AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Performer

Performans Jamiego Culluma, 38 Przegląd Piosenki Aktorskiej
Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
Jamie Cullum  

Jamie Cullum to Brytyjczyk z bogatymi i powikłanymi korzeniami rodzinnymi. Jego babka od strony ojca, Irma, w ostatniej chwili uciekła z Prus przed faszystami. Podczas holokaustu straciła całą rodzinę. Ostatecznie trafiła do Jerozolimy. Tam spotkała Harrego. Mieli dwoje dzieci. Jednym z nich był ojciec Jamiego. Z Jerozolimy rodzina przeniosła się potem do Anglii. Z kolei mama Jamiego dzieciństwo spędziła w Birmie. Kiedy miała pięć lat, na jej piękną krainę najechali Japończycy. Uciekając przed inwazją, rodzice wywieźli ją razem z bratem do Walii. Otrzymali tam nowe obywatelstwo, bo dziadek Leonard w Birmie pracował dla Brytyjczyków jako inżynier. „Ciemnoskóra rodzina – wspomina Jamie – została wrzucona do bardzo białej wioski”.

Mama zaraziła Jamiego pasją do wiedzy. Wspierała też od początku jego próby muzyczne. Jamie to samouk. Mając 15 lat, założył swój pierwszy zespół rockowy. Grał wszędzie i wszystko – rock, pop i jazz. Występował w barach i na statkach. Rok spędził w Paryżu. Na sławnym University of Reading studiował film i literaturę angielską. Podczas koncertu we Wrocławiu Jamie zwierzył się publiczności, że w pracy dyplomowej analizował między innymi twórczość Andrzeja Wajdy. Odwiedził nawet szkołę filmową w Łodzi, żeby wysłuchać kilku wykładów.

Wielki talent muzyczny Jamiego, wsparty tytaniczną pracą, rozkwitł błyskawicznie. Mając dwadzieścia lat, nagrał pierwszą płytę – za własne pieniądze. Sam ją zresztą sprzedawał na ulicy. Dziś rzadkie egzemplarze albumu Jamie Cullum Trio – Heard it All Before osiągają podobno kosmiczne ceny powyżej 600 funtów, czyli więcej niż Jamie wydał na nagranie płyty. Dwa lata później, po ukończeniu studiów, Jamie Cullum nagrał album Pointless Nostalgic. Płytę ostatecznie sfinansowała wytwórnia jazzowa Candid Records. Oryginalne i nowatorskie interpretacje starych jazzowych klasyków wywołały sensację. Jamie Cullum z dnia na dzień stał się sławny. Największe wytwórnie płytowe Universal i Sony proponowały mu kontrakt na następny album.

Wybrał Universal Records. Za nagranie kolejnej płyty wytwórnia zaoferowała mu milion funtów. W wywiadach Jamie opowiadał potem, że centa z tej olbrzymiej sumy nie otrzymał, bo całe koszty pochłonęła produkcja nagrań i późniejsza promocja. Album o chwytliwym tytule Twentysomething szturmem wdarł się na listy bestsellerów. W Wielkiej Brytanii uzyskał status płyty platynowej, a w Austrii i Szwajcarii – złotej. Z dwóch milionów sprzedanych egzemplarzy prawie pół miliona rozeszło się w Stanach Zjednoczonych. Kariera Jamiego Culluma nabrała rozpędu globalnego. Szacowna BBC zaproponowała mu nawet prowadzenie własnej audycji autorskiej w kanale Radio Two.

Kolejne płyty sprzedawały się równie dobrze jak Twentysomething. W 2008 roku do Jamiego zatelefonował sam Clint Eastwood z zaproszeniem do współpracy przy komponowaniu tytułowej piosenki do filmu Gran Torino. Utwór podbił serca widzów na całym świecie, był nawet nominowany do Oskara. Kiedy w finale wrocławskiego koncertu Jamie Cullum zaintonował na fortepianie pierwsze dźwięki Gran Torino, redaktor Piotr Bartyś z kultowego radia RAM szepnął mi do ucha: „Najpiękniejsza pieśń miłosna, jaką znam”.

Jamie Cullum to jazzowe wcielenie Paula McCartneya. Jest wiecznym chłopcem, zawsze uśmiechniętym. Cierpi na twórcze ADHD i ma genialny zmysł do melodii. Nie tylko odświeża stare klasyki, ale też przemienia je radykalnie i wzbogaca. Komponuje również własne utwory, niekiedy ze starszym bratem Benem. Cudownie gra na fortepianie. Szczególnie w partiach spokojnych, na granicy ciszy. Ale przede wszystkim jest urodzonym performerem.

Koncerty Jamiego zdecydowanie wpłynęły na podaż jego albumów. We Wrocławiu szybko zapanował nad całą publicznością Teatru Muzycznego Capitol. Nikt nie potrafił się oprzeć jego urokowi i bezpretensjonalności. Wskakiwał na fortepian, bębnił dłońmi po blacie, zachwycał się Wrocławiem, wbiegał na widownię, przeciskał się pomiędzy rzędami, rozdawał pozdrowienia i autografy. I nie przestawał śpiewać. Improwizacją „Wrocław, the city of culture” wprowadził publiczność w ekstazę.

W połowie koncertu Jamie zaprosił widzów z tylnych rzędów pod scenę – do tańca. W teatrze zapanował radosny chaos. Jamie jak szaman dyrygował muzycznym rytuałem w Capitolu ku radości wszystkich, a najbardziej organizatorów PPA, bo nikt nie spodziewał się chyba tak znakomitego przyjęcia tego koncertu. Sam Jamie udawał zaskoczonego. Mruczał pod nosem, że musi tu wrócić na dłużej…

Performans Jamiego Culluma sprawiał wrażenie spontanicznej improwizacji. Po części zresztą działo się tak rzeczywiście. Program koncertu nie był z góry ustalony. Jamie zwykle ufa swej intuicji. Reaguje na żywo. Kilka razy muzycy wydawali się naprawdę zaskoczeni dźwiękami fortepianu Jamiego inicjującymi kolejny utwór. Rory Simmons szybko odkładał gitarę i sięgał po trąbkę. Tom Richards odsuwał keyboard i chwytał saksofon. Loz Garratt kładł na scenie kontrabas, żeby zagrać na gitarze basowej. Tylko znakomity perkusista Brat Webb z uśmiechem przyjmował każdy nowy pomysł szefa.

Wszystkie te improwizacje były jednak zawsze świetnie przygotowane. Jamie Cullum potrafił każdą rutynę zamienić w naturalną eksplozję energii. Nie epatował muzycznymi talentami. Nie pysznił się sławą. Przypominał raczej rozbawionego urwisa. Ze szczerą radością reagował na każdy przejaw sympatii czy entuzjazmu. Młody wciąż artysta zaprezentował profesjonalizm najwyższej klasy, bo niewidoczny. Granie koncertów wciąż sprawia Jamiemu wielką frajdę.

Podziwiając nieokiełznaną kreatywność i żywotność Jamiego Culluma, zastanawiałem się, w jakim stopniu o jego osobowości i muzycznej nadwrażliwości zadecydowały bogate, wielokulturowe tradycje rodzinne. Pewnie dzisiaj, kiedy Brytyjczycy odgradzają się od „obcych”, inżynier z Birmy czy Żydówka z Jerozolimy mieliby trudności z uzyskaniem obywatelstwa.

05-04-2017

Performans Jamiego Culluma

38. Przegląd Piosenki Aktorskiej

25.03.2017

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę: