Najpiękniejsze miasto świata
Bizancjum. Konstantynopol. Stambuł Recepa Erdoğana – od zawsze czuły punkt dwóch światów, skrzyżowanie Europy i Azji. Dziś jeden z hegemonów regionu. A w tle wirówka autorytaryzmu obok współczesnej demokracji. Kraina islamu i chrześcijaństwa – raj i piekło zarazem. Pomiędzy wschodem i zachodem wolności. Stambuł oglądany na wąskiej niczym wagon metra Scenie Restauracja w Capitolu. Tureckie zaledwie wczoraj.
Czystka to polityczny thriller Przemka Wojcieszka w reżyserii, z piosenkami i dramaturgią Pawła Palcata. Jego bohaterów równie dobrze moglibyśmy spotkać na wrocławskim lotnisku czy w dworcowej poczekalni – jak spotykamy przyjaciół Burcu i Ozgura, dla których demokratyczna Europa ma niebagatelne znaczenie. Burcu pracuje na uniwersytecie. A może pracowała, gdyż podpisała irytujący władze list protestacyjny. Ozgur to niespełniony pisarz zamieszany w polityczne protesty, z konieczności handlarz warzyw. Kobieta na krańcu normalnego świata, Odyseusz bez Penelopy. Ich Itaką – być może – będą Niemcy, chłonące jak gąbka pokolenia tureckich emigrantów.
1.
Spektakl Palcata zda się niespełna godzinną podróżą w senne koszmary młodych ludzi. Siedzimy wszak w czarnym kontenerze-widowni niby w zdewastowanym, pogrążonym w mroku antykwariacie. W republice niepotrzebnych książek i okrytych kurzem ludzi, którzy niczym robactwo ślizgają się po stronicach podeptanych woluminów.
Kilka dystynkcji, dających się usłyszeć od pierwszej minuty w tym swoistym hyperloopie: młodzi, ogołoceni z przyszłości we własnym kraju, zmuszeni do migracji, osaczeni przez machinę policji. Być może trochę przez to komiksowi – z psychiką sformatowaną nie przez poetów, lecz przez polityków. Żyjący w świecie narracyjnego skrótu, więc ograniczający czas refleksji do przypadkowych spotkań. Wspólne dziecko jest jakimś pretekstem więzi, ale te naznacza alkoholizm Ozgura.
Niemal biało-czarni jak rozrzucone, podarte książki na podłodze wąskiego korytarza, który oddziela patrzących sobie w oczy widzów. Pokruszeni przez własne niespełnienia. Zdesperowani, by nie odebrano im wymarzonej, jeszcze nieprzeżytej ojczyzny. Ponadto sporo gorących, ulotkowych tez o tym, jak łatwo utracić wolność. Ale równie wiele liryzmu w tęsknocie do miłości, dobroci, normalności.
2.
Postacią najciekawszą od pierwszej minuty jest zombie Hande Kader, seksworkerka ze Stambułu, która – jak się przewrotnie samozachwyca – uwielbia robić laskę. To nasza przewodniczka po Stambule zwykłych ludzi i po metropolii wielkich figur konserwatywnej polityki. Zatem i o hipokryzji tak zwanych państw narodowych jest Czystka. Ale – milcząc w tle zdarzeń – bohaterami są, jak się zdaje, elity miasta, które korzystając z usług takich jak Kader, sekundują wzbierającej dyktaturze Erdoğana, te z dnia na dzień rosnące procenty konformistów, którzy na zmianie ustroju korzystają.
Ważną postacią jest Irfan (Sylwester Dąbrowski), cyniczny policjant z prowincji, perfekcjonista przemocy, marzący o władzy nad rówieśnikami. Wreszcie jego ofiary – Burcu (Adrianna Jendroszek) i Ozgur (Michał Surówka), którym posypało się małżeństwo. Trzydziestolatkowie, których stopy sparzył bruk placu Taksim, a plecy, przynajmniej niektórych, obiły policyjne pałki. Być może bohaterami politycznego oskarżenia zapisanego w thrillerze Wojcieszka jest także wielu z nas, widzących i wiedzących, lecz zapominających wyjść na wrocławski plac Wolności, aby protestować w obronie demokracji i przyzwoitości.
