AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Trzeba się ożenić?

Ożenek, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr w Warszawie
Doktor nauk humanistycznych. Wykładowca Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina. Absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej w Warszawie i Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała w "Teatrze", którego była redaktorem, a także w "Dialogu" i "Więzi". Pracowała również jako sekretarz redakcji w wydawnictwie Świat Książki.
A A A
fot. Robert Jaworski  

Trudno w to uwierzyć, ale petersburska premiera Ożenku w 1842 roku zakończyła się klapą. Car Mikołaj I po kilku scenach ostentacyjnie opuścił teatr. Gogol pokazał kąśliwą satyrę obyczajową, rzucił elicie rosyjskiej w oczy prawdę, która okazała się dla niej trudna do przełknięcia. Po półtora wieku jego komedia niezmiennie śmieszy, choć dziewiętnastowieczne metody zawierania małżeństw przeszły do historii. Nie zmieniają się jednak ludzie, a Mikołaj Gogol był ich bystrym obserwatorem. Atutem Ożenku są przenikliwe i zawsze aktualne portrety. „Przepiękna, wspaniała literatura, która opowiada o nas samych” – wyznaje Janusz Gajos, debiutujący w roli reżysera.    

Gogolowska galeria typów ludzkich – można boki zrywać. Wymagają one jednak aktorstwa na miarę mistrzowskiego tekstu i trafnych decyzji obsadowych. Ożenek – pisała Maria Dąbrowska – „po dziś dzień zachwyca, uczy, bawi, wstrząsa nami i zdumiewa wreszcie swoją doskonałością artystyczną, Gogol dokonał w prozie tego, co Puszkin w poezji”. Gajos powierza rolę Podkolesina Pawłowi Domagale. Jego radca dworu jest nieśmiały, niepewny siebie, zagubiony, niezdecydowany. W zaciszu domowym może pozwolić sobie na luz. Ma do dyspozycji służącego Stiepana (Jędrzej Taranek), wprawdzie mało rozgarniętego i leniwego, wypełniającego jednak polecenia pana. Iwan Kuźmicz nic nie musi, nikt od niego niczego nie wymaga. I jest mu z tym dobrze, bardzo dobrze. Tkwi w starokawalerskich przyzwyczajeniach. Niby chciałby się ożenić, ale boi się. Do czasu, kiedy do akcji wkracza przebiegły i sprytny Koczkariew (bardzo dobra rola Krzysztofa Dracza), który przy pomocy różnych sztuczek za wszelką cenę chce przyjaciela wyswatać. Wcale nie życzy mu dobrze, raczej liczy na to, że Podkolesin podzieli jego nieszczęsny los – związek Koczkariewa to katastrofa. Pod wpływem jego manipulacji radca dworu już prawie uwierzył, że małżeństwo to wielkie szczęście, w cerkwi trwają przygotowania do ceremonii ślubnej, kandydatka na żonę przebiera się w białą suknię…

Podkolesin w wykonaniu Domagały w zasadzie odpowiada wizerunkowi nakreślonemu przez autora. Odnoszę jednak wrażenie, że aktor jest za młody i zbyt przystojny do tej roli. Podobnie zresztą jak Julia Wyszyńska w roli panny na wydaniu, Agafii Tichonownej. Dlatego te decyzje obsadowe mnie nie przekonują. Pozostali konkurenci do ręki posażnej panny lepiej wpisują się w role dziwaków i nieudaczników. Jajecznica (Krzysztof Stelmaszyk) lekko zgarbiony, solidnej postury, mierzy się z ośmieszającym go nazwiskiem. Kiedy nikt nie widzi, sprawdza stan posagu kandydatki na żonę. Dla niego małżeństwo ma przede wszystkim wymiar finansowy. Dla kontrastu Anuczkin (Sławomir Pacek) jest drobny i cherlawy, zainteresowany wyłącznie tym, żeby panna miała dobre maniery i znała francuski. Żewakin (Andrzej Konopka) chce uciec od starokawalerskiego stanu, ale po raz kolejny mu się to nie udaje. Chciałby się ożenić, ale kiedy przychodzi co do czego, znów sytuacja wymyka się spod kontroli. Wszyscy oni korzystają z usług Fiokły Iwanownej (Krystyna Tkacz), która ponosi klęskę jako swatka. Usłyszy niejedno cierpkie słowo, nie tylko od absztyfikantów, ale także od Ariny Pantelejmonownej (Barbara Dziekan), która pilnuje interesów i szczęścia Agafii.

Gajos nie uwspółcześnia tekstu na siłę, co jest niewątpliwym atutem spektaklu. Nie tworzy też klimatu właściwego dla lat czterdziestych dziewiętnastowiecznej rosyjskiej prowincji. Kostiumy Doroty Raqueplo wpisują się w ramy epoki. Podobnie jak oszczędna scenografia Zuzanny Markiewicz, która ograniczona jest do kilku sprzętów, stanowiących akcenty odsyłające do czasu akcji. W ten sposób twórcy podkreślają uniwersalność Gogolowskiego przekazu.

Aktorzy grają w sposób powściągliwy. Mam wrażenie, że Gajos pilnuje, żeby nie rozkręcili za bardzo machiny komizmu. Jakby obawiał się, żeby nie przekroczyć granicy, za którą Gogolowski cienki dowcip może zmienić się w gruby żart. Ożenek w Och-Teatrze jest, by tak rzec, wyciszony, jakby reżyser stworzył widzom przestrzeń do refleksji. Odnoszę wrażenie, że w finale spektakl przeniknięty jest nastrojem rezygnacji, niespełnienia i pustki, z którymi zmagają się Gogolowscy cudacy. To prawda, śmiejemy się z nich, choć poprzez swoje słabości i wady w jakimś sensie pozostają nam bliscy. W gruncie rzeczy Janusz Gajos zdaje się opowiadać o ludziach skazanych na życie w pojedynkę, na samotność. Pół biedy, że nie są w stanie stanąć przed ołtarzem, gorzej, że nie mogą znaleźć bratniej duszy.

20-07-2022

Och-Teatr w Warszawie
Mikołaj Gogol
Ożenek
przekład: Julian Tuwim
reżyseria: Janusz Gajos
scenografia: Zuzanna Markiewicz
kostiumy: Dorota Raqueplo
reżyseria światła: Katarzyna Łuszczyk
obsada: Julia Wyszyńska, Barbara Dziekan, Krystyna Tkacz, Paweł Domagała, Krzysztof Dracz, Krzysztof Stelmaszyk, Sławomir Pacek, Andrzej Konopka, Jędrzej Taranek
premiera: 23.04.2022

galeria zdjęć Ożenek, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr w Warszawie Ożenek, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr w Warszawie Ożenek, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr w Warszawie Ożenek, reż. Janusz Gajos, Och-Teatr w Warszawie ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (2)
  • Użytkownik niezalogowany SAFETOTO
    SAFETOTO 2024-03-10   08:48:54
    Cytuj

    It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 카지노 사이트.com

  • Użytkownik niezalogowany Adrian Cieszyn
    Adrian Cieszyn 2023-11-28   18:55:59
    Cytuj

    Widziałem przeżyłem, niestety katastrofa, mam 50 lat wykształcenie wyzsze normalne, chciałem pójść do teatru dla czaru i magi wieczoru, a dostałem w twarz jakims infantylnym bełkotem i pokrzykiwaniami dorosłych ludzi w sprawie żadnej. Dobrze że nie wziąłem nastoletnich synów na spektakl bo by już chyba nigdy nie poszli do teatru. Mój ostatni prawdziwy spektakl w teatrze to był koncert Soyki, to był wieczór, a to to jest nic, poprostu nic. Najbardziej jednak w moich oczach stracili aktorzy odstawiając coś takiego.