Święci z blokowiska
Alternatywna, blokowa hagiografia, jaką Lidia Amejko stworzyła w Żywotach świętych osiedlowych, kilkakrotnie trafiała już na sceny polskich teatrów. O „sceniczności” tego utworu decyduje z jednej strony jego specyficzna poetyckość i surrealistyczny charakter, z drugiej zaś uliczno-osiedlowy żargon, który pozwala umieścić przedstawione historie w konkretnym kontekście lokalnym. Karolina Kirsz, adaptująca książkę Amejko dla Teatru Rozrywki w Chorzowie, postanowiła zmieszać ze sobą oba te porządki, tworząc kameralne widowisko dramatyczno-muzyczne.
Mała scena chorzowskiego teatru przedstawia jedynie dwa obiekty – rozświetloną nęcąco ladę sklepu monopolowego „Jerycho” oraz osiedlową ławkę ulokowaną tuż obok. Projektująca scenografię Adrianna Matwiejczuk założyła prawdopodobnie, że tyle wystarczy, aby oddać atmosferę głównego miejsca akcji – betonowego centrum dowodzenia, w którym żywoty kolejnych „osiedlowych męczenników” przekształcają się w nasycone cudownością legendy. Tak jak w opowieściach Amejko – bohaterowie spektaklu Karoliny Kirsz doznają mistycznych objawień i nawróceń, a swej codziennej egzystencji wśród szarych betonowych płyt nadają ceremonialny i patetyczny charakter. Dodać warto, że perspektywę, z jakiej oglądają oni świat, wyznacza bogaty i wysokoprocentowy asortyment „Jerycha”, znajdujący swe wierne odbicie w scenografii Matwiejczuk.
Żywoty świętych osiedlowych Lidii Amejko to ciąg przeplatających się ze sobą opowieści, których bohaterami są mieszkańcy dużego blokowiska. Choć życiorysów tych jest wiele, w chorzowskim przedstawieniu występuje jedynie czwórka aktorów – wszyscy ubrani w charakterystyczne dresy, ucharakteryzowani na miejscowych blokersów. Izabella Malik, Marta Tadla, Jarosław Czarnecki i Hubert Waljewski nieustannie wymieniają się postaciami, przedstawiając przede wszystkim te życiorysy, które najłatwiej wpisać w muzyczno-rytmiczną strukturę spektaklu. Wśród nich odnajdziemy historię dobrej prostytutki Apolonii, która nadmiarem miłosierdzia postanowiła dzielić się z resztą osiedla w agencji towarzyskiej. Jest tu miejsce dla nadpobudliwego, siejącego postrach w całej dzielnicy Eryka (bardzo udana kreacja Huberta Waljewskiego), a także mającego problemy z tożsamością płciową Cukraszki. Posiadaczami osobliwych życiorysów są także: Heniek Pajęczarz, którego brak prądu zmusił do prawdziwie ascetycznego i mistycznego trybu życia, Cyfrojeb poszukujący natchnienia w magicznym świecie liczb, czy wreszcie posiadający dwie żony i z tego powodu rozdarty po śmierci na pół Nowak. Iście „męczeńską” śmiercią zakończył natomiast swój żywot słynny Fistulka, poskromiony przez zamarzniętego zająca wiszącego na balkonie sąsiada. Absurdalne historie „świętych osiedlowych” mnożą się i przeplatają ze sobą, składając się na bogatą i wielobarwną historię całego blokowiska. Choć opowieści snute przez poszczególnych aktorów podszyte są przede wszystkim dużą dawką ironii i czarnego humoru, to jednak wyłania się z nich także tragizm jednostkowych, choć bardzo podobnych do siebie ludzkich losów.
Chorzowski spektakl Karoliny Kirsz czerpie obficie z kabaretu, recitalu i monodramu. Poszczególne fragmenty tekstu Amejko rozpisane zostają na muzyczne frazy lub zrytmizowane monologi. Duże znaczenie ma fakt, że wszyscy aktorzy grający w spektaklu na co dzień występują w repertuarze musicalowym – w Żywotach świętych osiedlowych mogą oni wykorzystać swoje wokalne umiejętności, a okazję ku temu stwarzają songi Jacka Mazurkiewicza. Właściwie niemal każda przedstawiona historia opatrzona jest określonym utworem muzycznym. Charakter tych muzycznych wstawek nieustannie się zmienia, choć bez wątpienia dominują wśród nich brzmienia surowe z mocno zaznaczonym elektronicznym beatem. Muzyka wraz z efektami dźwiękowymi tworzy istotne tło dla pustego i szarego blokowiska, którego nie widzimy co prawda na scenie, ale jesteśmy w stanie odczuć jego atmosferę. Niektóre piosenki (w połączeniu z utrzymaną w kabaretowym tonie choreografią Macieja Cierzniaka) wypadają całkiem sprawnie i pomysłowo – szczególnie te o charakterze zbiorowym, w których łatwo odnaleźć aluzje do współczesnej rzeczywistości społecznej i politycznej. Są jednak także takie, które wydają się jedynie szukaniem sposobu na zamaskowanie niedostatecznie interesujących wątków dramaturgicznych. Pewne sceny są niepotrzebnie rozciągane, jak walka dwóch żon zmarłego Nowaka czy najmniej ciekawa pośród wszystkich osiedlowych życiorysów historia Cyfrojeba.
Choć forma Żywotów świętych osiedlowych jest spójna, a aktorzy dobrze odnajdują się w narzuconej im konwencji, to jednak w spektaklu nie udało się uniknąć pewnej schematyczności i powtarzalności. Pomysł na muzyczno-liryczną adaptację prozy Lidii Amejko dość szybko się wyczerpuje – rozgrywanie wszystkich scen w tej samej konwencji i wedle tego samego porządku kompozycyjnego owocuje niestety przewidywalnością. Oczywiście można powiedzieć, że w gruncie rzeczy także historie bohaterów Amejko sprowadzają się do jednego – dość pesymistycznego i mało skomplikowanego – modelu egzystencji. Niemniej jednak model ten można ukazać w wielu różnych odcieniach, których niestety zabrakło w chorzowskim spektaklu.
06-06-2018
Teatr Rozrywki w Chorzowie
Lidia Amejko
Żywoty świętych osiedlowych
reżyseria i adaptacja: Karolina Kirsz
muzyka: Jacek Mazurkiewicz
scenografia i kostiumy: Adrianna Matwiejczuk
choreografia: Maciej Cierzniak
przygotowanie muzyczne: Radosław Michalik
obsada: Izabella Malik, Marta Tadla, Jarosław Czarnecki i Hubert Waljewski
premiera: 19.04.2018