Oglądając tę dynamiczną opowieść o cynikach, młodych drapieżcach i ofiarach losu, mimowiednie przekładamy ich losy na współczesną biografię własnej ojczyzny. Bo i my możemy, prowadząc swój rodzinny antykwariat czy warzywniak jak Ozgur w czasie jakiejś dobrej zmiany, dla chleba sprzedawać bakłażany. Może pozbawić się marzeń. Nic w tym złego, tylko że bakłażany odradzają się co roku, odarte z okładek książki – nie.
Tanio poetyzując: wraz z goryczą owoców przyrasta w nas gorycz samotności. Symbolem traumy, która zagarnia bohaterów Czystki są właśnie książki. Książki – jak ludzie – o własnych, niepowtarzalnych losach: arkusze niezbywalnej pamięci, zmysłowe karty piękna, manifesty wolności, niekiedy wyrzucane w furii niczym pociski, więc zadające ból – tak czyni Ozgur, oskarżając Burcu o porzucenie, bombarduje jej ciało książkami-oskarżeniami – lecz zawsze komunikaty wieloznaczności ludzkiej egzystencji.
Symbolem zmiany politycznej są opowiadane przez bohaterów narzędzia tortur – podsłuchy, raporty, cele więzienne, areszty, zwolnienia z pracy, rzemienne pasy, pałki, karabiny i – to gag bezradności – papierowa maska kozła–pantokratora, maga, lecz i demona totalitarnej polityki. I strasznie, i śmiesznie w systemach autorytarnych bywa – powiada Wojcieszek biografiami Burcu i Ozgura – lecz nie trzeba czołgów, by obywateli odrzeć z poczucia godności i wolności, wystarczy kilka kartek raportu, kilka tysięcy bitów w policyjnym komputerze. Wystarczy wiedzieć i użyć tej wiedzy w interesie reżimu.
3.
W znacznej mierze Czystka to spektakl zrytmizowany. Niemal muzyczny.
Wielkim demiurgiem zdarzeń jest Hande i jej/jego songi. Jej/jego, gdyż to intrygująca rola Pawła Palcata. Ofiara zbrodni – nie wiemy, seksualnej czy politycznej, może obu naraz – zda się spopielonym embrionem, niekiedy totalnie zniszczonym manekinem obsypanym grubą warstwą kurzu. W obu aktach uwalniania ciała z nieistnienia – jako zmysłowa osoba i jako pionek w grze politycznej – Palcat ulega przeistoczeniu. Otrząsa z siebie pył i strupy materii niczym preparat tknięty elektryczną iskrą w doświadczeniu Galvaniego. Jakby Bóg sykstyńskiego fresku powoływał Adama do życia na nowo. A wszystko w niewielkim trójkącie odgrodzonym taśmą niby budowlane rumowisko, prowizorka, wykop w policyjnym śledztwie. Więc i Hande jest tymczasowa/y – oto podryguje w jednym czerwonym pantofelku, jakby ją/jego ktoś zdjął ze sklepowej wystawy i odniósł do magazynu erotycznych rupieci.
Przeistoczona/y Hande boleśnie syczy, podnosi krzyk, śpiewa. Rytmizuje czasoprzestrzeń. Śpiewa dynamicznie, hardkorowo o dyktaturze. „Najpierw trzeba uderzyć i stłumić, potem zastanowić się – co dalej. Najpierw trzeba pokazać siłę. Potem dowieść, że ma się głowę”. Adresatem piosenki są „zwykli ludzie”. Demonstracyjnie prowokowani w tym spektaklu jako „tępe szmaty”, skoro „obywatel jest podły”. Aksjologia naszego (ale czy widzów, wszak przyszliśmy) konformizmu wydaje się szczątkowa: „wystarczy go karmić, by był posłuszny”, „dać mu rozrywkę, by był szczęśliwy”.
