AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Opera o cierpieniu

Hiob, reż. Tomasz Cyz, Polska Opera Królewska w Warszawie
Muzyk i polonistka, w latach 50. XX w. aktorka Teatru na Tarczyńskiej i Teatru Poezji UW, później wieloletnia nauczycielka muzyki w Szkole Podstawowej nr 15 w Warszawie, profesor Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina i publicystka „Ruchu Muzycznego”. Doktor habilitowana nauk humanistycznych, autorka książek o teatrze muzycznym i polskich artystach. Publikowała też w „Teatrze”, „Dialogu”, nowojorskim „Przeglądzie Polskim”,„Pamiętniku Teatralnym”. Współpracuje z ISPAN i z Teatrem Wielkim – Operą Narodową.
A A A
fot. J. Budzyński  

Wystawienie nowej polskiej opery współczesnej jest zawsze dla teatru wielorakim wyzwaniem, a obecnie, w czasie pandemii, zadaniem niesłychanie trudnym do spełnienia. Ale rzecz, dwukrotnie przekładana, jednak się w Polskiej Operze Królewskiej dokonała, choć pokazana (na razie?) w formule on-line. Opera współczesna? Tak, bo skomponowana w minionych miesiącach, ale żadna tam awangarda, eksperymentowanie, tricki techniczne – nie: orkiestra, akcja sceniczna, śpiew solowy i chóralny; po prostu. Opera Królewska jest konserwatywna, co zawsze nieco prowokacyjnie podkreśla jej dyrektor, Andrzej Klimczak. Podstawą libretta stał się dramat Hiob dwudziestoletniego Karola Wojtyły, powstały podczas wojny, „grecki formą, chrześcijański duchem, odwieczny treścią”, jak to sam autor określił. Kompozytor Krzesimir Dębski dostosował długi tekst do czasu trwania spektaklu i wymogów formy operowej, dał częste powtórzenia znaczących zwrotów. Dla wyostrzenia dramaturgii rozbudował – w sposób bardzo udany muzycznie – postaci Złego (w libretcie – Strącony) i Niewiasty/Żony. Korzystał z rad inicjatora zamówienia dzieła przez POK, nieżyjącego już Ryszarda Peryta. A chłopak z Wadowic z przenikniętej cierpieniem wojennej rzeczywistości oddalał się w świat wielkiej poezji Teatru Rapsodycznego Mieczysława Kotlarczyka. I taki jest język Hioba, podniosły, stylizowany na polszczyznę biblijną i dawną.  

Dębski to muzyk wybitny i wszechstronny, najpierw wyśmienity jazzman (String Connection), potem autor muzyki filmowej (Ogniem i mieczem), piosenek, musicali, wreszcie licznych utworów tak zwanej muzyki poważnej. W świadomości melomanów słabo chyba osadził się fakt, że stworzył też wiele form oratoryjnych. To słychać w Hiobie; wszelkie łączenia brzmień chórów, solistów i orkiestry potwierdzają doskonały warsztat. Dębski w samej muzyce, zgodnie z istotą dzieła, splótł współczesność z przeszłością. Wstawił drażniące czasem harmonie, stłumione dźwięki klawesynu i delikatne szarpnięcia lutni, lamentacyjne glissanda głosów i instrumentów. W sytuacjach nadciągającej grozy odzywało się głuche dudnienie kotłów i jak wicher omiatało całą orkiestrę. Ekspresja muzyki wydaje się szczera, wzmaga sens słów. Dzieło nie ma nic wspólnego z ośmieszonym nurtem sacro-polo, który przyniósł setki utworów składanych w hołdzie Janowi Pawłowi II.

Przedstawienie dzieli się na trzy odsłony. W pierwszej spokojny Hiob w zamożnym domu czeka wraz z Żoną na sąsiadów i przyjaciół; ma na sobie marynarkę z barwnym szalem, a otaczający go Chór – codzienne ubrania. W drugiej odsłonie przybysze niosą straszne wieści. Ogień i zbóje zniszczyli wszystko, co Hiob posiadał, stada i czeladź. Zabili synów i córki. Ale  nikt z obecnych, okrytych teraz czarną materią, mu nie współczuje, Żona też nie („Nie cierpi niewinny”). Trzecia odsłona (akt II) ukazuje kamienistą ruinę. Hiob siedzi bezradny. Niewiasta pogłębia jego stan: „Błogosław Bogu, a umieraj”. Pojawia się bosy, w bieli prorok Elihu. Jakub Borowczyk rozjaśnionym w barwie kontratenorem wstawia się za Hiobem. Wraz ze zmienionym na przyjazny Chórem, tym razem w szatach o ciepłych kolorach, snuje opowieść o Synu Najwyższego, co wiedziony przez tłuszczę, po kaźni, zostanie wskrzeszony. Idąc przez widownię, wychyla Kielich Boleści. To wszystko buduje nadzieję dla Hioba („Przedwieczny rozsądzi”). Uśmiechnięty Elihu błogosławi Niewiastę. Muzyczne crescendo zamiera w ciszy. I tu wkracza teraźniejszość teatralna i reżyserska. Nagle zaczyna sobie podskakiwać dziewczynka z kitką i plecakiem. Biegnie usiąść przy Hiobie. Wyjmuje z plecaka podarek – złotawą chustę, potem plastikową butelkę z wodą, ociera chusteczką dłonie Hioba i daje mu pić. Hiob z ulgą gasi pragnienie. Nad nim, z ciemnego horyzontu sceny, wyłania się mały krzyż. Hiob podnosi się. Oboje z Żoną stają na proscenium.

