Powrót Literata
W Małej apokalipsie 20XX, którą w Starym Teatrze w Krakowie wyreżyserował Waldemar Raźniak, społeczeństwo inwigilują nie tylko agenci tajnych służb, ale też wszechobecne kamery. Bohaterowie rozmawiają o cenzurze, ale również o inteligencji maszynowej, a w żartach obok kremlowskiego bankietu pojawia się Starbucks. Twórcy spektaklu na podstawie słynnej powieści Tadeusza Konwickiego nie zaadaptowali jej, zamieniając po prostu „stare” znaki na „nowe”. Pod wieloma względami byłoby to zresztą niemożliwe – tekst Konwickiego był nasycony realiami, w których powstawał i choć został zbudowany wokół figury tragicznego losu, los ten realizuje się w konkretnych okolicznościach historycznych. Raźniak i współautor scenariusza Beniamin Bukowski skonstruowali świat, w którym komunistyczny totalitaryzm znajduje przedłużenie w totalitaryzmie nadzoru i gromadzenia danych o obywatelach. W obu przypadkach system wytwarza swoich beneficjentów i tych, którzy zostaną przez niego zniszczeni, a w końcu takich, którzy próbują zniszczyć jego lub choćby nadwątlić jego obezwładniającą moc.
Zaburzenie czasowości, które wprowadza do historii Literata ten pomysł, odpowiada zresztą sytuacji bohatera książki, który raz po raz napotyka sygnały, że czas nie działa tak, jak powinien. Znajduje się w nieokreślonym momencie, w którym świętuje się trzydziestopięcio- lub pięćdziesięciolecie PRL, w którym jest rok albo 1979 albo 1999. Tak jak poczucie czasu powieściowego Literata zaburzają różnorakie znaki umieszczone w przestrzeni miejskiej, tak Literatowi teatralnemu czas odmierzają trzy zegary, spośród których każdy wskazuje inną godzinę, Dodatkowo estetyka scenografii oraz kostiumów zaprojektowanych przez Barbarę Guzik czerpie zarówno z tradycyjnego imaginarium Polski Ludowej, jak i współczesnej mody oraz wprowadzanej przez nowoczesny sprzęt – scena obwieszona jest ekranami różnej wielkości – estetyki cyberpunkowej. Skoro sceniczną rzeczywistość da się skonstruować, ustanawiając ciągłość epok historycznych – a więc jakby z pominięciem transformacji politycznej, ustrojowej i ekonomicznej, która wydarzyła się po 1989 roku – jej obraz powinien wywoływać wstrząs nagłego uświadomienia sobie pozornego charakteru własnej wolności. Trzygodzinny spektakl w reżyserii Raźniaka takiego wstrząsu jednak – przynajmniej mi – nie dostarczył.
Mimo że odtwarzane na ekranach fragmenty historycznych nagrań przypominają te z centralnych dożynek w 1968 roku, podczas których Ryszard Siwiec dokonał samospalenia w akcie niezgody wobec udziału Ludowego Wojska Polskiego w inwazji na Czechosłowację i mimo pamięci stosunkowo niedawnego samospalenia Piotra Szczęsnego w akcie politycznego protestu przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości, oglądanie ostatniego dnia z życia bohatera, który „dla sprawy” ma podpalić się pod Pałacem Kultury i Nauki, pozostaje zawieszone w pewnego rodzaju próżni historycznej i emocjonalnej.
Spektakl pod względem narracyjnym spoczywa na barkach odgrywającego główną rolę Grzegorza Mielczarka, który kreuje swoją postać przy pomocy wyrazistych środków. Ekspresyjnie wypowiada długie pasaże tekstu, wije się w spazmach mentalnej udręki, przemawia wprost do publiczności – w jednej z ostatnich scen mówiąc o antychryście, który nie przyjdzie na świat inaczej niż w „rozcieńczonej” postaci każdego z nas, a w samym finale – zwracając się do niej z prośbą o wsparcie. Wydaje się jednak, że im bardziej Mielczarek i towarzyszący mu aktorzy i aktorki próbują pochwycić i poruszyć publiczność, tym bardziej spektakl oddala się od niej, tworząc wrażenie czegoś sztucznego i obcego rzeczywistości, którą znamy – zarówno tej współczesnej, jak i historycznej. Jego intensywność spełnia się w spójnym teatralnym efekcie – zarówno aktorskim jak i inscenizacyjnym – ale też do niego się ogranicza. W Małej apokalipsie 20XX widać wysiłek spajania ze sobą różnych porządków czasowych oraz sytuacji historycznych, w których znaleźli się polscy obywatele, ale nie widać pomysłu na to, jakie miejsce ma w tym świecie zająć publiczność. Ostatecznie przecież przeszłość i teraźniejszość wchodzą ze sobą w dialektyczne sprzężenie w tych momentach, w których to, co teraźniejsze, nagle staje się zrozumiałe w świetle minionych wydarzeń. Czy coś nowego objawia nam się w sytuacji, w której stawia się nas wobec twierdzenia, że żyjemy ciągle w tych samych, tylko odrobinę przekształconych realiach? Oglądając spektakl, miałam wrażenie, że nie przynależę do grupy docelowej, z myślą o której został on stworzony. Jednocześnie nie bardzo umiałam tę grupę zidentyfikować, spekulując na temat tego, czy są nią równolatkowie reżysera, czy może osoby pamiętające czasy premiery książki Konwickiego.
Dramaturgia spektaklu odzwierciedla konstrukcję powieści, w której Literat między przebudzeniem się a udaniem na miejsce swojej śmierci – plac przed Pałacem Kultury w Warszawie – spotyka postaci reprezentujące różne sposoby sytuowania się wobec systemu, jego opresji i możliwości, które stwarza, oraz postaci związane bezpośrednio z jego biografią. To struktura podróży, w której bohater ma dojrzeć do ostatecznej decyzji dotyczącej śmierci, ale też lepiej zrozumieć siebie i system, w którym funkcjonuje. Dramaturgia ta nadaje spektaklowi klarowność, ale jednocześnie dociąża jego konstrukcję, czyniąc go monotonnym. Tylko w kilku momentach pojawiają się rozwiązania – jak sekwencja choreograficzna (za choreografię odpowiadał Tomasz Sebastian Berg) przywodząca na myśl somnambuliczny taniec z Salta w reżyserii Konwickiego; czy projekcję filmu Transfuzja – które wprowadzają do tej struktury urozmaicenie.
Największą siłę oddziaływania w spektaklu posiada jego warstwa dźwiękowa. Karol Nepelski zaproponował tutaj nie tyle, czy może – nie tylko, muzykę, ile pejzaż dźwiękowy, na który składają się słowa (zapisywane przez głównego bohatera dźwięczą jednocześnie w audiosferze), melodie i fragmenty dialogów – zwielokrotnione, odbite, zaburzone. Twórcy umiejętnie uruchomili ten pejzaż w przestrzeni Sceny Kameralnej, dzięki czemu tworzy on wrażenie zanurzenia w rzeczywistości spektaklu, które wydarza się niejako poza zaangażowaniem w fabułę czy odbiór sensów wydobywanych z tekstu Konwickiego przez Raźniaka i Bukowskiego.
Mała apokalipsa 20XX mogłaby się złożyć w interesujący dyptyk z pokazywanym na tej samej scenie Schronem przeciwczasowym w reżyserii Marcina Wierzchowskiego. O ile jednak u Raźniaka czas w pewnym sensie stoi w miejscu – rzeczywistość PRL rozciąga się na współczesność, a nawet przyszłość – o tyle u Wierzchowskiego czas jest ciągle siłą zawracany w przeszłość. Oba spektakle stanowią świadectwo zmagania się ich twórców z wyzwaniem zrozumienia rzeczywistości, w której życie toczy się w wobec wydarzeń przeszłych – ciążących, ale i bezpiecznie znanych – oraz niepewnej i potencjalnie groźnej przyszłości.
