AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Stary Nowy świat

Profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, filolog, medioznawca, wykładowca w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWr. oraz w Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta. Autor, współautor i redaktor książek z zakresu literaturoznawstwa i medioznawstwa. Był recenzentem teatralnym, m.in. „Gazety Wyborczej” i „Dziennika Gazety Prawnej”.
A A A
Fot. Karol Budrewicz  

Madonna, Księżyc i pies w Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej to tragikomedia o prozatorskim rodowodzie. A choć spektakl Lecha Raczaka, podobnie jak powieść Rolfa Bauerdicka, to medium analogowe, niestety nie można go na chwilę odłożyć, by przegadać fragment czy zaparzywszy herbatę, doczytać po kwadransie. I to jedyna poważna wada legnickiego przedstawienia.

Nie byłem tu od kilku lat. Pierwsze wrażenie – nie zmieniło się prawie nic. Stare kamienice nie zalśniły fasadami. Tylko nowy neon, zachęcający do hazardu, wodzi na pokuszenie. Zapach pizzy otula okolicę. Zakapturzeni tubylcy w dresach drepczą w tę i we w tę, bo sklepy monopolowe wabią szeroko otwartymi drzwiami. Matka z dwojgiem dzieci uwieszonymi na poręczy wózka wskazuje drogę do teatru ochrypłym, sponiewieranym sopranem, więc i samo przejście z ulicy do obdartej z tynków Sceny na Nowym Świecie zdaje się niezauważalne.

I tu, i tam odór pokruszonego cementu, szelest rozmów, marne światła. Tylko że widzów unieruchamiają spiętrzone pod ścianami czarne krzesełka. I oczekiwanie. Na zewnątrz nikt na nic nie czeka. Wszyscy spotkani lewitują. Podobnie jak bohaterowie widowiska Bauerdicka/Raczaka/Urbańskiego. Jest rok 1957. Mieszkańcy Baia Luny żyją i mniej więcej pracują na końcu świata – w Transylwanii. Niemcy, Rumuni, Węgrzy, Słowacy, Cyganie.

Żyją na maleńkiej planecie, odgrodzonej od reszty kontynentu wątłym mostkiem przerzuconym do fascynującego wszystkich „zewnątrz”. To mostek-symbol. Każdy musi się nań wdzierać, łamiąc obcasy eleganckich pantofelków lub zdzierając chłopskie buciory.
Bywalcy doszczętnie pokruszonego przez historię kosmosu Europy, a przecież przybysze z wielu planet. Różni ich właściwie wszystko: stosunek do cywilizacji książki, do kultury technicznej, przeszłości, miłości, władzy, własności, namiętności, pojęcia wolności i niewoli, zdrady i uczciwości, prawdy i kłamstwa. Żyją na maleńkiej planecie, odgrodzonej od reszty kontynentu wątłym mostkiem przerzuconym do fascynującego wszystkich „zewnątrz”. To mostek-symbol. Każdy musi się nań wdzierać, łamiąc obcasy eleganckich pantofelków lub zdzierając chłopskie buciory.

Porzuceni, na pozór, przez Boga i ludzi głośno marzą, pociągając ostro z butelki. Jedni o Ameryce, bo tam jest Madonna wolności, ikona popkultury, figura, którą obdarzają niekłamanym kultem. Inni śnią o sowieckim komunizmie, nie bacząc na śmierć i cierpienie zadawane ich bliskim przez katów z Securitate w imię fantazmatu władzy ludu. Jeszcze inni chcą powrotu do ojczyzny, do Niemiec, gdzie świat ma sens – ze swoją filozofią, techniką, poczuciem godności. Niemal wszyscy marzą o miłości, bo ta zdaje się nic nie kosztować, albo o butelce śliwowicy, też niezbyt drogiej.

Nad nimi jednak czuwa Boża opatrzność. Dosłownie. Proboszcz Joannes Baptista (Paweł Wolak) to kawał chłopa o tubalnym głosie. On jedyny zna prawdę objawioną i zna tajemnice ludzi. I tylko on potrafi przeciwstawić się machinie zła historii czy polityki. Tak mu się przynajmniej zdaje, gdyż rychło zostanie zamordowany. Przez kogo, właściwie nie wiemy do końca. Zapijaczona nauczycielka Barbulescu (Magda Biegańska) podejrzewana o ten mord także ginie. Intryga jak w rasowym thrillerze z polityką w tle. Każdy może tu być katem albo ofiarą.

Kiedy w sklepiku na ladzie pojawi się pierwszy we wsi telewizor, ci pokruszeni przez historię ludzie usłyszą komunikat o kosmicznej podróży psa. Pamiętamy patetyczną frazę Armstronga wypowiedzianą dekadę później na Księżycu. Dla wieśniaków Baia Luny pies w kosmosie i zapowiedź eksploracji Księżyca to krok tragiczny, wszak przebywa tam wniebowzięta Matka Boża, Maryja. „Ruscy sprowadzą ją na ziemię i zamkną w wariatkowie” – przekonuje Dimitru Gabor (świetny tego wieczoru Grzegorz Wojdon), chłopek-roztropek, ale i bystry filozof, studiujący bogatą bibliotekę proboszcza. Bo kto uwierzy kobiecie opowiadającej, że urodziła Jezusa?

