AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

O znakach i gniewie boskim

8 Kobiet, reż. Jerzy Bończak, Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze
Doktor nauk humanistycznych, krytyk teatralny, członek redakcji portalu „Teatralny.pl”. Pisze dla „Teatru”, kwartalnika „nietak!t”, internetowego czasopisma „Performer” i „Dialogu”. Współautor e-booka Offologia dla opornych. Współorganizuje Festiwal Niezależnej Kultury Białoruskiej we Wrocławiu.
A A A
 

Repertuar Teatru im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze na styczeń: Osiem kobiet, Szalone nożyczki, Mąż i żona. Repertuar na luty: Mąż mojej żony, Osiem kobiet, Najdroższy, Mąż i żona, czyli komediowo-farsowego letargu ciąg dalszy.

„Dom na pustkowiu, odcięty od świata przez śnieżycę, a w nim tajemniczy mężczyzna i osiem kobiet z nim związanych – matka, żona, szwagierka, siostra, dwie córki, pokojówka i kucharka” – w tym pierwszym zdaniu notki spektaklowej zawarty jest cały koncept najnowszego spektaklu Jerzego Bończaka. Nie potrafię tylko w tej chwili przypomnieć sobie, czy rzeczywiście w spektaklu była mowa o jakiejś śnieżycy. Nie do końca też rozumiem, na czym miałaby polegać rzekoma tajemniczość owego mężczyzny. Ma na imię Marcel. Wiekowo znajduje się w drugiej połowie swego życia, której to połowy ostatnie lata spędził w niezupełnie chcianym towarzystwie ośmiu wyżej wymienionych kobiet. Jedna z nich pewnego ranka znajduje nieszczęsnego gospodarza domu z wbitym w plecy nożem. Tajemniczym więc, z przymrużeniem oka, można by nazwać samo przestępstwo, lecz z pewnością nie jego ofiarę. Poza tym wszystko się zgadza. Całe towarzystwo – jako że sznur telefonu został odcięty, auto nie odpala, a brama obwiedzionej wysokim murem posiadłości jest zaryglowana – rzeczywiście zostaje odcięte od świata i tym samym skazane na siebie, czyli na to piekło, którym są inni. 

Tylko proszę nie doszukiwać się w jeleniogórskim przedstawieniu jakichś tam okołofilozoficznych dywagacji. O nie! Reżyser i cała ekipa, dbając o czystość formy i treści, nie mają najmniejszego zamiaru wprowadzać do swojej melodii chociażby kilku drobnych pozafarsowych, wymykających się gatunkowym kliszom nutek. Świetnym przykładem na to, że wybrany materiał na ich wprowadzenie, jak też na wiele innych różnych możliwości, pozwalał, jest ekranizacja Françoisa Ozona. W wersji wybitnego francuskiego reżysera napisana sześćdziesiąt lat temu sztuka Roberta Thomasa staje się uroczą, oryginalną pod względem wizualnym komedią muzyczną z zabawnie poprowadzonym wątkiem kryminalnym. Dlaczego nie? Natomiast 8 kobiet Bończaka jest klasyczną farsą w swym klasycznie gorszym z możliwych wydań. Czyli w takim, kiedy ogląda się ją niczym enty odcinek jakiejś kiepskiej telenoweli. Czasami twórcy przesadzają na tyle, że spektakl staje się parodią samego siebie. Ale gdzie tam, żadne metapoziomy, jak to było chociażby dwa lata temu w Czego nie widać Adama Biernackiego, nie są przywidziane.

Bohaterek jest osiem. Problem w tym, że zostały one zredukowane do kilku czy nawet jednej jedynej zasadniczej rysy charakteru, jednej przewodniej funkcji dramaturgicznej. Dla przykładu ciocia Augustine, która ma chore „nerki i serce” i „sama stwarza sobie problemy”, jest wzorową hipochondryczką i mistrzynią krótkich monodramatów pod otaczającą ją publiczkę. Córka Marcela Catherine – infantylną wielbicielką kryminałów, zachowującą się niczym dziewięcioletnie dziecko. Jej siostra, Suzon, ma różową nie tylko sukienkę, w głowie ma też „różowo”. Babcia to alkoholiczka, która szybko osiąga upragniony stan trzeźwości inaczej i zachowuje się niczym pijany wujek na wiejskim ślubie. Są jeszcze dwie pokojówki-służące: młodsza Louise, taka niby wszech-uwodzicielka w stylu Marilyn Monroe, oraz starsza Chanel, o której nie dowiadujemy się prawie nic oprócz tego, że lubi sobie pograć w karty i bywa zazdrosna. Po jakimś czasie pojawia się też siostra Marcela, Pierrette. Jedyna postać, która wzbudza przynajmniej cień zainteresowania. Najprawdopodobniej dlatego, że jej zachowanie stoi w wyraźnej kontrze do pozostałych.