Na krótko zapada kurtyna, a po jej odsłonięciu w miejscu szarych kamieni widać zielone drzewko. Chór krząta się po obejściu. Jedna Dziewczyna przemierza powoli scenę, kręcąc się w kółko jakby w radosnym tańcu. Wydaje się, że dziecko i zieleń drzewka – symbole nadziei na nowe życie – wraz z wychylonym Kielichem Oczyszczenia doprowadzają opowieść do dobrego końca, jak w Księdze Hioba ze Starego Testamentu. Księga głosi, że Bóg przywrócił Hioba do dawnego stanu, „majętność oddał mu w dwójnasób”. Znowu miał tysiące owiec, wielbłądów, wołów i oślic. Doczekał synów i córek, i lat starości. U Wojtyły i Dębskiego Epilogos też śpiewa, że „Pan przywrócił powodzenie i przyczynił dobra”.

Kluczową dla całości sceną jest wielka aria-monolog Hioba po otrzymaniu wieści, że wszystko utracił. Adam Kruszewski, tytułowy, wspaniały Hiob, zaczął ją z rezygnacją na tle stłumionych akordów klawesynu: „Tyś dał, Tyś wziął”. Rozpacz wyrażały z nim (pięknie!) żeńskie głosy Chóru, stopniowo dołączały instrumenty, baryton Kruszewskiego nabierał siły, dźwięczały słowa: „przeklinam życie!”, „skowycze we mnie dusza”, aż doszło do przeraźliwej kulminacji: „Zabij mnie, Jahwe!”. Scenę tę poprzedziło wtargnięcie Strąconego. Leszek Świdziński, dotychczas doświadczony odtwórca operowych ról lirycznych i wybornych komediowych, stworzył tu epizod o bardzo mocnej ekspresji. W żądaniach, by Pan wypróbował Hioba, ile może znieść, Dębski dał jego tenorowi dźwięki w najwyższym rejestrze. Ton ni to groźnego śmiechu, ni krzyku artysta włączył do wołania: „Oddaj mi Hioba!”. Od podobnie ważkich emocjonalnie momentów odciągały czasem uwagę drażniące elementy spektaklu, drobniejsze lub bardziej istotne. Na przykład Hiob nosił pod pachą zwinięty w rulon dywanik z frędzlami – miał to być znak spalonego domu? Albo: gdy tylko w muzyce rodził się energetyczny puls, Chór popadał w rytmiczne drgawki albo w taneczne półobroty; po co reżyserowi był potrzebny taki ruch sceniczny, i jaki niósł przekaz – trudno dociec.

Natomiast przesłanie finału stało się jasne. Szczęśliwe zakończenie – takie jak w Biblii i w słowach dramatu Karola Wojtyły – to tylko złudzenie. Przecież „Pan oddał Hioba Strąconemu w rząd”. Hiob ma być osądzony, toteż Strącony/Zły przywdziewa togę sędziowską. Gdy toczy się misterium odpuszczania win, Strącony niesie Kielich. Czyli Zło nie odstępuje człowieka, przybiera jedynie różne postaci. Nie ma szczęśliwych zakończeń. W czas rozstania z widzem Hiob siedzi zmartwiały; kamera pokazuje jego zasępione oblicze. Przybliża też poranioną, pełną rozpaczy twarz Żony. Cierpienie zostaje w człowieku. I to jest wielka prawda tego przedstawienia. Nie wiem, czy utworu.

02-06-2021

Polska Opera Królewska w Warszawie
Hiob
opera w dwóch aktach
muzyka: Krzesimir Dębski
libretto: Krzesimir Dębski w oparciu o dramat Karola Wojtyły
kierownictwo muzyczne: Tomasz Karolak
reżyseria: Tomasz Cyz
scenografia: Natalia Kitamikado
choreografia: Natalia Dinges
reżyseria światła: Katarzyna Łuszczyk
obsada: Adam Kruszewski, Paweł Michalczuk, Aneta Łukaszewicz, Leszek Świdziński, Jakub Borowczyk, Sylwester Smulczyński, Maciej Gronek, Grzegorz Żołyniak, Paweł Michalczuk, Franciszek Kaczorowski
Orkiestra Polskiej Opery Królewskiej
Zespół Wokalny Polskiej Opery Królewskiej – przygotowanie: Lilianna Krych
premiera on-line (kanał YouTube POK): 25.04.2021

galeria zdjęć Hiob, reż. Tomasz Cyz, Polska Opera Królewska w Warszawie <i>Hiob</i>, reż. Tomasz Cyz, Polska Opera Królewska w Warszawie <i>Hiob</i>, reż. Tomasz Cyz, Polska Opera Królewska w Warszawie <i>Hiob</i>, reż. Tomasz Cyz, Polska Opera Królewska w Warszawie ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: