AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Na obrzeżach teatru

Planetary dance,
fot. Piotr Kubic photographs i Bartosz Tryboń  

W 1975 roku wystartowały w Krakowie pierwsze Reminiscencje Teatralne, prezentujące spektakle teatrów studenckich i alternatywnych. Nikt chyba wówczas nie przypuszczał, że skromna, offowa impreza przerodzi się w duży festiwal, który przetrwa kolejne dziesięciolecia i na trwałe wpisze się w teatralną tradycję miasta.

40 lat istnienia festiwalu to nie tylko historia i programy jego poszczególnych edycji, ale przede wszystkim wspomnienia, obrazy, przebłyski ulotnej pamięci – słowem indywidualne reminiscencje wszystkich tych, którzy w minionych latach organizowali i tworzyli festiwalowe zdarzenia bądź też byli ich uczestnikami. Część tych wspomnień przywołała ekspozycja KRT retrospektywa. Metonimie zdarzeń, otwierająca tegoroczną edycję Krakowskich Reminiscencji Teatralnych. Do wystawy doszło dzięki staraniom kuratorki Katarzyny Maniak. Z odnalezionych archiwaliów – dokumentów, fotografii, fragmentów recenzji teatralnych oraz rejestracji filmowych – stworzyła ona multimedialny kolaż historyczny, którego ostateczny kształt wyznaczyły rozmowy z dawnymi organizatorami festiwalu. Przedruki części materiałów, takich jak plakaty, programy, sprawozdania, listy, pierwsze regulaminy festiwalu oraz wspomnienia osób z nim związanych, znalazły się również w albumie towarzyszącym jubileuszowej edycji.

Przyglądając się tej archiwalnej dokumentacji, nietrudno zauważyć, jak intensywnie zmieniał się charakter krakowskich Reminiscencji. Z kameralnej imprezy studenckiej szybko przekształciły się one w wielkie święto teatru alternatywnego, a następnie w festiwal sztuk performatywnych, znoszący podziały między offem a głównym nurtem – choć wciąż chętniej eksplorującym raczej obrzeża teatru. Stopniowo program przeglądu zaczęły uzupełniać także produkcje zagraniczne, co ostatecznie zadecydowało o zmianie festiwalowej formuły z krajowej na międzynarodową. Tej 40-letniej historii Krakowskich Reminiscencji Teatralnych nie udałoby się stworzyć, gdyby nie upór osób zaangażowanych w organizację kolejnych edycji festiwalu – inicjatorki imprezy Ewy Marcinkówny, wieloletniego dyrektora Krzysztofa Lipskiego, a następnie Magdy Grudzińskiej i Łukasza Drewniaka oraz kierującej dwiema poprzednimi odsłonami Anny Lewanowicz. 

W tym roku pałeczkę przejęły liderki Teatru Barakah w Krakowie – Ana Nowicka i Monika Kufel. Na przygotowanie festiwalu miały jedynie kilka miesięcy, a i ograniczenia finansowe dały się we znaki. Postanowiono powrócić do korzeni Reminiscencji, a zatem do teatralnego offu w różnych jego odsłonach: rytualnej, kabaretowej, performatywnej i multimedialnej. Być może nie był to jubileusz z wielką pompą, ale w programie nie zabrakło świeżych propozycji, daleko wykraczających poza ramy tradycyjnego teatru instytucjonalnego i charakterystyczne dla niego modele percepcji.

Tegoroczną edycję zdominowały zdarzenia oparte na interakcji, angażujące widza nie tylko emocjonalnie, ale także fizycznie. Rozpoczął je rytualny Planetary Dance – taniec w imię pokoju, którego inicjatorką jest amerykańska tancerka i choreografka Anna Halprin. Jego pierwsza odsłona odbyła się w 1987 roku – od tamtej pory wydarzenie organizowane jest co roku, w różnych miejscach świata. Planetary Dance nie jest pokazem – tancerzem może stać się tutaj każdy, bez względu na wiek i umiejętności. Do ruchu prowokują dźwięki bębnów i jednocząca siła rytmu. Głównym założeniem happeningu jest bowiem wyzwolenie cielesnej ekspresji uczestników oraz taniec sam w sobie. W Krakowie cele te udało się zrealizować mimo nieprzewidzianego zagrożenia w postaci śnieżnej pogody.