Lista klęsk i katastrof gwałtownie się wydłuża. Nikt nie jest bezpieczny. Ani Ilja Botev (Bogdan Grzeszczak), ślący list za listem do prezydenta Ameryki, by ocalił Madonnę. Ani Angela Barbulescu, która przybyła tu na zesłanie, gdy kochanek z Bukaresztu okazał się oficerem bezpieki uwikłanym w małżeństwo z córką partyjnego dygnitarza. Przegrywa sparaliżowany na wojnie z sowietami Hermann Schuster (Lech Wołczyk), który nie chce już niczyjej śmierci, ale i marzący o byciu nadczłowiekim Fritz Hofmann (Paweł Palcat). Bezpowrotnie traci twarz Lupu Raducanu (Rafał Cieluch), oficer Securitate, eksnarzeczony Angeli opętany strachem z powodu nieodnalezienia fotografii kompromitujących partyjnych bonzów. Przegrywa Vera (Małgorzata Urbańska), jego matka, którą pozbawiono prawa do matczynej miłości. Przegrywa Pavel (Bartosz Bulanda) zakochany w Cygance, kiedy doświadcza rasowego ostracyzmu. Przegrywają wszystkie żony, matki i kochanki. Słodko-gorzka to opowieść. Miłości towarzyszy nieuchronne porzucenie, życiu – śmierć.

Po raz pierwszy w teatrze żałowałem też, że nie mam w ręku pilota z klawiszem „rewind”, by nasycić się ujmującą grą aktorską. W pijackiej malignie, w oparach absurdu oglądamy kolekcję na przemian dramatycznych i komicznych obrazów rozgrywanych na szarym pomoście, zagłębionym niczym pokład statku szaleńców (a może głupców) płynących donikąd. Z tego pokładu – zamkniętego z jednej strony garbatym mostkiem, prowadzącym do zaczarowanego lasu, za którym jest kraina szczęśliwości, Bukareszt, a z drugiej ladą ubogiego sklepiku – zobaczymy błyskotliwe kadry. Będzie to czarująca scena nocnego poszukiwania Madonny na Księżycu przy pomocy lunety i fotografowania jej dla prezydenta USA czy kapitalnie zatańczona scena pijackiego snu, ale i raport przerażający – film ukazujący śmierć dyktatora Ceauşescu. Bo pewnie i zła, i zachwycająca musi być każda baśń.

Mam jednak pretensję do reżysera. A dotyczy ona odczuwalnej niespójności czasoprzestrzeni, w której zanurzamy się na dwie godziny. W baśni tak być nie powinno. Ani ciekawie grana na żywo muzyka, ani (dość licho ustawione) światła, ani dym z nader często palonych papierosów (na zadupiu papierosy z filtrem? W Rumunii w 1957 roku?), ani konstrukcja sceny nie łączą wyświetlonych na Nowym Świecie obrazów w taśmę smutno-śmiesznego filmu. Może zabrakło magii, a może czasu na zadumę – koniecznego wobec tak bogatego materiału psychologicznego. A może proza Bauerdicka wymagała precyzyjniejszej roboty dramaturga. Coś się po prostu nie skleiło.

Po raz pierwszy w teatrze żałowałem też, że nie mam w ręku pilota z klawiszem „rewind”, by nasycić się ujmującą grą aktorską. Bo to spektakl bardzo aktorski i bardzo zespołowy. Oglądamy pełnokrwiste charaktery i postacie, uważnie wsłuchane w innych bohaterów zdarzeń, a to dziś niełatwa umiejętność.

„Ja już o tym świecie zapomniałam. Nic a nic mnie on nie obchodzi” – usłyszałem po spektaklu w mrocznym korytarzu Sceny na Nowym Świecie. Hm, ja chyba też. Tylko że on sterczy tuż za drzwiami teatru. A może i za naszymi drzwiami. Sprawdźcie koniecznie.

7-10-2013

galeria zdjęć Madonna, Księżyc i pies, reż. L. Raczak, fot. Karol Budrewicz Madonna, Księżyc i pies, reż. L. Raczak, fot. Karol Budrewicz Madonna, Księżyc i pies, reż. L. Raczak, fot. Karol Budrewicz Madonna, Księżyc i pies, reż. L. Raczak, fot. Karol Budrewicz ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, Scena na Nowym Świecie
Rolf Bauerdick
Madonna, Księżyc i pies
adaptacja: Robert Urbański
reżyseria: Lech Raczak
scenografia: Piotr Tetlak
kostiumy: Ewa Tetlak
muzyka: Jacek Hałas
obsada: Bartosz Bulanda, Bogdan Grzeszczak, Joanna Gonschorek, Grzegorz Wojdon, Magda Skiba, Magda Biegańska, Lech Wołczyk, Robert Gulaczyk, Paweł Palcat, Rafał Cieluch, Małgorzata Urbańska, Gabriela Fabian, Paweł Wolak, Ewa Galusińska Katarzyna Dworak, Zuza Motorniuk, Mateusz Krzyk
premiera: 08.09.2013

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (6)