W kolejnej piosence obywatelski bunt – zdaniem Hande – traci atuty. Triada „strajk, wiec, barykada” to formy ubogie, „powtarzalne, nieskuteczne”. Słuchamy zatem, iż „bunt uwalnia nas od własnego ja. / Odkrywamy w sobie nieznane. / Wprawia nas to w podziw. / Lecz przychodzi taka chwila, / kiedy nastrój gaśnie, wszystko kończy się”. Bunt, który nie jest rewolucją, niczego nie zmiecie doszczętnie – zgaśnie, spopieli potrzeby chwili w pamiątkowe albumy i listy aresztowanych.
Jest i mocny rytm drugi. Strukturalny. Oto wypowiadane przez bohaterów frazy powtarzają się kilkukrotnie niczym taśmy przesuwane na magnetowidzie. To mogą być próby pełni życia albo dramaturgiczny chwyt wyrażający uczucia wręcz przeciwne – że tacy mali jesteśmy we własnych biografiach, tacy przewidywalni, powtarzalni. Ale przecież świat Burcu i Ozgura nie jest ani prosty, ani przewidywalny, skoro największą gwiazdą muzyki w konserwatywnym kraju spoglądającym w przeszłość jest transwestyta Zeki Muren.
4.
Przemek Wojcieszek i Paweł Palcat konsekwentnie uprawiają teatr publicystyczny. Może nawet polityczny. Czystka na Scenie Restauracja Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu nie tylko porusza tematy aktualne. Ogarnia ludzi, których zwykle poznawać nie chcemy, przesłoniwszy oczy liczmanami „hejt” czy „oszołomy”. W ułamku jednego z dialogów odnajdujemy przerażającą prawdę o współczesności. Kiedy Ozgur powiada: „Co ma pan w papierach?”, usłyszy od Irfana: „Co sobie napiszę. Zresztą trwa stan wyjątkowy. / Niczego nie potrzebuję. Może pan wybierać: próba zbrojnego przewrotu / albo udział w antypaństwowym spisku”.
Ozgur wybiera. „Próba zbrojnego przewrotu” brzmi lepiej – powiada ironicznie. Jest niedorajdą marzącym o heroizmie. Jak wielu. Ale to postać Irfana zdumiewa. Oto człowiek młody, rówieśnik przesłuchiwanych. Jak wspomina – policjant awansowany z prowincji do wielkiego miasta. Nie gubi się w nim. Ale nie nabywa stołecznych złudzeń. Staje się pozbawionym wątpliwości trybem opresyjnej machiny urzędniczej. „Nigdy się nie pomyliłem” – powiada do Ozgura. Przecież nie Machiavelli, zaledwie agent tajnej służby. Człowiek bez skrupułów, bez współczucia, bez wątpliwości.
Hande powiada jakże ironicznie: „Faszyzm jest największym iluzjonistą naszych czasów. Zmienia człowieka od środka, żeby był gotów na właściwą zabawę”. Do tej magicznej przemiany przyznaje się Irfan. Ale nawet przeglądając headline’y jednego medium z jednego dnia bez trudu spostrzeżemy, że ludzi głodnych takiej właśnie iluzji jest wielu. Co zatem pozostaje mało aktywnym widzom spektaklu rewolucji? Stanisław Barańczak odpowiedział przed laty: papier i popiół. Papier mądrych ksiąg i popiół ofiar, których nie wypada zapomnieć.
Znakomita rola Pawła Palcata, świetna muzyka Filipa Zawady, niebanalne dialogi Przemka Wojcieszka. Czystka to energetyczny teatr polityczny, pełen traumatycznych memów i gryzącej ironii. Zamykanie oczu niewiele zmieni – jak się zdaje stosowne urzędy już zbierają dokumenty i wpisy z mediów społecznościowych. Tam i tu.
15-01-2018
Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu, Scena Restauracja
Przemysław Wojcieszek
Czystka
reżyseria: Paweł Palcat
muzyka: Filip Zawada
teksty piosenek: Paweł Palcat
scenografia: Agata Andrusyszyn
obsada: Paweł Palcat, Michał Surówka, Adrianna Jendroszek, Sylwester Dąbrowski
premiera: 9.12.2017