Frustracje w krainie czarów
Warszawska Akademia Teatralna kształci w różnych teatralnych zawodach. Na uczelnianej scenie Teatru Collegium Nobilium (a czasem na mniejszych scenach ćwiczebnych) wystawiane są spektakle studenckie, głównie dyplomantów, dostępne dla chętnej publiczności: można kupić bilet i zasiąść na widowni. Studiującym specjalność aktorstwa dramatycznego pedagodzy najczęściej powierzają realizację uznanych sztuk i wielkich dramatów – np. ostatnio weszła na afisz Mewa Czechowa. Jednak absolwenci tego kierunku później w teatrach nieraz angażowani są do śpiewu, doskonały, udany tego przykład stanowi przebój minionego sezonu, musical 1989 (2022) w całości wykonywany i rapowany przez aktorów. Toteż nie dziwi spektakl Akademii Zbyt nisko by spadać (prem. 26 września 2024) przygotowany przez III rok Aktorstwa dramatycznego i złożony z piosenek Justyny „Jucho” Chowaniak (teksty i muzyka). Piosenki dalekie od przyjętych szablonów powstały dla nieistniejącego już zespołu Domowe Melodie. Reżyserka Natalia Kujawa (absolwentka tej uczelni, a także szkoły muzycznej) scaliła piosenki w ciekawy kształt sceniczny, przyjmując konwencję snu. Siedem osób boso i w barwnych piżamach często kładło się na podłodze, ale problemów otaczającego ich świata nie udawało się prześnić. Bronili się przed nim z młodzieńczym wigorem ruchem i śmiechem, chociaż treść piosenek nie skłaniała do śmiechu, bo niekiedy bywali już „zbyt nisko by spadać” (jak w piosence tytułowej), nadciągnęły „czasy niespokojne” aż im „oczy szklą się od życia”, a wesoła Grażynka (wstrząsająca Grażka) za to, co ksiądz z nią wyrabiał „nie dostanie się do nieba” i kończy źle.
Dla przedstawień adeptów specjalności „aktorstwo i wokalistyka” (pełnej rozlicznych zajęć czysto muzycznych) najczęstszym tworzywem są właśnie piosenki, ale powstają też projekty całościowo spójne i to na tematy powodujące pokoleniowe frustracje. I tak, świetny spektakl Przybysz (2019) przypominał, że przybywa do nas coraz więcej kulturowo obcych, przedstawienie Bliżej chmur, zaraz spadam (2022) ukazywało odzieranie z młodzieńczych marzeń, Olimp (2022) zaciekawiał przeszłością – jako baśnią czy przestrogą? W Instrukcjach (2023) nawyk korzystania z rozmaitych urządzeń zgodnie z instrukcją ich obsługi ujawnił brak głównej instrukcji na życie. W najnowszej premierze dyplomantów Alicji nie będzie (2024) świat uległ awarii, o czym uprzedzają żarzące się na czerwono wielkie litery pod sufitem sceny oraz autorzy i reżyserzy (Bartosz Porczyk, Michał Pabian) w elegancko wydanym programie. Tytuł spektaklu wskazywał, że pomocy w odkrywaniu przyczyn awarii należałoby się spodziewać od Alicji – bohaterki niezwykłej powieści Lewisa Carrolla z 1865 roku (!) Alicji w Krainie Czarów.
Utwór ostatnio cieszy się powodzeniem w Warszawie, w marcu Teatr Narodowy wystawił Alicji Krainę Czarów w formie efektownego musicalu, który nadal utrzymuje się w repertuarze. W Akademii Teatralnej ta literacka inspiracja była raczej umowna, niemniej nie brakło momentów z Kapelusznikiem, i Kotem, a także długiej debaty o Czasie. Ba – powitanie i pożegnanie widzów należało do Królowej (Żaneta Rus) olśniewającej tańcem i urodą. W prologu towarzyszyło jej trzech partnerów w maskach i z króliczymi uszami, zbiorowy finał w złotawych błyskach i cylindrach miał rewiowy charakter.
Osoba Alicji też stale się pojawiała, ale Julia Ćwian różniła się od ośmiorga pozostałych wykonawców. Aktorka o okrągłej twarzy dziecka wyglądała zwyczajnie, mówiła naturalnym głosem, uczestniczyła w niewielu działaniach scenicznych. Stawała przed kolegami, przedstawiała się: „jestem Alicja”. Patrzyli na nią z niedowierzaniem, bo przecież z obsadą roli Alicji miał być problem, a pouczeni przez reżyserów wiedzieli, że tylko z nią „da się opowiedzieć świat”. Lecz czy na pewno „opowiedzenie świata” przyjęli za swój cel? Krainą Czarów jest dla nich T E A T R, i aby się do niej dostać, szturmowali przed laty bramy teatralnej uczelni, tarasując czasem całkiem ulicę Miodową, a dziś, gdy kończą wymarzone studia, niepokoją się o rezultaty castingów, terminy prób, obsadowe decyzje, konieczność nagłych zastępstw. Do tego odnosiły się pierwsze kwestie przedstawienia: teatralnej codzienności odległej od marzeń.
Potem posypały się słowa w pewnej mierze nawiązujące do poetyckiego absurdu narracji u Carrolla, a jednocześnie do naszej językowej teraźniejszości. Do widzów docierały słowa znane, które w zespoleniach nie zawsze nabierały konkretnych znaczeń. Może tego właśnie dotyczyła ogłoszona awaria? Młodzi teraz mówią inaczej niż dorośli. Żyją właściwie w chmurze własnych słów, doroczny plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku budzi wielkie emocje, a zwycięskie słowa zadziwiają i frustrują dorosłych. Oczywiście zdania wybrane do druku w programie nie sprawiały pojęciowych kłopotów. Takie problemy jak „reguły świata”, „trudy procesu dojrzewania”, „smakowanie słów jak dżem”, „patrzenie na siebie czy w siebie – bo nie jest się tylko powłoką” czy „otępienie dyktaturą wyboru” nękają także późniejsze „pokolenia wciąż młodych”. A inne, o nie tak już oczywistym sensie, furkotały przez dwie godziny w mowie i śpiewie młodych aktorów.
Zadziwiali sprawnością fizyczną i wysoką umiejętnością wokalną. Po mistrzowsku też urozmaicali swój teatralny rynsztunek, w czym bez wątpienia miała udział reżyseria. Mimo jednolitych czarnych garniturów, w sekundę stawali się kimś innym: z osób wysokich zmieniali się w niskorosłe, wkładali rękawiczki, ciemne okulary, dziwne żaboty, kolorowe szpilki (chłopcy też wsuwali je na stopy), a wszystkie te rekwizyty po chwili nie wiedzieć jak i gdzie znikały, i zastępowały je nowe. Wszystko to działo się w rytmach oryginalnej i znakomitej choreografii będącej właściwie nie tańcem, lecz ruchem świetnie wykonywanym i zorganizowanym przez Ewelinę Adamską-Porczyk (takim talentem zabłysnęła już w dawniejszym Przybyszu).
Muzyka nie pełniła tu tak istotnych funkcji, jak w innych tego rodzaju przedstawieniach Akademii, i nie grano jej na żywo; brzmiała z głośników. Niemniej wśród trzech jej autorów figurowało nazwisko Mariusza Obijalskiego, muzycznej znakomitości zapamiętanej również z Przybysza. I czasem, gdy nastrój scenicznej sytuacji wymagał, by zgasła siła perkusji (Jakub Szydło, Marcel Marcin Piszczorowicz), pianista Jacek Kita muskał cicho klawisze, wywołując delikatną melodię. Mocny efekt nastąpił w momencie, gdy jeden z aktorów (Jakub Cendrowski) padł nagle na podłogę sceny, szepcząc „serce...” i jednocześnie zanikła muzyka wraz z nagłośnieniem i światłami. Zaczęto, jakby prywatnie, dopytywać, co się stało, ktoś z grupy przyniósł wodę, ktoś inny koc, żeby było miękko. Niebawem wrócił teatr, wstał Jakub (sceniczny Piotrek) i ściskając koc, znak ludzkiej gotowości do pomocy, śpiewał swoją piosenkę.
Praktyka przedstawień muzycznych w Akademii Teatralnej jest taka, że każdy z obsady otrzymuje do odegrania solową scenkę zwieńczoną piosenką. Podczas wieczoru z Alicją zapadł mi w pamięć występ Bogumiły Bajor. Zdradziła marzenie o Hollywood i roli Madame Butterfly, czyli o poczuciu bycia motylem (butterfly to motyl). Jak wiadomo, pięknoskrzydły motyl wykluwa się z obrzydliwej larwy, zatem każdy, kto osiąga coś pięknego, wcześniej postąpił paskudnie, i gnieździ się w nim robal wstydu. Wystarczy rozejrzeć się wokół, by stwierdzić, jakie to prawdziwe... Bogumiła Bajor siedziała na podłodze i z pełnym przekonaniem śpiewała o tym zachwycającym pięknie, i z obrzydzeniem o robalu.
Spektakl Alicji nie będzie ma właściwie charakter autorski. Bartosz Porczyk, aktor musicalowy i telewizyjny, zaprojektował dekoracje i kostiumy, był współautorem scenariusza, tekstów piosenek i muzyki, a także reżyserem całości wraz z żoną, choreografką. Muzyczne przedstawienia studenckie tworzą dla Akademii artyści tacy jak on, doświadczeni w sztuce teatru. Ale tworzą je tak, że młodzież przemawia własnym, choćby nawet sfrustrowanym, głosem.
08-01-2025
Teatr Collegium Nobilium – Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie
Alicji nie będzie
Scenariusz: Bartosz Porczyk, Michał Pabian
Reżyseria: Bartosz Porczyk, Ewelina Adamska-Porczyk
Muzyka: Łukasz Damrych, Mariusz Obijalski, Bartosz Porczyk
Dekoracja i kostiumy: Bartosz Porczyk
Teksty piosenek: Rafał Dziwisz, Bartosz Porczyk
Reżyseria światła: Katarzyna Łuszczyk
Choreografia: Ewelina Adamska-Porczyk
Obsada: Bogumiła Bajor, Jakub Cendrowski, Jędrzej Czerwonogrodzki, Julia Ćwian, Magdalena Dąbkowska, Angelika Jasińska, Karol Osentowski, Urszula Rossowska, Żaneta Rus
Głos: Anna Seniuk
Zespół muzyczny: Jacek Kita, Jakub Szydło, Marcel Marcin Piszczorowicz
Premiera: 22 listopada 2024
galeria zdjęć Alicji nie będzie, reż. Bartosz Porczyk, Teatr Collegium Nobilium ZOBACZ WIĘCEJ