Grandoza
W jednym wyścigu nie może startować ferrari i hulajnoga. Nie można zestawiać obok siebie instytucjonalnego teatru lub teatru prywatnego z dużego miasta i NGO z małej miejscowości. Po jednej stronie staje wtedy dotacja i drogie bilety, duży sponsor oraz kilkadziesiąt etatów, a po drugiej kilka osób z nowatorskimi pomysłami, bez „nazwisk”, bez działu promocji i bez realnych środków mogących zapewnić np. wkład własny w projekcie.
O teatrze mieszczańskim
Przypisywanie sobie przez Artystę tytułu do szczególnych „artystycznych” praw i przywilejów, do wybraństwa od XIX wieku, jest… sztubackie, a teraz tylko medialne. Że niby Artysta w moim imieniu zajmuje się zasypywaniem, a raczej rozdrapywaniem czarnej dziury i on rozumie czarną dziurę bardziej. Więc ja mu mówię: spierdalaj! Mówię mu: rozdrapuj we własnym imieniu.
K/92: Dziennik czasu niewoli
Tak mi się wydaje, że Barbara Wysocka chciała w Juliuszu Cezarze wypróbować starą formułę teatru politycznego, który wcale nie wywracał naszego myślenia o świecie, tylko potwierdzał codzienne rozpoznania: gdzie dobro i gdzie zło.
K/91: Kim jesteśmy?
To o czym my tu gadamy? Ano o samoświadomości. Teatr w projektach Buszewicza rozpoznaje siebie, przygląda się ludziom, którzy go tworzą, i robi zapasy. To się przyda na potem.
K/90: Efekt na wynos
Siedziba sztuki na wynos, czyli Scena Pokój mieści się w krakowskiej kamienicy na ulicy Starowiślnej. Drugie albo trzecie piętro. To jest chyba najmniejsza scena w Krakowie. Każdy spektakl Dariusza Starczewskiego grany w jego i Anki Graczyk prywatnym mieszkaniu może obejrzeć tylko trzynastu widzów.
K/89: Palec
Czym innym jest w takim razie palec Mieszkowskiego, tak drażniący pisowskich posłów, jak nie owym gombrowiczowskim palicem?