10-07-2024
Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie
Mała apokalipsa 20XX
według powieści Tadeusza Konwickiego
reżyseria: Waldemar Raźniak
scenariusz: Beniamin M. Bukowski, Waldemar Raźniak
choreografia: Tomasz Sebastian Berg
dramaturgia: Beniamin M. Bukowski
scenografia i kostiumy: Barbara Guzik
muzyka: Karol Nepelski
reżyseria światła: Ada Bystrzycka
wideo: Tadeusz Pyrczak
obsada: Bogdan Brzyski, Iwona Budner, Grzegorz Grabowski, Paweł Kruszelnicki, Katarzyna Krzanowska, Zbigniew Kosowski, Krzysztof Stawowy, Grzegorz Mielczarek, Aleksandra Nowosadko, Anna Radwan, Dorota Segda, Małgorzata Walenda, Krzysztof Zawadzki, Kamil Pudlik, Wiktor Loga-Skarczewski
premiera: 7.06.2024
galeria zdjęć Mała apokalipsa 20XX, reż. Waldemar Raźniak, Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie ZOBACZ WIĘCEJ
카지노 스네이크주소에서 보너스를 통해 베팅의 기회를 잡아보세요!
온라인카지노 지투지의 보너스를 활용해 베팅에서 더 많은 이익을 누리세요!
Awesome. Always nice to see this. This is something worth reading. Come and find out more about our boli insurance at https://bankownedlifeinsurance.org/
Hello! I'm quite sure I've been to this website before poppy playtime but I'm not entirely sure. earlier, but after reading through some of the other postings, I understood that it was something I had never experienced before. Regardless, I am delighted I came across it, and I have bookmarked it and will be coming back frequently!
Spektakl świetnie zagrany, chylę czoła przed Mielczarkiem - ogrom bardzo rzetelnej roboty. Ale tekst zdecydowanie przerósł dyrektorski duet. Dłużyzny, te niby-uwspółcześnienia niepotrzebne bo niekonsekwentne, lapidarne, dziwacznie odstające. Na cholerę te wsztstkie telewizory? Wszystko przedobrzone, zwyczajnie przedobrzone. Za dużo, bez sensu, ten spektakl strasznie się dusi, sceny bez wziązku jedna z drugą, oderwane, przestrzeń jakaś taka niewykrojona ze sceny, wciągnąć nie ma prawa. Na koniec wymuszone brawa, ludzie wstają z przyzwyczajenia bo teraz wszyscy wstają a ty wychodzisz, szkoda, zaprzepaszczony potencjał zespołu. Bieganina na scenie, nic z tego nie wynikło. A jakieś rozprawiania w koło, o odbiorze przez pryzmat, jakie zabiegi, cyberpunk xD. No zlitujcie się. Słowem, rozczarowanie. I starach co będzie gdy przyjdzie Ignatjew ze swoim oddziałem ideologicznym, bo może być naprawdę biednie. Chyba ostatni piszę tu komenatraze, usuńcie te jebane boty. Co to spektaklu - przecież tam nie było prawie reżyserii, a dramaturgii - absolutnie już nie było.
Love the content! Thank you for this amazing site. I always appreciate new information like this post. Visit us at our insurance copywriting at https://redbirdagents.com/consumers/burial-insurance/
Are you looking for real call girl in Rishikesh? Our agency offer Rishikesh Escorts available at @₹3K-₹6K with A/C rooms & free Hotel Delivery. The need for a partner mostly haunts you when you are alone or your wishes are unsuccessful in finding the destination of accomplishment.
Use mapquest directions to find the best local spots along your route. Search for restaurants, gas stations, hotels, and more with integrated location services that make it easy to explore new areas and hidden gems.