Niekwestionowanym numerem jeden festiwalu okazał się interdyscyplinarny performans Ewolucja gwiazd toruńskiego kolektywu Instytut B61. Spektakl nie jest nowością, ale krakowskiej publiczności pokazany został po raz pierwszy. Zresztą nawet jeśli ktoś wcześniej uczestniczył już w tej kosmicznej podróży, to odwiedzenie Instytutu po raz drugi może okazać się zupełnie nowym doświadczeniem. Do ośrodka badawczego dowozi widzów specjalny autobus – wszystko jest ściśle tajne, szyby autobusu szczelnie zaklejone, a po przyjeździe na miejsce widzowie trafiają od razu do ciemnego tunelu. Nie sposób zatem zlokalizować miejsca, w którym członkowie Instytutu prowadzą swe badania poświęcone kosmicznej materii. Wybrańcy mogą jednak zwiedzić jego wnętrze, oczywiście pod czujnym okiem światowej sławy „profesorów”. Naukowa podróż, w jaką wyruszamy, opowiada o ewolucji gwiazd – kolejne etapy ich rozwoju ilustrują multimedialne instalacje, performatywne działania aktorów, a przede wszystkim koncerty (L.U.C., Domowe Melodie, Organek, Maja Kleszcz, Mariusz Lubomski). Nie jest przesadą stwierdzenie, że twórcy Instytutu B61 przenoszą widzów w inny wymiar rzeczywistości, ale by pojąć właściwe znaczenie tych słów, należy na własnej skórze doświadczyć mnogości wrażeń wizualnych i akustycznych, jakich dostarczają kolejne poziomy znakomicie zaaranżowanych „kosmicznych” przestrzeni. Prof. Tektoni von Zacjew, prof. inż. John Ramsey, prof. Nicklas Eckberg – to wybrane pseudonimy, jakimi podczas performansu posługują się jego twórcy. Kto jednak naprawdę stoi za Instytutem? Pomysłodawcą i liderem grupy jest Jan Świerkowski, z wykształcenia astronom – projekt stworzył po to, by za pomocą artystycznych metafor opowiadać o wybranych zagadnieniach naukowych z obszaru fizyki i astronomii. W tworzeniu widowisk pomaga mu grupa artystów działających na polu różnych sztuk – są nimi aktorzy, performerzy, muzycy i artyści wizualni.

Obecność tych ostatnich na tegorocznych Reminiscencjach dała się odczuć szczególnie wyraźnie. Wspomnieć wystarczy chociażby Karola Radziszewskiego, Martę Salę czy Glitch Artists Collective. W kontekście poszukiwań wspólnej płaszczyzny teatru i sztuk wizualnych szczególnie interesująca okazała się instalacja Królestwa/Podwójne zaprzeczenia Marty Sali, zaprezentowana w krakowskiej Rotundzie. Kolisty kształt budynku oraz jego przestrzeń posłużyła artystce jako pretekst do skonstruowania swoistego environmentu, w którym widz skonfrontowany zostaje nie tylko ze specyficzną aranżacją wnętrza, ale także z „żywymi obiektami” stanowiącymi jego integralną część. Artyści współpracujący z Salą przy realizacji projektu sami wystąpili bowiem w roli eksponatów – zainstalowanych za pomocą drewnianych wieszaków w centralnym punkcie ekspozycji. Ubrani w eklektyczne kostiumy całkowicie zacierające granice płci, zostają wystawieni na pokaz – odbiorca może dotknąć przekształconych za pomocą stroju ciał, doświadczyć dwuznacznej obecności człowieka-obiektu. Instalacja Marty Sali staje się eksperymentem w podwójnym sensie – pierwszy odbywa się na poziomie samego ciała i jego transformacji, drugi dotyczy relacji między twórcą, tworzywem artystycznym oraz odbiorcą. 

Inny sposób na sproblematyzowanie tej drugiej relacji znaleźli artyści słoweńskiego kolektywu Kud Ljud. Znana z plenerowych akcji grupa tym razem zaproponowała widzom oprowadzenie po osobliwej galerii sztuki zaaranżowanej „na polu”. Podczas godzinnego spaceru performatywnego przypadkowe elementy miejskiego krajobrazu (znaki drogowe, kamienie, kosze na śmieci, barierki) nieoczekiwanie zamieniają się w dzieła sztuki – przynajmniej o takim ich statusie przekonują kuratorzy galerii. Wędrówka z Teatrem Kud Ljud zamienia się w interaktywny spektakl, oparty na kolektywnym działaniu aktorów i widzów – wspólnym wykonywaniu zadań i budowaniu fikcyjnego świata z realnie istniejących, przypadkowych elementów. W galerii „na polu” każdy kontakt z eksponatem jest dozwolony, zaś umiejętność improwizacji i abstrakcyjne poczucie humoru może zwiększyć intensywność wrażeń.

Jubileuszowa edycja Krakowskich Reminiscencji Teatralnych zdecydowanie postawiła na teatr offowy, w dużej mierze pozainstytucjonalny. Zgodnie z zawartym w podtytule festiwalu hasłem „Inny Level” w centrum postawiono kwestię wielości form oraz konfrontacji starego z nowym. Performanse solowe (Miho Iwata, Sambor Dudziński, Yuko Kaseti) zderzone zostały z przedstawieniami wieloobsadowymi (Noce waniliowych Myszy Teatru Barakah czy Niech żyje wojna!!! dyplomantów krakowskiej PWST), zaś rytualny teatr ciała ze spektaklami wykorzystującymi najnowsze technologie multimedialne. Choć w sferze proponowanych jakości wizualnych i estetycznych zaprezentowane wydarzenia więcej dzieli niż łączy, to jednak punkty styku z pewnością odnaleźć można w projektowanej przez nie relacji z widzem – opartej na czymś więcej niż tylko wzajemna obecność. 

30-11-2015

40. Krakowskie Reminiscencje Teatralne, Kraków, 12-17.10.2015 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: