trzepiecińska ma wówczas na głowie rodzaj wysokiej korony, inspirowanej zapewne rosyjskimi motywami ludowymi, a strój Kaja zdradza tamtejszy sznyt estradowy – przepych za wszelką cenę, będący połączeniem rodzimych motywów (białe futerko) z modnymi na świecie trendami. Ale osadzenie końcowej sceny w Moskwie jest być może nadinterpretacją, która sama się tej jesieni układa.

W interpretacji Koniny Królowa Śniegu opowiada o dorastaniu i ciekawej zamianie ról. Tak czy tak droga wiedzie z rodzinnej miejscowości, w której dostrzega się jeszcze naturę, do wielkiego miasta, które jest wyłącznie ludzkim tworem – z sennej, choć uroczej prowincji na dach świata. Droga, którą Kaj pokonuje w okamgnieniu, podczepiwszy swoje sanki do sań Królowej, a Gerda długo, w trudzie i na własny rachunek. Świat, który bohater tak bardzo chce zdobyć, że po prostu daje się porwać, okazuje się nic niewart bez wysiłku, który trzeba wykonać, by go poznać. Kaj traci stopniowo pamięć i tożsamość. Kiedy pojawia się Gerda, siedzi i nie jest w stanie ułożyć prostego słowa, choć niczego mu nie brakuje. Dziewczyna, która na początku swojej wyprawy wrzuca do rzeki buciki, co jest rodzajem złożonej naturze ofiary, decyduje się na podróż w nieznane, nie posiadając nic. Musi więc pokładać nadzieję w sobie i w innych. Dociera do celu w przytomności umysłu, bogatsza o wiele doświadczeń. Kiedy Kaj śni swój złoty sen, Gerda rzeczywiście poznaje świat – co było przecież jego marzeniem, tak jak jej celem było szukanie przyjaciela. W interpretacji Koniny Królowa Śniegu opowiada o dorastaniu i ciekawej zamianie ról. To dziewczyna wybiera trudniejszą i bardziej samodzielną drogę. Chłopak tak bardzo chce zdobyć szczyt, że wjeżdża tam windą.

W role Matki i Czarodziejki (u Andersena kwiatowej staruszki), która chce zatrzymać Gerdę i sprawić, by zapomniała o swej misji, wykonując taniec w kostiumie indyjskiej proweniencji i pełnej motywów kwiatowych scenografii o soczystych barwach rodem z Bollywood – wciela się Grażyna Barszczewska. W końcówce tej podróży pojawiająca się też jako Finka, pustelniczka i jasnowidząca Północy, z siwą brodą, w niedźwiedzich skórach, która wspomaga Gerdę dobrym sercem i nadrealną wiedzą. Ale chyba najbardziej przekonująca jest Barszczewska jako Rozbójniczka – cyberpunk, biczujący sam siebie, istota w gruncie rzeczy poczciwa, ale nieszczęśliwa, zniewolona duchem epoki. Platynowa blondynka w czarnym makijażu o błękitnej poświacie, z metalowymi szponami na ręku. Estradowa frontmenka? Postać z filmu, komiksu albo gry komputerowej? W każdym razie współczesna buntowniczka w towarzystwie dwóch podwładnych. A pod tym sztafażem ktoś, kto jednak coś czuje i szamocze się ze sobą, nie widząc ze swojej sytuacji wyjścia.

Sama Joanna Trzepiecińska gra natomiast Laponkę i japońską księżniczkę u boku Jarosława Gajewskiego jako szoguna. Aktor ma klasyczny kostium, porusza się na koturnach, aktorka – kimono, z fantazyjnym nakryciem głowy przypominającym diadem. Na zamek szoguna doprowadza Gerdę Wrona w ciekawym wykonaniu Pawła Krucza.

W roli narratora scenicznej opowieści, a zarazem opiekuna Gerdy, który chroni ją podczas wyprawy, obsadzony został Jarosław Gajewski. W krytycznych momentach ratujący bohaterkę z opresji, kiedy indziej dyskretnie czuwający lub wskazujący drogę. Scenariusz Koniny nie ukrywa podziału na jasną i ciemną stronę mocy. Od narratora właśnie dowiadujemy się, że sprawcą całego zła jest diabeł, który „stłukł kiedyś magiczne lustro, a jeśli jego odłamek trafił kogoś w oko, ten stawał się zły, a jeśli trafił w serce, stawało się ono zimne i twarde jak lód”. Jest to jakieś alibi dla bohatera, który pewnego dnia odjechał w nieznane. Warto posłuchać, jak Gajewski to mówi i zobaczyć, jak prowadzi swoją narrację, żeby zrozumieć, że świetny aktor potrafi tak wypowiedzieć słowa, nadać im taką moc, że cała opowieść nabiera odpowiedniej temperatury i znaczenia. Dramaturgię spektaklu dobrze wspomaga też muzyka Andrzeja Strzemżalskiego.

27-10-2014

galeria zdjęć Królowa śniegu, reż. Tomasz Konina, Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie Królowa śniegu, reż. Tomasz Konina, Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie Królowa śniegu, reż. Tomasz Konina, Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie Królowa śniegu, reż. Tomasz Konina, Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie
Królowa śniegu
według Hansa Christiana Andersena
scenariusz, reżyseria i scenografia: Tomasz Konina
muzyka: Andrzej Strzemżalski
kostiumy: Joanna Jaśko-Sroka
choreografia: Luiza i Marcelo Almiron
obsada: Grażyna Barszczewska, Marta Kurzak, Joanna Trzepiecińska, Jarosław Gajewski, Paweł Krucz, Przemysław Pawlicki, Marek Szadkowski
premiera: 20.09.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: