Z klasą w teatrze
Nic w teatrze nie budzi we mnie tak mieszanych uczuć, jak sceniczne adaptacje szkolnych lektur – z jednej strony wiem, że są one potrzebne, z drugiej zaś nie podoba mi się nakierowanie ich na określony krąg odbiorców. Zrealizowana w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie Moralność Pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej – pomimo wcześniejszych obietnic reżyserki, Eweliny Pietrowiak – nie pozostawia złudzeń, dla jakiego widza została wystawiona na scenie…
Historia Anieli Dulskiej i jej rodziny to jedna z najważniejszych polskich sztuk – ta prosta, ujawniająca mechanizmy „kołtuństwa” (czy też „dulszczyzny”) tragifarsa, mówi o wszystkim, czego się wstydzimy, co chcielibyśmy zamieść pod dywan i udawać, że nigdy się nie wydarzyło. Owa obłudna moralność, która jest głównym tematem dramatu Zapolskiej, od ponad wieku inspiruje wielu reżyserów, nie tylko teatralnych (wystarczy wspomnieć, iż pierwszym polskim filmem dźwiękowym była właśnie Moralność Pani Dulskiej, a Teatr Telewizji prezentował tę sztukę pięciokrotnie). Przed kolejnymi twórcami, którzy chcieliby udowodnić ponadczasowość ukazanych przez autorkę postaw, stoi jednak trudne zadanie – muszą pokazać tę historię w sposób oryginalny, ponieważ prostota tekstu i jego przesłania pozwala zbyt łatwo popaść w banał. I to właśnie banał stał się, jak sądzę, powodem porażki Eweliny Pietrowiak w częstochowskim teatrze.
Najnowsza produkcja Teatru im. A. Mickiewicza w Częstochowie w żaden sposób nie podejmuje dialogu z dramatem Gabrieli Zapolskiej. I nie chodzi tu o żadne intertekstualne gry czy wystawianie spektaklu jedynie inspirowanego utworem – nie wymagam wiele; idąc do teatru pragnę po prostu dostać coś więcej niż to, co daje mi lektura książki stojącej na półce. Mile widziana byłaby jakakolwiek próba przełamania klasycznego odczytania – wydaje mi się bowiem, iż „dosłowne” adaptacje pozostawiliśmy już dawno za sobą. Mniej więcej sto lat temu… Jest tylko jedna sytuacja, w której nie spodziewam się szczególnie wyszukanego artystycznie spektaklu – teatr szkolny, lekturowy, stworzony raczej po to, by uczniowie, którzy nie zapoznali się jeszcze z treścią utworu, mogli tę zaległość nadrobić w krótkim czasie. I choć nie jestem zwolennikiem takiego upraszczania (wszak zachwyt nad możliwościami i niezwykłością teatru trzeba pielęgnować w widzu już od najmłodszego wieku), rozumiem bezpieczeństwo przyjęcia takiej strategii przez teatralnych twórców. Przynajmniej później nikt nie będzie narzekał, iż publiczność nie przychodzi na przedstawienia. A i zbytnie eksperymentowanie, któremu nie towarzyszy odpowiednie wytłumaczenie , mogłoby w przyszłości zrazić potencjalnego widza. Istnieje niestety pojęcie, którym określa się taką działalność teatralną: chałtura. I piszę to słowo z bólem serca, ponieważ odnoszę wrażenie, iż za każdym razem, kiedy ów specyficzny „gatunek” pojawia się na scenie profesjonalnego teatru, umiera jedna sztuka teatralna…
I to właśnie banał stał się, jak sądzę, powodem porażki Eweliny Pietrowiak w częstochowskim teatrze.Ewelina Pietrowiak nie wznosi się jednak w swoim spektaklu na wyżyny sztuki reżyserskiej. Pozostaje na bezpiecznym, równinnym gruncie. Tworzy przedstawienie nieposiadające szczególnych ambicji, które trudno jest sobie przypomnieć zaledwie kilka dni po jego zobaczeniu. Nic w nim nie wybija się ponad przeciętność, a aktorzy tworzą postaci wyjątkowo jednowymiarowe (w odczarowaniu postaci Dulskiej nie pomaga nawet scena tańczenia przez nią wraz z synem i córką cake-walka, a słynny moment „przemowy” Felicjana zamiast stać się mocną puentą, rozmywa się gdzieś pomiędzy dialogami), co sprawia, że czasem ich postępowanie wydaje się mocno nielogiczne. Pozwolę sobie pozostawić bez komentarza próby uwspółcześnienia adaptacji poprzez wprowadzenie np. elektronicznych papierosów. Tak zrealizowana Moralność… staje się przedstawieniem zaledwie poprawnym, dobrym dla szkolnej wycieczki, a nie dla widza oczekującego od teatru niecodziennego przeżycia.
Choć nieprawdą byłoby stwierdzenie, iż nic w częstochowskiej Moralności… nie zasługuje na uwagę. Zdecydowanie bowiem – jeśli już ktoś wybierze się z klasą na to przedstawienie – warto przyjrzeć się scenografii (której autorką jest również reżyserka), przedstawiającej wnętrze mieszczańskiego mieszkania. Z pozoru wydaje się całkowicie normalne, jednak jeśli dokładniej przypatrzymy się jego konstrukcji, zorientujemy się, że zostało poskładane z szeregu nie pasujących do siebie części: marmurowe kolumny, stalowe szyny kolejowe, aluminiowe rampy, drewniane belki, papierowa tapeta, itd. Każdy z komponentów ma swoje znaczenie symboliczne – to wartości cechujące Alinę Dulską, zasady, którymi kieruje się w życiu. Mieszkanie to, pozornie eleganckie i solidnie zbudowane, nie posiada jednak spoiwa, które wiązałoby wszystkie te elementy – jego konstrukcja musi się w końcu rozpaść (aż dziw, że tak właśnie nie wygląda finał tego spektaklu). To piękna i niezbyt nachalna metafora głównej bohaterki. Szkoda więc, że pomysły skończyły się Pietrowiak na scenografii – ich rozwinięcie mogło być dobrą drogą do poprowadzenia inscenizacji.
Może więc warto w końcu odejść od prostego szkolnego teatrzyku? Traktujmy młodego widza jak każdego pełnoprawnego członka dojrzałej publiczności. Twórzmy spektakle przeznaczone nie tylko dla uczniów, ale także dla ich rodziców oraz nauczycieli. Nie chodźmy na skróty, niech teatr zmusza do myślenia, ale i pokazuje wielkość swojej magii. Poprawną prezentację lektur pozostawmy szkole – na scenie zaś pokażmy, dlaczego warto było przeczytać tekst…
16-04-2014
galeria zdjęć Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, Moralność Pani Dulskiej, reż. Ewelina Pietrowiak ZOBACZ WIĘCEJ
Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie
Gabriela Zapolska
Moralność Pani Dulskiej
reżyseria i scenografia: Ewelina Pietrowiak
scenografia: Joanna Macha
muzyka: Łukasz Borowiecki
kostiumy: Katarzyna Nesteruk
współpraca choreograficzna: Artur Żymełka
obsada: Agata Ochota-Hutyra, Antoni Rot, Oriana Soika, Sylwia Karczmarczyk, Agnieszka Łopacka, Czesława Monczka, Daniel Misiewicz, Ewelina Rucińska, Agata Pruchniewska
premiera: 29.03.2014
I do not have any objections to the statement regarding the efficiency of theatre performances as the importers of class and sophistication in the audience just as well-researched company law dissertation topics can add refinement to an academic discourse by introducing a fresh perspective within the discourse. As with any topic involving academic work, embracing the arts makes our lives richer and more meaningful.