Zaczyna się wszystko od powrotu do rodzinnego gniazda młodej Suzon i niezobowiązujących rozmów salonowych. Na stole pojawia się niezbędna herbatа podana w drogiej porcelanie. Ten pozorny mieszczański błogostan nie trwa długo. Wkrótce do towarzystwa, z narzędziem zbrodni w rękach, wybiega Catherine, unaoczniając dokonane w domu przestępstwo. Na co niemalże natychmiast dostaje następujący, rzucony protekcjonalnym tonem komentarz: „Wsadź ten nóż z powrotem!”. Taki to jest poziom żartów – kiedy wszyscy głośno krzyczą „a-a-a-a” i przez minutę odgrywają etiudę pod tytułem: „w najśmieszniejszy sposób schowaj się za krzesłem”. Cały bałagan wzmacniają rozwiązania przestrzenne. Dzięki staraniom Wojciecha Stefaniaka, bohaterki zostały szczelnie (mimo pokaźnej, nawet jak dla farsy, liczby drzwi) zamknięte w dość ciasnej scenerii jednego zastawionego stołkami i krzesłami pokoju. W wielu scenach aktorkom nie pozostaje nic innego, jak po prostu stać lub siedzieć w oczekiwaniu na rzucenie kolejnej ciętej (jak uważają) riposty. Zaczyna się więc istna orgia wzajemnych szykan i pretensji, ale też zwierzeń i zdradzania tajemnic poliszynela. Okazuje się, że nocami w domu nikt nie śpi i kwitnie szpiegowanie spod znaku zaglądania w dziurkę do klucza. Prędko na świat dzienny wychodzi, że Suzon jest w ciąży, Gaby ma kochanka, a Babcia chowa pod poduszką cenne obligacje. Pojawia się nawet wątek lesbijski. Ale tylko się pojawia. Śledząc to wszystko, można dojść do przekonania, że nóż stał się dla Marcela prawdziwym nożem wybawienia. Jak w znanej anegdotce: „Gdybyś był moim mężem, to zatrułabym twoją herbatę. – Gdybyś była moją żoną, to bym ją wypił”.

Jeżeli ktoś myśli, że to gimnastykowanie się w uszczypliwościach sprawia recenzentowi wielką przyjemność, mocno się myli. Proszę uwierzyć na słowo – wcale nie sprawia. Szkoda mi zarówno aktorów, jak i widzów. Tych pierwszych, bowiem muszą roztrwaniać, inaczej to trudno nazwać, swój warsztat i talent na coś takiego. Grając przez dłuższy czas w siatkówkę bez siatki, mogą mieć problem, żeby wrócić do prawdziwej formy. Widzów, bowiem chodząc na coś takiego, tkwią w przekonaniu, że chodzą do teatru i obcują ze sztuką. Jednak to, co naprawdę mnie złości, to próba przekonania, że takiego właśnie teatru żąda i potrzebuje Jelenia Góra. Że ktoś postanowił, że tylko ten poziom jest do strawienia przez lokalną publiczność, że ma ona zbyt słabe żołądki dla dań skomplikowanych, ambitnych i egzotycznych. Nie wierzę w to bardziej niż Stanisławski nie uwierzyłby w to, co mógł zobaczyć w jeleniogórskich 8 kobietach! Po prostu nie wierzę i frekwencja nie ma tu nic do powiedzenia. Awangardowa PESTKA w tejże Jeleniej Górze też zbiera pełne sale. Byłem, widziałem. Poza tym, dlaczego sąsiedni Wałbrzych może sobie pozwolić na to, by robić teatr ciekawy, nieprzewidywalny, oryginalny i różnorodny, a oddalona raptem o jakieś 60 kilometrów Jelenia Góra już nie? Czy gdzieś pod Trzcińskiem następuje zasadnicza zmiana gustów i zdolności artystycznych?

Tymczasem pod koniec października wichura spowodowana cyklonem Grzegorz zrywa iglicę z budynku teatru. Jeden z tych przykładów, kiedy zaczynasz wierzyć w „znaki” i „gniew boży”. Czytam o tym na portalu jelonka.com. Na tej samej stronie dowiaduję się o planach remontu zabytkowego, secesyjnego budynku teatru przy alei Wojska Polskiego: „Pierwotnie chciano podwyższyć poziom widowni względem sceny, ale z tego zrezygnowano. Oczywiście nie oznacza to, że pozostaną stare fotele – widownia również doczeka się remontu, lecz pozostanie na obecnym poziomie”. No właśnie. Fotele nowe, poziom, niestety, stary.

12-02-2018

galeria zdjęć 8 Kobiet, reż. Jerzy Bończak, Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze <i>8 Kobiet</i>, reż. Jerzy Bończak, Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze <i>8 Kobiet</i>, reż. Jerzy Bończak, Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze <i>8 Kobiet</i>, reż. Jerzy Bończak, Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze
Robert Thomas
8 Kobiet
tłumaczenie: Jakub Rotbaum
reżyser: Jerzy Bończak
scenografia: Wojciech Stefaniak
kostiumy: Wanda Kowalska
muzyka: Bogdan Kierejsza
obsada: Elwira Hamerska-Skórecka, Marta Kędziora, Magdalena Kępińska, Elżbieta Kosecka, Iwona Lach, Anna Ludwicka-Mania, Małgorzata Osiej-Gadzina, Zuzanna Łuczak
premiera: 5.01.2018

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany NORMAN
    NORMAN 2018-02-19   08:27:39
    Cytuj

    +++!